ISSN 2658-1086
Wydanie bieżące

1 maja 9 (393) / 2020

Aleksandra Krajewska,

O SZTUCE DOKUMENTU (KRÓL)

A A A
Kiedy Marcel Łoziński, polski dokumentalista, wraz ze swoim operatorem Jackiem Petryckim ukończyli zdjęcia do filmu „Wizyta” (1974), reżyser mógł z zadowoleniem stwierdzić, że zostało mu jeszcze 120 metrów taśmy. W świecie ograniczonych zasobów nośnik pozwalający na zarejestrowanie około 5 minut materiału był w rękach zdolnego twórcy bezcenną zdobyczą. Wtedy też, zupełnie przypadkiem, Łoziński trafił na prowadzącego niewielką kawiarnię byłego krawca (zob. tygodnikpowszechny.pl). Rozmowa, w której mężczyzna z dumą przedstawia swój życiorys, została przez filmowca udokumentowana. Do tego dwa ujęcia – przed ladą, za ladą – i tak, prawie mimochodem, powstał jeden z klasyków „polskiej szkoły dokumentu”.

Tytułowy „król” patrzy w kamerę, z offu słyszymy nagraną wcześniej narrację – „Jestem urodzony w Skępem, 17 luty 1910 rok. Z zawodu jestem krawcem” – i tak dalej. W zakresie opowieści o sobie bohater dostaje od Łozińskiego zupełną swobodę i z aptekarską precyzją streszcza kolejne etapy swojego życia. Jego 5-minutowy wywód to coś w rodzaju dzisiejszego Q&A (Questions and Answers – Pytania i odpowiedzi), w którym popularni twórcy internetowi prezentują (projektują?) swoje biogramy. A „król” ma się czym pochwalić – jeszcze jako krawiec obsługiwał najwyższych oficerów wojskowych, jak sam mówi: „od kapitana wzniż, to nie przyjmowałem roboty wcale”. W momencie rozmowy jest natomiast kierownikiem podmiejskiej kawiarni – „wszystkie najwyższe władze, wszyscy mnie odwiedzają tu na kawie”. Nieważne, czy to czas wojny, okupacji niemieckiej czy radzieckiej, Polski Ludowej… – „król” zawsze potrafił sobie poradzić. To w końcu człowiek zaradny i pracowity.

Podczas gdy nasz bohater mówi i mówi, Łoziński milczy. Nie dodaje komentarzy, nie decyduje się na żaden rodzaj dodatkowej narracji. Jedynie kilka razy portret właściciela za ladą przeplata zdjęciami z jego przeszłości. A jednak mamy wrażenie, że wcale nie patrzy na „króla” obojętnym okiem. Tym, co wyróżnia polskich dokumentalistów lat 70., była zdolność cichej, cierpliwej obserwacji przy jednoczesnym subtelnym zaakcentowaniu swojego spojrzenia na świat. Oddać głos bohaterom, nie wyrażać swoich opinii wprost, uznać inteligencję widza – czy dzisiejszy dokument jeszcze to potrafi? Pod tym względem „Król” stanowić może powiew świeżości wśród zalewu produkcji reportażowych spod znaku serwisów streamingowych.

Krótki metraż Łozińskiego zadziwia trafnością spostrzeżeń. W zaledwie kilka minut, opowiadając historię jednego człowieka, diagnozuje charakterystyczny dla Polski Ludowej model sukcesu społecznego. A może nie tylko dla niej? Prowincjonalny „król” jest dla filmu ciekawy dlatego, że znajduje się w konkretnym kontekście historycznym. Jego samozadowolenie może wydawać się śmieszne, jednak w zestawieniu z czasem nagrania dokumentu prowokuje pytania o kondycję społeczeństwa mierzącego się ze skomplikowaną przeszłością. „Król” jest oportunistą – jeśli trzeba, szyje mundury dla nazistowskich oficerów, by niedługo potem mobilizować milicję obywatelską na przybycie Armii Czerwonej. Odnajduje się w każdej rzeczywistości, lub – jak sam mówi – „no jakoś umiałem tak… żyć”.

Nie jest moją intencją oceniać postawę bohatera. Dla urodzonych, podobnie jak ja, po 1989 roku, czas PRL to historia znana jedynie z książek. Dla rówieśników Łozińskiego „król” mógł być przykładem skrajnego konformisty, może nawet człowieka pozbawionego kręgosłupa moralnego. I choć dziś dylematy przedstawione w filmie wydają się nieaktualne, to jednak klasyka polskiego dokumentu prowokuje wciąż nowe pytania. Osobiście widzę w tytułowym bohaterze „trupa”, którego chcemy upchnąć głęboko w szafie. Lubimy patrzeć na siebie jako spadkobierców husarii, powstańców, opozycjonistów… Powstają coraz to nowe produkcje traktujące o dumnej historii – „Historia Roja” (reż. J. Zalewski, 2016), „303. Bitwa o Anglię” (reż. D. Blair, 2018), „Dywizjon 303. Historia prawdziwa” (reż. D. Delić, 2018), „Piłsudski” (reż. M. Rosa, 2019), „Legiony” (reż. D. Gajewski, 2019), można by tak długo wymieniać. Po seansie „Króla” czarno-biały obraz polskiego patrioty staje jednak pod znakiem zapytania.

Być może jako społeczeństwo wcale nie jesteśmy potomkami wielkich bohaterów. Być może bliżej nam właśnie do przymilnego „króla”? To oczywiście tylko hipotetyczne rozważanie, jedno z wielu pytań, które sprowokować może „Król”. A pomyśleć, że jest to zamknięta w kilku ujęciach krótkometrażówka. Polski dokument skrywa wiele takich skarbów. „Króla” potraktować możemy więc nie tylko jako ciekawą, pojedynczą pozycję w dyskusji o niełatwej historii naszego kraju, ale również jako wstęp czy zachętę do zagłębienia się w archiwa WFDiF, co niezwykle gorąco polecam.

LITERATURA:

Culture.pl: https://culture.pl/pl/tworca/marcel-lozinski.

M. Łoziński (w rozmowie z S. Smoliński) 2016: https://www.tygodnikpowszechny.pl/nie-wywazam-otwartych-drzwi-33810.
„Król”. Scenariusz i reżyseria: Marcel Łoziński. Film dokumentalny. Polska 1975, 6 min.
Film dostępny w serwisie Dokument Cyfrowo: http://www.dokumentcyfrowo.pl/kategorie/portret/krol.html.