ISSN 2658-1086
Wydanie bieżące

1 października 19 (403) / 2020

Krystian Wojcieszuk,

WYGRYW (NICK BILTON: 'KRÓL DARKNETU. POLOWANIE NA GENIALNEGO CYBERPRZESTĘPCĘ')

A A A
Najpierw krótka wersja mojej recenzji dla osób, które nie mają ochoty czytać dłuższego tekstu

„Król darknetu” Nicka Biltona to dobry przykład popularnego reportażu łączącego elementy rozrywkowe (kryminalna akcja, nowe technologie) z refleksją na temat granic wolności indywidualnej, w tym wolności w zakresie podejmowania działalności gospodarczej. Książka ta opowiada także o ciemnej stronie ludzkiej natury, samotności i ponoszeniu odpowiedzialności za własne czyny. „Króla darknetu” zalecam wszystkim młodym libertarianom na opamiętanie, a także rozczarowanym wyborcom lewicy ku pokrzepieniu ich krwawiących serc.

A teraz wersja długa

„Czy wolelibyście” (s. 157)…

… jak niemal każdy mężczyzna urodzony na początku lat 80. XX wieku: przekroczyć trzydziestkę już ładnych parę lat temu, zweryfikować prawie wszystkie swoje młodzieńcze złudzenia na temat własnej wyjątkowości tak w życiu towarzyskim, jak i na rynku pracy; pracować za pensję o wysokości „no-może-gdyby-to-było-na-rękę-a-nie-brutto”, żyć bez perspektywy, że kiedykolwiek odmienicie swoją sytuację ekonomiczną, aż nastaną kolejne dekady waszego życia: gorsze, szybciej mijające, mniej znaczące cokolwiek; a przez cały ten czas będziecie zmuszeni wysłuchiwać, że „może gdybyście…”: byli mniej leniwi, rzadziej oglądali Netfliksa i nie smarowali pieczywa awokado, wcześniej wstawali, dźwigali większy ciężar…

„czy raczej”…

…jak Ross Ulbricht: rzucić nudne studia (tu: doktoranckie), a swoją młodzieńczą energię i idealizm wykorzystać w sposób kreatywny, konstruktywny i niezależny. W pełni skorzystać z możliwości, jakie daje Internet (anonimizująca sieć Tor, elektroniczna, zdecentralizowana waluta bitcoin) i jeszcze przed trzydziestym rokiem życia „od zera” rozkręcić biznes, który w konsekwencji uczyni z was półbogów, czyli połączenie przedsiębiorcy z Doliny Krzemowej z baronem narkotykowym. Będziecie działać pod błyskotliwie nadanym pseudonimem (Straszny Pirat Roberts), pisać erudycyjne komentarze i jednocześnie – bez brudzenia sobie rąk – anonimowo zlecać zabójstwa swoich wrogów. Wszystko to przy zachowaniu sympatycznej hipsterskiej powierzchowności i pełnej mobilności. W każdym momencie będziecie też mogli spieniężyć zgromadzone bitcoiny i porzucić to ekscytujące życie.

Jest tylko jeden szkopuł: w tej drugiej wersji życia macie czas do trzydziestki. Gdy ją osiągniecie, zostaniecie aresztowani, publicznie napiętnowani i skazani na podwójne dożywocie plus czterdzieści lat w więzieniu federalnym, bez możliwości przedterminowego zwolnienia. Potem jeszcze Nick Bilton napiszę o was książkę, a ja ją zrecenzuję.

Zatem co byście woleli?

* * *

Podobno ten bon mot został wymyślony przez Benjamina Franklina, ale jedna z jego wersji jest też tytułem rozdziału „Pokolenia X” Douglasa Couplanda (wyd. oryg. 1991): „DEAD AT 30, BURIED AT 70” (zmarły w wieku lat trzydziestu, pochowany jako siedemdziesięciolatek). Pierwotnie mówi on o tym, że po „granicznej” trzydziestce ludzie nie są już kreatywni, niewiele się uczą, przez co stają się nudni i bezużyteczni. Mam jednak wrażenie, że ów bon mot wysyła też młodym ludziom podprogową informację: albo zrobicie ze swoim życiem coś przed trzydziestką, albo nie zrobicie tego już nigdy. Rossa Ulbrichta z „Króla darknetu” widzę właśnie jako zaczadzonego tym przesłaniem młodego człowieka.

Ale co takiego wielkiego można właściwie zrobić ze swoim życiem przed trzydziestką? Minęły czasy wielkich przemian społecznych, a rewolucja to jedynie wyświechtana metafora używana do nazywania drobnych „innowacji” i korekt w globalnym ładzie społeczno-ekonomicznym. Rossa z „Króla darknetu” poznajemy jako kogoś, kto próbuje szczęścia, gdy wraz z siostrą i matką nagrywa amatorski film, by w 2008 roku zgłosić się do jednego z amerykańskich reality shows (s. 25–26). Wiemy też, że przeżył bolesny zawód miłosny, trochę jak wykreowany przez Aarona Sorkina główny bohater filmu „The Social Network” (2010, reż. David Fincher) – niejaki Mark Zuckerberg (zresztą równolatek twórcy Silk Road).

Nie jestem w stanie tak po prostu wyobrazić sobie Rossa jako człowieka z krwi i kości. Bilton też niespecjalnie stara się zdemitologizować Strasznego Pirata Robertsa. Woli opowiedzieć nam wciągającą historię. A że jest to historia napisana, by ją potem ekranizować, dziennikarz zaznacza już na początku, gdy wprowadza rzeczywistych ludzi jako dramatis personae. Puszcza w ten sposób oko do odbiorców, którzy przecież w ogóle nie muszą czytać jego książki, żeby poznać historię Ulbrichta, bo wszystkie jej wątki, łącznie z dalszymi losami bohaterów, można wyczytać w Internecie. Ross nawet tweetuje regularnie z więzienia i wypowiada się jako ekspert na temat długofalowej perspektywy inwestowania w bitcoina.

Ze swoją recenzją „Króla darknetu” nie śpieszyłem się nadto. Książka ma dwa motta: pierwsze, klasyczne i doskonale dobrane, pochodzi ze „Szkarłatnej litery” Hawthorne’a, drugie to jedna z autorefleksyjnych wypowiedzi Waltera White’a, czyli głównego bohatera „Breaking Bad” Vince’a Gilligana. To drugie motto skłoniło mnie do obejrzenia po raz pierwszy, jeszcze przed rozpoczęciem lektury książki Biltona, wszystkich odcinków „Breaking Bad” (2008–2013) … i oczywiście „Better Call Saul” (2015–2021). Przy czym muszę zaznaczyć, że „Król darknetu” – opowieść o prawdziwym człowieku – pod względem bogactwa chwytów narracyjnych i konstruowania dynamicznych, budzących sprzeczne emocje postaci jest tylko bladym cieniem seriali Gilligana. Ross Ulbricht zresztą do końca swoich dni (na wolności) pozostaje wiernym widzem „Breaking Bad” (s. 320).

Krzysztof Uniłowski w artykule zatytułowanym „Krytyka po literaturze” (2019), po tym jak pieczołowicie, acz skrótowo, przedstawia historię i upadek instytucji zwanej literaturą, stwierdza, że w obecnych czasach „aktywność fanowska stanowi model dla działalności krytycznej w warunkach określanych przez cyberkulturę” (s. 19). Można mieć nadal „nieprzeciętne kompetencje merytoryczne” (tamże), ale cóż po nich, jeśli nie jesteśmy afektywnie zaangażowani – nie potrafimy dokonać publicznego acting outu emocji związanych z wytworami kultury, z którymi obcujemy? Ross Ulbricht nie był zakapiorem w świecie rzeczywistym, stworzył jedynie postać – Strasznego Pirata Robertsa – to nawiązanie do „Narzeczonej dla księcia” (1987, reż. Rob Reiner) ‒ dzięki której mógł uprawiać krytykę panującego w USA porządku społeczno-prawno-ekonomicznego. Była to w jego wypadku właśnie „aktywność fanowska” inspirowana nie tylko serialami, lecz także austriacką szkołą ekonomii (szczególnie myślą Ludwiga von Misesa) przefiltrowaną przez amerykański „naukowy” libertarianizm, którego czołowym przedstawicielem był Murray Rothbard (1926–1995).

Warto jeszcze wziąć pod uwagę, że Ross to biały chłopak (i przy okazji skaut), który swe dzieciństwo i lata nastoletnie spędził w sercu Teksasu (Austin) za prezydentury Ronalda Reagana, a następnie George’a H.W. Busha, czyli w szczycie neoliberalnej ekspansji tryumfujących Stanów Zjednoczonych. W tym samych czasie rozkręca się również (kontynuowana potem przez Demokratów) „wojna z narkotykami” (ang. war on drugs), czyli pełna hipokryzji strategia zwalczania narkomanii w USA, będąca doskonałym przykładem marnowania sił i środków publicznych. Krytykował ją oczywiście także wspomniany Rothbard.

Sam Ross, gdy debatował z ramienia College Libertarians jako student uniwersytetu Penn State, „[m]iał głębokie przekonanie, że jego argumenty są rozsądne i że starannie przemyślał każdy aspekt wojny z narkotykami. Pytanie, na które na razie nie znał odpowiedzi […] dotyczyło tego, jak mógłby wykorzystać swe gorliwe przekonania, żeby zmienić amerykańskie prawo antynarkotykowe, które uważał za przejaw szkodliwej tyranii” (s. 36). Kiedy poznajemy historię twórcy Silk Road linearnie, źródłem szczególnego suspensu może być oczekiwanie na moment, w którym przejdzie on od sztubackiej retoryki do czynów. Możemy przy okazji zaobserwować, jak cienka granica dzieli czasami przyszłych polityków od baronów narkotykowych in spe („[…] the son of a drug lord” – tak Zack de la Rocha z Rage Against The Machine nazwał George’a W. Busha w utworze pt. „Guerilla Radio”, 1999).

Można by zapewne wyobrazić sobie wersję życia Rossa, w której wyrasta on z młodzieńczych poglądów w taki sam sposób, w jaki zilustrował ten proces na własnym przykładzie Łukasz Najder w autoironicznym eseju „Jak zostałem i nie zostałem prawicowcem” („Moja osoba”, Wołowiec 2020, s. 149–162). Studencki bieda-libertarianizm przyszłego zgierskiego redaktora szczęśliwie ograniczał się do kabotyńskich gestów i nieskutecznej agitacji w gronie najbliższych, uprawianej w czasach przedinternetowych. Kłopot Ulbrichta natomiast polegał na tym, że pochodził z rodziny nie tylko „inteligenckiej”, ale też dość zamożnej. Jego megalomania dojrzewała więc powoli, w sprzyjającym, sztucznie wytworzonym mikroklimacie, tak jak grzybki halucynogenne, które samodzielnie hodował, a które „miał nadzieję uczynić zalążkiem rozkwitającego imperium Silk Road” (s. 55).

„Król darknetu” jest tylko w połowie naszkicowaną przeze mnie, szczególnego rodzaju Bildungsroman o Rossie Ulbrichcie. Druga połowa reportażu stanowi opowieść o zaangażowanych w pogoń za twórcą Silk Road agentach federalnych. Przeplata się ona z losami Strasznego Pirata Robertsa, aby czytelnicy nie zapomnieli, że nie czytają o altruistycznym dysydencie w rodzaju Edwarda Snowdena i że zło zostanie ostatecznie nazwane i bardzo surowo ukarane. Spośród wspomnianych agentów moją największą sympatię budzą oczywiście indywidua lekko zdziwaczałe: Gary Alford z IRS (znany obecnie jako „podatkowy detektyw”) jest urzędnikiem idealnym, do bólu sumiennym, który wyniuchał SPR-a, a w przyszłości z całą pewnością odzyska należne podatki od osób inwestujących w „kryptowaluty” (bezsensowna kalka z angielskiego). Podobną postacią, tyle że z domieszką młodzieńczej ambicji, jest Jared Der-Yeghiayan z DHS, a agent FBI z Nowego Jorku Chris Tarbell dowodzi niczym wyjęty z klasycznych westernów dobry szeryf.

Książka Biltona została bardzo przyzwoicie przetłumaczona na język polski. Warto jednak przyjrzeć się oryginalnemu (pod)tytułowi książki. American Kingpin wymagał oczywiście jakiejś formy domestykacji (udomowienia) w tłumaczeniu. Inaczej niż w wypadku „Big Short” (2015, reż. Adam McKay) czy wspomnianego „The Social Network” nie mamy tu do czynienia z „samo-tłumaczącym się” tytułem (widzowie nierozumiejący znaczenia tych tytułów nie są też docelową publicznością). Słowo kingpin wzięte jest bezpośrednio z nazw amerykańskich ustaw wymierzonych przeciwko baronom narkotykowym. Polski tytuł „Król darknetu” po prostu w sposób ogólny sygnalizuje treść (analogicznie Margin Call został przetłumaczony na polski jako „Chciwość”). Oryginalny podtytuł książki Biltona brzmiał natomiast The Epic Hunt for Criminal Mastermind Behind the Silk Road (dosłownie: „Epicka” pogoń za bossem [lub: „geniuszem zbrodni” stojącym za] Silk Road), co zostało przemianowane – zapewne przez osoby odpowiedzialne za marketing – na „Polowanie na genialnego cyberprzestępcę”. Najbardziej irytującym elementem tego podtytułu jest przymiotnik „genialny”, który po pierwsze ma się nijak do criminal mastermind („geniusz zbrodni” to jednak nie to samo co np. geniusz matematyczny), a po drugie jest nieadekwatny w stosunku do samego Ulbrichta – chorobliwie pracowitego, pogubionego, paranoicznego samouka-fajtłapy.

Książka Nicka Biltona z pewnością doskonale wypełnia swoje założenia. O ile jej głównym założeniem było nie tyle poinformować o historii Silk Road i opowiedzieć historię Rossa Ulbrichta, ile nastraszyć czytelników. Po lekturze boimy się następujących rzeczy: kupowania i sprzedawania w darknecie, zażywania mocnych, zwłaszcza chińskich narkotyków; przeraża nas łatwość, z jaką dzieci mogą zakupić narkotyki w sieci, a także to, że kiedyś mogą stworzyć coś podobnego do Silk Road. Jeszcze jeden wątek „Króla darknetu” na pewno wystraszy czytelników – to aparat państwowy ze wszystkimi swoimi służbami, olbrzymimi pieniędzmi, brutalną siłą i bezwzględnymi metodami. Bilton napisał więc książkę w zamierzeniu antylibertariańską, która na pewnym poziomie stanowi uzasadnienie libertariańskich eksperymentów myślowych. I ostrzega przed ich realizacją.

Literatura:

Coupland D.: „Generation X. Tales for an Accelerated Culture”. London 1996.

Najder Ł.: „Moja osoba. Eseje i przygody”. Wołowiec 2020.

Uniłowski K.: „Krytyka po literaturze”, zob. https://www.academia.edu/39987394/Krytyka_po_literaturze (dostęp: 26.09.2020).

de la Rocha Z.: „Guerilla Radio” – analiza tekstu, zob. https://genius.com/Rage-against-the-machine-guerrilla-radio-lyrics (dostęp: 26.09.2020).

„Rothbard on the Drug War”, zob. https://www.youtube.com/watch?v=ZiB3YfjCOjQ (dostęp: 26.09.2020).

„Silk Road Founder Ross Ulbricht: 'The Sky is the Limit' for Bitcoin”, zob. https://cointelegraph.com/news/silk-road-founder-ross-ulbricht-the-sky-is-the-limit-for-bitcoin (dostęp: 26.09.2020).
Nick Bilton: „Król darknetu. Polowanie na genialnego cyberprzestępcę”. Przeł. Rafał Lisowski. Wydawnictwo Czarne. Wołowiec 2020 [seria: Amerykańska].