ISSN 2658-1086
Wydanie bieżące

15 listopada 22 (406) / 2020

Przemysław Piwowarczyk,

O WPŁYWIE ANTROPOPRESJI NA POPULACJĘ SYREN I FAUNÓW ('KSIĘGA MONSTRÓW')

A A A
Gdyby chodziło o samo tylko króciutkie dziełko o marginalnym znaczeniu dla europejskiej kultury, nie warto byłoby kłopotać uwagi czytelnika recenzją. „Księga monstrów” (Liber monstrorum de diversis generibus) to anonimowa kompilacja, powstała w VIII bądź IX wieku, prawdopodobnie na Wyspach Brytyjskich, która nawet w średniowieczu miała znikome oddziaływanie. Składa się z prologu oraz trzech krótkich ksiąg, poświęconych kolejno monstrom ludzkim, zwierzęcym oraz wężom. Jej przekład na język polski mógłby zainteresować zaledwie kilku mediewistów, gdyby nie rama, w którą go oprawiono. Oczywiście olbrzymy różnego typu, pigmeje i syreny – „Księga monstrów” jest jednym z pierwszych świadectw, które ukazują te istoty nie w ptasiej, ale w rybiej postaci – mogą budzić ciekawość, ale lepiej zacząć od lektury „Fizjologa” (2003) albo świeżo wydanego Solinusa (2020), które na trwałe wrosły w zachodnią tradycję.

Z samego źródła na baczniejszą uwagę zasługuje przede wszystkim prolog. Znajdujemy w nim zdanie osobliwie aktualne, co może nie dziwi aż tak bardzo, skoro mamy do czynienia z wykładem o „ukrytym początku świata” (s. 131). Anonimowy autor stwierdza mianowicie, że „(…) dzisiaj, kiedy ludzie rozrodzili się i wypełnili krąg ziemski, mniej monstrów rodzi się pod gwiazdami, a w większości świata zakątków zostały one przez nich wytępione i wyniszczone (…)” (s. 132). Mamy zatem do czynienia ze wczesnośredniowiecznym sformułowaniem overkill hypothesis. Oto bowiem tak, jak ekspansja homo sapiens na kolejne lądy nieuchronnie prowadziła do wytrzebienia megafauny, tak – wedle Liber – rozprzestrzenienie się człowieka doprowadziło do wytępienia potworów. Księga nie wzywa do ochrony monstrów, ale wyraźnie czuć w niej żal po ich utracie. Bardzo to znajome odczucie dla nas, którzy oglądamy ostatnie nosorożce czy goryle.

To jedno stwierdzenie nie wystarczyłoby jednak jako zachęta do lektury. Książeczka broni się przede wszystkim sposobem, w jaki ją opracowano, periteksty przysłaniają tekst właściwy.

Po pierwsze, jest to już 36. tom z serii Bibliotheca Curiosa, która prezentuje dzieła zapomniane, może wstydliwe, ale ważne dla zrozumienia głównego nurtu wyobraźni u czytającej publiczności pomiędzy antykiem a barokiem. Schodzimy z literackiego Olimpu w krąg paradoksografii, demonologii, szemranej mistyki. Seria jest obecnie finansowana w ramach grantu Narodowego Programu Rozwoju Humanistyki, a lista zapowiedzi wydawniczych wygląda równie atrakcyjnie, jak lista tomów już wydanych. Wiele z publikowanych tekstów znanych jest tylko wąskiej grupie specjalistów, a niektórzy autorzy i dzieła – Flegon z Tralles (2019), Antygon z Karystos (2014) czy właśnie anonimowa Liber monstrorum – mają swoje przekłady zaledwie w kilku językach współczesnych.

Po drugie, przekład „Księgi monstrów” poprzedzony został obszernym wstępem – właściwie osobnym opracowaniem, które przedstawia korzenie wyobrażeń na temat istot monstrualnych w europejskiej kulturze. Na tę menażerię (choć często jest to ludzkie zoo) składają się Biblia i Herodot, św. Hieronim i Pliniusz Starszy, a do tego cała rzesza autorów mniej znanych, często zachowanych jedynie w ekscerptach i parafrazach. Swoistym uzupełnieniem wstępu są też przypisy końcowe, nierzadko obszerniejsze, niż wymagałoby tego samo objaśnienie źródła. Jacek Sokolski, autor wstępu, a jednocześnie redaktor całej serii, cierpliwie wykłada genezę wybranych wyobrażeń, cytując obficie. Wykład jest jasny; uważam, że może pełnić funkcję poręcznego wprowadzenia dla wszystkich zainteresowanych tematyką. Wstęp okazuje się w tej książce zdecydowanie ważniejszy niż samo źródło. Tutaj chciałbym wyłowić tylko jeden wątek, który wydaje się istotny dla zrozumienia całości literatury poświęconej kuriozom w epokach dawnych, ale wydaje się, że może opisać i nasze nawyki lekturowe. Chodzi mianowicie o znane od starożytności rozróżnienie na godną pochwały libido sciendi („żądzę wiedzy”) i podejrzaną vana curiositas („próżną ciekawość”) (s. 53). Napięcie pomiędzy nimi kształtowało i kształtuje nasze lektury. Wiemy, że nasz czas jest ograniczony i dobrze byłoby czytać klasyków (ilu z nich każdy z nas odłożył na lepszą chwilę!), ale przecież często sięgamy po rzeczy przypadkowe i zbyteczne, choć nieraz przyjemne. A potem niejednokrotnie żałujemy tej grzesznej przyjemności. „Księga monstrów” należy do tej właśnie kategorii. Rozgrzesza nas jednak wstęp.

Po trzecie, bardzo ważnym elementem publikacji jest obszerna, licząca 28 stron bibliografia. Nie jest to bibliografia „Księgi monstrów”, a przynajmniej nie tylko jej. Zawiera bowiem teksty dotyczące wszelkich aspektów monstrualności w antyku i średniowieczu, od Homera i Biblii po Izydora z Sewilli. Literatura ta została bez wątpienia zebrana w toku prac nad różnymi tomami serii, tak że otrzymujemy swoisty przewodnik bibliograficzny. Sokolski nie lekceważy prac w języku polskim, co niestety staje się częstą praktyką wśród krajowych badaczy. Z zestawienia widać wyraźnie, że mamy w naszym języku sporo publikacji poruszających kwestie nawet bardzo szczegółowe. Mamy też niejedno monograficzne opracowanie poświęcone konkretnemu typowi istot monstrualnych. Bibliografia ta może zatem stanowić nawet samodzielną lekturę.

LITERATURA:

Antygon z Karystos: „Opowieści niezwykłe”. Przeł. i oprac. E. Żybert. Wrocław 2014.

Gajusz Juliusz Solinus: „Zbiór wiadomości godnych uwagi albo Polihistor”. Przeł. i oprac. B.J. Kołoczek. Kraków 2020.

„Fizjolog”. Przeł. i oprac. K. Jażdżewska. Warszawa 2003.

Flegon z Tralles: „O dziwach i ludziach długo żyjących”. Przeł. i oprac. E. Żybert. Wrocław 2019.
„Księga monstrów”. Przeł. i oprac. Jacek Sokolski. Oficyna Wydawnicza ATUT. Wrocław 2019 [seria: Bibliotheca Curiosa, t. 36].