ISSN 2658-1086
Wydanie bieżące

sierpień 15-16 (87-88) / 2007

Anna Katarzyna Dycha,

THE POISE RITE

A A A
“Passagalia”. Emi Music Poland, 2007.
Zespół The Poise Rite kilka lat temu wyjechał do Anglii. Ale krajowy rynek się o niego upomniał. Właśnie ukazał się ich trzeci album.

The Poise Rite zaczynali swoją działalność dziesięć lat temu w Rzeszowie. W 2001 roku zadebiutowali albumem „Jutro bez znaczenia”, który zebrał pochlebne recenzje. To jednak nie przełożyło się na sukces komercyjny. Wyjechali więc na Wyspy Brytyjskie, ale nie tylko po to, by zarobić. Zawsze chcieli grać na Zachodzie, a ten przyjął ich z otwartymi ramionami: znaleźli miejsce prób, koncertowali w londyńskich klubach. Ich utwory znalazły się na kilku liczących się składankach. Uwierzyli w siebie. Wkrótce wydali drugą płytę – „the poise rite”. Brytyjscy krytycy chwalili zespół, a utwory z płyty znalazły się na listach. Tylko u nas mało kto o nich słyszał.

„Passagalia” jest ich pierwszym profesjonalnie wydanym i dystrybuowanym w Polsce albumem. Bardzo potrzebnym, gdyż dzięki niemu zespół niewątpliwie poszerzy grono swoich słuchaczy. Pierwszych pięć piosenek jest mocno gitarowych, przesyconych zimnofalowym brzmieniem, z charakterystycznym joydivisionowskim głosem wokalisty Bartłomieja Zaborowskiego. Uporządkowane w zwrotkę i refren, są energiczne, a jednocześnie zdystansowane.

Od kawałka szóstego zaczyna dziać się coś innego. W kompozycjach dominuje psychodelia, tempo się zmienia. To właśnie w tej części płyty są: niepokojący i mroczny „Take you back” i singlowy „Kill the pain”. Jest też miejsce na muzyczne eksperymenty – dodać trzeba, że udane. Goście zagrali na saksofonie (w instrumentalnym „Take us higher”) i harmonijce (w bluesowym „Tea, peace&wealth”).

Muzycy The Poise Rite mówią, że grają alternatywnego rocka. Rozwinęłabym jednak nieco to określenie. Potrafią wypełnić go przestrzennym brzmieniem, a całą płytę – mimo różnorodności w kompozycjach – uczynić spójną. Potrafią również przez blisko godzinę, doskonale operując egzystencjalnymi tekstami, z nastroju smutku i przygnębienia uczynić swoją największą wartość. Mało kto potrafi ego dokonać.

The Poise Rite sporo koncertują i to nie byle gdzie. Za sobą mają występy na festiwalu w Glastonbury (jak mówią – „koncert życia”), Openerze czy poznańskiej Malcie. Zaś z wpisów w księdze gości na ich stronie internetowej wynika, że wszędzie są rewelacyjni. Na razie odpoczywają, ale już jesienią ruszają z promocją „Passagalii”. W planach mają koncerty w Niemczech, Czechach, Polsce i oczywiście Anglii. Pozostaje życzyć powodzenia.