ISSN 2658-1086
Wydanie bieżące

1 marca 5 (413) / 2021

Michał Kolanko,

OSOBISTA PERSPEKTYWA KRYZYSU DEMOKRACJI (ANNE APPLEBAUM: 'ZMIERZCH DEMOKRACJI. ZWODNICZY POWAB AUTORYTARYZMU')

A A A
„Jak nam poszła demokracja. Przenikliwa diagnoza wybitnej badaczki współczesnej polityki i laureatki Pulitzera” – to pierwsze zdania na okładce książki Anne Applebaum „Zmierzch demokracji”. To natychmiast ustawia oczekiwania czytelnika – i to bardzo wysoko. Podobnie jak postać autorki, uznanej dziennikarki i pisarki, oraz opis książki – też na tej samej okładce – dokonany przez byłego premiera i byłego szefa Rady Europejskiej Donalda Tuska, który zapowiada czytelnikowi przenikliwą analizę współczesnych czasów. Czy jednak autorce udaje się wyróżnić z szeregu innych publikacji w ostatnich latach, które traktują o kłopotach liberalnej demokracji? Odpowiedź na to pytanie brzmi: tak. Ale paradoksalnie nie jest to jeszcze powód, by była to książka, wobec której trzeba „rzucić wszystko i iść czytać”.

Anne Applebaum rozpoczyna niezwykle mocnym akcentem. Opisem… sylwestrowej imprezy, którą ona i jej mąż wydali dla swoich przyjaciół i znajomych w 1999 roku, w Polsce, na terenie posiadłości Chobielin w województwie kujawsko-pomorskim. Byli na niej ludzi, którzy w Polsce są teraz – po 20 latach – absolutnie po drugiej stronie barykady. Podział nie mógłby być większy, jest polityczny, intelektualny, kulturowy i osobisty. Autorka opisuje przykłady i sytuacje, w której jej dawni przyjaciele nie tylko przestali się do niej odzywać, ale wręcz traktują ją z wrogością lub lekceważeniem. Ten podział to oś książki. Co wydarzyło się przez 20 lat, co miało tak ogromny wpływ na środowisko Applebaum i Radosława Sikorskiego, a szerzej – na elity polityczne Zachodu, zwłaszcza na te, które autorka określa mianem „konserwatystów, antykomunistów, czyli tego co Polacy nazwaliby ogólnie w Polsce prawicą” i którzy zebrali się w Chobielinie, by świętować przejście w Nowy Rok? Czytelnik po tak wciągającym, znakomicie, plastycznie napisanym wstępie, w którym całkowicie przenosi się na wspomniane wcześniej wydarzenia, zanurza się w jego atmosferze – z niecierpliwością czeka na więcej. I tu zaczyna się problem.

„Zmierzch demokracji” wpisuje się – jak już wspomniano – w nurt literatury, który można by opisać jako „schyłkowo-katastroficzno-demokratyczną”. Chodzi oczywiście o schyłek, upadek lub utratę na znaczeniu modelu liberalnej demokracji, która niegdyś – jak napisał Francis Fukuyama (1989) – miała znajdować się na drodze do całkowitej dominacji w świecie. Literatura tego typu w ostatnich latach stała się bardzo popularna. Książki takie jak „Jak kończy się demokracja” Davida Runcimana, „Tak umierają demokracje” (Steven Levitsky, Daniel Ziblatt) czy np. „O tyranii. Dwadzieścia lekcji z dwudziestego wieku” Timothy’ego Snydera wpisują się w nurt, do którego swoją cegiełkę dołożyła teraz Applebaum.

Tłem są wydarzenia, które nie tylko doskonale znamy, ale które pojawiają się wielokrotnie na kartach tych publikacji. Sukces referendum w sprawie Brexitu, zwycięstwo Donalda Trumpa w USA, sukcesy PiS w Polsce czy też dominacja Viktora Orbana na Węgrzech. Te wszystkie wydarzenia i postacie autorzy wymieniają i ustawiają w jednym szeregu. Podobnie jest też w „Zmierzchu demokracji”.

Co jest najciekawszego w tej książce, to perspektywa, którą ma Applebaum. Bo ten określany przez nią „zmierzch” nie odbywa się przecież w próżni, tylko jest dokonywany przez konkretne osoby. Nie tylko liderów, jak Viktor Orban czy Donald Trump, ale też przez bardzo wielu ludzi na nieco niższych szczeblu. Co nimi kieruje? „Zmierzch demokracji” to portret kilku takich osób. Są historie Jacka Kurskiego, postaci z Węgier, Wielkiej Brytanii, Hiszpanii. Wszystko w nurcie próby odpowiedzi na pytanie: „Co się z nimi stało, że zaczęli popierać autokratów?”. Opisy są barwne, a książkę czyta się bardzo szybko. Większość ludzi, których opisuje autorka, to „klerkowie” – intelektualiści, którzy stali się zapleczem autorytaryzmów i tworzą nowe, autorytarne elity. Dlaczego? Tu czasami pojawia się pojęcie „resentymentu”, na którym budowane są nowe struktury władzy. I który też jest osobistą motywacją wielu ludzi. Tak samo jak poczucie nostalgii, które za Swietłaną Boym Applebuam definiuje w kategorii „nostalgii restoratywnej”, czyli przywracania świata, który istnieje jedynie w wyobrażeniach, a który nigdy naprawdę nie istniał. Takie złudzenie, podobnie jak wykorzystywanie teorii spiskowych, alternatywnych rzeczywistości, fake newsów, pozwala Orbanowi i innym niszczyć liberalną demokrację i budować wspomniane nowe elity, a całość przyczynia się do tytułowego „zmierzch demokracji”. Tak twierdzi autorka.

Problem polega na tym, że to nadzwyczaj wycinkowy opis rzeczywistości. Głosujący na PiS w 2015 czy 2019 roku Polacy, zwłaszcza spoza dużych ośrodków miejskich, nie kierowali się raczej „nostalgią restoratywną” w wyborze PiS, ale konkretnymi zapowiedziami (2015) oraz zrealizowanymi obietnicami (2019) wyrównania nierówności wynikających jeszcze z transformacji ustrojowej. PiS sprawnie te nierówności wykorzystał, podobnie jak słabości Platformy czy wcześniej SLD w ich adresowaniu. Podobnie można mówić o referendum brexitowym, sukcesie Trumpa itd. Znamienne, że te wszystkie wydarzenia opisywane są tylko z perspektywy elit, a nie ludzi, którzy o nich zdecydowali przy urnie wyborczej.

Opis, który serwuje Applebaum za pomocą takich terminów jak „nostalgia restoratywna”, „teoria średniego kłamstwa” czy „rozpacz kulturowa”, jest na pewno ciekawy i intrygujący w kontekście elit, które ona opisuje. Ale nie jest wystarczający, jeśli chodzi o opisywanie faktycznych zjawisk społeczno-politycznych, które zachodzą w obecnym świecie. Dla zainteresowanych tym, jak zmieniają się konserwatywne elity w ostatnich 20 latach na tle przemian Zachodu, „Zmierzch demokracji” stanowi na pewno ciekawą lekturę. Applebaum pisze bardzo sprawnie i pod pewnymi względami na pewno bardzo wciągająco. Rację ma Donald Tusk, który pisze zauważa w zamieszczonej na okładce recenzji książki, że to „pełna emocji, pasji osobista opowieść o dramatycznym rozstaniu ludzi, których wczoraj łączyły marzenia o wolności i wspólnocie, a dziś dzieli niemal wszystko”.

Ten opis idealnie do tej książki pasuje. Oczekiwania wobec niej przedstawienia czegoś rzeczywiście nowego w sprawie, którą opisuje – poza historiami ludzkimi – jest nietrafione. Podobnie jak oczekiwanie, że autorka zaproponuje jakiekolwiek nowe rozwiązania, które sprawią, że „centryzm” (który czasami w tej publikacji się pojawia jako jedyne akceptowalne poza lewicowym i prawicowymi skrajnościami miejsce w polityce) kiedyś może zacząć wygrywać z Orbanem i Kaczyńskim.

LITERATURA:

Fukuyama F.: „The End of History”. „The National Interest” 1989, nr 16.
Anne Applebaum: „Zmierzch demokracji. Zwodniczy powab autorytaryzmu”. Przeł. Piotr Tarczyński. Wydawnictwo Agora. Warszawa 2020.