ISSN 2658-1086
Wydanie bieżące

1 kwietnia 7 (415) / 2021

Przemysław Pieniążek,

O FASZYZMIE, HUMANIZMIE I PEWNEJ REWOLUCJI (ROB RIEMEN: 'WALCZYĆ Z TĄ EPOKĄ. O FASZYZMIE I HUMANIZMIE', JOHANN CHAPOUTOT: 'NAZISTOWSKA REWOLUCJA KULTURALNA')

A A A
Nakładem Universitasu ukazały się dwie nietuzinkowe książki, z jednej strony zachęcające do refleksji nad przyczynami nieustającej żywotności idei faszystowskiej, z drugiej – nad korzeniami bezdusznego światopoglądu zdolnego aktywizować najgorsze ludzkie skłonności.

Być Europejczykiem („Walczyć z tą epoką. O faszyzmie i humanizmie”)

W wydanym po raz pierwszy w 2010 roku eseju „Wieczny powrót faszyzmu”, skądinąd otwierającym omawiany tomik, Rob Riemen przypomina, że tytułowa koncepcja wciąż znajduje podatny grunt dla swojej ekspansji, wzrastając na glebie nienawiści, ksenofobii, żądzy władzy i strachu. Wspominając o tym ostatnim, holenderski pisarz nie pozostawia złudzeń, iż wynika on z poczucia kryzysu, ekonomicznej niepewności czy groźby terroru (w skrajnej formie: lęku przed wojną). Równocześnie jednak założyciel Nexus Institute zauważa, że powodem, dla którego cykliczny powrót faszyzmu staje się faktem, jest ludzka ignorancja: bo mówiąc o populizmie, radykalnej prawicy czy prawicowym ekstremizmie, nie nazywamy rzeczy po imieniu, zaciemniając/łagodząc jedynie prawdziwe oblicze problemu.

Wskazując na korzenie faszyzmu, Riemen przywołuje intuicje Goethego oraz Alexisa de Tocqueville’a, przeczuwających niepokojące zmiany w życiu społecznym (nie tylko) Europy. Intuicje, które po latach potwierdził Ortega y Gasset, pisząc o nihilistycznym, pozbawionym ducha, niemającym wyższych potrzeb intelektualnych oraz podatnym na demagogiczne sztuczki społeczeństwie masowym. Obnażając fałsz cytowanych przez siebie populistycznych haseł i deklaracji pokroju „Nie jesteśmy faszystami, bo jesteśmy partią wolności!” (s. 41), „Nie jesteśmy faszystami, bo jesteśmy prożydowscy!” (s. 43), „Bronimy judeochrześcijańskiej i humanistycznej tradycji!” (s. 44), „Popiera nas wielu intelektualistów!” (s. 46), „Głosuje na nas coraz więcej młodych ludzi!” (s. 47) czy „Nie jesteśmy brutalni!” (s. 53), Riemen z całą stanowczością podkreśla, że „naszej tożsamości nie określają (…) narodowość, pochodzenie, język, wiara, dochody, rasa ani nic, co ludzi od siebie odróżnia, lecz właśnie to, co wszystkich łączy, czyniąc tym samym jedność rodzaju ludzkiego możliwą: uniwersalne wartości duchowe, które stanowią ludzką godność i które każdy człowiek może sobie przyswoić” (s. 45).



Skoro poruszyłem już wątek uniwersalnych wartości: Holender zaznacza, że faszyzm to określony rodzaj mentalności; forma antyducha będącego przeciwieństwem europejskiego ducha, czyli zbioru „wielkich ludzkich idei” (s. 71). Cóż takiego uwzględnia wspomniany zbiór? Według Riemena zawiera się w nim ideał etyczny („To, kim rzeczywiście jesteśmy, co naprawdę sobą przedstawiamy, zostaje określone wyłącznie przez stopień, w jakim urzeczywistniamy najistotniejsze wartości duchowe i moralne” [s. 71]), ideał wolnościowy (przypominający, że wartości i cnót nie można narzucić – możemy je co najwyżej przyswoić, korzystając ze swojej wolności), ideał polityczny (autor podkreśla, iż „uniwersalność prawa, podział władzy, prawa człowieka i demokracja stanowią najlepszą gwarancję wolności jednostki” [s. 72]), ideał społeczny (liczy się każdy człowiek), ideał kulturowy (tylko kultura może „ćwiczyć nas w pielęgnowaniu ludzkiej duszy i umysłu” [s. 72]), ideał humanistyczny (w centrum postawiony jest człowiek, który „ma świadomość swoich ograniczeń, a mimo to nie traci poczucia humoru” [tamże]), ideał kosmopolityczny (dla europejskiego kosmopolity jego kulturowa tożsamość, język ojczysty oraz kultura, w której się wychował, stanowią podstawę dla dalszego rozwoju duchowego), ideał postępowy (podporządkowany zasadzie „czasy się zmieniają, a my wraz z nimi” [tamże]) oraz ideał cywilizacyjny związany z poszukiwaniem odpowiedzi na pytanie o to, jaki jest właściwy sposób życia.

W świetle powyższego „bycie Europejczykiem” oznacza więc pewną decyzję, egzystencjalny wybór. Riemen w finale omawianego eseju akcentuje przy tym, iż swoiste credo europejskiego humanizmu (zarówno w jego wersji świeckiej, jak i religijnej) zakłada, że o godności ludzkiej stanowi przyswojenie sobie przez każdego z nas ponadczasowych, uniwersalnych wartości takich jak współczucie, umiejętność przebaczenia, wolność, przyjaźń czy prawda.

Udział w konferencji naukowej mającej miejsce w Grand Hotel Waldhaus w szwajcarskiej miejscowości Sils Maria oraz pobyt w hotelu Schloss Waldersee staje się zarówno punktem wyjścia dla (przedstawionej w eseju „Powrót Europy. Jej łzy, czyny i marzenia”) humanistycznej refleksji Riemena nad „przyszłością europejskiego ideału cywilizacyjnego” (s. 103), ale także kontekstem we wspomnieniowej części eseju przywołującego postać czechosłowackiego filozofa Jana Patočki, jednej z ofiar praskiego reżymu komunistycznego. Podzielając pogląd autora eseju „Kim są Czesi?” na to, że tym, co definiuje Europejczyka, jest „troska o duszę” (s. 131), Riemen zaznacza jednocześnie, że bycie Europejczykiem to także walka o „humanistyczne społeczeństwo, w którym nie jednostka, lecz idea człowieka zajmuje miejsce centralne” (s. 135).

Wewnętrzny Hitler („Nazistowska rewolucja kulturalna”)

Wątek idei człowieka liczącego się nie jako samodzielny byt, lecz członek społeczeństwa, powraca w książce autorstwa Johanna Chapoutota, profesora historii najnowszej na Uniwersytecie Paris-Sorbonne. Na czym polegała i z czego wynikała tytułowa rewolucja?

Otóż jak wykazuje francuski akademik, nazistowscy ideolodzy propagowali światopogląd, zgodnie z którym „historia rasy germańskiej zmierza ku zatraceniu, przy coraz większej alienacji biologicznej i kulturowej” (s. 12). Stąd jedyną szansą na ocalenie jest powrót do „germańskiej starożytności” (tamże); powrót do źródeł umożliwiający „przeróbkę norm prawnych rządzących porządkiem wewnętrznym, lecz także międzynarodowym, i wreszcie tym, co zapewnia przyszłość rasy, czyli prokreacją” (tamże). Na tym jednak nie koniec – wszak, na co zwraca uwagę badacz, przemodelowaniu ulega sama moralność, a to za sprawą kategorii, które „umożliwiają działanie, dominację i eksterminację” (tamże).



Gruntownie omawiając nazistowską wizję świata, Francuz zauważa, że de facto stanowiła ona „zlepek idei, silnie uspójnionych dzięki postulatowi rasowemu” (s. 14), dzięki czemu była łatwiej przyswajalna i podatna na różne interpretacje, a każdy zainteresowany mógł znaleźć najbliższy sobie powód/argument (nacjonalizm, rasizm, antysemityzm), by stać się nazistą. Co więcej, rzeczony światopogląd – który większości oferował realną szansę na rozwiązanie bieżących problemów społecznych, politycznych i ekonomicznych – zjednywał sobie sympatyków, jak wykazuje badacz, „wizją historii, człowieka i wspólnoty, koncepcją przestrzeni i przyszłości, bardzo konkretną ideą natury w człowieku i poza nim, konkretną propozycją przyszłości dla wszystkich: wolność nie jest problemem dla tego, kto wie, że natura już zdecydowała – o istocie, miejscu i powołaniu każdego” (s. 15).

W części pierwszej recenzowanego tomu (zatytułowanej „Alienacja, akulturacja, upadek”) Chapoutot w klarowny sposób wykazuje, że „narodowosocjalistyczny rasizm, głosząc determinizm biologiczny, narzuca medyczne rozumienie wszelkiej ludzkiej twórczości, objawową koncepcję wytworów kultury” (s. 23). Tym samym każdy wytwór kultury jest zdeterminowana przez krew i ziemię (Blut und Boden): właściwości tej pierwszej decydują o wszystkim, podczas gdy dane środowisko umożliwia (lub nie) objawienie jej potencjału. Stąd, jak trafnie zauważa badacz, hołubiony przez nazistów przymiotnik „zdegenerowany” (odnoszący się między innymi do sztuki) nie jest silnie nacechowanym emocją epitetem: to niepozostawiająca cienia nadziei medyczna diagnoza.

Pisząc o fascynacji nazistów starożytnością, Chapoutot szczególną uwagę poświęca ideologicznym próbom włączenia antycznej Grecji do rasy nordyckiej (jeśli ktoś ma wątpliwości: zgodnie z tą wizją miasta greckie zostały założone przez plemiona żołnierzy-rolników rodem z Północy), akcentując przy tym wątek greckiej filozofii, do której w swych perorach odwoływali się między innymi Adolf Hitler, Alfred Rosenberg, Joseph Goebbels czy Heinrich Himmler. W tym miejscu nie sposób pominąć Platona, cenionego przez hitlerowców przede wszystkim jako autora pism politycznych, twórcy koncepcji państwa oraz doświadczonego żołnierza wskazującego drogę do odrodzenia idei wspólnoty. Jak wykazuje Chapoutot, autor „Państwa” (skrzętnie odczytywanego w kluczu eugenicznym i rasologicznym) przedstawiany był przez nazistowskich historyków jako „wybitna postać nordyckiego oporu przeciwko dekadencji rasowej, intelektualnej i moralnej państwa ateńskiego i świata greckiego w ogólności, podkopywanego, pomimo napomnień filozofa, przez zło, które w końcu go zmiotło” (s. 31).

W tej części książki Francuz sporo uwagi poświęca relacjom między prawem rzymskim (wprowadzającym zasadę własności indywidualnej) a wspólnotowym prawem niemieckim, będącym w rzeczywistości zbiorem chaotycznych, niejednokrotnie sprzecznych ze sobą praw. Niemniej to właśnie prawo rzymskie (mimo wszystko wysoko cenione przez nazistowskich prawników) przedstawiane było jako „oręż przeciwko narodowi, nie tylko w sensie biologicznym (rasa), ale także socjologicznym (lud, pospólstwo): skrajnie skomplikowane jest niedostępne ludziom prostym, których wcale nie chroni; wręcz przeciwnie, padają oni jego ofiarą” (s. 64). Jak nietrudno zgadnąć, zgodnie z nazistowskim światopoglądem głównymi beneficjentami prawa rzymskiego byli natomiast Żydzi. Omawia przez Chapoutota „walka o prawo” (Kampf um das Recht), czyli próba zastąpienia jednego systemu normatywnego innym, z punktu widzenia hitlerowskich prawoznawców miała jednak fundamentalne znaczenie, gdyż upatrywali w niej „niezbędny warunek udanej akulturacji i ugruntowania rasy nordyckiej na nowych, wspólnotowo-biologicznych podstawach” (s. 80). Także w tej części omawianego tomu autor pisze o ideałach wolności, równości i braterstwa, wyjaśniając, dlaczego naziści całkowicie odrzucili zasady i wartości Wielkiej Rewolucji Francuskiej.

W części drugiej (zatytułowanej „Powrót do źródeł”) Chapoutot rozwija sygnalizowany już we wcześniejszych segmentach wątek starożytności uobecniającej się w nazistowskim dyskursie. Pisząc o chęci wskrzeszenia przez Germanów antycznego ideału fizycznego piękna, badacz zauważa, że kryterium estetyczne nie było bynajmniej kluczowe: bardziej liczyła się witalność i tężyzna fizyczna znajdujące zastosowanie w (czynionych z myślą o przyszłości Tysiącletniej Rzeszy) aktach prokreacji oraz w ramach nieuniknionej wojny ras. Temat poligamii oraz nienawiści do chrześcijaństwa płynnie łączy się tu z refleksją nad filozofią Immanuela Kanta, szczególnie nad sformułowaną przez autora „Krytyki praktycznego rozumu” koncepcją imperatywu kategorycznego. Imperatywu, który prawnik Hans Frank sprowadził do poziomu prostej formułki retorycznej, zgodnie z którą należy postępować tak, aby Wódz pochwalił nasze czyny – gdyby tylko miał okazję się o nich dowiedzieć. Czyli – jak doskonale ujął to Chapoutot – „Führer we mnie narzuca mi czyn. Superego nadczłowieka to Hitler” (s. 133).

W części trzeciej („Przebudowa normatywności: nowa moralność, nowe prawo”) francuski historyk powraca raz jeszcze do kwestii prawodawstwa, przypominając, że nazistowscy prawnicy starali się obalić wszelkie dyskursy „przedstawiające rodowód prawa w kategoriach racjonalnego ustanowienia czy jasno określonego rozwoju” (s. 157). Badacz dodaje przy tym, że szukając podstaw dla nowych wartości oraz nakazów, naziści dokonali zwrotu w stronę tego, co archaiczne: ów casus dobrze ilustruje pogląd historyka prawa Eberharda von Künssberga, według którego „każdy szanujący się prawnik musi być etnologiem” (s. 159). Mówiąc inaczej – „odnowienie prawa wymaga odnalezienia najstarszych, najbardziej archaicznych i zapomnianych norm – i naśladowania w tym pionierów dyscypliny, która w XIX wieku potrafiła zebrać z ust samego ludu bajki i legendy będące wyrazem etnicznej mądrości i tysiącletniej etyki” (s. 160). Równocześnie, na co w ciekawy sposób zwrócił uwagę Francuz, prawo nazistowskie podlega zjawisku, które Bernd Rüthers określił mianem „nieskończonej interpretacji”, pozwalającej „stale dostosowywać prawo do warunków egzystencji narodu niemieckiego” (s. 165). Według tego modelu, statystyczny niemiecki sędzia w swoim orzecznictwie i wyrokach powinien wspierać się na – obok programu NSDAP oraz jedynej słusznej woli Führera – trzecim fundamencie, jakim jest „ludowe poczucie zdrowego rozsądku” (tamże). Najważniejsze jednak, by nigdy nie zapominał, iż prawem jest to, co służy niemieckiemu narodowi.

Proces Adolfa Eichmanna oraz linia obrony głównego koordynatora i wykonawcy planu ostatecznego rozwiązania kwestii żydowskiej, motyw Lebensraum czy wątek postrzegania wrogów Rzeszy przez pryzmat dyskursu medycznego to tylko niektóre z tematów poruszanych w części czwartej rzeczonego tomu zatytułowanej „Oczami nazistów”. Wyjaśniając, dlaczego nazizm „był przede wszystkim projektem rewolucji kulturalnej” (s. 317) oraz „operacją archeologiczną”, mającą na celu „uwolnienie rasy germańskiej od kulturowych osadów, które zbierały się na kolejnych etapach jej alienacji” (s. 318), Chapoutot zaznacza, że zgodnie z nazistowskim światopoglądem tylko poprzez wyeliminowanie „starego człowieka judeochrześcijańskiego, humanisty, uniwersalisty i liberała” (tamże) Germanie mogli wypełnić misję przebudowy Europy.

Autor stawia przy tym fundamentalne pytanie stanowiące podsumowanie jego dotychczasowych rozważań: jak możliwe było zmobilizowanie rzesz ludzkich do udziału w tym zbrodniczym procederze? Czynniki psychologiczne, grupowa solidarność, oportunizm, ambicja – francuski badacz wskazuje tylko niektóre przyczyny, sygnalizując przy tym, że do społecznej ekspansji nazizmu w znaczącym sposób przyczyniło się przedstawianie przemocy i zbrodni jako czegoś zgoła legalnego.

Nazistowska rewolucja kulturalna „przekonała licznych mężczyzn i kobiety, że wobec nadzwyczajnych zagrożeń dla Niemców i rasy nordyckiej, istnieje przyzwolenie na koncepcje i działania, których suma była z pewnością wyjątkowa, lecz które, rozpatrywane pojedynczo, okazywały się banalnymi wykwitami kultury zachodniej: wyzysk innych grup etnicznych, kolonizacja, rasizm, antysemityzm, imperializm, przemoc zbrojna (…)” (s. 323) – konkluduje Chapoutot, zauważając jednocześnie, iż „na bazie tych dość banalnych idei, niezliczeni prawnicy, lekarze, naukowcy, politycy, wysocy urzędnicy, wojskowi, ideologowie i inni marzyli, wyobrażali sobie i planowali możliwe losy rasy germańskiej w przyszłości, a bardziej nawet niż o przyszłych losach, myśleli o ocaleniu. Było to możliwe dzięki ścisłemu sprzężeniu polityki z naturą (…). Germanin miał zatem żyć nie w naturze, która przeraża i jest areną walki ras oraz wymierania gatunków, lecz w naturze, z którą wreszcie będzie trwał w harmonii, na mocy prawa silniejszego” (s. 323).

Owo poszukiwanie ocalenia nie przyniosło nic oprócz zguby.
Rob Riemen: „Walczyć z tą epoką. O faszyzmie i humanizmie”. Przeł. Alicja Oczko. Wydawnictwo Universitas. Kraków 2020 [seria: Poleca Adam Michnik].

Johann Chapoutot: „Nazistowska rewolucja kulturalna”. Przeł. Urszula Kropiwiec. Wydawnictwo Univeristas. Kraków 2020 [seria: Poleca Adam Michnik].