ISSN 2658-1086
Wydanie bieżące

15 kwietnia 8 (416) / 2021

Sara Nowicka,

KLEJĄCY INSTAGRAM TAMTYCH CZASÓW (EWA STUSIŃSKA: 'MIŁA ROBÓTKA')

A A A
„Publiczna debata o pornografii utknęła między Scyllą przemocy wobec kobiet a Charybdą wolności słowa i do dziś nie może się stamtąd wydostać” (s. 207).

Punktem wyjścia „Miłej robótki. Polskich świerszczyków, harlekinów i porno z satelity” Ewy Stusińskiej jest pornografia. Autorka próbuje przełamać powyższy impas, podobnie jak w pracy doktorskiej „Dzieje grzechu. Dyskurs pornograficzny w polskiej prozie XX wieku (na wybranych przykładach)” (tytuł recenzował w „artPapierze” Karol Poręba: http://artpapier.com/index.php?page=artykul&wydanie=363&artykul=7152&kat=15), zdejmując z gatunku jarzmo stereotypów i kontrowersji. Tę funkcję pełni również współzałożony przez nią magazyn „Nowa Orgia Myśli” i strona porno-grafia.pl. Pisarka, wprowadzając do publicznej dyskusji to, co przez lata było z niej wykluczone, jest kimś w rodzaju adwokata diabła, obrończynią tego, co zarówno przez konserwatywną część społeczeństwa, jak i feministki i feministów jest postrzegane jako jednoznacznie szkodliwe. Stusińska przywołuje szkolne przedstawienie, w którym brała udział – „Mucha przed sądem” Joanny Gutowskiej i Mirosława Huszcza – opowiadające o rozprawie przeciwko odpychającemu owadowi. Morałem przybliżonym przez autorkę jest myśl, że rzeczy często nie są takie, jakimi się zdają na pierwszy rzut oka i każdemu należy się sprawiedliwy proces. Jednak „Miła robótka” to nie tylko praca mająca na celu ukazanie pornografii w sprawiedliwej perspektywie. Przy okazji historii o polskich świerszczykach wyłania się opowieść o wyjątkowych czasach transformacji i zmianach obyczajowych, jakie miały miejsce w kraju na przełomie ostatnich dekad.

Atrakcyjna, mogąca wzbudzać emocje treść opakowana jest w oryginalną i równie pociągającą formę. Słowo „reportaż” nie w pełni wyczerpuje pomysł autorki. Bardziej pojemna kategoria „literatura non-fiction”, ze względu na różnorodność rozdziałów i ich eseistyczną formę, znacznie lepiej pasuje do „Miłej robótki”. Każda historia jest napisana w nieco innym stylu, wiele tu ciekawych eksperymentów formalnych (np. wzorowana na opisach przyrodniczych definicja świerszczyka polskiego) oraz intrygujących historii pokazanych w sposób daleki od tabloidowej sensacji. Przystępny język, empatia, istotność tematu i umiejętność wciągającego budowania narracji sprawiają, że książka Stusińskiej może trafić do bardzo szerokiego grona odbiorców. Tym bardziej, że autorka niweluje dystans między sobą, bohaterami a czytelnikiem. Odwołując się do własnych wspomnień i zwracając się do odbiorcy z prośbą o to samo, wskazuje, że pornografia to wspólne doświadczenie, z którym wszyscy, choćby przez okładki czasopism eksponowanych w kioskach, mieliśmy do czynienia.

Sposób, w jaki w „Miłej robótce” przedstawione są czasy transformacji, może kojarzyć się z wydaną w zeszłym roku przez Czarne „Dziką rzeczą. Polską muzyką i transformacją 1989-1993” Rafała Księżyka. W obu tytułach znajdziemy podobną dawkę wolności, dzikości i kreatywności, która nadała przybyłym z zachodu produktom zupełnie innej jakości. Książki łączy również postać Sławomira Starosty, założyciela zespołu Balkan Electrique, a później współtwórcy pornograficznego wydawnictwa Pink Press. Sprawowanie przez działacza ruchu gejowskiego funkcji redaktora naczelnego heteroseksualnych magazynów i targów pornograficznych jest jednym z elementów polskiego przewartościowania zagranicznych wzorców. Kolejny to „Playboy” – prawa do wydania jednego z najbardziej męskocentrycznych i heteronormatywnych magazynów na świecie w Polsce nabyła kobieta, a jego pierwszym redaktorem naczelnym był Tomasz Raczek, homoseksualista.

Gejowskie magazyny redagowane przez Starostę są jednym z przykładów pornografii, która miała afirmacyjny wpływ na seksualność odbiorców, pozwalała mniejszości poczuć się pewnie, wykształtować zdrowe poczucie własnej wartości. Podobnie było ze skrzynką listów erotycznych prowadzoną w magazynie „Cats” przez Ylvę. Pochodząca ze Skandynawii kobieta, jak podkreśla Stusińska, „w odpowiedziach na listy prezentowała tak postępowy i otwarty stosunek do seksualności, z jakim dziś, trzydzieści lat później, możemy się spotkać głównie u edukatorów i edukatorek seksualnych” (s. 84). Ylva propagowała relacje seksualne oparte na wzajemnym szacunku i otwartości, uczyła czytelników, jak jasno komunikować własne potrzeby, ale też jak ze zrozumieniem słuchać partnerki lub partnera. W skrócie – w społeczeństwie, w którym seks często łączy się ze wstydem czy nawet neurozą, pokazywała normalność i zdrowe podejście.

„Miła robótka” to sprawiedliwy proces, dlatego obok pozytywnych przykładów autorka nie unika pokazania ciemnych stron pornobiznesu – przemocy, przedmiotowego traktowania, szowinizmu czy wyzysku. Jednak przestępstwa i problemy, które miały miejsce w tej branży, występowały także w innych, wzbudzających mniejsze kontrowersje profesjach. Stusińska pokazuje to na przykładzie dwóch postaci – Katarzyny Figury, aktorki, i Klaudii Figury, aktorki porno. Równolegle prowadzone historie opowiadają o kobietach silnie napiętnowanych przez stereotypy związane z ich seksualnością, sprowadzonych do roli przedmiotu, fantazji. Granice są tu bardzo płynne, jak wskazuje pisarka: „w odbiorze społecznym nie istnieją nieprzekraczalne bariery między kobietą, aktorką, aktorką porno a pracownicą seksualną – czasem wystarczy jeden niewłaściwy gest, by uznana aktorka była traktowana jak prostytutka, a aktorka porno jak maszyna do seksu” (s. 170). To właśnie przedmiotowe traktowanie kobiet, wykorzystywanie ich i przemoc są największymi grzechami przemysłu pornograficznego. Klaudia Figura jest w książce uosobieniem tych przekroczeń, postacią, która porusza i której trudno nie współczuć. W „Miłej robótce” pojawia się opis bicia przez aktorkę światowego rekordu odbytych stosunków seksualnych, zakończony zwycięstwem, ale też łzami i wyjazdem z kraju. W jej historii Stusińska dopatruje się socjologicznego znaczenia, jak pisze „potrzebna stała się bowiem fantazja o kobiecie uwielbiającej seks z każdym, niewyłączającej nikogo z kapitalistycznego raju” (s. 158).

Polityczny wymiar pornografii jest w „Miłej robótce” wielokrotnie podkreślony. Początkiem zdają się czasy II wojny światowej, podczas której niemieccy okupanci próbowali rozprężyć napięcia w kraju, wypuszczając pornograficzną „Falę”. W schyłku PRL-u wykorzystano ten sam pomysł – liberalizacji podejścia do erotyki, mającej na celu złagodzenie społecznego rozdrażnienia. Jednym z najbardziej intrygujących rozdziałów jest ten opisujący proces Jerzego Urbana, który zapewnił producentom pornografii wolność, ale przede wszystkim wskazał hipokryzję polskiego społeczeństwa i chaos prawny trwający do dziś. Wszak historia polskiej pornografii w ujęciu Stusińskiej jest opowieścią o rolach kulturowych, determinowanych przez płeć, o postępowym i zaściankowym myśleniu, o polowaniu na czarownicę, którą u schyłku XX wieku była w naszym kraju pornografia, oskarżana o pedofilię, wzrost liczby gwałtów i demoralizację. To też kronika rodzącego się konsumpcjonizmu, przemienienia każdej dziedziny życia w kapitał. „Miła robótka” pełna jest pytań i gorzkich odpowiedzi, analizy zjawisk z lat 80. i 90., przeżutych przez współczesną perspektywę i aktualny system wartości. Cierpkość komentarzy osładza poczucie humoru autorki, która z lekkością piętnuje absurdalność niektórych wywodów, np. Andrzeja Osęki w „Gazecie Wyborczej”: „jeśli ktoś nie zrozumiał tego erudycyjnego wykładu, streszczam: erotyka jest dobra, a pornografia zła. Nagie panie w światowych galeriach sztuki – cacy; rozebrane Polski w papierowej gazetce – be” (s. 192).

„Miła robótka” pokazuje, czym pornografia mogłaby być, a czym niestety nie jest, z wielu złożonych przyczyn, które wskazuje autorka. Oblanie egzaminu z seksualnej dojrzałości nie dotyczy jednak wszystkich. Przeprowadzone wywiady nie tylko z osobami z branży, ale też odbiorcami pornografii, pokazują ją z zupełnie innej perspektywy. Za różową kotarą kryją się normalni ludzie, otwarcie opowiadający o swoich pozytywnych doświadczeniach. Dzięki ich wypowiedziom można lepiej zrozumieć fenomen pornografii, spojrzeć na nią inaczej niż według wzoru kreowanego przez lata w debacie publicznej. W osobistych wyznaniach sporo jest mądrych porównań i obserwacji, np. określenia czasopism i filmów z lat 90. jako „klejącego Instagrama tamtych czasów” (s. 23). „Miła robótka” porusza dużo ważnych zagadnień i otwiera wiele, dotychczas zaryglowanych, drzwi. Bo porno to nie tylko świerszczyki, filmy czy internetowe streamingi, ale też stale popularne na straganach bukinistów harlekiny czy gorsząca niegdyś literatura. To gatunek, w którym najwyraźniej można dostrzec zmiany, jakie zachodzą w społeczeństwie, świadectwo jego kondycji i dominujących wartości. Lekturze towarzyszy nadzieja, że tak dobrze napisana książka, odmieni, choć w niewielkim stopniu, dyskurs na temat pornografii i wprowadzi ją do publicznych i prywatnych rozmów.
Ewa Stusińska: „Miła robótka. Polskie świerszczyki, harlekiny i porno z satelity”. Wydawnictwo Czarne. Wołowiec 2021 [seria: Reportaż].