ISSN 2658-1086
Wydanie bieżące

15 maja 10 (418) / 2021

Maria Tadel,

STRAŻNIK ZNACZEŃ, STRAŻNIK RÓŻNICY (UMBERTO ECO: 'PRAWIE TO SAMO. O DOŚWIADCZENIU PRZEKŁADU', TADEUSZ SŁAWEK: 'NA OKRĘŻNYCH DROGACH. TŁUMACZENIE LITERACKIE I JEGO ŚWIATY')

A A A
W czerwcu 2011 roku Pierre Assouline na zlecenie Centre National du Livre (CNL) opracował jeden z pierwszych raportów dotyczących sytuacji tłumacza literatury pięknej, a rok później na łamach „Literatury na świecie” Anna Wasilewska podjęła próbę skonfrontowania jego obserwacji z realiami polskimi. Wśród licznych bolączek polskich tłumaczy wymieniła anonimowość, która stała się jednym z podstawowych tematów dyskusji o przekładzie na przestrzeni ostatnich dwudziestu lat.

W kanonicznej już dziś pracy, w której niewidzialność tłumacza wybrzmiała tak mocno po raz pierwszy, Lawrence Venuti źródeł problemu szukał w oczekiwaniach rynku wydawniczego. Według badacza faworyzuje on takie tłumaczenia tekstów, które brzmią, jakby były napisane w języku docelowym, a co za tym idzie – tworzą iluzję swojskości. Konsekwencją domestykacji jest marginalizowanie pracy tłumacza i pomijanie jego roli w konstruowaniu znaczeń (zob. Venuti 1995). Otwarta w ten sposób dyskusja zaowocowała wypracowaniem konkretnych działań uwidaczniania tłumacza, wśród których można wymienić cztery strategie: ochronę prawną, podejmowanie refleksji nad znakami obecności tłumacza na gruncie akademickim, umieszczanie nazwiska tłumacza na pierwszej stronie okładki (na polskim rynku wydawniczym na szczególną uwagę zasługują w tej dziedzinie działania Karakteru) oraz publikowanie prac autorów przekładów. W tę czwartą strategię wpisują się dwie książki, które ukazały się polskim rynku wydawniczym w pierwszym kwartale tego roku: tłumaczenie pracy Umberto Eco „Prawie to samo. O doświadczeniu przekładu” dokonane przez Jadwigę Miszalską i Monikę Surmę-Gawłowską oraz obszernego eseju Tadeusza Sławka „Na okrężnych drogach. Tłumaczenia literackie i jego światy”.

Choć daty premiery tych publikacji dzieli zaledwie kilka tygodni, to samą refleksję nad tłumaczeniem w nich zawartą aż 17 lat, bo tak długo praca Eco czekała na polski przekład. Zwłoka ta wydaje się szczególnie duża w obliczu sporej popularności pisarstwa autora „Imienia róży” w Polsce oraz znajomości jego refleksji translatologicznej. Miszalska i Surma-Gawłowska podjęły się więc tłumaczenia książki od lat funkcjonującej w świadomości jej potencjalnych odbiorów, doprowadzając do przypomnienia postawionych w niej postulatów.



Refleksję nad projektowaną recepcją wspomnianych publikacji warto zacząć od pewnej podstawowej obserwacji: ani Eco, ani Sławek nie prezentują autorskich projektów teoretycznych, a raczej czerpią z dorobku poprzedników, formułując swoje własne credo tłumaczeniowe. Różnią się forma i styl tych publikacji. „Prawie to samo" to zbiór pisanych i wygłaszanych na przestrzeni lat wypowiedzi dotyczących przekładu skomponowany w spójną i logiczną całość, na którą składa się czternaście rozdziałów, podejmujących namysł nad najistotniejszymi pojęciami i problemami współczesnej translatologii. Książka Sławka to esej, na łamach którego tłumacz reinterpretuje mity i metafory przekładu w świetle współczesności.

Eco w „Prawie to samo” nie rości sobie pretensji do tytułu translatologa. Przestrzeń jego działalności akademickiej to przede wszystkim semiologia i kulturoznawstwo – i właśnie te dyscypliny wyznaczają tok jego refleksji nad tłumaczeniem. We wstępie deklaruje, że przekład stanowi przedmiot jego zainteresowania, a nawet fascynacji, a doświadczenia związane z tłumaczeniem i byciem tłumaczonym pozwoliły mu zbliżyć się do lepszego zrozumienia istoty przekładu.

Sławek pisze z perspektywy tłumacza i czytelnika mierzącego się z przekładami, a doświadczenie lektury i przenoszenia testów obcych na język polski pozwala mu podjąć refleksję nad zmieniającą się rolą tłumacza, uwikłanego już nie tylko w język czy kulturę, ale także w politykę i etykę. Jest idealistą dostrzegającym w tłumaczu tego, który niesie pokój. Choć słowa te brzmią patetycznie i wydają się niewspółmierne do realiów pracy tłumacza, to w obliczu zmian zachodzących w świecie szybciej niż kiedykolwiek wcześniej wskazują najwłaściwszą, choć krętą (czy okrężną, jak chce Sławek) drogę wśród tych, które obrać może tłumacz.

To, co łączy dwie publikacje, to doświadczenie, stanowiące w nich podstawowy czynnik organizujący tekst, i wynikające z niego przekonanie o tym, że nie ma recepty na dobre tłumaczenie, są tylko ostrzeżenia i pułapki. Ciekawe wydaje się również to, że obydwaj autorzy posługują się podobną metaforyką wskazującą na zmaganie się z materią tekstu, próby uniknięcia porażek i przechytrzenia oryginału, stanowiącego równocześnie źródło i cel dążeń tłumacza.

Równoległa lektura tych dwóch prac prowadzi do postawienia kluczowego dla tej refleksji pytania. Otóż, o ile nikt już nie musi nikogo przekonywać co do istotności samej pracy tłumacza, a pochodząca z przywoływanego zarówno przez Eco jak i Sławka eseju Jacques’a Derridy „Wieża Babel” deklaracja: „Nie ma nic poważniejszego od przekładu” (1995, wyd. pol. 2009) przestała szokować, a zaczęła wyrażać coraz powszechniejsze przekonanie, to wciąż kwestionowana bywa sensowność podejmowania refleksji o tłumaczeniu. Czy zatem w niespokojnych czasach potrzebujemy kolejnych książek-głosów w dyskusji o przekładzie?



Prace Eco i Sławka dostarczają wielu argumentów uzasadniających nie tyle sensowność, co konieczność takich publikacji. Zmieniający świat wymaga ciągłego rewidowania założeń leżących u podstaw pracy tłumacza. Właśnie dlatego trzeba ciągle na nowo podejmować namysł nad pojęciami tworzącymi dyskurs translatologiczny. Najważniejsze wydają się trzy.

Po pierwsze – Inność. Historia wieży Babel, mit założycielski studiów nad przekładem to opowieść o różnicy, której konsekwencją jest konflikt wpisany w naturę świata. W obliczu różnorodności i wielokulturowości ludzie szukają pewności w tym, co swojskie i znane, odgradzając się od tego, co obce. Takie zamknięcie – jak zauważa Sławek – prowadzi do wojny (nie tylko tej dosłownej), a zadaniem tłumacza jest wyjaśnianie (czy właśnie tłumaczenie) tego, co nieznane, otwieranie na Inność przy równoczesnym zachowywaniu różnic. Przekładać znaczy rozumieć, czyli – jak chce Eco – dokonać interpretacji, przyjrzeć się znaczeniom, kulturowym uwarunkowaniom, możliwościom języka i dopiero wtedy tłumaczyć. Autorzy komentowanych tu tekstów za wspomnianym już Venutim sprzeciwiają się domestykacji, a także wszystkim strategiom mającym na celu uproszczenie, upiększenie czy uwspółcześnienie oryginału. Tłumacz nie może z pozycji władzy czy autorytetu zmusić Innego do przybrania kostiumu swojskości. Pokazując różnice, ma poszerzyć obraz świata i dzięki poznaniu wprowadzać pokój. Przekład jest warunkiem sine qua non istnienia wspólnoty.

Po drugie – język. Refleksja nad wyznacznikami dobrego tłumaczenia wydaje się kluczowa dla namysłu nad przekładem w ogóle; określenie tychże dla Eco i Sławka, piszących wiele lat po zakwestionowaniu wierności jako podstawowego kryterium oceny tłumaczenia, jest zadaniem tyle koniecznym, co niemożliwym. Świadomi utopijności przekładu idealnego przenoszą swoją refleksję na grunt języka. Zainteresowanie słowem jako nośnikiem znaczeń u Eco ma źródła w semiologii, zaś u Sławka – w poezji. Obaj wskazują na to, że tłumacz jak nikt inny zyskuje świadomość języka, dystansując się od tego, co swoje, podważając znaczenia słów znanych, szukając ekwiwalentów i negocjując znaczenia. Zagadnieniom tym poświęca aż kilka rozdziałów Eco, dla Sławka zaś wydają się być powracającym w różnych kontekstach problemem. Wyczulenie na słowo, wynikające z postrzegania roli tłumacza jako strażnika czy gwaranta znaczeń, jest źródłem jednego z podstawowych paradoksów określających kondycję tłumacza: pozostając nieufnym wobec słów, musi uwierzyć ich znaczeniom.

Po trzecie – niemożliwość. Pojęcie te ewokują już same tytuły prac Eco i Sławka: „prawie to samo”, „okrężne drogi” to określenia wskazujące na niemożliwość przekładu, która za sprawą opublikowanej w 1964 roku pracy Eugene Nidy „Toward. Science of Translating” stała się jednym z najważniejszych zagadnień teorii przekładu. W obliczu niemożliwości całkowitej i bezpośredniej ekwiwalencji tłumacz skazany jest na niespełnienie, a tytułowe „prawie to samo” to jedyne możliwe określenie przekładu. Sytuację tłumacza zaprezentowaną w książce Sławka dobrze oddaje derridiańskia aporia (zob. Derrida 1993). Bezdroża, okrężne drogi to przestrzeń przekładu. Tylko tak, nie znając dokładnie celu, błądząc wśród znaczeń i kontekstów można zbliżyć się do oryginału. Tłumacz jest więc jak nikt świadomy kafkowskiego bycia „przed Prawem”, tyle że w odróżnieniu od samotnie stojącego wieśniaka z opowiadania Kafki tłumacz prowadzi przed te drzwi czytelników.

LITERATURA:

Assouline P. [2011]: „La condition du traducteur. Rapport pour le Centre National du Livre”. https://centrenationaldulivre.fr/donnees-cles/la-condition-du-traducteur.

Derrida J.: „Aporias. Trans. by T. Dutoit. Stanford 1993.

Derrida J. [1985]: „Wieża Babel” [fragment]. Przeł. A. Dziadek. W: „Współczesne teorie przekładu”. Red. P. Bukowski, M. Heydel. Kraków 2009.

Nida E.: „Toward. Science of Translating”. Leiden 1964.

Venuti L.: „Translator’s Invisibility: A History of Translation”. Londyn 1995.

Wasilewska A.: „Raport o kondycji tłumacza”. „Literatura na świecie” 2012, nr 5-6.
Umberto Eco: „Prawie to samo. O doświadczeniu przekładu”. Przeł. J. Miszalska, M. Surma-Gawłowska. Wydawnictwo Uniwersytetu Jagiellońskiego. Kraków 2021 [seria: Translatio].
 
Tadeusz Sławek: „Na okrężnych drogach. Tłumaczenie literackie i jego światy”. Wydawnictwo Karakter, Instytut Kultury Miejskiej. Kraków–Gdańsk 2021.