ISSN 2658-1086
Wydanie bieżące

15 maja 10 (418) / 2021

Zuzanna Sokołowska,

WYDOBYWANIE ŚWIATŁEM ('ZOFIA RYDET PO LATACH. 1978-2018')

A A A
„Zofia Rydet po latach. 1978-2018” pod redakcją Stefana Czyżewskiego i Mariusza Gołąba to kolejna, trzecia już publikacja będąca pokłosiem grantu „Zofia Rydet – Dziedzictwo kulturowe i eksperyment fotograficzny” zrealizowanego na Uniwersytecie Łódzkim w ramach „Narodowego Programu i Rozwoju Humanistyki” Ministra Kultury i Szkolnictwa Wyższego. Tym razem do rąk czytelników trafia zbiór wywiadów i autorskich tekstów, które rzucają nowe światło na biografię wybitnej artystki, ujawniając nieznane dotąd fakty związane z twórczą działalnością Rydet. Prezentowane są w niej również intrygujące analizy poświęcone jej fotograficznym realizacjom. Trzeba przyznać, że lektura tego wydawnictwa jest niezwykle emocjonalnym doświadczeniem, przede wszystkim dlatego, że rozmówcami Stefana Czyżewskiego, Tomasza Ferenca, Mariusza Gołąba, Karola Jóźwiaka i Andrzeja Różyckiego są osoby, które miały mniej lub bardziej bezpośrednie kontakty z samą Rydet. A są nimi zarówno artyści, jak i przyjaciele fotografki: Tomasz Tomaszewski, Sławomir J. Magala, Anna Beata Bohdziewicz, Waldemar Jama, Jerzy Piątek, Paweł Pierściński, Henryk Pieczul, Krzysztof Jurecki, Krzysztof Cichosz, Adam Sobota, Stefan Wojnecki, Piotr Wołyński, Irena Gałuszka, Lech Lechowicz, Józef Robakowski, Piotr Tomczyk, Zbigniew Tomaszczuk, Wojciech Prażmowski, Wiesław Głowacz oraz Bogusław Saucha i jego żona Krystyna Twardowska-Saucha. Wywiady te pokazują, jak ogromny wpływ na ich życie miała ta wyjątkowa pod każdym względem artystka, a także jak dużo inspiracji czerpią z dorobku Rydet współcześni artyści. Trzeba w tym miejscu podkreślić, że wspomniana wcześniej emocjonalność nie przekracza w tej książce cienkiej granicy pomiędzy wrażliwością a zwykłą emfazą. Wręcz przeciwnie – wszystkie zawarte w tym wydawnictwie materiały niemal od razu absorbują czytelnika, który z wielką empatią angażuje się w prezentowane w niej treści. I jest to jeden z największych walorów tej książki, która przy okazji zachęca do podjęcia dalszych badań nad biografią Rydet, między innymi w obszarze jej prywatnych inspiracji. Jak zauważył Krzysztof Jurecki, z którym rozmowę przeprowadził Tomasz Ferenc, jednym z tropów do zrozumienia fotografii artystki może stać się twórczość jej brata, Tadeusza Rydeta, który również fotografował: „Zofia Rydet miała duże przekonanie o wartości tych prac, nawet mnie namawiała, żebym coś napisał czy zainteresował się jego fotografiami jeszcze w latach 80. To na pewno jest jeden z kluczy do zrozumienia jej twórczości, to była jej najbliższa inspiracja fotograficzna” - opowiadał Jurecki (s.174).

Rozmowy z twórcami i przyjaciółmi artystki stanowią główną oś tego wydawnictwa, jednak sama publikacja podzielona jest na III części. Pierwsza odsłona, „Przybliżenia”, poświęcona jest autorskim analizom dorobku twórczego Rydet. Bardzo trafnymi uwagami w swoim tekście dzieli się Adam Mazur, który postuluje, że na dorobek artystki należy spoglądać całościowo, nie traktując jej legendarnego już cyklu „Zapis socjologiczny” jako czegoś osobnego, oderwanego od jej innych przedsięwzięć fotograficznych. Tymczasem Mateusz Palka w swoim artykule zauważył, że w twórczości Rydet należy doszukiwać się głębszych kontekstów formalnych. Palka zwrócił uwagę na szczególną rolę światła, który jest obecny w jej „Zapisie socjologicznym”. Uwypukla ono wszelkie niedociągnięcia techniczne, ale również i szczegóły portretowanych przez nią ludzi oraz miejsc, zwiastując tym samym nieuchronnie zbliżający się kres świata, który za wszelką cenę starała się zapisać w swoich zdjęciach Rydet. Za to Waldemar Śliwczyński pisze o ogromnym talencie artystki do zjednywania sobie ludzi, których fotografowała. Śliwczyński zwrócił uwagę, że współcześnie niemal niemożliwe by było dokonanie tak monumentalnego zapisu fotograficznego, jak stało się to w przypadku Zofii Rydet, przede wszystkim dlatego, że zmieniła się mentalność ludzi, którzy coraz bardziej wzajemnie sobie nie ufają i stają się tym samym mocno podejrzliwi. Przytacza on w swoim tekście historię Nicolasa Grospierre’a, który zamierzał sfotografować Wrześnię według wymyślonego przez siebie, dość skomplikowanego, algorytmu. Ludzie bali się wpuszczać artystę do swoich mieszkań. „Tak się nieszczęśliwie złożyło, że w tym czasie we Wrześni mieliśmy falę kradzieży „na wnuczka”, „na inkasenta”, „na urzędnika” i tak dalej, a w akcję profilaktyczną policja włączyła nie tylko miejscowe media, ale również proboszczów, którzy z ambon prosili o rozwagę. Kiedy więc za progiem pojawił się dziwny, bo ze sprzętem fotograficznym, i obcy Grospierre, który, co prawda, po polsku mówi dobrze, ale jednak z akcentem obcokrajowca, odpowiedź mogła być tylko jedna: „Nie dziękuję, do środka pana nie wpuszczę”. Ludzie zaczęli między sobą szeptać, że złodzieje wymyślili nowy sposób - na fotografa” - barwnie opowiada Śliwczyński (s.71-72).

Kolejną odsłoną książki są „Historie mówione”, czyli wspomniane wcześniej wywiady z artystami i przyjaciółmi Rydet. To właśnie z nich wyłania się niezwykle osobisty portret artystki, która była bardzo lubiana i ceniona. Często w tych rozmowach pojawia się żal, że nie mieli okazji do częstszych rozmów z Rydet, która była bardzo ciekawa świata i mogłaby prowadzić rozmowy o sztuce (i nie tylko) przez wiele godzin. Rozmówcy zwracali też szczególną uwagę na niezwykłą żywotność Rydet, która pomimo swojego wieku i problemów ze zdrowiem, starała się nieustannie robić zdjęcia. W trakcie lektury wywiadów, można odnieść wrażenie, że dla niej fotografowanie było pewnego rodzaju formą stworzenia również własnego życiorysu. Za pomocą zdjęć wydobywała podskórnie obecną świadomość umierania, powolnego odchodzenia. Rydet bardzo często odczuwała dojmujący smutek, kiedy jej ciało stawało się coraz bardziej nieposłuszne, a tym samym oddalało ją od fotografii, która stała się dla niej najwłaściwszą formą odczuwania rzeczywistości. Rydet w swojej twórczości starała się wychodzić poza jakikolwiek kontekst, dlatego interpretacja jej dzieł staje się dla rozmówców wciąż dość problematyczna. Myślę, że intrygującym tropem prowadzącym do zrozumienia twórczości Rydet staje się stwierdzenie Mariusza Gołąba, który we wstępie do omawianej książki napisał, że działania artystki to po prostu „sobąfotografowanie”, innymi słowy tworzenie potwierdzone biografią. Dlatego też najbardziej przejmującym w tym kontekście wywiadem staje się rozmowa przeprowadzona z Tomaszem Tomaszewskim, która moim zdaniem najbardziej dotyka twórczości Zofii Rydet, bo zwraca uwagę na jej niezwykle głęboki humanizm, jak i bezgraniczne zaangażowanie, które nie było podyktowane chęcią poklasku czy zarabianiem pieniędzy. Rydet fotografowała, aby namacalnie dotknąć wszelkich wymiarów ludzkiej egzystencji. Spoglądając na zdjęcia składające się na cykl „Zapis socjologiczny”, odnoszę wrażenie, że Rydet właśnie w wiejskich, zniszczonych chatach i powoli odchodzących z tego świata ludziach dostrzegła, że prawdziwe życie znajduje się właśnie tam, a autentyczna dialektyka żywotności i umierania tkwi w prostocie, która tak dojmująco widoczna jest na jej fotografiach. Tomaszewski wspomina w swojej rozmowie, że od fotografii oczekuje czegoś pięknego: „(…) chcę zachwytu nad cudem, w którym żyję, pokazanego w sposób atrakcyjny i nowatorski. Ale bywają rzeczy, które nie wymagają niczego skomplikowanego. Jak powiedział Einstein – »rzeczy powinny być proste jak tylko możliwe, ale nie bardziej prostsze od tego«. Zosia zaproponowała coś nie bardziej prostszego od tego, czym powinna być ta seria. Wybrała idealną formułę. Na pewno jest to, moim zdaniem, ruch świadomy, na który jakaś część z nas nie była wtedy przygotowana” (s.86). Dlatego też w trakcie patrzenia na zdjęcia Rydet nie przeszkadzają jakiekolwiek niedociągnięcia techniczne. Jej zdjęcia działają bardzo głęboko na świadomość widzów, generując trudny do jednoznacznego określenia emocjonalny stan, w którym zaczyna dominować melancholia zmiksowana z dojmującą tęsknotą za czymś, czego jeszcze nie potrafią nazwać.

Ostatnia, trzecia część książki składająca się na rozdział „Impresje i wspomnienia”, to zbiór tekstów Zdzisława Pacholskiego, Leszka Jerzego Pękalskiego, Witolda Węgrzyna i Wojtka Wieteski, które są bardzo subiektywnym zapisem reminiscencji związanych z Rydet. Bardzo interesującym tekstem staje się materiał Wojtka Wieteski, który przedstawia artystkę z pięciu różnych punktów widzenia. Jest to niezwykle przejmujący, a tym samym mocno egzystencjalny zapis, w którym łączą się zarówno silne rozczarowanie wystawą fotografii Zofii Rydet w Muzeum Sztuki Nowoczesnej w Warszawie, która miała miejsce na przełomie 2015 i 2016 roku, jak i próby dotarcia do istoty twórczości artystki, będącej dla niego „przejmującym dramatem”, opowiadającym „to, czego nie chcemy, ale powinniśmy zobaczyć” (s. 365). Wieteska w swoim tekście intensywnie obserwuje otaczającą go rzeczywistość, jak i poddaje ją krytycznej analizie, podobnie zresztą jak własne wspomnienia, które zaczynają się mimowolnie nakładać na fotografie z cyklu „Zapis socjologiczny”.

„Zofia Rydet po latach 1978- 2018” pod redakcją Stefana Czyżewskiego i Mariusza Gołąba to niezwykle ważny dokument, wzbogacony wieloma zdjęciami, zarówno nieznanych dotąd jeszcze prac artystki, jak i autorstwa jej przyjaciół, którzy obserwowali Rydet przy pracy. Książka ta ujawnia fragmenty prywatnego życia twórczyni, którego tak mocno strzegła przed spojrzeniami ciekawskich, jak i pokazuje metody jej pracy oraz działania w środowisku fotograficznym, w które mocno była zaangażowana. W publikacji pojawiają się nowe tropy interpretacyjne dorobku Rydet, które na pewno będą kolejnym cennym źródłem dla dalszych, jeszcze bardziej pogłębionych analiz. Ważnym elementem tych rozważań stają się także te poświęcone współczesnej fotografii i jej roli w dokumentowaniu rzeczywistości. Trzeba przyznać, że publikacja „Zofia Rydet po latach. 1978-2018” pokazuje artystkę przez pryzmat nie tylko jej wybitnego „Zapisu socjologicznego”, ale też innych prac, między innymi równie doskonałego cyklu „Mały człowiek”, który został wydany w postaci albumu w 1965 roku. Co najważniejsze, autorzy tekstów, jak i wywiadów nie starają się na siłę budować niepotrzebnej mitologii wokół postaci Rydet, tylko pokazują ich autentyczny, pełen ciepła oraz szacunku stosunek do artystki, której życie, jak i realizacje, wciąż wpływają na ich wyobraźnię. Na tym też polega niezwykłość fotografki, która za pomocą aparatu potrafiła wydobyć na światło dzienne to, co najbardziej ludzkie nie tylko z bohaterów swoich zdjęć, ale też i z odbiorców jej prac. Jak pisze w swoim tekście Mateusz Palka o zdjęciach Rydet, „dysponujemy jedynie krótkotrwałymi widokami, które zostaną z nami na zawsze. A przynajmniej tak długo, jak będziemy tego chcieli”(s. 68). Oby jednak jak najdłużej.
„Zofia Rydet po latach. 1978-2018”. Red. Stefan Czyżewski, Mariusz Gołąb, Wydawnictwo Uniwersytetu Łódzkiego. Łódź 2020.