ISSN 2658-1086
Wydanie bieżące

1 lipca 13 (421) / 2021

Barbara Sadkowska,

LEKTURA DLA BAMBINISTÓW (ZENON KRUCZYŃSKI: 'ILUSTROWANY SAMOUCZEK ANTYMYŚLIWSKI')

A A A
Tytuł najnowszej książki Zenona Kruczyńskiego – „Ilustrowany samouczek antymyśliwski” – nawiązuje do lekkich w formie publikacji edukacyjnych, jednak treść zasadniczo kontrastuje z tym skojarzeniem.

Autor już jako dziecko miał styczność ze środowiskiem myśliwych – jego ojciec polował, a on sam marzył o tym, kiedy zostanie myśliwym. Przez wiele lat jego życie było podporządkowane rytmowi polowania: od całotygodniowych przygotowań aż do weekendowego wyjazdu i samego rytuału polowania. Kruczyński przeszedł jednak przemianę (po śmiertelnym zranieniu psa) i zorientował się, że jego hobby diametralnie różni się od pasji innych ludzi, a do jego realizacji potrzeba rozlewu krwi. Dzisiaj Kruczyński to nie tylko znany publicysta i współautor książek o etyce środowiskowej, ale także aktywista i zdeklarowany przeciwnik myślistwa, inicjator kampanii „Ratuj drzewa”, „Rykowisko dla jeleni, nie dla myśliwych” oraz powstania koalicji „Niech Żyją!”.

W najnowszej książce Kruczyński prowadzi czytelnika przez główne zagadnienia związane z myślistwem. Wyjaśnia kwestie, które od lat są albo pomijane w dyskusji publicznej, albo przekształcane przez środowisko myśliwych. Według polskiego prawa łowiectwo jest elementem „ochrony środowiska przyrodniczego”. „By zostać myśliwym niezbędna jest wielka pasja, odwaga i umiejętność przezwyciężania samego siebie” – takie zdanie jako pierwsze odnajdujemy w poradach Polskiego Związku Łowieckiego dla przyszłych myśliwych (pzlow.pl). Oficjalnie celem łowiectwa jest m.in.:

1) ochrona, zachowanie różnorodności i gospodarowanie populacjami zwierząt łownych;

2) ochrona i kształtowanie środowiska przyrodniczego na rzecz poprawy warunków bytowania zwierzyny;

3) uzyskiwanie możliwie wysokiej kondycji osobniczej i jakości trofeów oraz właściwej liczebności populacji poszczególnych gatunków zwierzyny przy zachowaniu równowagi środowiska przyrodniczego;

4) spełnianie potrzeb społecznych w zakresie uprawiania myślistwa, kultywowania tradycji oraz krzewienia etyki i kultury łowieckiej.

Jednocześnie:

  • Liczebność kuropatw, głowienek i łysek spadła o 90 procent, czernic o 80 procent, jarząbków o 60 procent. (Ale żeby nie było złudzeń – nadal są zabijane, bo można.)

  • Polski Komitet Ochrony Orłów oszacował, że 11 procent orłów w Polsce ginie na skutek postrzału śrutem lub zatrucia ołowiem ze śrutu. (Jak widać, symbol narodowy też można zabić.)

  • W czasie polowań uśmierca się ptaki zagrożone wyginięciem, wpisane do czerwonej księgi gatunków zagrożonych, objętych ochroną prawną. (Przypomnę o „ochronie i zachowaniu różnorodności gatunkowej”.)

  • Myśliwi w Polsce pozostawiają w przyrodzie (w glebie i wodach) ok. 640 ton ołowiu rocznie. Dla porównania: emisja ołowiu całego przemysłu i transportu w Polsce wynosi 508 ton rocznie. (To odnośnie punktu o ochronie środowiska przyrodniczego.)

  • Według badań PZŁ pod koniec roku 2016 tylko 10 procent Polaków jasno popiera myślistwo, a myśliwi stanowią jedynie 3 promile społeczeństwa. (To tyle, jeżeli chodzi o spełnianie potrzeb społecznych w zakresie uprawiania myślistwa.)


Kruczyński na wstępie przypomina, że spółka Lasy Państwowe to nie właściciel terenów leśnych, ale ich zarządca. Lasy są dobrem wspólnym, a właścicielem jest społeczeństwo, którego członkowie często nie zdają sobie z tego sprawy. Zwierzęta dzikie, jako mieszkańcy lasów, również są częścią „przepięknego Dobra Wspólnego”, jak pisze Kruczyński (s. 39). Władze państwowe uznają łowiectwo za część gospodarki narodowej. Kruczyński porządkuje fakty:

Dodaje też, że PZŁ, reprezentując Skarb Państwa, jest zobowiązany do odpowiedzialnego traktowania dzikich zwierząt, a każdy obywatel (w sensie konstytucyjnym) ma prawo do kontrolowania sposobu, w jaki PZŁ zarządza powierzonymi mu dobrami. Zwierzęta dzikie zatem powinny być traktowane z szacunkiem (jako majątek społeczny). Niestety takie sformułowania i postrzeganie dzikich zwierząt jako bezbronnych oraz okazywanie im współczucia jest dla myśliwych przejawem bambinizmu. Bambiniści, do których należą ludzie zamieszkujące duże aglomeracje – według myśliwych – szkalują środowisko łowieckie, bo po pierwsze: nie rozumieją jego ważnej i odpowiedzialnej roli, po drugie: mają niewłaściwe podejście do pomocy zwierzętom. Działania bambinistów w rezultacie mają prowadzić do krzywdy zwierząt. Jak wiemy, tylko myśliwi potrafią pomagać zwierzętom – dziwnym trafem nie wspominają, że ich ulubionym narzędziem pomocy jest ołów.

Myśliwi stanowią trzy promile społeczeństwa, jednak reprezentacja ich interesów w Sejmie okazuje się zdumiewająco duża (w niektórych kadencjach co trzeci poseł był myśliwym!), a dzięki regulacjom prawnym ich wątpliwa moralnie działalność jest w pełni legalna. Z kolei protestowanie przeciwko odbieraniu życia jest nielegalne (specustawa „Lex Ardanowski”) i grożą za nie konsekwencje prawne. Głos większości społeczeństwa jest pomijany, bagatelizowany, zagłuszany przez dyskurs myśliwych, którzy – uwaga – mówią o potrzebie ochrony przyrody.

Kruczyński przytacza konkretne liczby i statystyki, które uwiarygadniają wywód i sprawiają, że nie można posądzić go o emocjonalne interpretacje. Dużą zaletą książki jest „tłumaczenie” dyskursu myśliwych i rzetelne odpowiedzi na ich argumenty.

Dla przykładu: tradycyjnym argumentem zwolenników polowania jest ich domniemana dbałość o zwierzęta – jakżeby można mówić inaczej, skoro rokrocznie wwożą do lasu ok. 100-140 tys. ton karmy rocznie. Tylko że dokarmiają nie po to, by zwierzętom dobrze się żyło (bez dokarmiania żyje im się dostatecznie dobrze!), ale po to, by oni sami jako myśliwi mieli obfite łowiska. Jak tłumaczy to Kruczyński: Wyobraźmy sobie sytuację: pełny poświęcenia myśliwy dokarmia zwierzęta. Ponieważ jednak przy paśniku nie można polować, myśliwy układa pożywienie na nęcisku, umiejscowionym obok ambony. Jak pisze Kruczyński: Zwierzęta płacą więc najwyższą cenę – cenę życia – za karmę, którą myśliwi w olbrzymich ilościach dostarczają do lasu. I wielkie „poświęcenie” myśliwych dla dobra zwierząt ma jedynie na celu ułatwienie sobie polowania. Innym powszechnym problemem są prywatne nęciska, przy których umiejscowione zostają prywatne ambony, zamykane na klucz.

Ponownie odwołam się do strony internetowej PZŁ. Czytając zbiór zasad etyki i tradycji łowieckiej, można odnieść wrażenie dysonansu poznawczego. Nieustannie mowa tam o ideałach: obowiązki etyczne, reprezentowanie tradycji, dbałość o dobro ojczystej przyrody i jej zachowanie dla przyszłych pokoleń, zasada harmonijnego godzenia gospodarki rolnej, leśnej i łowieckiej, dbałość o środowisko przyrodnicze i równowagę ekologiczną. Nie ma mowy o śmierci, zabijaniu, mamy „humanitarne skracanie cierpień” i – uwaga – wrażliwość. Czytając te zasady etyki, czułam się, jakbym czytała fragment utopijnej powieści. Szacunek, godność, wrażliwość, tradycja – w teorii. Pogarda, poniżenie, morderstwo – w praktyce.

Myśliwi z jednej strony próbują nam wmówić, że ich działania ochraniają środowisko, z drugiej – starają się wzbudzić lęk. „Nikt z nas nie ma łatwego życia, a tu jeszcze strzelcy straszą, że gdy przestaną regulować pogłowie zwierzyny łownej, to jelenie, dziki i sarny tak się rozmnożą, że dziecka z domu nie będzie można wypuścić, bo zwierzyna zaleje nasze miasta” (s. 46). Są to oczywiście nadużycia, gry strachem, a przyroda od zawsze miała własne mechanizmy do regulowania samej siebie i gdyby nie ingerencja człowieka, nie byłoby nawet podłoża do wzbudzania podobnych lęków. Dziki w przestrzeni miasta pojawiły się nie dlatego, że lubią żyć pośród betonu, ale dlatego, że wśród ludzi znajdują łatwo dostępne pożywienie. Myśliwi jako argument na poczet polowań lubią przywoływać szkody na polach: „(…) na forach łowieckich można natknąć się na opowiastkę o tym, że gdyby nie oni, to kraj by zubożał, a plony mogłyby nie wystarczyć do wyżywienia narodu. Wywołuje się w nas lęk podstawowy, czyli strach przed głodem” (s. 48).

Kruczyński podaje statystyki GUS: szkody wyrządzone przez tak zwaną zwierzynę łowną wynoszą w przeliczeniu na obywatela 1,60 zł, a wartość rocznej produkcji roślinnej rodzimego rolnictwa to ok. 62 mln złotych, dodatkowo w tej sumie nie widnieje żywność wyprodukowana na potrzeby własne gospodarstw. Szkody rolnicze wynoszą więc niecałe dwa promile całej produkcji rolniczej i widmo głodu odmalowywane przez myśliwych jest nad wyraz przesadzone. Kruczyński uświadamia także, że prezentowany przez myśliwych szczęśliwy scenariusz, w którym rolnicy raz-dwa otrzymują odszkodowanie od lokalnego koła łowieckiego, jest kolejną utopijną narracją. W rzeczywistości w odpowiednim terminie trzeba wysłać konkretne podania (wszystko odbywa się w najważniejszym w roku czasie zbiorów), inwentaryzować zbiory i jeżeli szkody występują punktowo, wielu rolników rezygnuje z całej czasochłonnej procedury, która i tak często kończy się fiaskiem. Szczególnie że odpowiednie zabezpieczenie upraw zapobiega problemowi.

Kruczyński uświadamia czytelnikom, że nie można wierzyć temu, co w mediach przedstawiają myśliwi. Dlaczego warto wierzyć jemu? Pochodzi z rodziny myśliwskiej (osobom spoza środowiska trudniej się tam dostać), sam polował przez wiele lat i dokładnie wie, jakie strategie wybielające stosują sami myśliwi. Jego „samouczek” jest świetnym przykładem demaskowania nadużyć językowych i pozwala na zorientowanie się, jak bardzo środowisko myśliwych stara się zamydlić nam oczy.

Nie będę streszczać całej książki – nie o to tu chodzi. Z mojego punktu widzenia publikacja Kruczyńskiego jest świetnym przykładem na rzetelne rozprawianie się z mitami myśliwskimi. Oczywiście, osoby, które znają poprzednie książki autora (ze słynną publikacją „Farba znaczy krew” na czele listy), mogą mieć wrażenie powtórzenia niektórych fragmentów czy historii, jednak należy mieć na uwadze, że konwencja książki edukacyjnej, z którą samouczek się poniekąd utożsamia, dopuszcza takie rozwiązanie.

Należy także wspomnieć o warstwie edytorskiej publikacji: karton wykorzystany w oprawie kojarzy się z papierem ekologicznym, ale uwagę zwracają czerwone, foliowane elementy tłoczone: apla z tytułem i nazwiskiem autora oraz – co bardziej istotne dla symboliki – krew płynąca z ciała rysunkowego jelenia. W książce na czerwono podkreślane są także fragmenty, zazwyczaj cytaty z wypowiedzi myśliwych bądź wypowiedzi broniące ich interesów i zazwyczaj zdumiewająco bezsensowne z punktu widzenia człowieka spoza środowiska. Jak pisze Kruczyński, myśliwi nieustannie szukają dla siebie różnych usprawiedliwień, wymyślają argumenty, które mają nam uświadamiać ich ważną rolę społeczną. Jednak ich czyny tak bardzo mijają się z ich słowami, że każdy rozsądny człowiek, widząc ten dysonans, zaczyna zastanawiać się nad faktami. Kruczyński pisze o potrzebie zamiany myślistwa na turystykę przyrodniczą, zamiany zabijania na edukację.

„Ilustrowany samouczek antymyśliwski” to w zasadzie nawoływanie do aktywizmu, do sprzeciwiania się propagandzie myśliwych i samodzielnego myślenia. Tak jak w przedmowie ujmuje to Olga Tokarczuk: Kruczyński dostarcza argumentów, które mogą przydać się w dyskusjach o polowaniach (zob. s. 9). Dużą zaletą książki są twarde dane liczbowe i statystyki oraz zestawienia faktów, które pokazują prawdziwe motywy działań myśliwych. Myślistwo to jedyne hobby, które naraża życie innych: nie tylko zwierząt, ale i ludzi. W latach 2015-2019 na skutek polowań zginęło lub zostało zranionych 30 osób. Myśliwi nie mówią o tym, co dla nich niewygodne: o śmierci, o niebezpieczeństwie dla innych osób, o zarabianiu na śmierci zwierząt. O tym wszystkim musimy dowiadywać się na własną rękę, a książka Kruczyńskiego pokazuje, jak możemy to robić. Na zakończenie oddajmy głos autorowi: „Czy jako społeczność musimy się dalej zgadzać na legalność zabijania zwierząt dla rozrywki? Czy nadal powinniśmy akceptować istnienie tego makabrycznego zjawiska? Zgadzając się milcząco na istnienie ustawy Prawo łowieckie, zgadzamy się tym samym na istnienie myślistwa wśród nas. Dając na to milczące przyzwolenie, stajemy się współodpowiedzialni” (s. 43).

LITERATURA:

„Jak zostać myśliwym”. https://www.pzlow.pl/jak-zostac-mysliwym/.
Zenon Kruczyński: „Ilustrowany samouczek antymyśliwski”. Wstęp: Olga Tokarczuk. Ilustracje: Katarzyna Błachuta, Ryszard Dąbrowski. Wydawnictwo Krytyki Politycznej. Warszawa 2021.