ISSN 2658-1086
Wydanie bieżące

1 lipca 13 (421) / 2021

Adrian Witczak,

RELACJA Z FESTIWALU SŁOWA IM. JERZEGO PILCHA GRANATOWE GÓRY (28-30 MAJA 2021 / WISŁA)

A A A
Festiwal i pamięć o Pilchu

Festiwale literackie potrafią wzmocnić obecność medialną patrona i ponownie przebić się do świadomości czytelników. Szczytowy pik rozgłosu Jerzego Pilcha i popularności jego twórczości przypada na warszawski okres przełomu wieków: uhonorowanie nagrodą Nike 2001, Paszport Polityki 1998 i pisanie felietonów do „Polityki” w latach 1999-2006. Pilch został wtedy również bohaterem dokumentu „Jerzy Pilch. Wyznania człowieka piszącego po polsku” (1999) w reżyserii Aleksandry Czerneckiej i Dariusza Pawelca. W drugiej dekadzie XXI wieku o Pilchu nieco przycichło, ale zaznaczał swą obecność nowymi publikacjami: wydawał powieści, trzyczęściowy dziennik, książki z rozmowami, zaczęto znowu o nim mówić w związku z głośną ekranizacją „Pod mocnym Aniołem” Wojciecha Smarzowskiego, jednak jego późniejsze powieści (np. „Portret młodej wenecjanki) nie spotkały się z tak szeroką recepcją, postępująca choroba przesunęła Pilcha na bok.

Rynek literacki nie znosi próżni, pisarze niegdyś rozchwytywani osuwają się w niepamięć. Podobnie gwiazda Pilcha zaczynała nieco blednąć; schorowany autor przeniósł się do Kielc, a z mniejszych ośrodków znacznie trudniej zaistnieć czy wywierać wpływ. Z zapomnienia wydobyła Pilcha śmierć, która poruszyła ludzi i ich wspomnienia; odejście znanego pisarza również generuje medialne zainteresowanie. Jednak zainteresowanie mediach trwa chwilę, nie dłuższą niż przerwa na papierosa i już potrzeba nowego tematu.

Bliscy, przyjaciele i fani autora przeżywają stratę znacznie głębiej, pielęgnują pamięć i chcą wracać do wspomnień, emocji i książek. Festiwal literacki pomaga zgromadzić w jednym miejscu i czasie ludzi oraz tego typu energię i przetworzyć ją w konkretne przedsięwzięcie. Tak stało się w przypadku Granatowych Gór. Festiwalu Słowa im. Jerzego Pilcha w Wiśle.

Nie będę ukrywał, że to właśnie ogłoszenie programu oraz zaproszonych autorek i autorów zadecydowało, że pojechałem do Wisły. Nie każdy musi podzielać moje fascynacje, ale zdziwiło mnie nagromadzenie ciekawych spotkań w programie. Zdarzają się festiwale, gdzie są okienka na obiad albo spotkania, które bez żalu można sobie odpuścić. Festiwal Granatowe Góry cierpiał na „kłopot bogactwa”, co bardzo dobrze świadczy o organizatorach.

Za organizacją festiwalu stoją aktywni ludzie: Agata Romaniuk i Andrzej Drobik – główni koordynatorzy festiwalu, dyrektorki wiślańskich instytucji kultury Katarzyna Czyż-Kaźmierczak (Wiślańskie Centrum Kultury) i Ilona Majewska (Biblioteka). Festiwal Granatowe Góry zorganizowano ze środków miasta Wisła reprezentowanego przez burmistrza Tomasza Bujoka oraz przy wsparciu i patronacie Urzędu Marszałkowskiego Województwa Śląskiego. Do współpracy zaproszono Bibliotekę Śląska, Śląski Festiwal Nauki, Uniwersytet Śląski, którego rektor Ryszard Koziołek przewodniczył Radzie Programowej festiwalu zasiadającej w składzie: Tomasz Bujok, Magdalena Bielska, Anna Dziewit-Meller, Paweł Goźliński, Bronisław Maj i Andrzej Drobik (sekretarz).

Wisła, miejsca festiwalowe i kapryśna pogoda

Pierwsze wrażenie z Wisły było niezbyt przyjemne, bo nie po to wyjeżdżamy na prowincję ze Śląska, aby postać w korku i na wahadłowych światłach. Wisła w czasie festiwalu zmagała się remontem drogi, która była rozkopana jakby Bożek-demiurg przeorał to miasto swoim brudnym paznokciem, a zakazy ruchu pieszego były łamane tak często, jak grzbiety książek kucharskich w czasie gotowania. Wisła była zakorkowana jak butelka z zacnym winem, którą trzymamy w barku na specjalne okazje (miejmy nadzieję, że już za rok zostanie otwarta). Jedyne, co niewzruszone w Wiśle, to rzeka i góry, nie wierzycie – jedźcie, zobaczcie.

Główna scena festiwalowa została ulokowana na wiślańskim rynku i chrzczona była obficie deszczem, jak to zwykle bywa w rocznice. Uczestnicy festiwalu trzymali się dzielnie czy w pelerynach, czasem spotkania były przenoszone do pobliskiego amfiteatru lub biblioteki. W amfiteatrze hulał ostro wiatr, dlatego istniała silna potrzeba płaszcza, polara lub kogoś bliskiego do przytulania. Kameralna przestrzeń biblioteki z kolei świetnie się sprawdziła jako miejsce wytchnienia, odpoczynku w otoczeniu regałów bibliotecznych, mnie tego typu przestrzeń zawsze uspokaja, bo kojarzy mi się z dzieciństwem spędzonym w bibliotece. Pozostałe miejsca festiwalowe były równie ciekawe: Muzeum Magicznego Realizmu Ochorowiczówka, Centrum Edukacji Ekologicznej, Drzewo Opowieści, Browar w Wiśle.

Flagowym punktem programu stał się codzienny spacer po Wiśle śladami Jerzego Pilcha przygotowany i prowadzony przez Katarzynę Koczwarę. Trasa turystyczna zaczynająca się z dworca kolejowego Wisła Uzdrowisko, przez miejsca pracy członków rodziny Pilcha, dziadka – Pocztę Polską, i mamy – Aptekę pod Arkadami, zahacza o kino „Marzenie”, dalej prowadzi przez parafię Ewangelicko-Augsburską i Dom Zborowy, następnie mijamy „Hotel Piast”, który był centrum życia towarzyskiego w dzieciństwie Pilcha, dalej rodzinny dom Czyżów, potem dom rodziców Pilcha na Parteczniku, aż po cmentarz ewangelicki „Na Groniczku”.

Centrum EdukacjiEkologicznej przygotowało szereg ciekawych atrakcji w Strefie Eko: spacer ornitologiczny z Jackiem Karczewskim, planowany na 7 rano w niedzielę (nie będę wam ściemniał, że byłem, bo raz że należę do śpiochów, a dwa - musiałbym nie spać i od razu z nocnej posiadówy z Browaru Wisła zmierzać wprost na spotkanie ptaków); dalej, o łaskawszej nieco godzinie, był spacer górski prowadzony przez Robba Maciąga, warsztaty eko dla dzieci poprowadziła Magda Bloch, a spotkania „Łąkowa partyzantka prowadzona i „Płynie po polskiej krainie” kolejno Łukasz Skop i Dominik Szczepański. Nie byłem zbyt częstym gościem w Strefie Eko, na swoją obronę mogę powiedzieć, że pogoda była niestabilna; możliwe, że za rok zabiorę dzieci do Granatowych Gór i postaram się aktywniej uczestniczyć w tej sekcji festiwalu.

Miejscem godnym zapamiętania było Drzewo Opowieści, gdzie wieczorem odbywały się kameralne czytania fragmentów prozy Pilcha. Agata Romaniuk wybierała esencjonalne fragmenty z książek Pilcha, które czytali demokratycznie wszyscy chętni uczestnicy, a Andrzej Grabowski – jako lektor i opowiadacz anegdot. Dziękuje panom palącym ognisko, bo bez tego ognia byłoby zimniej, a ciągnęło od Wisły okrutnie.

Literackie bloki tematyczne

Literacka strona festiwalu skupiła się wokół trzech bloków tematycznych: prowincjonalnego („Moja kochana, dumna prowincja”); odpowiedzialności autorów i sposobów opowiadania i budowania narracji („Odpowiedzialni za słowo jak opowiadać świat”); w tym także narracji o konkretnym regionie („JAK opowiedzieć Śląsk”); oraz samego patrona („Bezpowrotnie utracony średnik. O prozie Jerzego Pilcha”).

Bezpowrotnie utracony średnik. O prozie Jerzego Pilcha”

Cykl spotkań dotyczących prozy Pilcha otwarło spotkanie Jerzego Baczyńskiego, skupiło się ono na anegdotach redakcyjnych - redaktor naczelny „Polityki” przybliżył kulisy przejścia Pilcha do środowiska warszawskiego – i dotyczyło bardziej Pilcha felietonisty niż prozaika, w kontekście nowej książki z autorskim wyborem felietonów literackich i piłkarskich opublikowanych w Polityce.

Kolejne przybliżanie się do prozy Pilcha zatytułowane „Bezpowrotnie utracony średnik” odbywało się w ramach spotkania z językoznawczynią Katarzyną Kłosińską i profesorem retoryki Michałem Rusinkiem. Spotkanie dostarczyło wiedzy o znakach przestankowych, o historycznym powstaniu znaków interpunkcyjnych kropki, przecinka i średnika; pojawiły się wątki, gatunki i tematy Pilcha, a prowadzący spotkanie Łukasz Wojtusik i co pilniejsi uczestnicy zanotowali szereg środków stylistycznych mających uwidocznić między innymi repetytywność u Pilcha, czyli wszystkie refreny, idiostyle, kryptocytaty, kadencje, interteksty, anafory, fraza, epitety pilchowskie, a nawet piękna, choć niezdecydowana pani anadiploza. Spotkanie zostało bogato inkrustowane wyrazistymi cytatami z Pilcha. Ba, średnik stał się znakiem rozpoznawczym festiwalu, niemalże jak logo, i pojawił się na gadżetach promocyjnych torbach, smyczach i przypinkach.

Rozmowa Przemysława Czaplińskiego i Pawła Goźlińskiego odnosiła się do już Pilcha jako prozaika w sensie ścisłym. Paweł Goźliński wyraził obawę, że do recepcji Pilcha przylgnie kilka stereotypowych tematów, szereg etykietek, powiedzonek i cytatów; Czapliński zwracał uwagę, że takie stereotypy nie szkodzą, a ważne cytaty są konieczne, aby pisarz zaistniał w świadomości czytelników i komentatorów. Dopiero zbliżenie się do tych charakterystycznych elementów twórczości i przyjrzenie się im uważniej pozwala dostrzec głębię i niejednoznaczność tej prozy. Czapliński wskazał u Pilcha obsesyjne powtarzanie, kompulsyjne czerpanie z nałogu, który też jest koniecznością powtarzania, ale zwrócił jednocześnie uwagę na twórcze wykorzystanie siły nałogu, energii powtórzenia silniejszego od człowieka, ale takiego powtórzenia czy zdania, które nie wiadomo, czym się skończy. Ten cykl spotkań pozostawił we mnie niedosyt, bo proza Pilcha została poruszona, dotknięta, ale na pewno nie wyczerpana, dlatego czekam na kolejne edycje festiwalu.

Odpowiedzialni za słowo. jak opowiadać świat?”

Drugi duży cykl „Odpowiedzialni za słowo. jak opowiadać świat?” był różnorodny i pozwolił na prezentację odmiennych sposobów opowiadania. Bardzo interesującą perspektywę opowiadania świata poprzez narracje serialowe zarysowała Katarzyna Czajka-Kominiarczuk, jej książka i spotkanie uświadomiły mi, że media jak telewizja i platformy streamingowe silnie oddziaływują na widzenie świata i mocno kształtują nasze przyzwyczajenia w odbiorze kultury (kompulsywne oglądanie seriali i głód kolejnych odcinków).

Program w obrębie tego cyklu tematycznego zdominowany był przez reporterów i reporterki. Joanna Gierak-Onoszko przyjechała do Wisły z książką „27 śmierci Toby’ego Obeda”, organizatorzy nadali spotkaniu tytuł „Pamięć i przebaczenie”. W zapowiedzi pojawia się informacja, że to książka o Kanadzie i traumie Inuitów. Spotkanie przekonało mnie do zakupu książki, a kiedy w rozmowie z autorką po spotkaniu użyłem stwierdzenia „książka o Kanadzie”, Gierak-Onoszko poprawiła mnie, mówiąc, że „to książka o przemocy, a nie o Kanadzie.”

Wojciech Jagielski przybliżył doświadczenie pracy w dziennikarstwie depeszowym, opowiedział o warsztacie reportera, o wyborach tematów i fascynacji Afryką, ale dobrze wpisał się w temat przewodni dotyczący odpowiedzialności autora za opisywanych przez siebie bohaterów. Jagielski nieco inaczej widzi odpowiedzialność za osoby publiczne z wyboru wstępujące na scenę dziejów, a znacznie większą troską i odpowiedzialnością kieruje się w stosunku do osób, które reporter sam wyławia z tłumu i kreuje na bohaterów reportażu.

Odpowiedzialność autora po raz kolejny wyłoniła się w związku ze spotkaniem biografów. Katarzyna Kubisiowska (Pilch) i Artur Domosławski (Bauman, Kapuściński) w rozmowie z Ryszardem Koziołkiem podzieli się ze słuchaczami pracą nad życiorysami i odpowiedzialnością.

Moja kochana dumna prowincja”

Namysł nad prowincją i centrum, a także relacjami między tym, co wielkomiejskie i prowincjonalne, ciągle pozostaje tematem aktualnym. Na festiwalu Pilcha pojawił się blok tematyczny "Moja kochana dumna prowincja".

Spotkań było kilka, skupię się tylko na wybranych, które były przyczynkiem do moich refleksji. W czasie spotkania „Uroki bocznych dróg” Rafał Hetman opowiadał o Izbicy, a Adam Robiński o Bieszczadach. Podczas spotkania intensywnie myślałem o małej miejscowości, z której sam pochodzę i o tym, że będę musiał się kiedyś zmierzyć z narracją o tym miejscu, bo jak zauważył Hetman, nie każde małe miejscowości mają szczęście być opisane. Został we mnie z tego spotkania wątek Bieszczadów jako miejsca na tysiąc sposobów opisanego i wyeksploatowanego, o którym niewiele da się już powiedzieć, a jednak podejmowane są nowe próby opisu i okazują się być świeże i odkrywcze.

Andrzej Drobik, Olga Gitkiewicz i Paweł Goźliński dyskutowali między innymi o powrocie perspektywy klasowej w sposobie opisu prowincji, historii oraz szerzej przemian i stosunków społecznych; rozmawiali o dezaktualizacji czy wyczerpaniu jednostronnej perspektywy wyłącznie geograficznej, historycznej czy narodowej. Pojawiły się wątki równościowe, uprzywilejowani i wykluczeni, zresztą o wykluczeniu komunikacyjnym traktuje książka Olgi Gitkiewicz „Nie zdążę”. Anna Goc w innym spotkaniu mówiła wykluczeniu edukacyjny głuchych dzieci, Magdalena Kicińska wskazywała na problem wykluczenia ekonomicznego zakonnic, które dostawały bardzo skromne kieszonkowe i pół wycieczki do Rzymu.

Andrzej Drobik zwierzył się z pewnego rodzaju frustracją, z powodu sposobu, w jaki nadal opisuje się i opowiada prowincję z perspektywy reporterów z centrum. Spotkanie środowisk i autorów wielkomiejskich z prowincją, jakie miejsce w Wiśle, pozwoliło na stawianie problemów. Pytanie sformułowane, czy dziś z perspektywy Warszawy, myśląc o opisaniu Polski, jesteśmy w stanie odszukać i zdiagnozować problemy prowincji? Pomysłem o tym, że relacje między prowincją a centrum przebiegają nie tylko geograficznie, ale przede wszystkim w nas samych, w tożsamościowych rozpoznaniach, ale także w życiorysach konkretnych twórców jak Jerzy Pilch.

Sprawa tożsamościowa pojawiła się na kilku spotkaniach, Juliusz Ćwieluch wspominał o tym, jak przyjeżdża do warsztatu samochodowego w Starachowicach i nazywany tam bywa warszawiakiem, ale wybrzmiała głównie na spotkaniu „Jak opowiedzieć Śląsk” z Anną Dziewit-Meller i Szczepanem Twardochem.

Zakończenie: Hybrydowa formuła festiwalu

Festiwal Pilcha to jeden z pierwszy festiwal po zdjęciu obostrzeń związanych z covidem i było czuć, że uczestnicy festiwalu są spragnieni kontaktu i bliskości innych ludzi. Dało się to wyczuć w atmosferze, jaka panowała na festiwalu, wyczytać w gestach i uśmiechach uczestników. Temat powrotu do kontaktów na żywo zaznaczył się równie często w rozmowach uczestników. Jeden z ważnych aspektów sukcesu festiwalu stanowiło spotkanie i rozmowa: tego nam wszystkim brakowało przez ostatni rok.

Hybrydowa formuła spotkania na żywo z publicznością i jednoczesne transmitowanie spotkania przez internet rozwiązuje niektóre problemy. Nie sposób być fizycznie na wszystkich wydarzeniach, a kłopot bogactwa sprawia, że czasem dobre spotkania dublowały się albo nie można przemieścić się między miejscami festiwalowy bez spóźnienia. Udało mi sie obejść system, bo spotkania rejestrowane i transmitowane na żywo można było wysłuchać, jedząc obiad czy pijąc kawę w innym miejscu, regenerować siły, aby móc je za parę minut dalej trwonić w relacjach towarzyskich i radosnym uczestnictwie w spotkaniach.

Spektrum aktualnych i ważnych tematów poruszanych w rozmowach było szerokie. Słuchanie dyskusji było ciekawe poznawczo i wzbudzało przemyślenia przynajmniej u autora tej relacji. Większość spotkań z głównej sceny festiwalowej jest dostępna do odtworzenia na stronie facebookowej festiwalu słowa Granatowe Góry. Zachęcam do odtworzenia i posłuchania.
Festiwal Słowa im. Jerzego Pilcha Granatowe Góry. Wisła 28-31 maja 2021.