ISSN 2658-1086
Wydanie bieżące

1 września 17 (425) / 2021

Anna Fiałkowska,

WIERSZE NA KONIEC LATA (TOMASZ FIJAŁKOWSKI: 'STRONA BIERNA')

A A A
„Strona bierna” Tomasza Fijałkowskiego to debiutancka książka poetycka, która zdobyła II miejsce w XVII Ogólnopolskim Konkursie Literackim im. Artura Fryza podczas tegorocznego Festiwalu Złoty Środek Poezji w Kutnie. Dla porządku dodam na wstępie, że jury (w składzie: Jakub Kornhauser, Piotr Śliwiński i Adam Wiedemann) pierwsze miejsce przyznało Agnieszce Kłos i jej „Wyższej czułości”, a na pudle ex aequo znaleźli się na trzecim miejscu Filip Matwiejczuk z tomem „Różaglon” oraz Łukasz Barys z „Wysokim słońcem”.

Zaczynam od kwestii nagrodzenia książki, bo jest to – moim zdaniem – swego rodzaju ewenement. Tomasz Fijałkowski jest jedną z najstarszych nominowanych w tym roku osób, a jego debiut można śmiało nazwać późnym. Pierwsze próby poetyckie pojawiły się w 2006 roku, razem z arkuszem ogłoszonym przez Biuro Literackie o dość chwytliwej nazwie: „Rozgrzewka”. Najwyraźniej Fijałkowski potrzebował kolejnych 14 lat, żeby się dostatecznie rozgrzać i zadebiutować oddzielnym, przemyślanym tomem poetyckim.

I rzeczywiście, „Strona bierna” jest dopracowaną książką. Wyróżniają się w niej konkretne motywy, a także sam sposób pisania – i myślenia – Fijałkowskiego. Tom otwiera wiersz o tytule „To żyje!” (s. 5), który można odczytać zarówno jako radość autora z możliwości przywitania czytelnika, jak i samoświadome zdumienie podmiotu lirycznego, że wiersze w końcu wyszły na światło dzienne. Co prawda, „Światła mało” , ale „Jak na razie możemy czytać w tym świetle”. Ten sposób lakonicznego zapisu obserwacji w formie krótkich, dobitnych, mocnych zdań pojedynczych, przewija się w całej książce: „Samochód rozjeżdża żużel parkingu” („***”, s. 10), „Wszystko przeczytane” („Oliwa z wytłoczyn”, s. 19), „Rura wydechowa pluje wodą” („Szybciej, skarbie!”, s. 30).

Tematycznie natomiast Fijałkowski zabiera czytelnika wraz ze sobą w wakacyjną podróż. Stąd też sporo informacji o stanie samochodu, czyli środku transportu podmiotu i jego towarzyszki. Pojawia się bardzo dużo obserwacji uniwersalnych i bliskich dla każdego, kto choć raz wybrał się na zagraniczne wakacje: ludzi w hotelu, wczasowiczów na basenie, współturystów. Ubrania, zachowania, rozmowy, cienie, spacery, cudze tatuaże. Właśnie w kontekście tego wyłączenia osoby mówiącej z akcji, które opisuje, rozumiałabym tytuł książki. Bierność jest tutaj wyniesiona do roli niemalże sprawczej – w końcu gdyby nie utrwalenie zobaczonych, usłyszanych i doświadczonych wydarzeń, mogłyby one równie dobrze nie mieć miejsca. Podmiot Fijałkowskiego w „Stronie biernej” jest odpowiedzialny za to, w czym nie bierze udziału. Dobrze ilustruje to wiersz „Przemienienie” (s. 15): „Zawsze coś się przemieni, raczej bez przyzwolenia, wbrew danej łasce wiary / w obsługę. (…) Codziennie zamiast brudnych ręczników znajdujemy na łóżku czyste. / Ułożone w łabędzie lub róże.” – osoba mówiąca jest sprawcą przemienienia, to dla niej zmienia się ręczniki w niemal magiczny, ukradkowy sposób. Jego bierność jest sprawcza, mimo że nie ma wpływu na to, co się wokół niego dzieje.

„Strona bierna” napisana jest klamrowo. Podmiot wyjeżdża z domu, o którym opowiadają trzy pierwsze wiersze w książce (wspomniane już „To żyje!”, kolejne „Kwiatki świętego Franciszka”, s. 6, gdzie pojawia się Grochowiakowy opis kuchni, i „Niedziela w domu”, s. 7), spędza czas na wakacjach w odległym kraju, a następnie powraca do codzienności na ostatnie trzy utwory. Pierwszy powrotny „Wiersz do nieistniejącego filmu” jest jednym z najbardziej poruszających w tomie. Rozpoczyna go wers: „Śniłem, że znów tu byłem. Tak zacząłbym spowiedź, wybacz” (s. 31). Ostatni utwór, „Złote gody”, przedstawia obserwację z jeszcze innej perspektywy: jako fotografię tego, co było biernie śledzone. „Ta fotografia jest niemożliwa.” (s. 33), stwierdza podmiot i następnie synestezyjnie opisuje to, co na niej widzi, splatając nieruchomy obrazek ze wspomnieniami doświadczenia, które niemal zdążyło już ulecieć z pamięci.

Debiut poetycki Tomasza Fijałkowskiego to książka jednocześnie przesycona ciepłem i intensywnością życia, jak i chłodem oraz tytułową biernością obserwacji. Wiersze mają świetny potencjał na rezonowanie z wyobraźnią i doświadczeniem czytelnika, są otwierające i uniwersalne. Na uwagę zasługuje nie tylko sprawne ujęcie doświadczenia w wyważonych słowach, ale także wysoka samoświadomość pozycji, w której znajduje się podmiot-turysta w sytuacji wakacji w ciepłym kraju („Jesteście świadectwem kolonializmu”, rzuca on gorzko do hotelowych współtowarzyszy w wierszu „Żywa woda”, s. 16). „Strona bierna” zwraca uwagę także powtarzającą się autorefleksją co do samego pisania i obserwowania, rozbijającą chłód biernego opisu: „Teraz znów krzesło z pierwszej zwrotki.” („Twoje imperium”, s. 27); „Rozumiesz to zdanie? Na ile jest zbieżne z twoim doświadczeniem? / A może całe mieści się w twojej ślepej plamce, / więc ten wiersz widzisz dopiero od tego miejsca?” („Umyj mnie, suko!”, s. 17); „Chyba tak mamy wyglądać na chwilę przed końcowymi napisami.” („Wóz z sianem wtacza się na folwark”, s. 32). W efekcie utwory przyciągają, prowokują do refleksji. „Strona bierna” to udany, intrygujący debiut pełen wierszy idealnych do czytania pod koniec lata.
Tomasz Fijałkowski: „Strona bierna”. Stowarzyszenie Pisarzy Polskich – Oddział w Łodzi i Dom Literatury w Łodzi. Łódź 2020.