ISSN 2658-1086
Wydanie bieżące

1 listopada 21 (429) / 2021

Przemysław Piwowarczyk,

ARMENIA FICTA (MOWSES CHORENACY: 'HISTORIA ARMENII W TRZECH KSIĘGACH')

A A A
„Historia Armenii w trzech księgach” Mojżesza z Chorenu (arm. Mowses Chorenacy – ta forma imienia widnieje na okładce) ukazuje się jako czwarty tom w serii Biblioteka Lehahayer związanej ze periodykiem naukowym „Lehahayer”, którego podtytuł to „Czasopismo poświęcone dziejom Ormian polskich”, co samo w sobie tłumaczy zasadniczy profil tematyczny. Poprzednie tomy serii zawierały prace naukowe związane z historią Ormian w XX wieku, tym razem otrzymujemy natomiast przekład klasycznego dzieła literatury ormiańskiej.

Dla Ormian Mojżesz z Chorenu jest ojcem historii, a jego „Historia” zarówno dla nich, jak i dla badaczy starożytności stanowi najszersze okno w przedchrześcijańską historię i kulturę kraju. Choć nie był on pierwszym historykiem piszącym po armeńsku, to jednak jako pierwszy opracował całość dziejów Armenii. Jest dla nas też głównym źródłem wiedzy o religii i poezji oralnej Armenii przedchrześcijańskiej, której fragmenty przytacza.

Autor stylizuje się na duchownego żyjącego w V w. n.e. i naocznego świadka części opisywanych przez siebie wydarzeń, analizy historyczne wskazują jednak, że dzieło nie mogło powstać w obecnej formie przed VIII wiekiem, choć możliwe, że prawdopodobnie zawiera w sobie rdzeń piątowieczny, choć poddany późniejszym rewizjom. Tożsamość (a nawet samo istnienie), czas życia, metoda pracy Mojżesza są w nauce nadal przedmiotem debaty, z czego warto zdawać sobie sprawę. W żadnym wypadku nie należy czytać „Historii Armenii” Mojżesza jako wiarygodnej i bezstronnej relacji. Jest to dzieło wielowarstwowe i hipertekstualne, powołujące się na liczne źródła i mające wielkie kłopoty z chronologią. Dla nieobeznanego czytelnika najlepiej byłoby pewnie czytać Mojżeszową „Historię Armenii” równolegle z jakąś współczesną syntezą historii Armenii. Chyba że czytamy książkę po prostu jako literaturę i perłę ormiańskiej kultury narodowej. Wówczas możemy przymknąć oko historyka (co mnie, z racji zawodu, przychodzi pewnie trudniej niż wielu innym czytelnikom).

„Historia Armenii” Mojżesza jest przede wszystkim historią genealogiczną wielkich rodów, zaczynając od Noego i Jafeta, którego potomkiem był Hajk – praojciec Armeńczyków. Jak to często bywa, w naszej literaturze choćby u Kadłubka, Armeńczycy pojawiają się niespodziewanie (dla nas oczywiście) w kluczowych momentach dziejów – łącznie z wojną trojańską i epizodami biblijnymi. Jest to więc bardzo ciekawy materiał do śledzenia mitów etnogenetycznych wspólnych różnym narodom. Mojżesz zainteresuje dla miłośników chrześcijańskiej literatury apokryficznej i hagiograficznej (np. wątek ojca Piłata [zob. s. 127]). Usatysfakcjonowany będzie również ten, kto lubuje się w okrucieństwach, bo Mojżesz ma do ich opisów szczególną predylekcję (np. III 36, III 37, III 50). Nie ma tu natomiast niemal zupełnie charakterystycznych dla historiografii klasycznej ekskursów etnograficznych (za wyjątkiem II 81, gdzie znajdziemy niespodziewany i ciekawy ekskurs o Czenach – Chińczykach), które swoją drogą w kilku miejscach na pewno wzbogaciłyby naszą wiedzę o ludach Kaukazu. Perspektywa Mojżesza jest ściśle lokalna, do krajów ościennych odnosi się on tylko w przypadku ich zaangażowania w sprawy armeńskie.

Za treść książki, którą dostajemy do rąk, odpowiada kilka różnych osób. Nie jest to bowiem po prostu przekład oryginału armeńskiego na język polski. Po pierwsze jest to zasadniczo przekład z przekładu rosyjskiego Gagika Sarkisiana (1990). To nic wyjątkowego, bo jeśli sięgniemy do bibliografii patrystycznej Wojciecha Stawiszyńskiego (2017), która zbiera przekłady dzieł starochrześcijańskich na język polski, to wśród (nielicznych) tłumaczeń z literatury ormiańskiej znajdziemy niemal wyłącznie przekłady z przekładów. Znajomość staroarmeńskiego nie jest bynajmniej wśród polskich uczonych powszechna. Bibliografia zaświadcza również, że – jak dotąd – Mojżesz z Chorenu nie był na polski tłumaczony nawet we fragmentach.

Przekładu dokonał Stanisław Ulaszek, doświadczony rusycysta, który ma w swym dorobku także przekłady dzieł literatury ormiańskiej i azerbejdżańskiej dokonane z rosyjskiego. Jak dotąd tłumaczył jednak literaturę współczesną. Nie jest też armenistą. Za redakcję przekładu (oraz wstęp) odpowiada natomiast Andrzej Pisowicz, zasłużony armenista i iranista. Jak podaje we wstępie, pisownię imion i nazw własnych korygował wedle oryginalnego tekstu armeńskiego. Również fragmenty staroarmeńskiej poezji, które przytacza Mojżesz z Chorenu, zostały przełożone właśnie przez niego (choć nie jest to napisane wprost, trzeba chyba przyjąć, że z armeńskiego). Nie jest natomiast jasne, jak daleko (i czy w ogóle) Pisowicz ingerował w przekład Ulaszka. Ponieważ przekład ten odbiega czasami od swej (rosyjskiej) podstawy (o czym niżej), trudno ocenić, czy to licentia poetica tłumacza, czy może korekta Pisowicza. Sam, nie znając staroormiańskiego (nowoormiańskiego zresztą też), nie mam możliwości tego sprawdzić.

Wielość odpowiedzialnych za tekst znajduje odzwierciedlenie również w przypisach. Ulaszek przetłumaczył bowiem oryginalne przypisy Sarkisiana. Uzupełnił je natomiast (głównie o aspekty językoznawcze) Pisowicz. Mamy też nieliczne przypisy samego Ulaszka. Przypisy tłumacza i redaktora zostały opatrzone ich inicjałami i wzięte w nawias. Komentarze w przypisach są dość liczne, ale jak dzieło na tak obce dla polskiego czytelnika – także historyka starożytności – i tak niewystarczające. Za mało jest zwłaszcza komentarzy, które wskazują, gdzie Mojżeszowa narracja odbiega od przebiegu zdarzeń ustalonego przez współczesnych historyków. Niektóre z przypisów Sarkisiana należałoby natomiast bezpośrednio zaktualizować, bowiem wspominają np. Azerbejdżańską Socjalistyczną Republikę Radziecką (zob. s. 111, przyp. 300), co Pisowicz prostuje w swoim komentarzu do przypisu.

Zaznaczymy, że autorzy przekładu nie deklarują, że ma mieć on charakter naukowy lub że został przeznaczony dla historyków. Piszą natomiast wprost, że jest on adresowany do szerokiego grona zainteresowanych historią Armenii, a przede wszystkich do młodego pokolenia Ormian polskich, którzy nie znają już języka przodków (zob. s. 13-14). Stąd adresatami moich uwag poniżej nie są zasadniczo autorzy przekładu, którzy mieli pełne prawo kierować się własnymi założeniami, ale raczej czytelnicy, którzy mogliby te jasno zadeklarowane założenia zlekceważyć. Piszę z punktu widzenia historyka starożytności do innych historyków, czy zwłaszcza studentów historii, którzy mogliby zechcieć wykorzystać bardzo bogate dzieło Mojżesza, dostępne teraz w przekładzie na język polski, do własnej pracy.

Trzeba jasno powiedzieć, że przekład ma charakter popularny. Taki też jest wstęp, który powierzchownie traktuje poważne wątpliwości związane z postacią Mojżesza z Chorenu i wiarygodnością jego dzieła. Wątpliwości te dotyczą również wykorzystanych przezeń rzekomo źródeł, którymi podejrzanie często są autorzy mało znani lub wręcz nieznani nikomu poza Mojżeszem. Głównym sceptykiem jest Robert W. Thomson, tłumacz „Historii” na język angielski (1978). Wstęp Thomsona i przytoczone przezeń argumenty wydają się pod każdym względem warte uwagi. Zdarzają się też badacze, którzy przyjmują bardziej umiarkowane stanowisko. Jeśli idzie o źródła Mojżesza, to dość już wiekowy tekst Thomsona aktualizowałem (też już nie najnowszymi) studiami Giusto Trainy (1995, 1998).

Nieprofesjonalny odbiorca, do którego kierowany jest przekład, mógłby natomiast bardzo skorzystać na ogólnym wstępie, który naświetliłby tło historyczne. W opowieść Mojżesza wchodzimy bowiem in medias res, a ponieważ autor ten ma skłonność do dygresji i nie zawsze trzyma się chronologii, to czytelnik na pewno nieraz się zgubi. Z braku takiego wstępu dla ogólnego zorientowania się w temacie można więc zajrzeć do starej już, ale jedynej na rynku polskim całościowej „Historii Armenii” Mirosławy Zakrzewskiej-Dubasowej (1990 – jest to drugie uzupełnione wydanie). Treść księgi trzeciej pokrywa się także chronologicznie z nowszymi opracowaniami Krzysztofa Stopki (2002) oraz Tomasza Sińczaka i Macieja Musiała (2019).

Ponieważ przekład jest popularny i literacki, tłumacz pozwolił sobie na daleko idącą swobodę. Moim zdaniem idzie ona niekiedy wręcz za daleko, co mogą ilustrować poniższe przykłady, w których podaję też tekst Sarkisiana, będący podstawą przekładu. Proponuję również własne rozumienie tych miejsc.

 

„Historia Armenii” I 24

Он вызывал зависть всех своих современников, а для нас, ныне живущих, его время и он сам — заветная мечта (Sarkisian 1990: 39)

Wzbudzał on zazdrość wszystkich ówcześnie panujących władców, a dla nas, ludzi żyjących obecnie, jest wielkim narodowym bohaterem, wymarzonym ideałem patrioty (SU)

Wzbudzał on zazdrość wszystkich sobie współczesnych, a dla nas, ludzi żyjących obecnie, jego czasy i ona sam są (niczym) miłe marzenie senne. (PP)

 

II 64

Ибо мы сколь возможно избегали излишних речей (…), и по мере сил следовали как в заимствуемом, так и в собственном только спра­ведливому и истинному (Sarkisian 1990: 113)

Wszak zawsze, w miarę możliwości, staramy się unikać zbędnego gadania (…) dążąc jedynie do ukazania prawdy historycznej. (AP)

Na ile to było możliwe unikaliśmy bowiem zbędnego gadania (…) i wedle sił podążaliśmy, tak w relacjach z drugiej ręki, jak w tym, czego sami doświadczyliśmy [dosł. tak w tym, co zapożyczone, jak i w tym, co własne], jedynie za słusznością i prawdą. (PP)

 

II 92

Повествуя о светлом и великом втором подвижнике нашем, духовном распорядителе нашего просвещения… (Sarkisian 1990: 140)

Snując opowieść o drugim naszym (obok św. Grzegorza) wielkim narodowym bohaterze, duchowym ojcu naszego oświecenia… (AP)

Opowiadając o (owym) drugim, który trudził się dla nas, świetlistym i wielkim duchowym zarządcy naszego oświecenia… (PP)



Oryginału rosyjskiego (o armeńskim się nie wypowiadam) nie da się przełożyć na polszczyznę jeden do jednego, tak aby zachować jasność zdania. Stąd modyfikacje są konieczne, wydaje się jednak, że Pisowicz idzie miejscami za daleko, rozwijając twórczo myśl Mojżesza o kategorie zupełnie nowoczesne („bohater narodowy”, „patriota”, „prawda historyczna”). Przedstawiłem tylko miejsca, które przy lekturze wzbudziły od razu moją czujność. Być może są one wyjątkami, ale powodują we mnie rezerwę co do używania przekładu w pracy historycznej.

Ktoś zaraz powie, że przecież historyk powinien pracować na oryginałach – jest to jednak w wielu przypadkach utopijna mrzonka. Owszem, historyk kultury ormiańskiej musi znać język armeński, jednak historyk, który korzysta z dzieła Mojżesza tylko okazjonalnie, musi zadowolić się takim czy innym przekładem. Jest to powszechna praktyka wśród historyków, którzy pracują przede wszystkim na źródłach klasycznych. Wspomniani autorzy polscy, którzy w ostatnich latach opracowywali dzieje Armenii w późnym antyku, korzystali z Mojżesza właśnie za pośrednictwem tłumaczeń na angielski i rosyjski. Teksty syryjskie, etiopskie czy armeńskie z reguły konsultujemy w przekładach, polegając na orientalistach, którzy je przełożyli. Stąd przekład, na którym się opieramy, musi dość ściśle przylegać do oryginału, nawet za cenę utraty literackiego polotu.

Sam język przekładu jest płynny i potoczysty. Moja uwaga potknęła się jedynie na „bareliefach” (s. 209; z francuskiego bas-relief, ale w przekładzie to raczej drastyczny rusycyzm – chodzi o płaskorzeźby). Pisowicz stosuje w swoim przekładzie anachronizmy, które rażą w tłumaczeniu źródła historycznego. Za takie można uznać słowa „mieszczanie”, „profesorowie”, „osoby urzędowe”, „pismo klinowe”, „pułk” itp.

Ważne jednak, że zachowane zostały oryginalne terminy na oznaczenie pojęć specyficznie armeńskich, które wyjaśnia się w przypisach. Niektóre są absolutnie kluczowe dla zrozumienia tekstu, np. nachararowie (rodowa elita armeńska) pojawiają się niemal na każdej stronie. Ten sposób przekładu przypadł mi do gustu, oddaje bowiem lokalną specyfikę, może być jednak przeszkodą dla osób, które będą czytać „Historię” wyrywkowo, wyjaśnienie terminów pojawia się bowiem tylko za ich pierwszym wystąpieniem. Być może jakiś rodzaj słowniczka na końcu książki nie byłby od rzeczy. Dotkliwie brakuje też jakiejkolwiek mapki, choć w tekście roi się od toponimów postronnemu czytelnikowi zupełnie nic niemówiących. Wymienione wyżej publikacje polskie takie mapki zawierają i warto z nich skorzystać.

Pierwszy polski przekład „Historii Armenii” Mojżesza z Chorenu spełnia założone przez tłumacza i redaktora cele. Na pewno przybliża szerokiemu gronu miłośników Armenii dzieło fundamentalne. Czyta się go dobrze i może, a nawet powinien, zachęcić do dalszych lektur, które pozwolą dopełnić komentarz i przypisy. Nie jest to jednak przekład o charakterze naukowym i w pracy historycznej powinien być stosowany z najwyższą ostrożnością, zawsze konsultowany z uznanymi przekładami obcojęzycznymi. Nielicznie szczęśliwi, którzy mogą czytać Mojżesza w oryginale, nie potrzebują go natomiast zupełnie.

LITERATURA:

Moses Khorenats’i: „History of the Armenians”. Przeł. R.W. Thomson. Cambridge, Mass.–London 1978.

Мовсес Хоренаци [Mowsies Chorenaci]: „История Армении”. Przeł. Гагик Саркисян [Gagik Sarkisian]. Jeriewan 1990.

Sińczak T., Musiał M.: „Upadek Królestwa Armenii w latach 363-428. Armenia między Cesarstwem Rzymskim, a Iranem Sasanidów”. Oświęcim 2019.

Stawiszyński W.: „Bibliografia patrystyczna 1901-2016. Polskie tłumaczenia tekstów starochrześcijańskich pierwszego tysiąclecia”. Kraków 2017.

Stopka K.: „Armenia christiana. Unionistyczna polityka Konstantynopola i Rzymu a tożsamość chrześcijaństwa ormiańskiego (IV-XV w.). Kraków 2002.

Traina G.: „Materiali per un commento a Movsês Xorenac’i, Patmut’iwn Hayoc' , I”. W: „Le Muséon” 1995, t. 108.

Traina G.: „Materiali per un commento a Movsês Xorenac’i, Patmut’iwn Hayoc' , II”. W: „Le Muséon”. 1998, t. 111.

Zakrzewska-Dubasowa M.: „Historia Armenii”. Wrocław 1990.
Mowses Chorenacy: „Historia Armenii w trzech księgach”. Przeł. Stanisław Ulaszek. Oprac. Andrzej Pisowicz. Ośrodek Badań nad Kulturą Ormiańską w Polsce – Wydawnictwo Księgarnia Akademicka – Polska Akademia Umiejętności. Kraków 2021 [seria: Biblioteka „Lehahayer”, t. 4].