ISSN 2658-1086
Wydanie bieżące

15 listopada 22 (430) / 2021

Paulina Zięciak,

ARTYŚCI OCZAMI ARTYSTY (JANUSZ GÓRSKI: 'ALFABET WILKONIA')

A A A
„Alfabet Wilkonia” od wydawnictwa słowo/obraz terytoria nie jest biografią Józefa Wilkonia ani analizą jego twórczości. To książka wyjątkowa, ponieważ jest zestawieniem najwybitniejszych nazwisk z dziedziny ilustracji książkowej i plakatu, ale nie napisaną w formie słownika artystów, obejmującego ich życiorysy i twórczość, ale indywidualnym wyborem i komentarzem dwóch autorów – Józefa Wilkonia i Janusza Górskiego. Jest też bardzo prywatnym zbiorem wspomnień artysty-grafika o innych artystach-grafikach, który, odbiegając od typowej prezentacji w formie biograficznej, daje wyjątkowe spojrzenie na tych ponad osiemdziesiąt wielkich osobowości ze świata sztuki.

O tym, jak powstała ta niezwykle ciekawa pozycja wypowiedział się sam Józef Wilkoń (tekst z okładki książki): „Janusz Górski, który ostatnio wydał kilka książek przypominających ludzi z okresu świetności polskiej ilustracji i plakatu, poprosił mnie o wspomnienia, zwierzenia o twórcach, których znałem w latach 60. i 70. XX wieku. Chodziło po prostu o relacje naocznego świadka, uzupełniające jego wiedzę o tamtych czasach. Zaskoczył mnie pomysłem wydania tych wspomnień, ale skoro do tego doszło, chcę dołączyć kilka zdań mojego komentarza. Mówię tutaj o ludziach znanych mi z relacji zawodowych, ale także o ludziach mi bliskich, których podziwiam, którym również dużo zawdzięczam. Mówię o wielkich przyjaźniach. Dlatego staram się opowiedzieć, za co ich podziwiam i w czym leżą ich zasługi. Nie mówię jako krytyk. Wyrażam swój punkt widzenia i mam do tego prawo. Nie oceniam przyjaźni, bo są bezcenne. Nie klasyfikuję cudzego dorobku, bo to nie moja profesja. Chcę przybliżyć ludzi, których znałem i o których wiele słyszałem, bo na to zasługują”.

Dlaczego Janusz Górski poprosił o komentarz akurat Józefa Wilkonia? Prawdopodobnie dlatego, że jest to jeden z najwybitniejszych artystów-ilustratorów, wielki eksperymentator na polu ilustracji, bardzo często zmieniający koncepcje, style i techniki. W latach 90. Wilkoń sam wyróżnił cztery okresy w swojej twórczości: pierwszy (1957-1963), który nazwał eksperymentami z cieczą, drugi (1962-1970), kiedy zajmował się eksperymentami z fakturą, trzeci (1978-1994), w którym podejmował próby pracy z pastelami oraz ostatni (od 1994), w którym zaczął interesować się ilustracją przestrzenną (Wilkoń 1994: 21).

Artysta, oprócz rozmaitości technik – akwarela, gwasz, tempera, tusz, akryl, pastel, złoto, często eksperymentuje z narzędziem. W swojej pracy wykorzystuje pędzle różnej grubości, pozwalając przy tym farbie rozlewać się, ściekać, zostawiać plamy, odciski i zabrudzenia. Również odniesień w jego twórczości jest bardzo dużo. Wykorzystuje elementy obecne w sztuce i kulturze – sceny z tkaniny Bayeux, skandynawskie motywy ornamentalne, elementy pejzaży Rousseau, motywy rozgwieżdżonego nieba z miniatur perskich, elementy sztuki islamu i sztuki chińskiej…

Wilkonia należy wiązać z grupą krakowskich kolorystów – Zbigniewem Pronaszko, Hanną Rudzką-Cybisową oraz Czesławem Rzepińskim, dla których najważniejszy był kolor i to on miał oddawać nastrój dzieła oraz kształtować jego formę. Jednak pod względem temperamentu należy również Wilkonia wiązać z taszyzmem, ze względu na gwałtowność znacznej części jego ilustracji oraz niekonwencjonalnych metod pracy, operujących ściekaniem czy spontanicznym rozbryzgiwaniem farby. Te nawiązania do malarskiej abstrakcji należy wyprowadzać z inspiracji twórczością Wolsa, którego działalność artystyczna była zapowiedzią taszyzmu, a wyłoniła się z inspiracji Paulem Klee, który również wpłynął na wielu polskich ilustratorów, w tym właśnie Wilkonia.

Najbardziej znanym przykładem odwołań do form abstrakcyjnych jest praca konkursowa Józefa Wilkonia do wiersza „Szum drzew” Leopolda Staffa, w której artysta „wylewając na papier wodę i farby zrobił abstrakcyjne plamy. Dorysował zaledwie parę kresek, które były gałęziami – i wygrał. Książka wyszła drukiem, a oryginały ilustracji do dzisiaj budzą szacunek jako prace absolutnie ekstremalne” – opowiadał Janusz Górski w wywiadzie dla Gazety Wyborczej (Górlikowski M., "Dlaczego Polacy lubią brzydotę? Tłumaczy wielokrotnie nagradzany grafik i projektant książek").

W całej twórczości dla Wilkonia ogromne znaczenie miał (i ma) motyw przyrody. Artysta szczególnie ceni sobie przedstawienia zwierząt, najbardziej ptaków, z których uwielbia pawie, mogąc ukazywać ich dumę i przepych, posługując się odwołaniami do secesji i sztuki Dalekiego Wschodu, gdzie wątek pawia zdominował motywy dekoracyjne przełomu wieków. Jednak sławę zyskały również jego koty oraz ryby. Równie chętnie przedstawiał rozległe krajobrazy, a do części swoich prac, nawet obfitych treściowo w rozmaite zdarzenia, tworzył ilustracje, na których dominowała natura, a bohaterowie czy elementy akcji, stawały się jedynie sztafażem.

Postanowiłam bliżej przybliżyć sylwetkę Józefa Wilkonia, po pierwsze dlatego, że w książce od wydawnictwa słowo/obraz terytoria o jego osobie nie dowiemy się zbyt wiele (a przynajmniej nie bezpośrednio), a po drugie, aby uzmysłowić czytelnikom, czemu to akurat jemu Górski powierzył zadanie skomentowania dokonań innych ilustratorów i dlaczego warto tym jego osobistym „osądom” i opiniom zaufać. Józef Wilkoń to po prostu postać wybitna. Przede wszystkim w kręgu grafików Polskiej Szkoły Ilustracji i ilustratorstwa współczesnego, ale również jako rzeźbiarz, malarz czy autor scenografii.

Jeszcze krótko poznajmy Janusza Górskiego, który w publikacji „Alfabet Wilkonia” zebrał wypowiedzi artysty i opatrzył je ilustracjami. Górski jest grafikiem, projektantem książek, profesorem na Wydziale Grafiki ASP w Gdańsku oraz współzałożycielem wydawnictwa słowo/obraz terytoria. Przygotował kilka tomów rozmów z twórcami ilustracji, grafiki i plakatu, między innymi: Józefem Wilkoniem, Wojciechem Fangorem, Adamem Kilianem czy Mieczysławem Wasilewskim. Niedawno nakładem wydawnictwa Karakter ukazała się jego książka „Dosłownie. Liternicze i typograficzne okładki polskich książek 1944–2019” (recenzja: http://www.artpapier.com/index.php?page=artykul&wydanie=411&artykul=8281), która zawiera prawie tysiąc przykładów okładek typograficznych, tworzonych od pierwszych lat powojennych po współczesne – tych o wysokiej wartości artystycznej, tych najciekawszych, ale też tych nieudanych.

Publikacja „Alfabet Wilkonia” jest szczególna z dwóch względów. Po pierwsze jest znakomitym albumem, pozwalającym bardzo szeroko spojrzeć na temat plakatu i ilustracji książkowej. Te ponad osiemdziesiąt nazwisk równa się ponad osiemdziesięciu stylom, a tym samym jeszcze większej liczbie metod twórczych czy podejmowanych tematów. Piękne wydanie sprzyja obcowaniu ze sztuką ilustracji, która zdarza się być mniej doceniania niż malarstwo (chociaż już coraz rzadziej).

Jednak albumów o ilustracji, plakacie i o samych ich twórcach powstaje coraz więcej, dlatego książka stworzona przez Wilkonia i Górskiego jest nadzwyczajna przede wszystkim dlatego, że daje całkowicie inne spojrzenie na artystów-ilustratorów i artystów-grafików. Wilkoń często nie mówi o nich jako o Artystach przez wielkie A i z perspektywy analizy ich najpopularniejszych prac, ale jako o znajomych, przyjaciołach lub nawet postaciach, których niedane mu było osobiście spotkać, ale były obecne gdzieś obok, w jego życiu, w kręgach artystycznych lat 60. i 70.

Takie wspomnienia i anegdoty umożliwiają nam spojrzenie z innej perspektywy na twórczość (albo raczej osobowość) na przykład Wojciecha Fangora, który dla Wilkonia nie był jedynie twórcą wielkich, op-artowych kompozycji, czy Bohdana Butenki, którego przywołując w swoich wspomnieniach, nie opisuje przez pryzmat stworzonych przez niego kultowych postaciach – Gapiszona, Kwapiszona, czy Gucia i Cezara. Są to dla Wilkonia artyści zupełnie inni niż dla „zwykłego” widza muzeów czy „typowego” czytelnika książek o sztuce. Dlatego Wilkoń nie odżegnuje się od osobistych ocen i bardzo prywatnych komentarzy. Mówi: „Boratyński był genialny” (s. 15), „Grabiański był świetny” (s. 51), „Z uznaniem myślę o Majchrzaku” (s. 93), „Bardzo się przyjaźniliśmy i ceniliśmy” (s. 152) (o Januszu Stannym), „Szalenie sympatyczny, dowcipny, kawał chłopa” (s. 162) (o Janie Marcinie Szancerze), „Ładna i zgrabna dziewczyna” (s. 186) (o Teresie Wilbik). I tak dalej, i tak dalej…

Próżno szukać takich wypowiedzi w innych publikacjach na temat ilustracji i ilustratorów. Dlatego warto zapoznać się z „Alfabetem Wilkonia”, który jest znakomitym uzupełnieniem „standardowej” wiedzy o artystach związanych z ilustracją i plakatem. Uzupełnieniem, jakiego do tej pory nie było, i już na pewno nie będzie – bo spojrzenie na artystów oczami innego artysty, takiego artysty jak Józef Wilkoń, może być tylko jedno!

LITERATURA:

Górlikowski M.: „Dlaczego Polacy lubią brzydotę? Tłumaczy wielokrotnie nagradzany grafik i projektant książek”. Wyborcza.pl 15 lipca 2016, online: http://wyborcza.pl/7,75517,20402368,dlaczego-polacy-wola-brzydkie.html?disableRedirects=true,

Wilkoń J.: „Ilustracja książkowa”. Zamość 1994.
Janusz Górski: „Alfabet Wilkonia”. Pod red. Ewy Bogusławskiej, Elżbiety Pałasz. Wydawnictwo słowo/obraz terytoria. Gdańsk 2021.