ISSN 2658-1086
Wydanie bieżące

15 listopada 22 (430) / 2021

Zuzanna Sokołowska,

STAN PODGORĄCZKOWY (DOM NORYMBERSKI: 'DÜRERIOZUM')

A A A
Ekspozycja „Düreriozum”, którą można oglądać w krakowskim Domu Norymberskim, to wystawa inspirowana twórczością jednego z najwybitniejszych artystów renesansowych, jakim bez wątpienia był Albrecht Dürer. Dürer tworzył drzeworyty, rysunki oraz obrazy, których najważniejszym elementem był szczegół, oddany z jak największą precyzją, zarówno w skali makro, jak i mikro. Artysta, zainteresowany nie tylko tworzeniem, ale i teorią sztuki, niejednokrotnie podkreślał, że dzieło nie jest w stanie oddać piękna absolutnego, ponieważ jest ono przypisane wyłącznie Bogu (Murray 199: 202). Jego rozważania kłóciły się z przekonaniami Leonarda da Vinci, osobiście zresztą przez niego podziwianego, który uważał, że twórca jest w stanie pokonać wszelkie ograniczenia, również te boskie, bo to właśnie w artyście tkwi nieskończony potencjał kreacyjności. Pomimo swoich niezwykłych zdolności, Dürer w kontekście rozważań o sacrum, twierdził, , że może tworzyć jedynie dzieła dobre, ale nie najlepsze (Murray 1999: 202). Nie była to żadna fałszywa skromność ze strony samego artysty, bo kiedy patrzymy na dzieła Dürera, mamy świadomość, że spoglądamy na prace, które mogły wyjść spod ręki twórcy o wręcz nadnaturalnych zdolnościach. Jednak głęboko tkwiące w nim przekonanie, że wiedza musi bezwzględnie panować nad sztuką (Murray 199: 202), sprawiało, że realizacje Dürera nie są pozbawione melancholii i trudnego do zdefiniowania niedosytu, jaki tkwił w nim samym. Ten stan zawieszenia, a raczej napięcia pomiędzy tym, co ludzkie, a tym, co mistyczne, widoczny jest niemal we wszystkich dziełach tego twórcy, nawet w „Autoportrecie” z 1498 roku. Był on ponoć szczytową egzemplifikacją próżności samego artysty, jak i fascynacji da Vincim, przede wszystkim w kontekście prezentowania piękna włosów, na których punkcie miał obsesję. Ale taki był właśnie Dürer – z jednej strony świadomy swego geniuszu, z drugiej – niepewny siebie, jak i własnego potencjału w kontakcie z Bogiem.

Wprawdzie artyści prezentujący swoje prace w krakowskim Domu Norymberskim być może nie byli targani duchowymi dylematami w kontekście piękna absolutnego i przekraczania sfery sacrum, nie mniej jednak starali się definiować swoje prace w kontekście dzieł Dürera, poszukując punktów stycznych pomiędzy tym, co widzialne, a tym, co ukryte i mistyczne, jak podkreśla w swoim tekście Bartek Jarmoliński, kurator wystawy (Jarmoliński 2021). Trzeba przyznać, że wątek ten silnie wybrzmiewał w trakcie oglądania „Düreriozum”, a sama ekspozycja skłania widzów do przyjrzenia się twórczości Dürera, jak i zastanowienia się nad próbami wizualizacji tego, co pozornie jest niewyrażalne, nie mieszczące się w granicach obrazu.

Prace Dürera nacechowane są pewną systematycznością, skupieniem i cierpliwością, a także intensywną obserwacją otaczającego go świata, natury oraz zwierząt. Wyraz zainteresowaniom Dürera dają prace Magdy Hueckel z cyklu „In my garden” (2018/2019). Kolaże artystki prezentują świat natury i ciała, który wzajemnie się przenika, tworząc nierozerwalną symbiozę. Jak podkreśla Hueckel, jej prace pozbawione są antropocentrycznego kontekstu (Hueckel 2021), a ludzkie ciało odzyskuje tym samym właściwą sobie fizjologię, która wymyka się racjonalnemu namysłowi. Realizacje artystki ucieleśniają, odzwierciedlają, a także uobecniają fundamentalne prawa natury, stany obecności i ginięcia, pochłanianie tkanek przez inne. Artystka wycina ze starych książek ryciny roślin i tablice anatomiczne, tworząc z nich swoje kolaże, kreując przy okazji zupełnie nowe formy życia, których budowa jest zaskakująco znajoma, a ich działanie opiera się na wzajemnej wymianie. Hueckel tym samym próbuje reanimować relację człowieka z naturą, która gwarantuje ontologiczne bezpieczeństwo, jak i stanowi remedium na szaleństwo nowoczesności, która skutecznie drenuje ludzką jednostkę z wrażliwości.

W podobnym, naturalno-przyrodniczym tonie, wypowiadają się także trzy inne artystki, których prace można oglądać na wystawie – Małgorzata Wielek, Magda Moskwa oraz Marta Pabian. Wielek prezentuje obrazy, na których to, co zwierzęce, staje się także i ludzkie. Zmysłowa samoświadomość artystki implikuje na obrazach symboliczne obnażenie, publiczne ujawnienie wstydliwej wciąż biologicznej więzi człowieka ze zwierzętami, która ulega wyparciu najczęściej w kontekście doktryn religijnych. Magda Moskwa tymczasem haftuje kwiatowe motywy. Jej pieczołowicie wykonane prace zachwycają precyzją i szczegółowością, wyzwalając pozawerbalną, zmysłową przyjemność, która wymyka się konceptualizacji i jest daleka od określania za pomocą słów. Realizacje artystki to pewnego rodzaju forma terapii dla oka, które nie zamierza zbyt szybko kierować się w stronę innych obiektów. Ślizga się powoli po kształtach, barwach i grubościach nici, wyzwalając w widzu haptyczne, a także idiosynkratyczne, doświadczenia. Realizacje Moskwy nie chcą się poddać interpretacji. I właśnie w tym tkwi ich największy potencjał. Jak zauważył Paul Ricoeur, interpretacja wpisuje się we freudowską kategorię żałoby [Ricoeur 2008: 35]. Anna Chęćka w swojej książce „Słuch metafizyczny” rozwija tę myśl stwierdzając, że „w każdej interpretacji coś tracimy, choć zarazem coś źródłowego ocalamy” (Chęćka 2021: 121). Jednocześnie, jak słusznie podkreśla Chęćka, kiedy interpretujemy, wchodzimy na obce terytorium, które momentami nie chce przepuścić widza przez swoje granice. Ten bezcielesny opór generuje nieprzekładalność, niewerbalną kontestację, która sprawia, że widz ostatecznie rezygnuje z próby wejścia na teren, gdzie jego obecność może zakłócać pierwotność dzieła. W ten właśnie sposób prace Moskwy stwarzają możliwość zmysłowego doświadczenia, które staje się ucieleśnione, fizjologiczne, pozaracjonalne, a tym samym silnie odczuwane. Marta Pabian postanowiła za to podążyć bezpośrednio za Dürerem, reinterpretując jeden z jego obrazów na swój sposób – roślinny obraz artysty zyskuje swój materialny wyraz w postaci przedłużenia jego formy przez Pabian w postaci sztucznej trawy i kwiatów. W ten oto sposób praca artystki zaczyna rezonować z twórczością Dürera, jest realnym dopowiedzeniem, a być może raczej wyobrażeniem tego, co być może chciał jeszcze przedstawić na swoim dziele sam artysta.

Kontekst organiczności pojawia się także w cyklu kolaży Bartka Jarmolińskiego o symptomatycznym tytule „Nalot”. Jarmoliński, czerpiąc pełnymi garściami z dorobku Dürera i nie idąc przy tym na wizualną łatwiznę, w swoich surrealistycznych pracach pokazuje momenty powstawania i ginięcia, zawładnięcia organizmów przez inne, które łapczywie pragną przetrwać. Jarmoliński wychwytuje mikromomenty, w których za chwilę nastąpi śmierć, jak i zacznie się uaktywniać istnienie w zmienionej już formie, testując tym samym życie samo w sobie.

Wątek analizy człowieka, który również był bliski Dürerowi, pojawia się w pracach Marii Piątek, Moniki Walter oraz Pawła Łyjaka. Na uwagę zasługują realizacje Moniki Walter, która fotografuje samą siebie z dodatkowymi oczami. Walter w swoich realizacjach zastanawia się nad potencjałem intuicji w kontekście interpretowania ciała, jak i własnej tożsamości. Owo trzecie oko, jakim jest właśnie intuicja, stanowi w hinduskiej ezoteryce i metafizyce przejście do innych rzeczywistości i jest formą najwyższej świadomości. Walter tym samym zwraca uwagę na holistyczny wymiar ciała, w którym obecny jest także pierwiastek mistycyzmu. Marię Piątek fascynuje receptywność procesu twórczego, który również jest bliski intuicji, doświadczania innych wymiarów w trakcie tworzenia, czemu daje wyraz w swoich fascynujących obrazach. Łyjak tymczasem reinterpretuje obrazy Dürera, tworząc autoportrety.

W zaskakujący sposób prezentuje się tymczasem twórczość Andrzeja Dudka-Dürera, który wierzy, że jest inkarnacją słynnego artysty z Norymbergi, między innymi z powodu fizycznego podobieństwa. Prace Andrzeja Dudka-Dürera stanowią pewnego rodzaju oniryczny łącznik pomiędzy przeszłością, a teraźniejszością. Trudno jest nie dostrzec, podobnie jak w przypadku zdjęć Walter, oczywistych nawiązań do hinduizmu. W procesie medytacji artysta odkrył w sobie siedem świadomości, które znacząco wpłynęły na jego recepcję rzeczywistości. Spoglądając na prace artysty, który Dürera ma w swoim krwiobiegu, można odnieść wrażenie, że przekroczył on pewną barierę, która dostępna jest jedynie nielicznym artystom. Jego twórczość, która w dużej mierze opiera się na performansie, fotografii, a także na archiwizowaniu, wydaje się tak kompletna, tak kompatybilna, że aż transcendentna. O realizacjach Andrzeja Dudka-Dürera, można pisać wiele, ale przede wszystkim trzeba ich cieleśnie doświadczyć. Mogę obiecać, że będzie to niezapomniane przeżycie.

Muszę przyznać, że oglądanie wystawy „Düreriozum” było zaskakującym doświadczeniem. Pomimo tytułu ekspozycji, który zapowiadał rozgorączkowaną fascynację Albrechtem Dürerem, artyści pławią się w nieoczywistych dygresjach o artyście z Norymbergi, unikając ścieżek interpretacyjnych jego dzieł znanych z historii sztuki. Na wystawie nie ma słabych punktów – wszystkie pokazywane na niej prace doskonale ze sobą rezonują, pulsują i wchodzą ze sobą w międzypodmiotowy, jak i międzygatunkowy dialog, który podszyty jest organicznością, biologią, fizjologią. Kolejne płaszczyzny narracji „Düreriozum” wzajemnie się oświetlają, odbijają się w sobie i pomnażają. Realizacje artystów prezentują zarówno świat, jak i ciało, w stanie permanentnej, ale całkowicie niedynamicznej reorganizacji, która może skutkować potencjalną infekcją. To nie będzie düreriozum, to nie będzie delirium, ale zaledwie przejściowy stan podgorączkowy, po którym nastąpi błyskawiczne zdrowienie. Na szczęście.

LITERATURA:

Chęćka A.: „Słuch metafizyczny. Narodowy Instytut Fryderyka Chopina. Warszawa 2021

Murray P. L.: „Sztuka renesansu” Wydawnictwo Via. Toruń 1999.

Ricoeur P.: „Radości i udręki tłumaczenia, [w:] Ricoeur P., Torop P., „O tłumaczeniu”, Wydawnictwo Uniwersytetu Gdańskiego, Gdańsk 2008.

Jarmoliński B.: „Düreriozum”, http://dom-norymberski.com/geometria-niepokoju-2-2-2/Hueckel M., „In my garden”, http://www.hueckel.com.pl/personal/203-in-my-garden
Düreriozum", Dom Norymberski w Krakowie, 28.10-18.11.2021, kurator: Bartek Jarmoliński.