ISSN 2658-1086
Wydanie bieżące

1 kwietnia 7 (439) / 2022

Bernadetta Darska,

PRZYSZŁOŚĆ JAKO MARZENIE I ZADANIE DO WYKONANIA (URSZULA JABŁOŃSKA: 'ŚWIATY WZNIESIEMY NOWE')

A A A
„Światy wzniesiemy nowe” Urszuli Jabłońskiej jest jednym z ciekawszych reportaży ostatnich lat. Swoją drugą książką autorka nie tylko udowadnia pisarską dojrzałość, ale i pokazuje, jak ważny jest właściwy dobór tematu, przemyślane operowanie przykładami i zróżnicowanie portretowanej rzeczywistości. Publikacja Jabłońskiej stanowi bardzo udaną próbę opowiedzenia o marzeniu o nowym wspaniałym świecie. Aby przybliżyć czytelnikowi realia wyobrażone i jednocześnie (nie)urzeczywistnione, autorka opowiada o komunach europejskich i o towarzyszących ich funkcjonowaniu zachwytach i rozczarowaniach. Warto zauważyć, że opowieść o cudzych marzeniach zostaje umiejętnie wkomponowana w zadawane sobie pytania o możliwość ratowania i stwarzania świata od nowa, o alternatywne wersje rodziny oraz o własną obecność w różnego rodzaju wspólnotach.

Choć reporterka nie epatuje swoją obecnością, to jednak te fragmenty, w których opowiada o własnych reakcjach związanych z uczestnictwem lub obserwacją, stają się jednocześnie ważnym głosem na temat opozycji między pielęgnowaniem indywidualności a przynależnością do grupy. Autorka sama podejmuje decyzję o byciu na pewien czas częścią danej wspólnoty, sama też postanawia, kiedy od niej odchodzi. Pozostaje kimś z zewnątrz, kto uczestniczy w oferowanych przez daną komunę szkoleniach, studiach, egzaminach, ale nie zamierza i nie planuje zapomnieć o świecie, z którego przybywa. To ważna różnica, dzięki której, jak się okazuje w trakcie lektury, możliwe jest zachowanie niezależności i doświadczanie wolności. Ci bowiem, którzy są ukierunkowani na to, by znaleźć w odizolowanej społeczności odpowiedzi na kluczowe dla swojego istnienia pytania, często są bardziej podatni na ułudę oferowaną przez przywódców, przewodników czy nauczycieli. Kwestia ta nie zostaje wypowiedziana wprost, jednak kolejne odsłony utopijnych rzeczywistości okazują się jednocześnie różnymi wersjami współegzystowania niemożliwego, czyli wolności i poddania się w pełni cudzej wizji świata. Tytułowemu hasłu „Światy wzniesiemy nowe” towarzyszy często przekonanie o możliwym i potrzebnym ulepieniu nowego człowieka, dla którego wybór stanie się aktywnością odrzucaną i niepotrzebną. Reportaż Urszuli Jabłońskiej można w tym kontekście czytać jako historię realizowania totalnej wersji wolności, która niepostrzeżenie zaczyna się przeradzać w zniewolenie własne i zniewalanie innych.

Wątkiem szczególnie interesującym jest zwrócenie uwagi na procesualność i niekoniecznie pozytywny rozwój wpisane w trwanie komun. To, co na etapie założycielskim wydawało się wcielaniem w życie największego marzenia, z czasem zaczyna odsłaniać swoje mroczne strony. Rzeczywistość bez reguł stwarza swój dekalog, a ten nie zawsze bierze pod uwagę dobro wspólne, często koncentruje się na zapewnieniu przywilejów tym, którzy są w hierarchii wyżej. Tak, hierarchia też bywa problemem, bo choć miała zostać unieważniona na rzecz consensusu, szybko zaczyna się odradzać. Widać to wyjątkowo wyraźnie w przypadku komun, w których dochodzi do koniecznego uregulowania zasad funkcjonowania z miastem lub państwem (np. Christiania w Kopenhadze), ale też w społecznościach, w których relacje równościowe zostaną zastąpione przemocą i przymusem (np. Friedrichshof Commune w Austrii).

Urszula Jabłońska znakomicie równoważy z jednej strony zróżnicowaną i wieloaspektową charakterystykę danej grupy, z drugiej sygnalizowanie tego, że idee towarzyszące ludziom decydującym się na budowanie nowego świata bywają bardzo różne. Głównym i powtarzającym się motywem jest kontestowanie mieszczańskiej rzeczywistości. U źródeł deklarowanego wyboru życia w komunie stoi niechęć do systemu, krytyka kapitalizmu, poszukiwanie sensu i źródeł duchowości, wiara w możliwe stworzenie innych niż obowiązujące reguł społecznych, wreszcie idea równości, ascezy materialnej czy ekologia. W książce pojawia się również ciekawie zarysowana opozycja między jednostkowym a wspólnotowym. Zdarza się, że dochodzi do sytuacji, w której grupa narzuca człowiekowi sposób zachowania i odbiera mu prawo do indywidualności i samotności. Bywa również tak, że przywódca dominuje nad grupą i podporządkowuje ją sobie, rozgrywając codzienność za pomocą manipulacji, upokorzenia, dyscyplinowania i stygmatyzowania. Ciekawym kontekstem, który w reportażu Jabłońskiej można wyczytać w tle, jest zależność między komuną a sektą oraz niekiedy również organizacją terrorystyczną. Komuna jest próbą zbudowania nowego wspaniałego świata. Sekta to etap uświadomienia sobie, że rzeczywistość na zewnątrz może być konkurencyjna, pojawia się lęk przed odejściem członków. Potrzebne staje się silne przywództwo i bezdyskusyjne posłuszeństwo. Grupie terrorystycznej nie wystarcza istnienie dobrze funkcjonującej wspólnoty, której są częścią. Jej członkowie chcą – i uważają, że mają do tego prawo – narzucić innym, nienależącym do społeczności swoje zasady. Pytaniem, które pozostaje bez odpowiedzi, jest zastanowienie się nad tym, czy istnieje możliwość ocalenia grupy przed złym wpływem ludzi podporządkowujących sobie innych ludzi.

Opowieść Jabłońskiej o komunach jest nie tylko świetnie opowiedziana, dobrze wydobywająca zależności i eksponująca wielość problemów historia komun europejskich, ale jest również ważnym głosem na temat tego, jak zachować równowagę w rzeczywistości, której częścią są różne światy, w tym te, które mają uchodzić za lepsze i doskonalsze. W reportażu ważną kwestią staje się także refleksja na temat konsekwencji życia w odizolowanej grupie. To, co przynieść ma ukojenie i rozwiązanie trudności, staje się czasami ciężarem i traumą przenoszoną na kolejne pokolenia. Dobrym przykładem może być chociażby idea wolnej miłości traktowanej jako zadanie do wykonania i obowiązek. Intymne zostaje podporządkowane grupie, w efekcie także ci, którzy nie mają wyboru, muszą się poddać publicznie wyrażanym oczekiwaniom, by nie zostać wykluczonym. Reporterka przypomina również o obecności dzieci w komunach i o tym, że młodzi ludzie nie mieli możliwości podjąć decyzji. Szczególnie mocno wybrzmiewa to chyba w przeżyciach członków wiedeńskiej komuny kierowanej przez Ottona Muehla. Reportaż Jabłońskiej powinien być lekturą obowiązkową dla tych, którzy poszukują, ale i dla tych, którzy zadowoleni z rzeczywistości uważają, że nie ma sensu szukać. Pozostaje bardzo aktualny, bo marzenie o lepszym świecie odradza się w każdym pokoleniu. Czy jest możliwe do zrealizowania, historie opowiedziane w książce udowadniają, że czasami tak, choć zwykle inaczej, niż oczekiwano.
Urszula Jabłońska: „Światy wzniesiemy nowe”. Wydawnictwo Dowody na Istnienie. Warszawa 2021.