ISSN 2658-1086
Wydanie bieżące

15 kwietnia 8 (440) / 2022

Magdalena Piotrowska-Grot,

ODBITE ŚWIATŁO POEZJI (MARIAN STALA: 'FRAGMENTY LUNARNE. SZKICE O OBECNOŚCI KSIĘŻYCA W POEZJI POLSKIEJ OD SCHYŁKU XIX DO POCZĄTKU XXI WIEKU WRAZ Z MAŁĄ ANTOLOGIĄ KSIĘŻYCOWYCH WIERSZY POETÓW ZACHODU')

A A A
Poszukując kluczy do lekturowego otwarcia poezji, niewątpliwie wpadamy w rozliczne pułapki. Z jednej strony czekają na jej czytelniczkę i czytelnika ułudy syntetyzowania, śledzenia tropów, toposów, motywów, niejednokrotnie sprowadzające na manowce uproszczeń, z drugiej – czyha na nas lęk przed niekończących się nigdy błądzeniem. Samo to rozróżnienie staje się już kolejnym uproszczeniem, ponieważ pułapek, przeszkód i niepewności poezja szykuje dla nas znacznie więcej i chyba właśnie w tym błądzeniu, zapadaniu się w tekst, ale także poznawaniu świata poprzez poezję, tkwi najwspanialsza czytelnicza gra.

Wracając jednak do poszukiwania kluczy, które najczęściej przybierają kostium literackich motywów, trudno nie zadać sobie pytania: czy może być coś bardziej kojarzącego się ze szkołą, szkołą stereotypową i źle wspominaną, niż syntetyczne odczytywanie motywów? Czy nie odświeża to w naszych wspomnieniach przedmaturalnego koszmaru wiecznych powtórzeń – najpopularniejszych motywów w dziełach twórców zaliczanych do poszczególnych nurtów, piszących w określonych epokach, ich ewentualnej ewolucji…? Oczywiście nie w każdym przypadku będzie to dominujące wspomnienie o polonistycznej edukacji szkolnej, ale stosowane w niej od lat uproszczenie towarzyszy jej niestety ze względów czysto pragmatycznych. Taka ścieżka ma pomóc zrozumieć, zapamiętać konieczne treści i śledzić dominanty tekstowe, których dystynktywne metamorfozy wyznaczają niejako punkty kulminacyjne historii literatury.

Jakkolwiek nie ocenimy takiej metody czytania tekstów poetyckich, należy ona właściwie do literaturoznawczej przeszłości. W czasach, w których literatura jest w fazie swoistego „zwrotu społecznego” (rozumianego tutaj nieco inaczej niż takie usankcjonowane terminologicznie i metodologicznie określenia jak zwrot temporalny, zwrot przestrzenny czy zwrot afektywny), a badacze i badaczki poświęcają uwagę przede wszystkim jej, szeroko rozumianemu, zaangażowaniu, trudno nie pomyśleć, iż postrzeganie dzieł literackich z perspektywy różnorodnych odsłon i realizacji poszczególnych motywów, wydawać się może dość anachroniczne.

Tego typu projekty nie są jednak z góry skazane na brak oryginalności czy badawczą poetykę uproszczenia, ale z bardzo wielu, złożonych powodów, budzić mogą prymarną rezerwę. Kilka takich projektów ujrzało wszak światło dzienne w ostatnim dziesięcioleciu – jak choćby „Rzeki, przestrzenie, rytmy. Marginalia o poezji Czesława Miłosza” Rolfa Fiegutha, antologia Joanny Lach „Znów pragnę ciemnej miłości”, liczne konferencje, podążające śladem różnych odsłon motywów literackich, z których jedne ukazują znane teksty w zupełnie nowym świetle, dokonując na przykład rewizji obrazów kobiecości i męskości w literaturze, inne zaś skupiają się na omówieniu i katalogowaniu literackich odsłon motywu kota (rozbieżność oczywiście obliczona jest na hiperbolizację odmienności podejść i różnej skali jakości oraz zasadności stosowania lekturowego klucza motywów, przy czym oba przykłady odnoszą do autentycznych wydarzeń – mniej lub bardziej naukowych). Od razu powiedzmy wprost: rzadko są to projekty udane.

Oceniając tego typu badawcze koncepty, trzeba jednak zadać sobie wciąż jedno z ważniejszych filologicznych pytań: to dotyczące nie tyle zamysłu i tytułu, ale technik, sposobów i efektów realizacji tak pomyślanych odczytań (efektów nie tylko filologicznych, ale także, a może przede wszystkim – metodycznych i społecznych).

Ten przydługi wstęp prowadzi nas do najnowszej książki jednego z najbardziej znanych – przynajmniej dla mojego pokolenia literaturoznawczyń i literaturoznawców – badaczy i krytyków literatury. Marian Stala opublikował bowiem książkę skupiającą się właśnie na motywie literackim – „Fragmenty lunarne. Szkice o obecności księżyca w poezji polskiej od schyłku XIX do początku XXI wieku wraz z małą antologią księżycowych wierszy poetów Zachodu”. Jak czytamy we wstępie, Stala właściwie nie wydał książki, którą planował napisać – księżycowy trop zbyt szybko okazał się rodzić wiele niepewności i oczywistości, także tych, które wykraczają poza kompetencje literaturoznawcze, stojąc więc przed wyborem napisania książki przewidywalnej lub skazanej na szczątkowość, badacz wybrał inaczej: „Punktem wyjścia moich analiz jest zazwyczaj widoczność księżyca w dorobku konkretnego poety, mierzona ilością (powracaniem) lunarnych obrazów, albo ich intensywnością. Kwestią najważniejszych jest dla mnie sposób posługiwania się księżycowymi obrazami; ich rozmieszczenie w przestrzeni dzieła i ich uczestnictwo w budowie jego sensów. Wspominane poprzednie źródła i zewnętrzne konteksty księżycowego obrazowania staram się przywoływać oszczędnie” (s. 17). Tak powstał zbiór szkiców, wzbogacony o antologię (do konstrukcji tej książki jeszcze wrócimy), który pokazuje jedynie pewne pole potencjalnych możliwości interpretacyjnych, drobny wycinek ogromnego i różnorodnego tematu literackiego.

Sam wstęp zdradza już jednak, że mamy do czynienia z książką obarczoną wysokim stopniem zindywidualizowania. To praca, na którą pozwolić może sobie jedynie badacz doświadczony, o ugruntowanej pozycji w środowisku, zwolniony niejako z odpowiedzialności wobec metodologicznej mody, posiadający w pewnym sensie prawo właśnie do takich, prywatnych czytelniczych wyborów (nie odmawiam tego prawa innym, ale książki pisane zwykle w celu osiągnięcia kolejnego naukowego stopnia, powstające jako efekty projektów, zmuszają niejako autorki i autorów do przestrzegania określonych, choć dynamicznie zmieniających się i nie zawsze rozsądnych, zasad). Książka ta stanowi swego rodzaju dziennik czytelnika, odzwierciedlenie lekturowej wieloletniej podróży czy wręcz fascynacji. Nie jest zatem całościowym kompendium, podręcznikiem, a zawarta w tytule poetyka fragmentu niezaprzeczalnie towarzyszy zawartym w niej szkicom.

Lista nazwisk autorów omawianej przez Stalę twórczości, rozciągająca się od Kazimierza Tetmajera do Marcina Świetlickiego, nie kryje w sobie właściwie żadnych zaskoczeń. Ów brak czytelniczego zdziwienia wynika z zestawienia dwóch różnych perspektyw. Z jednej strony dla tych osób, które znają badawczy dorobek Stali, nie będą zaskakujące wybrane przez niego przykłady, poza powyższymi: Wacław Rolicz-Lieder, Tadeusz Miciński, Bolesław Leśmian, Leopold Staff, Jan Lechoń, Konstanty Ildefons Gałczyński, Czesław Miłosz czy Zbigniew Herbert to pisarze, do których odwoływał się w innych swoich książkach, o których twórczości pisał jako historyk literatury. Miłośniczki i miłośników poezji nie zaskoczy również to, że akurat ci twórcy sięgali po metaforykę lunarną. To, co może nieco skonfundować współczesnych czytelników i czytelniczki, to brak odniesień do twórczości kobiet, wszak nie brakuje księżycowych nawiązań w poezji Anny Świrszczyńskiej czy Haliny Poświatowskiej, gwiazd i kosmosu w dziele Marii Pawlikowskiej-Jasnorzewskiej, by przywołać jedynie klasykę. Chyba jednak tego typu genderowe analizy porównawcze nigdy nie były przedmiotem zainteresowania historyka i krytyka literatury, jakim jest Stala, nie mam też przekonania, czy akurat takie porównania to trop, jakim należałoby pójść; nie ukrywam jednak, że czytając kolejne szkice, zaczęłam sobie zadawać pytanie o to, jak i czy inaczej księżyc będzie czytany symbolicznie w poezji polskich twórczyń – i nieco odczułam ich brak. Nie czynię z tego jakiegoś fundamentalnego zarzutu, wiem wszak z innych lektur, że autor „Metafory w liryce młodopolskiej” bada także twórczość kobiet, choć zdecydowanie częściej w odsłonie krytycznoliterackiej (warto wspomnieć choćby jego komentarze do twórczości Wisławy Szymborskiej [zob. Stala 2011: 41-54]).

Poezja kobiet nie jest w tej książce jednak zupełnie nieobecna, pojawia się w jej drugiej części, a wybrane przykłady są właśnie tymi, o których obecność chciałoby się w kontekście poruszanego przez badacza tematu upomnieć, więc to poczucie braku jakoś zostało przez „Fragmenty lunarne” zaspokojone – choć nie w odniesieniu do twórczości polskiej. Zawieszam jednak to zagadnienie, ponieważ omówione powierzchownie pozostawia zbyt wiele, niesprawiedliwych w ostatecznym rozrachunku, niedopowiedzeń, a wyrazista nieobecność kobiet w obiegu historyczno- i krytycznoliterackim XX wieku (w badaniach aktualnych rzecz zdecydowanie ewoluowała) to nie temat, który należy tutaj szczególnie rozbudowywać, zresztą jest od lat szeroko komentowany i dyskutowany.

Trudno mieć jakiekolwiek wątpliwości: filologiczny warsztat, umiejętności snucia interpretacyjnej opowieści – w tych rewirach Marian Stala nie może nas zawieść. Teksty napisane są w taki sposób, że nawet trudno zorientować się, kiedy przechodzimy do kolejnych wątków i nieco zapadamy się w poetyckie światy. Osobiście wolę teksty krytycznoliterackie autora, pełne swady, przenikliwych i szeroko zakrojonych diagnoz, dotyczących przemian i uwikłań współczesnej literatury. Zaś szkice, które zawarte zostały w omawianej książce, mają zdecydowanie bardziej charakter historycznoliteracki, dzieła odczytywane są z dystansu, a Stala skupia się głównie na trzonie, który stanowią wybrane teksty literackie oraz ich analiza i interpretacja, wsparta kontekstami. Metodycznie należy dookreślić tę pracę mianem (w przewadze) hermeneutycznej, rozumianej (niestety, upraszczając na potrzeby krótkiego omówienia) jako podążanie za tekstem, poszukiwaniem w nim sensów i znaczeń.

Warto jednak przejść w tym miejscu, do przywoływanej już drugiej części książki, czyli antologii 99 tekstów poetyckich i fragmentów prozatorskich, reprezentacji różnych ujęć lunarnej metaforyki. Poznajemy dzięki niej dzieła powstające od XVI (Maurice Scève) do początków XXI wieku (Leonard Cohen), a na długiej liście nazwisk znalazły się teksty takich twórczyń i twórców, jak: Egdar Allan Poe, Emily Dickinson, Wiaczesław Iwanow, Nelly Sachs, Jorge Luis Borges czy Sylvia Plath. Komponując ten zbiór, Stala osiąga ważny efekt – nie tylko ukazuje żywotność i ważkość fascynującego go badawczo motywu, ale także umieszcza analizy polskich tekstów w ogólnoświatowym nurcie. Nie ujednolicając jednak i unaoczniając na każdym kroku, iż, choć temat wydaje się dość uniwersalny, każdy krąg kulturowy i każda formacja „posiadają” zupełnie inny księżyc.

Książkę warto przeczytać nie tylko ze względu na jej wartość estetyczną (ukrytą zarówno w formie i formacie dyskursu, jaki w pięknej wydawniczej oprawie), ale także po to, by mieć przyjemność obcowania z klasycznym – owszem, nie oszukujmy się, jakoś obecnie dla nas wyczerpanym i nieosiągalnym – sposobem myślenia i pisania o literaturze. Może tak postrzegana filologia nie jest dziś tą najpopularniejszą, co nie oznacza, że takie podejście do literatury przestało być nam potrzebne, kiedy więc mamy okazję zapoznać się z takimi metodami czytania, jakie oferuje Stala, powinniśmy z niej skorzystać.

LITERATURA:

Stala M.: „Niepojęte: Jest. Urywki nie napisanej książki o poezji i krytyce”. Wrocław 2011.
Mariana Stala: „Fragmenty lunarne. Szkice o obecności księżyca w poezji polskiej od schyłku XIX do początku XXI wieku wraz z małą antologią księżycowych wierszy poetów Zachodu”. Wydawnictwo Universitas. Kraków 2021.