ISSN 2658-1086
Wydanie bieżące

1 października 19 (91) / 2007

Grzegorz Wysocki,

O TYM, W JAKI SPOSÓB POŁĄCZYĆ ZE SOBĄ PIOSENKĘ PUNKOWĄ Z POEZJĄ ŚPIEWANĄ, POZOSTAJĄC PRZY TYM PIERWSZORZĘDNYM PISARZEM

A A A
Gdyby urządzono plebiscyt, w którym zapytano by mnie o ulubionych młodych pisarzy z Europy Środkowo-Wschodniej, bez dłuższego zastanawiania się wskazałbym – jako jednego ze swych głównych faworytów – Serhija Żadana.

Po tak pochlebnym sądzie, jak ten przedstawiony powyżej, dodać muszę jednak, że ostatnia z wszystkich do tej pory wydanych w Polsce książek autora – „Anarchy in the Ukr”, podoba mi się najmniej, mimo że jest to chyba najdojrzalsze i najlepsze pod względem artystycznym jego dzieło. Być może nastąpiło w moim przypadku coś w rodzaju zmęczenia „żadanową materią”, co po lekturze czterech już jego książek nie dziwi (oprócz powieści tutaj omawianej chodzi o debiutancki tom opowiadań „Big Mac”, pierwszą powieść pt. „Depeche Mode” i wydany przez Biuro Literackie zbiór wierszy pt. „Historia kultury początku stulecia). Być może decydująca była niedawna lektura prześmiesznego „Depeche Mode”, przy którym „Anarchy in the Ukr” zdaje się opowieścią wręcz nudną, do tego smutną i dużo mniej pomysłową. A być może powód mojego małego rozczarowania związanego z lekturą drugiej powieści Żadana jest jeszcze inny. Małego, gdyż mimo mojego psioczenia w tym miejscu, jest to przecież ten sam Serhij Żadan, któremu zarzucić można wszystko prócz tego, że pisze słabe książki.

Nowa „Powieść” Żadana podzielona jest na cztery części, z których każda jest z kolei podzielona na dziesięć krótkich, kilkustronicowych podrozdziałów. Część pierwsza traktuje o podróży głównego bohatera i jego przyjaciół przez Ukrainę, przez jej kolejne wymarłe, zapijaczone miasteczka pełne upiorów i widm przeszłości. Podróży przez przerażające, industrialne krajobrazy tego kraju, przez miejscowości, w których nikt nie zatrzymuje się w hotelach, w których nawet sprzedawczyni w kiosku całymi dniami śpi na ladzie. Część druga jest najbardziej ze wszystkich zamieszczonych w książce fragmentów wspomnieniowa – cofa nas do lat osiemdziesiątych, gdy główny bohater miał „te swoje osiem, dziesięć lat”. Wspomina on swojego ojca, który zaraził go podróżowaniem (ojciec był kierowcą ciężarówki), pierwsze wizyty w miastach i miasteczkach, czasami, po wielu latach, odwiedzanych raz jeszcze. Przypomina sobie także wędrówki po dachach, swoje pasje kolekcjonerskie, mecze piłki nożnej czy picie piwa z litrowych torebek polietylenowych. Część trzecia to z kolei opowieść o „czerwonym downtown”, a więc o Charkowie widzianym zarówno z dzisiejszej, jak i wczorajszej perspektywy, dzieje ostatniej rewolucji na Ukrainie, a także wędrówka przez kolejne jej punkty, takie jak Pałac Pionierów, Hotel Charków, Uniwersytet w Charkowie, metro czy „pomnik chujowego iljicza”. Część czwarta wreszcie przywołuje dziesięć rockowych kawałków, wśród których znajdziemy utwory Neila Younga, Rolling Stones, Lou Reeda, The Stooges czy Sex Pistols (tytuł powieści jest trawestacją tytułu słynnego utworu tego zespołu – motto książki zresztą również zaczerpnięte jest z „Anarchy in The UK”). Każdy z dziesięciu utworów, które narrator/główny bohater powieści chciałby usłyszeć na własnej stypie, jest wstępem do nowej historii, do nowego opowiadania – piosenki i wykonawcy uruchamiają wyobraźnię autora, pozwalają mu na wędrówkę po Nowym Jorku, przypomnienie przygody z buddyzmem czy z czternastoletnią dziewczyną, pozwalają mu wreszcie na niekończące się retrospekcje i dygresje, które są zresztą cechą charakterystyczną całego „Anarchy in the Ukr”, jeśli nie pisarstwa Żadana w ogóle.

„Anarchy in the Ukr” określiłem „powieścią” w cudzysłowie nie bez przyczyny – dziwi mnie natomiast, że żaden z dotychczasowych recenzentów nie zwrócił uwagi na kłopoty z gatunkowym określeniem najnowszego utworu Żadana. Bo też nie jest to z całą pewnością powieść sensu stricto, raczej już powieść w opowiadaniach, powieść rozbijana kolejnymi retrospekcjami, opisami, dygresjami i wątkami pobocznymi, sylwiczna proza łącząca w sobie fikcję z rzeczywistością, odautorskie wspomnienia z metaliterackimi wtrętami. Nie wiem, czy zamierzeniem Żadana było stworzenie takiego właśnie mozaikowatego, rwanego utworu quasi-powieściowego. Pewnym jest natomiast, że w „Anarchy in the Ukr” mamy do czynienia (z zamierzonym lub nie) deficytem fabuły, że brak tym razem pomysłu na powieść, brak pełnowymiarowej opowieści, co według mnie jest wadą tej książki. Wystarczy porównać fabularne bogactwo (i konsekwencję w jej prowadzeniu od początku do końca) w „Depeche Mode” czy w „Big Macu”, który także nazywać by trzeba nie tyle zbiorem opowiadań, co powieścią zbudowaną z kolejnych opowiadań. Porównywać możemy także bohatera kolejnych próz Żadana – także i tym razem pierwszoosobowy narrator, główny bohater, a najpewniej także sam autor, to jedna i ta sama osoba. Bohater ów, Żadan, w każdej kolejnej książce dodaje kolejne stronice, kolejne rozdziały do swej opowieści o współczesnej i minionej Ukrainie, o sobie samym i przyjaciołach (do tego oczywiście seks, alkohol, narkotyki, kolejne szalone przygody, absurdalne dialogi, surrealistyczna, punkowa czy, gdyby kierować się tytułem najnowszej powieści, anarchizująca atmosfera oraz takież myśli występujących na kartach tych utworów bohaterów), o swoich kolejnych podróżach. Cechuje go, prócz korzystania z wszelkich możliwych używek, obojętność wobec świata i innych ludzi, dystans do dziejących się wokół niego wydarzeń, niepokorna, poetycka, przyprawiona przekleństwami i ostrością niektórych spostrzeżeń wyobraźnia, słowotok i niekończące się rozważania w rodzaju „co mogło się stać”, „co dany bohater robi w wolnym czasie” itd. Innymi słowy, jest Żadan-bohater marzycielem, poetą, punkowcem, anarchistą, nihilistą, dojrzewającym młodzieńcem, samozwańczym filozofem i rojącym na jawie ćpunem w jednym. I już z tego chociażby powodu czytelnikowi zagwarantowana została doskonała zabawa, a także – jeśli patrzeć recenzenckim okiem – bardzo dobra literatura.

Czytelnik szczególnie markotny czy też taki, który uważnie przeczytał wcześniejsze utwory Żadana, doczepić może się przede wszystkim do tego, że, Bogiem a prawdą, bohater tej prozy opowiada swoje historyjki, jeździ i chodzi w tę i z powrotem, czasami gada z sensem, czasami od rzeczy, najczęściej upojony jest alkoholem lub dragami, spotyka jakichś dziwnych ludzi, prezentuje nam swoje myśli i majaczenia ze spotykanymi osobami związane... i właściwie tyle, niewiele ponad to. Dodajmy też, że w przypadku „Anarchy in the Ukr” mniej jest – w porównaniu z „Depeche Mode” chociażby – rozbrajająco zabawnych historii, brak tym razem, o czym wspomniałem, klasycznej powieściowej fabuły. I zdaje mi się mocno, że nie tyle jest to celowy zabieg autorski, raczej już zgrabnie przez Żadana maskowany problem z pomysłem na tę książkę. Czytelnik może się zapętlić w tej pędzącej na łeb, na szyję chaotycznej, rozedrganej opowieści i zapytać w końcu: co chce mi powiedzieć autor? Do czego dąży? I czy nie jest przypadkiem tak, że kolejne świetnie napisane dygresje i wprowadzane na scenę epizodyczne postaci, kolejne quasi-filozoficzne rozważania, skrupulatne wyliczenia i opisy przyrody, kolejne, nużące w końcu, narzekania na „pojebów u władzy”, na zapijaczone, nieprzytomne i wiecznie skacowane społeczeństwo przyćmić mają fabularne braki tej prozy? Nie wiem, ale pytania takie postawić wolno. Być może jest to po prostu z mojej strony wstrętne przyzwyczajenie czytelnika, który „chce tak, jak już było”, i żeby tylko pod żadnym pozorem niczego nie ruszać. Być może i tak.

Pomijając jednak te wszystkie wątpliwości i znaki pytania, wyraźnie podkreślić należy, iż w dalszym ciągu łączy w swojej prozie Żadan zadziorność, brutalność i surowość skocznej punkowej piosenki wykrzykiwanej przez zbuntowanego, dojrzewającego nastolatka (piosenki być może zbudowanej czasami zgodnie z zasadą „trzy akordy, darcie mordy”), z pięknymi, urzekającymi, niezwykle lirycznymi fragmentami, jakby wziętymi z piosenki poetyckiej, z przysłowiowej krainy łagodności, która u tego akurat pisarza wcale nie jest pretensjonalna, ckliwa czy pensjonarska. Innymi słowy: Żadan jest pierwszorzędnym punkowcem i jest Żadan pierwszorzędnym poetą. Przede wszystkim jednak jest Żadan pierwszorzędnym prozaikiem płodzącym pierwszorzędną literaturą. A przekonuje was o tym i zarzeka się, że tak jest w istocie – wasz pierwszorzędny recenzent.
Serhij Żadan: „Anarchy in the Ukr”. Przeł. Wydawnictwo Czarne. Wołowiec 2007.