ISSN 2658-1086
Wydanie bieżące

1 czerwca 11 (443) / 2022

Maja Baczyńska, Zuzanna Całka,

BYĆ SOBĄ DO PRZESADY

A A A
Maja Baczyńska: Improwizacja czy wykonawstwo. Co daje ci jedno, a co drugie?

Zuzanna Całka: Na studiach odkryłam, że wykonawstwo to dla mnie za mało. Studiowanie partytur, arcydzieł literatury fortepianowej jest niezwykłą podróżą w głąb kunsztu i duszy kompozytora. Jednak wciąż czegoś mi brakowało. Grałam te utwory „po swojemu”, niekoniecznie według kanonów akademickich, aż odkryłam wolność wypowiedzi muzycznej, jaką daje improwizacja. I to nie ta ograniczona do jednego gatunku. Improwizacji jazzowej uczyłam się już od gimnazjum spisując najlepsze solówki i ćwicząc skale. Spełnienie muzycznej kreacji przyniosła mi improwizacja, która jest istotnym elementem procesu powstawania moich utworów – zarówno autonomicznych, przeznaczonych do wykonań scenicznych, jak i ilustracyjnych.

M.B.: Czym dla Ciebie jest eksperyment? W sztuce, w życiu...

Z.C.: To ich bardzo istotny element, choć każdy eksperyment opiera się na jakiejś wiedzy, wcześniejszym przygotowaniu oraz nastawieniu. Eksperyment to wynik naszej ciekawości, ale także gotowości na jego niepowodzenie. W improwizacji błąd nie istnieje, najważniejsze jest bycie tu i teraz, które w każdej sekundzie może być świadomie kształtowane.

M.B.: W czasie lockdownu zaczęłaś prowadzić audycję radiową. Skąd ten pomysł, co było motywacją?

Z.C.: Dźwięki Muzyki – moja autorska audycja o muzyce filmowej w RDC powstała w 2020 roku w bardzo trudnym czasie pandemii, pełnym odwołanych koncertów, zawieszonych projektów. Audycje na żywo na antenie zastąpiły mi w tym czasie towarzyszącą muzykom na co dzień adrenalinę, emocje i szczególne duchowe przeżycia wynikające z kolektywnego przeżywania muzyki. Podczas koncertów powstaje szczególna więź łącząca ludzi, a w radiu to uczucie jest jeszcze bardziej magiczno-abstrakcyjnie, bo wszystko odbywa się mniej fizycznie, dosłownie na falach naszej wyobraźni. Czy sprawdza się, jak wygląda osoba, której głos w radiu nas zaciekawił? Radio to prawdziwy teatr wyobraźni.

M.B.: Twoje muzyczne inspiracje są szerokie. Muzyka filmowa, jazz, klasyka, elektronika. Czy któraś estetyka, styl są Ci jednak szczególnie bliskie?





Z.C.: Najbliższa jest mi w tym momencie improwizacja, która umożliwia wypowiadanie się w dowolnym stylu. Prawdziwa wolność to możliwość miksowania gatunków, estetyk, stylów i form. Choć oczywiście muzyka klasyczna, jak zwykliśmy określać wszystko, co powstało do XX wieku włącznie, to dla mnie nieustanne źródło inspiracji.

M.B.: Masz na koncie wygrane konkursy, występy w Filharmonii Narodowej, koncerty na całym świecie, nagraną płytę, tworzysz też własną muzykę. Czy taka wszechstronność to dziś przepis na sukces w branży artystycznej?

Z.C.: Do dziś zastanawiam się, jaki jest przepis na sukces. Myślę, że kluczem jest bycie sobą do przesady. Poza tym sukces dla każdego oznacza co innego. Mam od lat swoją listę marzeń artystycznych, którą stopniową udaje mi się realizować. Kolejnym punktem jest skomponowanie muzyki do filmu pełnometrażowego. Mam na koncie muzykę do trailerów, gier i teatru. Skomponowanie ścieżki dźwiękowej do filmu umożliwi mi wyrażenie się w nowej formie wypowiedzi muzycznej.

M.B.: Sukces, porażka - takie, które zmieniają kierunek życia o 180 stopni. Masz je już za sobą?

Z.C.: Pierwszą porażką, która ugruntowała mnie w przekonaniu, że chcę grać, był oblany egzamin do szkoły muzycznej pierwszego stopnia. Wpadłam do ogniska i z poparzoną prawą ręką nie mogłam zagrać przygotowanego na egzamin utworu. Moja mama znalazła szkołę, w której powstała eksperymentalna klasa muzyczna, w której nauczali profesorowie ze szkół muzycznych. I tak trafiłam do szkoły, który nauczyła mnie grać bez zbędnego stresu i nadmuchanych ambicji. Wiedziałam też, że chcę się rozwijać w szkole która zapewni mi przygotowanie do studiów muzycznych. Zdałam egzamin i z ogólniaka trafiłam do prawdziwej szkoły muzycznej gdzie spotkałam zupełnie innych ludzi. W Państwowej Szkole Muzycznej im. Karola Szymanowskiego w Warszawie założyłam Big Band i kilka zespołów - to był bardzo owocny czas!

M.B.: A co na Twojej twórczej drodze umacnia Cię bądź przemienia?

Z.C.: Bardzo cenię spotkania z ludźmi, którzy zmieniają moją perspektywę. Szczególnie mobilizujące i budujące są dla mnie spotkania z innymi kobietami, które często są prawdziwymi wróżkami-wojowniczkami w branży muzycznej.

M.B.: Jakie są Twoje najbliższe plany (marzenia na przyszłość)?

Z.C.: Mam bardzo dużo pomysłów, chciałabym je uporządkować i móc po kolei realizować. Inspiruje mnie współpraca z innymi artystami. Wielką frajdę sprawia mi też praca nad muzyką do gier komputerowych. To niesamowite uczucie móc stworzyć świat od zera!

M.B.: Dziękuję za rozmowę.
Fot. Iwan Kudin.