ISSN 2658-1086
Wydanie bieżące

1 sierpnia 15-16 (447-448) / 2022

Agnieszka Piela,

O SŁOWACH OŻYWIANYCH WYOBRAŹNIĄ (DANIEL TAMMET: 'SŁOWA SĄ JAK PTAKI, KTÓRE UCZYMY ŚPIEWAĆ. O ZNACZENIACH I TAJEMNICACH JĘZYKA')

A A A
O Danielu Tammecie, autystycznym Brytyjczyku, odznaczającym się wybitnymi zdolnościami matematycznymi (rekordzista Europy w wygłoszeniu z pamięci 22514 cyfr liczby pi) i lingwistycznymi (poliglota, mówiący biegle m.in. po francusku, fińsku, niemiecku, hiszpańsku, litewsku, islandzku, rumuńsku), na polskim rynku wydawniczym zrobiło się głośno przed kilku laty. W 2017 roku ukazało się jego popularnonaukowe opracowanie „Zanurzeni w liczbach. Jak matematyka kształtuje nasze życie” (przeł. Zuzanna Lamża, Copernicus Center Press; „Thinking In Numbers: On Life, Love, Meaning, and Math”, 2014), a rok później wyszła, w oryginale wcześniejsza, autobiograficzna publikacja Anglika zatytułowana „Urodziłem się pewnego błękitnego dnia. Pamiętniki nadzwyczajnego umysłu z zespołem Aspergera” (przeł. Małgorzata Mysiorska, Czarne; „Born on a blue day: inside the extraordinary mind of an autistic savant: a memoir”, 2006). Zupełnie niedawno na półkach księgarskich pojawiła się kolejna przetłumaczona na język polski pozycja nietuzinkowego autysty: „Słowa są jak ptaki, które uczymy śpiewać. O znaczeniach i tajemnicach języka” (przeł. Tadeusz Chawziuk, Copernicus Center Press 2022; „Every Word is a Bird We Teach to Sing. Encounters with the Mysteries and Meanings of Language”, 2017).

Bez wątpienia najświeższa książka obcojęzycznego autora mocno przyciąga uwagę czytelników. Atrakcyjny, bo działający na wyobraźnię, jest nie tylko sam tytuł publikacji, ale również jej krótki opis widniejący na tylnej stronie obwoluty, który, rzecz jasna, do lektury gorąco zachęca. Warto przytoczyć tutaj w całości notkę reklamującą opisywaną pozycję książkową:

„Czy słowa mogą mieć zapach i smak? Przybierać kształt liczb, przedmiotów i krajobrazów? Daniel Tammet, autystyczny sawant, udowadnia, że tak. W swojej najnowszej książce zabiera nas w podróż po tajemnicach języka i pokazuje, jak działa jego niezwykły umysł.

Na Islandii sprawdza, dlaczego imię Blær stało się pretekstem do rozprawy sądowej, w Meksyku odkrywa, jak zegary »mówią« do ludu Nahua, w Kanadzie spotyka jedną z osób najlepiej na świecie czytających z ruchu ust. Czatuje z chatbotami, uczy się »gramatyki telefonu« i rozmawia z ludźmi, dla których obcowanie ze słowem stało się sensem życia – z literatami piszącymi wbrew leksykalnym regułom, aktywistami pielęgnującymi ginącą mowę autochtonów z brytyjskiej wyspy Man czy misjonarzem, który przetłumaczył Biblię na papuaski język amanab.

»Słowa są jak ptaki, które uczymy śpiewać« to wyprawa w świat słów, liter, opowieści i znaczeń. Wyprawa tak niezwykła, jak niezwykłe są historie, które przedstawia, i tak fascynująca, jak fascynujący jest ich autor, odsłaniający przed nami zdumiewającą gamę literackich i poliglotycznych talentów”.

Przyznać trzeba, że po takich słowach zachęty niemal od razu przychodzi czytelnikowi wielka ochota do zatopienia się w najnowszym dziele Tammeta. Nic zatem dziwnego, że łatwo uległam pokusie sięgnięcia po „Słowa są jak ptaki, które uczymy śpiewać”, licząc oczywiście, że publikacja zgodnie ze swoim tytułem odsłoni przede mną rozmaite, dotąd niezupełnie jeszcze zgłębione, sekrety języka. Jednak po wnikliwej lekturze książki, składającej się z piętnastu wyspecyfikowanych nagłówkami rozdziałów, tworzących odrębne całości, por.: (1) „Odnaleźć swój głos” (s. 7–21), (2) „Nauczyciel języka” (s. 23–42), (3) „Jesteśmy tym, co mówimy” (s. 43–55), (4) „Poeta sawant” (s. 57–79), (5) „Cuecueiuca (s. 81–86), (6) „Językowy machanizm” (s. 87–113), (7) „Mężczyzna, który był Piętaszkiem” (s. 115–128), (8) „Imiona Islandii” (s. 129–140), (9) „Mowa tych, co odeszli” (s. 141–163), (10) „Anglik w Académie Française” (s. 165–186), (11) „OuLiPo” (s. 187–195), (12) „Mówiące ręce” (s. 197–206), (13) „Wierny przekład” (s. 207–220), (14) „Gramatyka telefonu” (s. 221–237), (15) „Język ludzki” (s. 239–258), poczułam się nieco rozczarowana. Spodziewałam się bowiem treści odkrywczych, a tymczasem otrzymałam, mówiąc kolokwialnie i pleonastycznie, wiele „oczywistych oczywistości”, o których jeszcze wspomnę. Tak naprawdę książka brytyjskiego pisarza tajemnic języka nie odkrywa, lecz przybliża rozmaite zagadnienia lingwistyczne w sposób popularyzacyjny.

Kierowana do szerokiego kręgu odbiorców książka autystycznego sawanta ma charakter autobiograficzny, przy czym różne doświadczenia życiowe autora stanowią punkt wyjścia rozważań o wybranych językach urzędowych i etnicznych świata. Tammet poświęca uwagę między innymi mowie (też literaturze) angielskiej, francuskiej, rosyjskiej (por. różne partie pracy, np. rozdziały: „Odnaleźć swój głos”, „Anglik w Académie Française”), litewskiej (zob. rozdział drugi: „Nauczyciel języka”), islandzkiej (zob. rozdział ósmy: „Imiona Islandii”), a także językom dla nas egzotycznym, niektórym już ginącym, np.: amanab (język papuaski, którym posługuje się znikoma grupa ludności żyjąca w Papui-Nowej Gwinei; zob. rozdział trzynasty: „Wierny przekład”), kikuju (język używany przez najliczniejszą grupę etniczną Kenii; zob. rozdział siódmy: „Mężczyzna, który był piętaszkiem”), nahuatl (inaczej język meksykański lub aztecki; zob. rozdział piąty: „Cuecueiuca”) czy manx (nazywany też językiem mańskim – znany obecnie nielicznym mieszkańcom Wyspy Man, leżącej na Morzu Irlandzkim; zob. rozdział dziewiąty: „Mowa tych, co odeszli”). Poza tym Brytyjczyk pisze o posługiwaniu się esperantem (zob. rozdział szósty: „Językowy mechanizm”) oraz językiem migowym (zob. rozdział dwunasty: „Mówiące ręce”), nadto koncentruje się na tematach związanych z wpływem technologii na rozwój języka (zob. rozdziały czternasty i piętnasty: „Gramatyka telefonu”, „Język ludzki”).

Wątki autobiograficzne stały się również dla Tammeta kanwą opowieści o jego drodze do pisarstwa. Anglik akcentuje, że swą aktywność literacką zawdzięcza głównie australijskiemu poecie Lesowi Marreyowi, również dotkniętemu autyzmem: „Gdyby nie wiersze Murraya, być może nigdy nie zostałbym pisarzem. U progu dorosłości ich osobliwość dodała mi pewności siebie. Rozpoznawałem w nich siebie. (…). Gdybym wówczas wiedział, że głos tego poety, tak piękny i zręczny, jest głosem osoby autystycznej, autystycznego sawanta, być może postrzegałbym siebie inaczej. Być może napisałbym moje eseje, moją powieść i moje własne wiersze o wiele lat wcześniej” (s. 61–62). Natomiast temat fascynacji obcojęzycznego literata słowami, ich brzmieniem, a także stroną wizualną przewija się w książce wielokrotnie, np.: „Jako dźwięki i waluta społeczna słowa mnie nie obchodziły. Byłem za to pochłonięty układaniem zdań ze słów, bawieniem się słowami, jak bawiłem się w głowie kształtami liczb (…)” (s. 11), „Spędziłem całą lekcję, wyjaśniając, jakiego rodzaju słowa można by nazwać impresjonistycznymi. Są to słowa, które najmocniej oddziałują na oko, drażnią ucho i intrygują język. Samo spojrzenie na nie, usłyszenie ich i powtórzenie powoduje, że przekazują pewną wibrację” (s. 31–32), „Musimy ożywiać słowa naszą wyobraźnią, by osiągnąć biegłość lub »inteligencję werbalną«. Słowa są jak ptaki, które uczymy śpiewać” (s. 55), „Słowa od zawsze były dla mnie splotami piękna i tajemnicy” (s. 71).

Co ciekawe, w przedstawianej publikacji znalazły się również polskie akcenty. Tammet wymienia w swojej pracy nazwę naszego kraju, tj. Rzeczpospolita, umieszczając ją wśród słów-fenomenów występujących w poezji Lesa Murraya, por. cytat: „Murray ma szczególny stosunek do słów; w wywiadach przyznaje, że ma bzika na ich punkcie. Jego ciekawość językowa jest ogromna, właściwie obsesyjna. Gnamma (aborygeńskie słowo oznaczające zagłębienie w skale na pustyni, w których gromadzi się woda deszczowa) (…) neb (po szkocku ‘nos’), sadaka (‘jałmużna’ po turecku) (…), Rzeczpospolita (tak nazywają swoje państwo w oficjalnych dokumentach Polacy) (…) – to tylko kilka przykładów egzotycznych słów, jakie w ciągu lat włączył do swojej poezji” (s. 59). Poza tym wspomina o naszej noblistce Wisławie Szymborskiej i jej wierszu „Liczba pi”, pisząc: „Nie mógłbym się napawać Szymborskiej »Liczbą pi« ani zachwycać Majakowskiego »Osobliwą przygodą, jaka zdarzyła się Władimirowi Majakowskiemu na letnisku«, gdyby nie pomysłowość ich tłumaczy. Wszystkie te polskie kreski i ogonki poraniłyby mi oczy; czarna spiżowa brama cyrylicy zabroniłaby mi wstępu” (s. 73). Najciekawsze jest jednak wplecenie fragmentu utworu Jana Brzechwy „Kaczka Dziwaczka” w tekst Tammetowskiej książki. Oto cytat: „Czy powiedzenie kaczka pieczona ma większą wartość społeczną niż, dajmy na to, zając duszony? Czy kelner, który sądził, że jesteśmy wegetarianami, będzie odtąd patrzył na nas inaczej? Czy nasz przyjaciel, siedzący przy tym samym stole, stłumi uśmieszek, gdy jego pamięć zaśpiewa: »Pan kucharz kaczkę starannie / Piekł, jak należy, w brytfannie, / Lecz zdębiał obiad podając, / Bo z kaczki zrobił się zając«?” (s. 257). Rodzi się pytanie: czy rzeczywiście autor dzieła „Słowa są jak ptaki, które uczymy śpiewać” zaczytuje się w polskich bajkach i wierszach dla dzieci, a tym samym zna dobrze dorobek literacki Inspicjenta Brzeszczota? Jest to naturalnie mało prawdopodobne, widzę tu inwencję twórczą tłumacza publikacji, zresztą niezbity dowód stanowi anglojęzyczne wydanie Tammeta, por. wyimek z oryginalnego tekstu: „Does uttering roast beef carry a higher social value than, say, pork chop? Does the waiter, who took you for a vegetarian, see you henceforth with different eyes? Does the utterer’s friend at the same table conceal a grin as his memory sings »This little piggy had roast beef, this little piggy had none«?” (Tammet 2017).

Ogólnie rzecz ujmując, książka Brytyjczyka naszpikowana jest dość obiegowymi i potocznymi opiniami o języku (językach). Dla przykładu przytoczę garść takich „oczywistych oczywistości”, np.: „Jesteśmy tym, co mówimy” (s. 45), „(…) języka nie da się sprowadzić do pojedynczych słów” (s. 48), „Język angielski nie zatrzymuje się w rozwoju” (s. 53), „Słowa (…) podlegają ciągłej ewolucji” (s. 54), „(…) słownictwo nie jest dane raz na zawsze. Słowa niezależnie od pochodzenia, mają tylko taki sens, jaki im nadamy” (s. 55), „Esperanto niewątpliwie uległo zmianie (…). Niektóre zmiany (…) wynikają z postępu technicznego” (s. 108), „Ludzie wszędzie używają języka, ale bardzo rzadko mogą go sobie wybrać. Każdy język jest nam przyrodzony”, „(…) język angielski ze swoimi setkami milionów naturalnych użytkowników stał się podstawowym medium komunikacji na świecie” (s. 112), „Społeczeństwa się zmieniają; gramatyka także” (s. 140), „Także język musiał dotrzymać kroku postępowi technicznemu. Jak należy odpowiedzieć na dzyń-dzyń-dzyń?” (s. 223). Tego typu wyświechtanych frazesów w omawianej pozycji mieści się znacznie więcej. Trudno jednak się temu dziwić, wszak Daniel Tammet nie jest językoznawcą, ale pasjonatem-lingwistą, patrzącym dość prosto na ludzką mowę, głównie z perspektywy osoby, która pokonała swoje zaburzenie objawiające się między innymi osłabieniem komunikacji z otoczeniem i skłonnością do zamykania się we własnym świecie (w 2016 roku trzydziestosiedmioletni Daniel Tammet ukończył brytyjską szkołę Open University, uzyskując z wyróżnieniem tytuł magistra nauk humanistycznych). Zaznaczę jednak, że mój sąd w żaden sposób nie umniejsza wartości Tammetowskiej twórczości. Powiem więcej, jestem przekonana, że erudycja, wiedza i wielostronne zainteresowania lingwistyczne pisarza w podziw wprawią niejednego polskiego czytelnika.

LITERATURA:

Tammet D.: „Every Word is a Bird We Teach to Sing. Encounters with the Mysteries and Meanings of Language”. New York 2017 [wersja elektroniczna].
Daniel Tammet: „Słowa są jak ptaki, które uczymy śpiewać. O znaczeniach i tajemnicach języka”. Przeł. Tadeusz Chawziuk. Copernicus Center Press. Kraków 2022.