ISSN 2658-1086
Wydanie bieżące

15 września 18 (450) / 2022

Paulina Zięciak,

NIE WYSTAWIAJ JĘZYKA! (DESMOND MORRIS: 'MOWA CIAŁA W SZTUCE. POZY I GESTY')

A A A
„Za każdy razem, gdy artysta przedstawia postać ludzką, musi podjąć decyzję dotyczącą ułożenia jej ciała. (…) Studiowanie mowy ciała w dziełach sztuki ujawnia niespotykane tradycje i zwyczaje, a także mówi nam wiele o zmieniających się na przestrzeni dziejów postawach społecznych i konwencjach.” (s. 6) – tak rozpoczyna książkę „Mowa ciała w sztuce. Pozy i gesty” Desmond Morris. Ile jest w tym prawdy?

Wbrew pozorom wiele. Bo patrząc na obraz wiszący na ścianie galerii sztuki lub muzeum, skupiamy się przede wszystkim na jego walorach artystycznych, interpretacji świata przedstawionego, tożsamości osoby (lub osób) portretowanych… A wykonywane przez nie gesty, strojone miny lub przyjmowane pozy opisujemy dopiero w dalszej kolejności, lub nie skupiamy się na nich wcale. Chyba że pełnią one funkcję dominującą, jak chociażby w przypadku autoportretu Josepha Ducreuxa z 1973 roku, który dziś stał się popularnym memem.

W publikacji wydawnictwa Arkady Morris wyraźnie pokazuje, że jest to duży błąd, a przybrana poza, postawa lub wykonywany gest może nam pomóc w interpretacji dzieła, a nawet mieć na nią istotny wpływ.

Kim jest Desmond Morris? To może okazać się dla większości dużym zaskoczeniem, bo nie jest to postać bezpośrednio związana z historią sztuki i muzealnictwem. Urodzony w 1928 w Wielkiej Brytanii Morris jest z wykształcenia… zoologiem! Na początku lat 50. ukończył zoologię na uniwersytecie w Birmingham, a zaraz później uzyskał stopień doktora filozofii na wydziale psychologii zwierząt Uniwersytetu Oksfordzkiego. Szerzej może być znany jako prezenter BBC i propagator wiedzy w programach popularnonaukowych „Zootime” i „Life in the Animal World”, które miały uczynić z niego gwiazdę telewizji. Do jego najważniejszych publikacji należą: „Naga małpa” („The naked Ape”, 1967) oraz „Manwatching” (1977).

Nie można nie wspomnieć, że Morris w latach 70. został prezesem klubu piłkarskiego Oxford United, a także jest autorem studium o najpopularniejszych XX-wiecznych dziedzinach sportu („The Soccer Tribe”, 1981), co widać w dość licznych porównaniach i odniesieniach do świata footballu w „Mowie ciała w sztuce”. Brytyjczyk jest również znany ze swoich surrealistycznych rysunków i obrazów, które między innymi zdobiły okładki jego książek.

Pozycja od Arkad dzieli się na dziewięć rozdziałów: „Powitanie”, „Błogosławieństwo”, „Status”, „Afront”, „Groźby”, „Cierpienie”, „Obrona własna”, „Erotyka” i „Odpoczynek”, w których wyszczególnione zostały najważniejsze gesty i postawy z nimi wiązane. Za przykład omówionych póz i min mogą posłużyć: pozdrowienie ręką z pierwszego rozdziału, wyprostowana postawa ciała omówiona w części trzeciej, uniesiona pięść z „Gróźb” czy namiętny pocałunek opisany w przedostatnim rozdziale.

Sam Morris wyszczególnia również trzy aspekty, które analizowane są w każdej z powyższych części, a mianowicie: studium mowy ciała ludzkiego, kulturowa historia obyczajowości wybranych społeczeństw, a także przegląd stylów w sztuce. To sprawia, że wychodząc od konkretnego gestu lub postawy, autor omawia ich pochodzenie (jeśli jest znane), rozwój, znaczenie w poszczególnych kulturach, a także użycie w wybranych dziełach sztuki. Morris zajmuje się nie tylko sztuką europejską, ale również dalekowschodnią, afrykańską i sztuką obu Ameryk, a przy tym skupia się na całym jej przekroju od czasów prehistorycznych do współczesnych. Za przykłady podaje nie tylko dzieła malarskie, ale również rzeźby, fotografie, ilustracje, artefakty, sztukę ludową, graffiti.

Omawiając chociażby pozdrowienia ręką, autor wychodzi od salutu rzymskiego, czyli z języka włoskiego saluto romano, które mylnie było wiązane z kulturą starożytnego Rzymu i uznane przez faszystów i nazistów, a także samego Hitlera, za gest związany z tym potężnym mocarstwem. Skąd wziął się salut rzymski, skoro nie ma jego przykładów w sztuce starożytnej? Z kultury XVIII i XIX wieku, a dokładniej z dzieł Jacquesa-Louisa Davida i Jeana-Léona Gérômea. Po II wojnie światowej to pozdrowienie jest kojarzone już jednoznacznie, a w związku z tym nie pojawia się w sztuce współczesnej – chyba że w kontekście satyrycznym, a w życiu codziennym zostało uzupełnione ruchem machania.

W publikacji pojawiają się nie tylko odniesienia do historii, ale również do kultury popularnej. Najlepszym tego przykładem jest podrozdział o salucie wolkańskim, z którego dowiadujemy się, że ma on swoją etymologię w popularnym serialu telewizyjnym „Star Trek”, a jego rozpowszechnienie w kulturze i sztuce zawdzięczamy Leonardowi Nimoyowi, grającemu oficera statku Enterprise – pół człowieka i pół Wolkana. Nimoy miał ów salut zapożyczyć z żydowskiego rytuału.

Publikacja skupia się również na geście wysuniętej nogi, stosowanym bardzo chętnie przez dzisiejszych celebrytów prężących się na ściankach, a zawdzięczanym królowi Francji Ludwikowi XIV, który przyjął ową postawę, gdy pozował Hyacinthe’owi Rigaudowi do swojego najpopularniejszego portretu. Co ciekawe, temu władcy zawdzięczamy również termin „choreografia”, bo był on doskonałym tancerzem, a jego ruchy skrupulatnie spisywał prywatny nauczyciel tańca. Już wiadomo, skąd te piękne i smukłe nogi eksponowane na obrazie, a pozostające w kontraście z naznaczonym czasem licem. Należy jednak podkreślić, że na wielu średniowiecznych obrazach ukazywana tak noga może mieć inne znaczenie i powinna być przede wszystkim wiązana z chęcią zaprezentowania popularnego obuwia z długim noskiem – tak zwanych poulaines, czyli po prostu pochodzących z Polski… ciżemek!

Drugi polski akcent, niedotyczący już mody i obuwia, pojawia się przy okazji omówienia gestu Kozakiewicza. Tak, tego słynnego i dosadnego fallicznego znieważenia, wyrażonego przez tyczkarza Władysława Kozakiewicza na Letnich Igrzyskach Olimpijskich w 1980 roku w Moskwie, skierowanego w stronę wygwizdującej go publiczności radzieckiej.

Z „Mowy ciała w sztuce” dowiemy się też, że dawniej strojenie min z szeroko otworzonymi ustami były uważane za zniewagę ze względu na… słabo rozwiniętą stomatologię. A także tego, jak ukazywano pełnię męskiego wigoru pod średniowiecznym saczkiem… I to wcale nie w treściach o charakterze pornograficznym czy obscenicznym, ale na oficjalnych portretach króla i szlachty. Co ciekawsze, przeczytamy również, jak ukazywano gesty trudne do uchwycenia lub jak poprawnie odczytać pozy przedstawione zaraz przed ich wykonaniem. Brzmi nierealnie? Zapraszam do podrozdziału o ukłonach i dygnięciach oraz zapoznania się z obrazem „Dygnięcie” Williama-Adolphe’a Bouguereau z 1898 roku.

Warto na koniec wspomnieć o estetycznych aspektach publikacji. „Mowa ciała w sztuce” została bowiem bogato zilustrowana i każdy z omówionych krótko, ale treściwie, rozdziałów jest bogaty w warstwę ilustratorską. Książkę można traktować również jako album, który grupuje dzieła sztuki ze względu na pozę lub gest osoby przedstawianej. Doskonała jakość wydruku i świetnej klasy papier kredowy sprawiają, że czytanie i przeglądanie pozycji to wielka przyjemność.

„Mowa ciała w sztuce. Pozy i gesty” Desmonda Morrisa powinna uzupełnić biblioteczkę wszystkich miłośników sztuki i kultury, szczególnie tych zainteresowanych sztuką portretową, a także tych chcących poszerzyć swoją wiedzę z zakresu możliwości i technik interpretacyjnych. Jest również świetnym zbiorem zagadnień społeczno-kulturowych, tradycji i zwyczajów, a także postaw i konwencji znanych i zmieniających się na przestrzeni dziejów. Po lekturze z pewnością zaczniemy dostrzegać miny, pozy i gesty na naszych ulubionych obrazach, a także wzbogacimy swoją wiedzę o kilka ciekawych historii związanych z pochodzeniem często tych najprostszych z nich.
Desmond Morris: „Mowa ciała w sztuce. Pozy i gesty”. Wydawnictwo Arkady. Warszawa 2022.