ISSN 2658-1086
Wydanie bieżące

1 listopada 21 (453) / 2022

Michał Paweł Urbaniak,

ALEJĄ GWIAZD BIEGNIEMY (OLGIERD HURKA: 'SHOW')

A A A
Olgierd Hurka debiutował w 2020 roku powieścią „Znamię”, stanowiącą udane połączenie kryminału, prozy psychologicznej i współczesnej realizacji mitu o Orfeuszu i Eurydyce. Czytelnicy zestawiali ten debiut z twórczością Johna Grishama, Henninga Mankella czy Harlana Cobena. Takie porównania nie wydają się do końca zasadne. Hurka zaproponował coś świeżego, przekraczającego wypracowane przez thrillery schematy. Tę swoistą osobność docenili krytycy literaccy, nominując „Znamię” do Nagrody Wielkiego Kalibru. Ostatecznie ta powieść zdobyła Nagrodę Specjalną im. Janiny Paradowskiej, a później znalazła się w ścisłym finale Konkursu o Grand Prix Festiwalu Kryminalna Warszawa. Teraz Olgierd Hurka powraca z kolejną książką.

„Po prostu chcę od życia więcej”, mówi dwudziestojednoletnia Aneta Dychnicz w pierwszym rozdziale „Show”. Mieszka w małej wsi, opiekuje się schorowaną matką, pracuje w podrzędnej knajpie, a po godzinach pomaga reperować wujkowi samochody w warsztacie. Dzień jest podobny do dnia, los – nieznośnie przewidywalny. W takim miejscu dziewczyna ma dwie drogi do wyboru: może zostać żoną i matką albo wyjechać. Aneta mogłaby skorzystać z tej pierwszej możliwości (poczciwy, lojalny, zakochany w niej Mirek na pewno byłby dobrym mężem), lecz czuje się w tej dziurze – jak nazywa wieś – niczym w pułapce. Jest zapatrzona w świat na zewnątrz reprezentowany przez telewizję. Nade wszystko chce uciec. To dlatego w pierwszej scenie powieści wybiera się do nieokreślonego dużego polskiego miasta na casting do popularnego programu „Zmiana na dobre”. Choć wraca do domu w poczuciu porażki, nieoczekiwanie zostaje zakwalifikowana do kolejnego etapu rekrutacji. Nie wystąpi w „Zmianie na dobre”, lecz dostanie od losu jeszcze większą szansę, udział w zupełnie nowym, wywrotowym przedsięwzięciu medialnym. To oznacza nie tylko niezwykłą przygodę (przynajmniej w teorii), ale także wyrwanie się z przeklętej rodzinnej wsi, duże pieniądze i sławę.

Jednak ten świat, tak fascynujący, gdy się go ogląda na szklanym ekranie, z bliska okazuje się nieprzystępny, rządzi się prawami, których Aneta nie rozumie. Ma stać się kimś innym, Netą, własnym wirtualnym odpowiednikiem (jak tłumaczy Jarek Czapot, jej menadżer: „pierwszym krokiem jest właściwe zbudowanie twojej obecności online. Od podstaw – nowe otwarcie, nowy wizerunek, ktoś z zupełnie innej bajki niż wcześniej. Ta hoża dziewoja z kwitnących łąk, robotnica w poplamionym kombinezonie na tle samochodowego szrotu i barmanka w rozciągniętym swetrze musi odejść w niebyt”). Tylko czy to w ogóle możliwe? Bohaterka uczestniczy w szkoleniach, czeka na dalsze instrukcje, coraz bardziej zdezorientowana. Wreszcie dostaje konkretne zadanie: ma towarzyszyć podczas premiery filmu Krystianowi Sobiewskiemu, skompromitowanemu aktorowi, który musi odbudować swój wizerunek po oskarżeniu o przemoc wobec byłej partnerki. To zlecenie stanowi „bilet na pociąg do sławy. Bez przesiadek, przystanków po drodze, ekspres po prostu”. Przy okazji dziewczyna może podnieść swoje „notowania na giełdzie twarzy” i przekonać się, jak działa celebrity marketing (Jarosław Czapot, menadżer Anety, komentuje: „Czy to nie piękne? Zarabiasz tylko dlatego, że istniejesz”).

Jednak Aneta, choć uczestniczy w szkoleniach, uważnie słucha swoich doradców, nabierając coraz większego doświadczenia, właściwie nie pasuje do tego świata blichtru. Przekonuje się, że to „monolit zbudowany ze znajomości, wzajemnych uwarunkowań i wspólnych interesów”. Mimo wszystko trudno zrezygnować, gdy korzyści – choćby finansowe – są zbyt duże. Poza tym Aneta, zakosztowawszy celebryckiego życia, nie pasuje także do mikrokosmosu rodzinnej wsi, gdzie zresztą nie ma już dla niej miejsca (rzekomo bezradna matka świetnie odnajduje się w nowej sytuacji, potencjalny narzeczony wyjeżdża, dom rodzinny zostaje wyremontowany). Pozostaje zatem „zawieszona pomiędzy, niczyja” – to bardzo przejmujący wątek „Show”. Wkrótce dojdzie do czegoś, co sprawi, życie Anety alias Nety nieodwołalnie się zmieni (jak aforystycznie zauważy jeden z bohaterów: „marzenia bywają niebezpieczne, kiedy czasami postanawiają się spełnić”).

Podobnie jak w swojej debiutanckiej książce, Hurka wprowadza pomysłowy zwrot akcji, na który czytelnik właściwie nie zostaje przygotowany. Fabuła podąży w nieprzewidzianym kierunku, pojawią się nowe wątki i przeskoki akcji, główna bohaterka nawet zniknie na kilka rozdziałów, a jej miejsce zajmie ktoś, kto dotychczas pozostawał jedynie na pierwszym planie. Możliwe, że owo całkiem atrakcyjne z literackiego punktu widzenia łamanie konwencji i sprawdzonych schematów kojarzonych z kryminałami czy thrillerami, stanie się charakterystycznym elementem twórczości Olgierda Hurki. Nie pozwala on na łatwe szufladkowanie gatunkowe swoich utworów.

W przypadku „Show” nie jest inaczej. To w gruncie rzeczy porażająca powieść, bezkompromisowo odsłaniająca kulisy tego, co podziwia się przed telewizorami podczas emisji zrzeszających największą widownię programów. Aleją gwiazd – jak w piosence Zdzisławy Sośnickiej – biegnie się samotnie. Magia ekranu jest fałszywa, nierzadko okrutna. Kreuje świat umowny, sztuczny, w którym każdy element zostaje podporządkowany oglądalności bądź klikalności. Człowiek wpadając w mechanizmy tej swoistej fabryki celebrytów, staje się inną, wirtualną wersją siebie, jego pierwsi fani to tylko boty, a rzekome przyjaźnie, związki romanse, elektryzujące skandale – są ustawione, oparte o rozmaite układy, koterie i prawa rynku, telewizji, social mediów (Czapot tłumaczy Anecie cierpliwie: „w przestrzeni medialnej wizerunek się kształtuje, zmienia, porzuca, odbudowuje. To narzędzie. Nie można się z nim utożsamiać, bo na dłuższą metę nikt nie jest w stanie tego znieść”). Znamienny jest moment, w którym Aneta ogląda żyrandol w domu Krystiana, słynną przechodzącą z pokolenia na pokolenie pamiątkę rodzinną, która okazuje się gadżetem nabytym okazjonalnie na targu staroci. Dziewczyna kwituje wówczas, zdumiona własną naiwnością: „No tak. przecież ten świat nie istnieje naprawdę”. Jednocześnie z tego „nieistniejącego” świata można równie szybko zniknąć. Wszak ten sam zwodniczy system, który promuje jednostkę (a raczej kogoś stworzonego na nowo niemal od podstaw), w jednej chwili może o niej zapomnieć, wyprzeć się jej.

Trzeba podkreślić, że styl tej powieści wyróżnia się dojrzałością, przejrzysty, a jednocześnie bogaty i niepozbawiony wyrafinowania. Ponadto mocną stroną „Show” są świetnie skrojone pod względem psychologicznym postacie. Najciekawszą pozostaje Aneta, dobra, niepozbawiona ambicji dziewczyna, która przechodzi wyraźną przemianę: najpierw staje się wirtualną Netą, potem Ateną (odwrotność Anety – imię przybrane na kolejny, wyjątkowo gorzki, rozdział życia). Również bohaterowie pierwszoplanowi zostali nakreśleni wiarygodne: Jarosław Czapot, padający ofiarą własnej działalności, wuj Stefan, matka Anety, która uczyniła oręż z dokuczającej jej choroby, Felicja Andrzejewska, silna i bezwzględna w świecie nie zawsze przychylnym kobietom, Ryszard Nisiura liczący zyski bez oglądania się na innych bądź wzgardzony, a mimo to oddany Mirek. Pojawiają się też znaczące symbole bądź odniesienia – na przykład rozdarte przez piorun drzewo w rodzinnej wsi Anety czy pozornie przypadkowa opowieść o zrozpaczonym człowieku, który wyskakuje przez okno i zamienia się w motyla.

„Show” to literatura nie tylko porywająca, angażująca emocjonalnie i dobrze pomyślana, ale przede wszystkim ważna. Autor „Znamienia” po raz kolejny przedstawia palące problemy społeczne, korzystając z bardzo atrakcyjnej formuły gatunkowej (zresztą, co niebagatelne, umiejętnie ją rozbija). Co więcej ta powieść stanowi aktualny głos oskarżenia świata, w którym celebryta jest nie tyle człowiekiem, co – cytując Ryszarda Nisiurę – „towarem, który daje zarobić”. Można stwierdzić, że Olgierd Hurka przebił swój – skądinąd słusznie doceniony – debiut.
Olgierd Hurka: „Show”. Harper Collins Polska. Warszawa 2022.