ISSN 2658-1086
Wydanie bieżące

15 grudnia 24 (456) / 2022

Anouk Herman,

JĘZYK NEUTRALNY I POSTPŁCIOWA REWOLUCJA (KATARZYNA SKRZYDŁOWSKA-KALUKIN, JOANNA SOKOLIŃSKA: 'MÓW O MNIE ONO')

A A A
O neutratywach, osobatywach, dukatywach i innych formach rzeczownika niewskazujących na płeć zaczęło być głośno przy okazji dyskusji o feminatywach. Książka „Mów o mnie ono” jest chyba pierwszą tak wyczerpującą analizą użycia języka neutralnego, stanowiącego przecież zjawisko stosunkowo nowe i do tego prężnie się rozwijające, a przez to trudne do uchwycenia i opisania. Tym, na co wskazują autorki pozycji, i tym, co samo zauważam (przede wszystkim w przestrzeni internetowej) okazuje się popularność form neutralnych wśród młodych i bardzo młodych osób queerowych oraz sojuszniczych. Czy oznacza to, że neutratywy są jedynie modą, przejściowym trendem w języku dzieci i nastolatków? Katarzyna Skrzydłowska-Kalukin i Joanna Sokolińska starają się udowodnić, że tak nie jest, a zmiana językowa stanowi element większej rewolucji, w której udział bierze i którą kształtuje progresywne i postpłciowe pokolenie Z.

Nazwanie generacji Z generacją postpłciową wydaje się oczywiście pewnym nadużyciem, wiąże się bowiem z założeniem, że przejście już się dokonało: kategoria binarności płci uległa zatarciu, a dymorficzny, niemozaikowy pogląd na temat funkcjonowania upłciowionych podmiotów odszedł do lamusa. Język neutralny tworzy się jednak w czasach, gdy anarchizacja dyskursu o genderze ściera się z przekonaniem o niezbywalności AGABu (ang. assigned gender at birth, płci przypisanej przy urodzeniu). Przeobrażenia zachodzą zatem powoli i mają charakter całkowicie oddolny, co dobrze ilustruje przykład strony zaimki.pl i stojącego za nią kolektywu Rada Języka Neutralnego (warto dodać, że recenzowana książka była konsultowana przez osoby członkowskie): twórcy_czynie udostępniają nie tylko definicje określeń takich jak „neutratyw” czy „dukaizm”, ale także konstruują pierwszy polski słownik rzeczowników neutralnych. Po wpisaniu w pasek wyszukiwania danego upłciowionego rzeczownika (np. wnuczek) otrzymamy jedną lub więcej odpowiadających mu form neutralnych (wnucze, wnuczę). Tego rodzaju inicjatywy nie tylko pozwalają oswoić się z językiem neutralnym (którego użytkownicy_czki – tak samo jak użytownicy_czki feminatywów – mierzą się z zarzutami o „niepoprawność”, „złe brzmienie” czy „upolitycznianie języka”), ale także umożliwiają chętnym osobom queerowym odkrycie nowego sposobu mówienia o sobie – takiego, który nie wywołuje dysforii i który umożliwia im skuteczną i komfortową komunikację. Zaimki i formy, których używają osoby członkowskie społeczności LGBTQ+, to nie po prostu część subkulturowej estetyki czy młodzieżowego slangu, a raczej odpowiedź na potrzebę wyrażenia się poza binarnym podziałem na męskie i żeńskie. O tym również jest książka Skrzydłowskiej-Kalukin i Sokolińskiej: z historii autorek i ich bohaterów_rek można wyczytać, jak istotne jest respektowanie zaimków, imion i form, którymi posługują się osoby niecispłciowe, że realnie wpływa to na jakość ich życia i poprawia dobrostan psychiczny (co szczególnie istotne, bo osoby LGBTQ+ niezwykle często zmagają się z depresją i innymi zaburzeniami utrudniającymi codzienne funkcjonowanie).

Autorki „Mów o mnie ono” próbują rozprawić się także z narracją o elitarystycznym charakterze o młodzieżowej rewolucji LGBTQ+: „to, co widzimy i słyszymy od naszych dzieci nie dotyczy tylko lewicowej, otwartej na światowe nowinki i prawa zwierząt, warszawskiej bańki” (s. 21) – pisze we wstępie jedna z autorek. „W bardziej tolerancyjnych środowiskach [osoby queer – AH] są bardziej widoczne, ale to nie znaczy, że nie ma ich gdzie indziej” (s. 21). Brak edukacji seksualnej i dostępu do wiedzy na temat płciowości powoduje, że wiele potencjalnie niecispłciowych nastolatków_ek nie zdaje sobie sprawy, czym tak naprawdę jest zauważana przez nich własna odmienność. Oczywisty wydaje się też fakt, że w niesprzyjających rodzinach i szkołach coming-out jest niebezpieczny, dlatego wiele osób decyduje się na tranzycję społeczną dopiero po osiągnięciu pełnoletniości albo po wyprowadzce, co zaciemnia nieco obraz skali występowania queerowej młodzieży. Brak widoczności prowadzi do fałszywego założenia o tym, że niecispłciowość nie występuje poza środowiskiem klasy wyższej i średniej, podczas gdy Skrzydłowska-Kalukin i Sokolińska podkreślają, że dzieje się zupełnie inaczej.

„Mów o mnie ono” to także zbiór poruszających opowieści o rozpoznawaniu własnych tożsamości. W binarnym społeczeństwie poszukiwanie odpowiedzi na pytania „kim jestem?”, „jaką mam płeć?”, „jaka jest moja orientacja?” często wymaga czasu. I choć są osoby, które od początku czują, że ich płeć metrykalna nie odpowiada stanowi faktycznemu, wiele dochodzi do tego dopiero później, dzięki przeglądaniu internetu, słuchaniu starszych osób queerowych czy badaniu własnych reakcji. Cieszy mnie to, że dzięki takim przedstawieniom upada mit o silnym zdeterminowaniu osób niecispłciowych: to nie tak, że transpłciowa dziewczynka musiała już od przedszkola bawić się lalkami i przyjaźnić tylko z innymi dziewczynkami, a niebinarne dziecko, któremu przy urodzeniu przypisano płeć męską, musiało stronić od „chłopackich” zainteresowań. Choć silny wpływ patriarchalnych ról płciowych nadal kształtuje proces diagnozy (co, mam nadzieję, wkrótce ulegnie zmianie), wiele osób queerowych po prostu się w nim nie odnajduje.

Badanie zachodzącej obecnie zmiany w postrzeganiu tożsamości płciowych ujawnia również, że niebinarność nie jest wymysłem młodego pokolenia. Wypowiadające się w książce osoby będące rodzicami niecispłciowej młodzieży dzięki rozmowom z dziećmi na nowo odkrywają swoje młodzieńcze rozterki dotyczące płci. Wracają do czasów, w których kwestionowały swoją binarność, ale nie miały wówczas narzędzi, żeby ten proces opisać i nazwać. Jedna z matek, z którą rozmawiały autorki, przyznaje: „[w] jednej z tych bardzo długich, w którymś momencie już dla mnie męczących rozmów z córką, powiedziałam, że w pewnym okresie uważałam się za osobę poza płciami” (s. 193).

Czy płynność tożsamości płciowych oznacza ich nieprawdziwość? Czy osoba, która przechodzi tranzycję społeczną, a później stwierdza, że jej płeć jest zgodna z tą przypisaną przy urodzeniu, jest niezdecydowana albo ulega modzie? To kolejna kwestia, którą w książce poruszają Skrzydłowska-Kalukin i Sokolińska. Przełamanie binaryzmu płciowego oznacza również zgodę i przestrzeń na błądzenie czy zmianę zdania. Dziecko, które postanawia wrócić do poprzednich zaimków, nie robi niczego złego: tym, co najbardziej krzywdzące, jest narzucanie młodej osobie narracji, że powinna być pewne swojej tożsamości oraz że ponowna identyfikacja z płcią metrykalną oznacza dojrzałość albo przekreśla queerowość jednostki. Nie bez powodu autorki dołączyły do książki słowniczek użytecznych terminów, wśród których umieściły między innymi pojęcie płynności płciowej (ang. gender fluidity, genderfluid), które zakłada zmienność i afirmuje ją jako osobną tożsamość.

Jako osobę niebinarną, której okres dorastania przypadał na czasy pierwszych przemian w zakresie postrzegania tożsamości płciowej i orientacji seksualnej, w „Mów o mnie ono” najbardziej cieszą mnie historie rodzicielskiej akceptacji i tolerancji w szkołach, gdzie respektuje się nieheteronormatywność i niecispłciowość osób nastoletnich. Pokładam ogromne nadzieje w rewolucji, którą opisują autorki, i doceniam ich wkład w rozwój literatury na jej temat.
Katarzyna Skrzydłowska-Kalukin, Joanna Sokolińska: „Mów o mnie ono”. Wydawnictwo W.A.B. Warszawa 2022.