
HISTORIA, JAKĄ ZNAMY, TO KŁAMSTWO (DAVID GRAEBER, DAVID WENGROW: 'NARODZINY WSZYSTKIEGO. NOWA HISTORIA LUDZKOŚCI')
A
A
A
David Graeber i David Wengrow pisali książkę „Narodziny wszystkiego. Nowa historia ludzkości” aż 10 lat, a większość pytań, z którymi zostawiają czytelników i czytelniczki, udowadnia, że dekada ich pracy nie poszła na marne. Czytanie rozpoczynamy od wstępu, który krótko opisuje kulisy powstawania tej 652-stronnicowej książki. Niestety jeden z autorów, David Graeber, nie dożył premiery. Jest to wyjątkowo smutna informacja m.in. ze względu na plany kolejnych publikacji, które nie zostaną przez niego zrealizowane.
„Narodziny wszystkiego. Nowa historia ludzkości” to książka dobra, nietuzinkowa, przemyślana, momentami trudna, ale warta przeczytania, choć nie wybitna. Mimo wszystko to obecnie jedna z najlepszych książek na rynku, która zostawia osoby czytające z krytyczną refleksją o świecie i pytaniami nie tylko o przeszłość, ale też przekonania dotyczące teraźniejszości.
Podczas czytania każdy, kto zna podstawy teorii społecznych, zauważy, że autorzy próbują wywrócić do góry nogami wszystko, co wiemy o historii, socjologii i antropologii, czyli naukach, na których opieramy wiele wizji przeszłości. Książka rozpoczyna się od wskazania słabych punktów teorii Rousseau i Hobbesa, które nadal stanowią podstawę do rozważań o wielu kwestiach związanych z funkcjonowaniem dawnych i współczesnych społeczeństw. Informacje zgromadzone przez Graebera i Wengrowa jednoznacznie dowodzą, że te znane teorie były jedynie opiniami i wizjami ówczesnych teoretyków i nie mają żadnego poparcia w faktach. W ostatnich czasach coraz częściej mówi się o stagnacji nauk społecznych (zob. Krzykawski 2022: 5) i ich uwikłaniu we wzorce, które nie pozwalają zrobić następnych, rewolucyjnych kroków w badaniach nad funkcjonowaniem społeczeństw. Możliwe, że książka Graebera i Wengrowa rozpoczyna nową debatę nad działaniem i zasadnością opierania się na starych schematach. Przypuszczam, że Thomas Kuhn zostałby wielkim fanem tej publikacji. Jedną z najważniejszych teorii jego dorobku naukowego jest teoria paradygmatu (zob. Kuhn 2020), zakładająca zmienność fundamentów, na których opieramy swoją wiedzę. Czytając „Narodziny wszystkiego. Nowa historia ludzkości”, można uznać, że to pewnego rodzaju anomalia w nauce, jednak zorientowana na fakty, gdzie każdy argument ma poparcie w odkryciach i danych. Ignorowanie tej obszernej i wnikliwej pracy zapewne byłoby wygodne, jednak nierozsądne i skazujące nauki społeczne na konstruowanie nowych tez w oparciu o stare teorie, które na naszych oczach bezpowrotnie tracą aktualność.
Ta książka ma wiele do zaoferowania przede wszystkim czytelnikom i czytelniczkom o dość dobrej wiedzy ogólnej. Ci, którzy wcześniej nie interesowali się historią, socjologią ani antropologią, mogą uznać tę lekturę za trudną, momentami wymagającą uzupełniania wiedzy przy pomocy innych źródeł. Jeśli jednak ktoś chciałby podjąć to czytelnicze wyzwanie, będzie zadowolony ze struktury całej książki. Jej niewątpliwą zaletą jest możliwość czytania materiału krótkimi partiami, większość podrozdziałów ma zaledwie kilka stron, jednak ze względu na gęstość tekstu, gdzie wszystko, co czytamy, opiera się na badaniach i faktach, nawet tak krótkie refleksje zostawiają nas z interesującymi pytaniami.
Graeber i Wengrow podejmują tematy pozbawiające nas złudzeń, rozprawiające się z wciąż żywymi mitami o historii ludzkości, ale też pogłębiające wątki od dawna dyskutowane w środowiskach progresywnych. Książka nie unika trudnych tematów społecznych, autorzy zadbali, żebyśmy podczas czytania poznali historie grup łowiecko-zbierackich, niewolnictwa, zastanowili się nad zmiennością systemów społecznych, wojnami i okresami pokoju, ale też kwestiami płci czy paradoksem człowieka rozumnego. Główną osią tematyczną jest dla autorów kwestia nierówności społecznych, nie poszukują oni jednak ich źródeł, dociekania orientują wokół bardziej przewrotnych pytań. Możliwe, że teraz ktoś czyta ten tekst i myśli, że nie ma sensu marnowanie czasu na książkę o tym, co omawialiśmy już wielokrotnie, począwszy od szkoły podstawowej aż do studiów. Takie myślenie to jednak pułapka, ta książka jest to po, żeby zmienić nasz tok myślenia o tym, co wydaje się oczywiste. To opracowanie dla każdego, kto ceni krytyczne myślenie i ma w sobie otwartość, by podważać wzorce, na których opierał swój dotychczasowy obraz świata.
Współcześnie traktujemy społeczności z dawnych epok jako te, które żyły z dala od znanej dzisiaj kultury, przez co nie miały tak rozwiniętej świadomości jak człowiek współczesny. Graeber i Wengrow pokazują nam, jak wielki błąd popełniamy, wywyższając się nad naszymi przodkami i porównując ich częściej do małp niż samych siebie. W narracji o dawnych ludach brakuje kształtowania świadomości, pozwalającej spojrzeć na społeczności sprzed tysięcy lat jak na grupy tworzące przemyślane, świadome struktury społeczne, oparte na konkretnych wartościach. Człowiek współczesny ma tendencję do stawiania się wyżej. Najczęściej bezkrytycznie uznajemy swoje czasy za lepsze względem tych, które stanowią zamierzchłą przeszłość, dostępną dla nas jedynie dzięki opowieściom archeologów i antropologów. Sytuacja jest jeszcze gorsza, gdy przyjrzymy się czasom kolonializmu, gdzie odkrywanie ludów żyjących na wcześniej nieznanych terenach wiązało się zawsze z agresywnym nawracaniem ich na wiarę i systemy wartości obowiązujące w Europie. Zamiast jednak tłumaczyć wątki oczywiste, Graeber i Wengrow pokazują nam, co odkryte ludy myślały choćby o Francuzach i charakterystycznym dla oświecenia stylu życia. Ta książka udowodni każdemu, poprzez przywołanie licznych odkryć i historii, jak europocentryczna perspektywa nie pozwala nam wyjść poza proste myślenie. Wiele wątków wywoła w osobach czytających słuszny dysonans poznawczy, ze względu na konieczność zmierzenia się z historią, która różni się od ugruntowanej wiedzy, ale przede wszystkim przez udowodnienie, że nasz spolaryzowany, nieskomplikowany obraz życia społecznego był błędny. Autorzy, pokazując nam egzystencję ludów z poprzednich epok, zadają zasadne pytania o wolność i poczucie szczęśliwości, a także prowokacyjnie zostawiają nas z refleksją o tym, dlaczego nasz system społeczny jest rzekomo tym najlepszym, skoro nie jesteśmy w stanie przekonać do niego nikogo, bez stosowania przemocy.
Ważny wątek w książce stanowi m.in rolnictwo, któremu według autorów przypisujemy inną rolę, niż faktycznie pełniło. Okazuje się, że rolnictwo jest przeceniane, a dawne społeczeństwa mogły traktować swój tryb życia w zmiennych, płynny kategoriach, uzależnionych od pór roku i potrzeb. Praca na roli nie zawsze jawiła się jako najlepsza opcja dla konkretnej społeczności, czasami rezygnowano z niej w pełni świadomie. Czy dzisiaj moglibyśmy konstruować społeczeństwo w oparciu o tak dużą zmienność, gdzie zasady i normy są płynne?
Inne ciekawe rozważania Graebear i Wengrowa pokazują, że toczące się coraz częściej w lewicowych kręgach dyskusje o sensie hierarchii są nie tylko zasadne, ale możliwe, że alternatywy były już dostępne w przeszłości. Obecnie coraz częściej mówi się o wspólnotowości i dyskutuje o możliwości rezygnacji z mocnego liderstwa na rzecz pluralistycznego, pozbawionego hierarchii podejmowania decyzji. Badacze udowodnili, że inne podejście do władzy było już obecne wśród dawnych ludów. Chociaż nie zawsze opierało się ono na systemach całkowicie pozbawionych hierarchii, to ich funkcjonowanie znacząco różniło się od świata, gdzie pozwoliliśmy garstce najbogatszych zamieniać pieniądze na władzę i ustalać warunki funkcjonowania całych społeczeństw. Jak to się stało, że zrezygnowaliśmy z wolności na rzecz podległości względem najbogatszych?
Obszerne fragmenty autorzy poświęcają również egalitarności i jej interpretowaniu, a także autonomiczności jednostek w minionych społecznościach. Znacząca jest tutaj rola pieniędzy lub ich braku, ale też odmienne postrzeganie, co to znaczy kierować się rozumem w kwestiach społecznych. Ponownie okazuje się, że nie mamy monopolu na racjonalne myślenie i nie mieli go również nasi przodkowie z epoki oświecenia. Możliwe, że podejmowane przez Europejczyków działania, uważane za rozsądne i bliskie rozumowi, są czymś zupełnie odwrotnym. Po przyjrzeniu się tym wątkom obraz historii, ale też aktualnych społeczeństw może skłonić czytelników i czytelniczki do ostrzejszej niż zwykle oceny obowiązujących norm społeczno-kulturowych.
Kwestie płci, które są dla mnie szczególnie interesujące, także zostają wyeksponowane, jednak autorzy nie poświęcają im aż tyle miejsca, co innym zagadnieniom. Jest to przy przyjętej formule zrozumiałe, a informacje, które otrzymujemy, tak samo jak przy poprzednich wątkach, zmieniają myślenie. Okazuje się, że role społeczne kobiet zawsze były zależne od kultury, co raczej nikogo nie dziwi, jednak dla zwolenników uproszczonej, konserwatywnej historii rozważania o matriarchacie, swobodzie seksualnej albo kobietach uprawiających hazard, mogą być czymś zupełnie nowym.
Graeber i Wengrow w swojej opowieści przechodzą przez tyle wątków społecznych, że przytoczone przykłady stanowią jedynie mały wycinek tego, co oferują „Narodziny wszystkiego. Nowa historia ludzkości”. Chciałabym, żeby ta książka trafiła w ręce różnych osób czytających. Widzę ją jako ważną pozycję na półkach tych, którzy są dzisiaj otwarci i gotowi, żeby kwestionować to, co poprzednie pokolenia przedstawicieli nauk społecznych uważali za niepodważalne. Chciałabym ją jednocześnie zobaczyć na półkach zwolenników pozostania przy starych sposobach patrzenia na świat, w myśl starego powiedzenia, że kropla drąży skałę. Na pewno każdy, kto zdecyduje się poznać historie ludzkości, biorąc pod uwagę nowe perspektywy i odkrycia z tej książki, będzie zadawał sobie wiele pytań, a przecież o to właśnie chodzi, żeby najpierw rozmyślać, a potem odważnie działać w poszukiwaniu najtrafniejszych odpowiedzi.
LITERATURA:
Krzykawski M.: „Krytyka w technopresji”. W: „Śląskie Studia Polonistyczne” 2022, nr 2.
Kuhn T.: „Struktura rewolucji naukowych”. Przeł. H. Ostromęcka. Warszawa 2020.
„Narodziny wszystkiego. Nowa historia ludzkości” to książka dobra, nietuzinkowa, przemyślana, momentami trudna, ale warta przeczytania, choć nie wybitna. Mimo wszystko to obecnie jedna z najlepszych książek na rynku, która zostawia osoby czytające z krytyczną refleksją o świecie i pytaniami nie tylko o przeszłość, ale też przekonania dotyczące teraźniejszości.
Podczas czytania każdy, kto zna podstawy teorii społecznych, zauważy, że autorzy próbują wywrócić do góry nogami wszystko, co wiemy o historii, socjologii i antropologii, czyli naukach, na których opieramy wiele wizji przeszłości. Książka rozpoczyna się od wskazania słabych punktów teorii Rousseau i Hobbesa, które nadal stanowią podstawę do rozważań o wielu kwestiach związanych z funkcjonowaniem dawnych i współczesnych społeczeństw. Informacje zgromadzone przez Graebera i Wengrowa jednoznacznie dowodzą, że te znane teorie były jedynie opiniami i wizjami ówczesnych teoretyków i nie mają żadnego poparcia w faktach. W ostatnich czasach coraz częściej mówi się o stagnacji nauk społecznych (zob. Krzykawski 2022: 5) i ich uwikłaniu we wzorce, które nie pozwalają zrobić następnych, rewolucyjnych kroków w badaniach nad funkcjonowaniem społeczeństw. Możliwe, że książka Graebera i Wengrowa rozpoczyna nową debatę nad działaniem i zasadnością opierania się na starych schematach. Przypuszczam, że Thomas Kuhn zostałby wielkim fanem tej publikacji. Jedną z najważniejszych teorii jego dorobku naukowego jest teoria paradygmatu (zob. Kuhn 2020), zakładająca zmienność fundamentów, na których opieramy swoją wiedzę. Czytając „Narodziny wszystkiego. Nowa historia ludzkości”, można uznać, że to pewnego rodzaju anomalia w nauce, jednak zorientowana na fakty, gdzie każdy argument ma poparcie w odkryciach i danych. Ignorowanie tej obszernej i wnikliwej pracy zapewne byłoby wygodne, jednak nierozsądne i skazujące nauki społeczne na konstruowanie nowych tez w oparciu o stare teorie, które na naszych oczach bezpowrotnie tracą aktualność.
Ta książka ma wiele do zaoferowania przede wszystkim czytelnikom i czytelniczkom o dość dobrej wiedzy ogólnej. Ci, którzy wcześniej nie interesowali się historią, socjologią ani antropologią, mogą uznać tę lekturę za trudną, momentami wymagającą uzupełniania wiedzy przy pomocy innych źródeł. Jeśli jednak ktoś chciałby podjąć to czytelnicze wyzwanie, będzie zadowolony ze struktury całej książki. Jej niewątpliwą zaletą jest możliwość czytania materiału krótkimi partiami, większość podrozdziałów ma zaledwie kilka stron, jednak ze względu na gęstość tekstu, gdzie wszystko, co czytamy, opiera się na badaniach i faktach, nawet tak krótkie refleksje zostawiają nas z interesującymi pytaniami.
Graeber i Wengrow podejmują tematy pozbawiające nas złudzeń, rozprawiające się z wciąż żywymi mitami o historii ludzkości, ale też pogłębiające wątki od dawna dyskutowane w środowiskach progresywnych. Książka nie unika trudnych tematów społecznych, autorzy zadbali, żebyśmy podczas czytania poznali historie grup łowiecko-zbierackich, niewolnictwa, zastanowili się nad zmiennością systemów społecznych, wojnami i okresami pokoju, ale też kwestiami płci czy paradoksem człowieka rozumnego. Główną osią tematyczną jest dla autorów kwestia nierówności społecznych, nie poszukują oni jednak ich źródeł, dociekania orientują wokół bardziej przewrotnych pytań. Możliwe, że teraz ktoś czyta ten tekst i myśli, że nie ma sensu marnowanie czasu na książkę o tym, co omawialiśmy już wielokrotnie, począwszy od szkoły podstawowej aż do studiów. Takie myślenie to jednak pułapka, ta książka jest to po, żeby zmienić nasz tok myślenia o tym, co wydaje się oczywiste. To opracowanie dla każdego, kto ceni krytyczne myślenie i ma w sobie otwartość, by podważać wzorce, na których opierał swój dotychczasowy obraz świata.
Współcześnie traktujemy społeczności z dawnych epok jako te, które żyły z dala od znanej dzisiaj kultury, przez co nie miały tak rozwiniętej świadomości jak człowiek współczesny. Graeber i Wengrow pokazują nam, jak wielki błąd popełniamy, wywyższając się nad naszymi przodkami i porównując ich częściej do małp niż samych siebie. W narracji o dawnych ludach brakuje kształtowania świadomości, pozwalającej spojrzeć na społeczności sprzed tysięcy lat jak na grupy tworzące przemyślane, świadome struktury społeczne, oparte na konkretnych wartościach. Człowiek współczesny ma tendencję do stawiania się wyżej. Najczęściej bezkrytycznie uznajemy swoje czasy za lepsze względem tych, które stanowią zamierzchłą przeszłość, dostępną dla nas jedynie dzięki opowieściom archeologów i antropologów. Sytuacja jest jeszcze gorsza, gdy przyjrzymy się czasom kolonializmu, gdzie odkrywanie ludów żyjących na wcześniej nieznanych terenach wiązało się zawsze z agresywnym nawracaniem ich na wiarę i systemy wartości obowiązujące w Europie. Zamiast jednak tłumaczyć wątki oczywiste, Graeber i Wengrow pokazują nam, co odkryte ludy myślały choćby o Francuzach i charakterystycznym dla oświecenia stylu życia. Ta książka udowodni każdemu, poprzez przywołanie licznych odkryć i historii, jak europocentryczna perspektywa nie pozwala nam wyjść poza proste myślenie. Wiele wątków wywoła w osobach czytających słuszny dysonans poznawczy, ze względu na konieczność zmierzenia się z historią, która różni się od ugruntowanej wiedzy, ale przede wszystkim przez udowodnienie, że nasz spolaryzowany, nieskomplikowany obraz życia społecznego był błędny. Autorzy, pokazując nam egzystencję ludów z poprzednich epok, zadają zasadne pytania o wolność i poczucie szczęśliwości, a także prowokacyjnie zostawiają nas z refleksją o tym, dlaczego nasz system społeczny jest rzekomo tym najlepszym, skoro nie jesteśmy w stanie przekonać do niego nikogo, bez stosowania przemocy.
Ważny wątek w książce stanowi m.in rolnictwo, któremu według autorów przypisujemy inną rolę, niż faktycznie pełniło. Okazuje się, że rolnictwo jest przeceniane, a dawne społeczeństwa mogły traktować swój tryb życia w zmiennych, płynny kategoriach, uzależnionych od pór roku i potrzeb. Praca na roli nie zawsze jawiła się jako najlepsza opcja dla konkretnej społeczności, czasami rezygnowano z niej w pełni świadomie. Czy dzisiaj moglibyśmy konstruować społeczeństwo w oparciu o tak dużą zmienność, gdzie zasady i normy są płynne?
Inne ciekawe rozważania Graebear i Wengrowa pokazują, że toczące się coraz częściej w lewicowych kręgach dyskusje o sensie hierarchii są nie tylko zasadne, ale możliwe, że alternatywy były już dostępne w przeszłości. Obecnie coraz częściej mówi się o wspólnotowości i dyskutuje o możliwości rezygnacji z mocnego liderstwa na rzecz pluralistycznego, pozbawionego hierarchii podejmowania decyzji. Badacze udowodnili, że inne podejście do władzy było już obecne wśród dawnych ludów. Chociaż nie zawsze opierało się ono na systemach całkowicie pozbawionych hierarchii, to ich funkcjonowanie znacząco różniło się od świata, gdzie pozwoliliśmy garstce najbogatszych zamieniać pieniądze na władzę i ustalać warunki funkcjonowania całych społeczeństw. Jak to się stało, że zrezygnowaliśmy z wolności na rzecz podległości względem najbogatszych?
Obszerne fragmenty autorzy poświęcają również egalitarności i jej interpretowaniu, a także autonomiczności jednostek w minionych społecznościach. Znacząca jest tutaj rola pieniędzy lub ich braku, ale też odmienne postrzeganie, co to znaczy kierować się rozumem w kwestiach społecznych. Ponownie okazuje się, że nie mamy monopolu na racjonalne myślenie i nie mieli go również nasi przodkowie z epoki oświecenia. Możliwe, że podejmowane przez Europejczyków działania, uważane za rozsądne i bliskie rozumowi, są czymś zupełnie odwrotnym. Po przyjrzeniu się tym wątkom obraz historii, ale też aktualnych społeczeństw może skłonić czytelników i czytelniczki do ostrzejszej niż zwykle oceny obowiązujących norm społeczno-kulturowych.
Kwestie płci, które są dla mnie szczególnie interesujące, także zostają wyeksponowane, jednak autorzy nie poświęcają im aż tyle miejsca, co innym zagadnieniom. Jest to przy przyjętej formule zrozumiałe, a informacje, które otrzymujemy, tak samo jak przy poprzednich wątkach, zmieniają myślenie. Okazuje się, że role społeczne kobiet zawsze były zależne od kultury, co raczej nikogo nie dziwi, jednak dla zwolenników uproszczonej, konserwatywnej historii rozważania o matriarchacie, swobodzie seksualnej albo kobietach uprawiających hazard, mogą być czymś zupełnie nowym.
Graeber i Wengrow w swojej opowieści przechodzą przez tyle wątków społecznych, że przytoczone przykłady stanowią jedynie mały wycinek tego, co oferują „Narodziny wszystkiego. Nowa historia ludzkości”. Chciałabym, żeby ta książka trafiła w ręce różnych osób czytających. Widzę ją jako ważną pozycję na półkach tych, którzy są dzisiaj otwarci i gotowi, żeby kwestionować to, co poprzednie pokolenia przedstawicieli nauk społecznych uważali za niepodważalne. Chciałabym ją jednocześnie zobaczyć na półkach zwolenników pozostania przy starych sposobach patrzenia na świat, w myśl starego powiedzenia, że kropla drąży skałę. Na pewno każdy, kto zdecyduje się poznać historie ludzkości, biorąc pod uwagę nowe perspektywy i odkrycia z tej książki, będzie zadawał sobie wiele pytań, a przecież o to właśnie chodzi, żeby najpierw rozmyślać, a potem odważnie działać w poszukiwaniu najtrafniejszych odpowiedzi.
LITERATURA:
Krzykawski M.: „Krytyka w technopresji”. W: „Śląskie Studia Polonistyczne” 2022, nr 2.
Kuhn T.: „Struktura rewolucji naukowych”. Przeł. H. Ostromęcka. Warszawa 2020.
David Graeber, David Wengrow: „Narodziny wszystkiego. Nowa historia ludzkości”. Przeł Robert Filipowski. Zysk i S-ka. Poznań 2022.
Zadanie dofinansowane ze środków budżetu Województwa Śląskiego. Zrealizowano przy wsparciu Fundacji Otwarty Kod Kultury. |
![]() |
![]() |