ISSN 2658-1086
Wydanie bieżące

1 kwietnia 7 (463) / 2023

Michał Paweł Urbaniak,

OPOWIEŚCI POETKI (CELESYE NG: 'NASZE ZAGINIONE SERCA')

A A A
Dotychczasowe powieści Celeste Ng: „Wszystko, czego wam nie powiedziałam” (Warszawa 2016) oraz „Małe ogniska” (Słupsk 2018), przedstawiały pozornie idealne życie rodzin reprezentujących amerykańską klasę średnią. Obie zaczynały się od tragedii (w pierwszej utonęła szesnastoletnia Lydia Lee, w drugiej – spłonął dom powszechnie szanowanych Richardsonów), których wyjaśnienie przynosiły kolejne rozdziały. Obie traktowały o rozpaczliwych próbach odnalezienia swojego miejsca, zarówno w społeczeństwie, jak i w rodzinie i – last, but not least – o rasizmie wciąż obecnym w rzekomo coraz bardziej nastawionym na tolerancję świecie. W swojej najnowszej powieści Ng zaskakuje, bo proponuje coś zupełnie innego. Tym razem akcję umieszcza w przyszłości.

Amerykę zaczął nękać kryzys gospodarczy, który wybuchł z nie do końca jasnych przyczyn. Systematycznie rosły ceny, rosło też bezrobocie. Zamykano sklepy i punkty usługowe, ludzie, pozbawieni środków do życia, lądowali na ulicach, gotowi żebrać. Fale zachorowań przetaczały się przez kolejne miasta i stany, nie dając się zatrzymać, gdyż mało kogo było stać na opiekę medyczną. Wybuchały protesty, strajki, organizowano także marsze pokojowe. Opisy tamtych lat to jedna z najmocniejszych stron „Naszych zaginionych serc”. Ostatecznie narracja dotycząca Kryzysu – po pod taką nazwą ten okres przeszedł do historii – zaczęła się krystalizować. Znaleziono winnego: „W ciągu kilku lat uzgodnią, że to Chiny, ta groźna i odwieczna żółta zaraza. W każdym kryzysowym potknięciu i pęknięciu będą widzieć chiński sabotaż”. Choć Stany Zjednoczone stopniowo podnoszą się z zapaści gospodarczej, raz ustalony wróg pozostaje wrogiem. Przy cichym przyzwoleniu rządu nie ustają brutalne ataki na mieszkańców USA o azjatyckich korzeniach. Władza uchwala prawo z zakresu bezpieczeństwa narodowego – ustawę o Protekcji Amerykańskiej Kultury i Tradycji (w skrócie PAKT), w teorii promującą wartości patriotyczne, w praktyce pozwalającą sprawować nadzór nad obywatelami, zwłaszcza tymi, którzy uważani są za obcych, a zatem i groźnych. PAKT „Delegalizuje promocję nieamerykańskich wartości i zachowań. Nakłada na wszystkich obywateli obowiązek zgłaszania potencjalnych zagrożeń dla naszego społeczeństwa. (…) Chroni dzieci przed środowiskami głoszącymi szkodliwe poglądy”. W imię PAKT-u odbiera się potomstwo rodzicom społecznie podejrzanym – nie muszą być Azjatami, wystarczy, żeby krytykowali kontrowersyjną ustawę. Stąd ludzie żyją w permanentnym lęku i niepewności. Mechanizmy bywają bezwzględne, łatwo znaleźć się po stronie „niepożądanych”: „Mówiłaś coś i komuś się to nie podobało. Robiłeś coś i komuś się to nie podobało, a może czegoś nie robiłeś i komuś się to nie podobało. Może byłaś dziennikarką i napisałaś artykuł o relokowanych dzieciach albo wspomniałaś o atakach na azjatyckie twarze, albo ośmieliłaś się kwestionować ich demonizację. Może zamieściłeś w mediach społecznościowych post krytykujący PAKT lub władzę lub samą Amerykę. Może dostałaś awans i twój współpracownik ci pozazdrościł. Może w ogóle nic nie zrobiłeś”.

W takiej rzeczywistości dorasta dwunastoletni Noah Gardner. Dawniej wolał nazywać się Bird. Jego matka, poetka Margaret Miu, córka chińskich imigrantów, osoba „potężna i wojownicza”, była gotowa postawić się otoczeniu, aby uszanowało to wymyślone „ornitologiczne” imię. Noah przestał go używać, kiedy z dnia na dzień opuściła rodzinę. Wówczas w życiu chłopca zaczął się zupełnie nowy, trudniejszy rozdział. Ethan, jego ojciec poliglota, który wykładał lingwistykę, musiał zatrudnić się w bibliotece, aby wykonywać nudną, syzyfową pracę. Dotychczasowy dom trzeba było zmienić na malutkie lokum na ostatnim piętrze jednego z akademików. Najgorsza okazała się próba wyparcia się, dla własnego bezpieczeństwa, żony i matki, wymazania jej z pamięci i serc („obaj wolą nie tęsknić za tym, czego nie mogą odzyskać”). Margaret Miu stała się wrogiem ludu po napisaniu wiersza, którego wers „Wszystkie nasze zaginione serca” wyrwali z kontekstu i przywłaszczyli sobie anty-PAKT-owscy działacze. Stało się to wbrew intencjom samej autorki. Noah, choć cierpi, zdążył się w pewien sposób oswoić z trwającą trzy lata nieobecnością matki, jej milczeniem (na marginesie: podobny motyw pojawił się już we „Wszystko, czego wam nie powiedziałam”: Marilyn Lee porzuciła męża i dzieci na kilka tygodni, co spowodowało dalekosiężne, tragiczne konsekwencje).

Jednak gdy bohater na początku powieści otrzymuje adresowany siebie (a właściwie do Birda) list z Nowego Jorku, uznaje go za znak. Postanawia odnaleźć Margaret. Dowiedzieć się, dlaczego odeszła, porzucając jego i ojca i czy żałowała tego kroku. Wyprawa w nieznane to dla niego jak wejście w obręb jednej z tych baśni, przy pomocy których matka dawniej objaśniała mu rzeczywistość („Zawsze to robiła, opowiadała mu historie. Poszerzała szczeliny, przez które wsączała się magia, czyniąc świat krainą możliwości”). Bird patrzy na swoją misję z iście dziecięcą naiwnością: „Odbędzie podróż do miejsca, gdzie matka cierpliwie na niego czeka. Gdy tylko go zobaczy, czar – na czymkolwiek polegał – który trzymał ją z dala od syna, pryśnie. W baśniach wszystko dzieje się natychmiast, jak po pstryknięciu przełącznika: natychmiast go rozpoznała. Natychmiast zrozumiała, że to jej prawdziwa postać. Bird jest pewien, że tak samo będzie w przypadku matki. Ujrzy go i natychmiast będzie znów jego, a potem wszyscy będą żyli długo i szczęśliwie”. Na końcu drogi chłopak odbierze wielką lekcję życia, odnajdzie swoje dziedzictwo.

„Nasze zaginione serca” to bogata, gruntownie przemyślana powieść. Przywodzi na myśl właśnie mroczną baśń osadzoną w świecie przerażającej dystopii. Pojawia się tu sporo literackich nawiązań. Autorka „Małych ognisk” w posłowiu wspomina „Opowieść podręcznej” Margaret Atwood. Można tu też znaleźć odniesienia choćby do Orwellowskiego „Roku 1984” czy do „451 stopni Fahrenheita” Raya Bradbury’ego. Nie bez przyczyny w bibliotece Bird natyka się na dwie polskie książki: „Zniewolony umysł” Czesława Miłosza i „Pytania zadawane sobie” Wisławy Szymborskiej. Choć Celeste Ng tworzy fikcję, to jednocześnie czerpie z tego, co już miało miejsce. Z historii wiemy, co może się stać, gdy osoby sprawujące rządy uznają określoną zbiorowość za wroga społecznego i budują wokół tego narrację osadzoną na strachu przed rzekomym obcym, stanowiącym zagrożenie dla ustalonego porządku (tego typu figury Innych są narzucane społeczeństwom i dziś). Rozbijanie rodzin, niechlubne odbieranie rodzicom dzieci pod przykrywką politycznej kontroli również ma długą tradycję. Nie sposób nie wspomnieć o książkach, które pełnią tu ważną rolę, choć są praktycznie niedostępne dla przeciętnego odbiorcy. Wyeliminowano je jako „niepotrzebne, nieodpowiednie lub przestarzałe”, a przekaz przystosowano na nowo zgodnie z oficjalną wykładnią. Wszak „powiedzenie (…) prawdy byłoby głoszeniem nieamerykańskich poglądów, a tego za nic byśmy nie chcieli”, jak ironicznie zauważa jedna z epizodycznych bohaterek. Trudno przy okazji nie pomyśleć o głośnym ostatnio usuwaniu z kryminałów Agathy Christie, powieści Rolanda Dahla i Iana Fleminga treści „niepoprawnych”, nieprzystających do obecnych czasów).

Celeste Ng kojarzyła się dotąd raczej z przenikliwą literaturą psychologiczną, bolesnymi wiwisekcjami rodziny i mitu amerykańskiego snu. Tym razem zaprezentowała historię z zupełnie innego obszaru, choć warto podkreślić, że i w tej powieści dotyka tematów obecnych w dwóch poprzednich (nieporozumienia między matką i dzieckiem, rozbite rodziny, ksenofobia, rasizm, ciężka próba adaptacji potomka chińskich imigrantów do amerykańskich realiów). Co interesujące, w najnowszej książce mniej skupia się na postaciach (najciekawsza, najlepiej zbudowana jest Margaret Miu), a bardziej na świecie, w którym przyszło im funkcjonować. „Nasze zaginione serca”, jak i inne dystopie, można traktować w kategoriach literackiego ostrzeżenia. Margaret ma wątpliwości, gdy pyta samą siebie „Czy ktokolwiek tam słucha? (…) I ile tak naprawdę może zmienić jedna historia, a nawet wszystkie historie wtłoczone do ucha wiecznie zajętego świata”? Jednak Celeste Ng zdaje się wierzyć w moc opowieści, które porządkują rzeczywistość, nadają jej sens; literatura wciąż pozostaje tą siłą, dzięki której człowiek może ocaleć.
Celeste Ng: „Nasze zaginione serca”. Przeł. Elżbieta Janota. Grupa Wydawnicza Relacja. Warszawa 2023.