ISSN 2658-1086
Wydanie bieżące

1 czerwca 11 (467) / 2023

Anna Strzałkowska (Szumiec),

SZCZĘŚCIE, SZCZĘŚCIE? (ÉRIC BARATAY: 'KOCIE SPRAWY. KOTY TWORZĄ SWOJĄ HISTORIĘ')

A A A
„Dziecko od małego powinno wiedzieć, że najwierniejszymi towarzyszami człowieka są zwierzęta, że trzeba być dobrym dla zwierząt i opiekować się nimi. Zwierzęta żyjące w domu: wierny pies i mądry kot, biorące udział w życiu rodziny, to takie »dobre mzimu« każdego domostwa. Nie umieją mówić, ale umieją odczuwać. Wołając na kota »kici, kici«, nie wszyscy wiedzą, że wołają »szczęście, szczęście«. Dziwnym zbiegiem okoliczności słowo »kici« w języku japońskim oznacza szczęście. A więc bądźmy dla kota uprzejmi, nie wypraszajmy go z domu” (Korsak-Mikulska 1990: 72).

 

Jeszcze kilkanaście lat temu niemalże każdy noworodek otrzymywał w prezencie album małego dziecka. Nie jestem pewna, jak kwestia ta wygląda aktualnie, w dobie cyfryzacji i szeroko dostępnych usług online, ale wówczas rodzice skrupulatnie notowali ważne informacje z życia ich dziecka w książkowym albumie: pojawienie się pierwszego ząbka, pierwszą wizytę u fryzjera, pierwsze słowa, pierwsze kroki. Ja, urodzona w latach 90., również taki album dostałam. Rodzice prowadzili go dość systematycznie, a kiedy byłam już w wieku przedszkolnym, sama uzupełniałam niektóre kartki, jak na przykład wrażenia z pierwszego balu przebierańców i tak dalej. Oprócz części typowo informacyjnej i wspomnieniowej mój album posiadał również rozdziały, nazwijmy to, kulturalne i społeczne, gdzie znajdowały się teksty dziecięcych piosenek, opisy zabaw urodzinowych, wskazówki higieniczne i zdrowotne („Jabłko na dzień dobry, jabłko na dobranoc”) i rady, jak mały człowiek powinien funkcjonować w rodzinie i najbliższym otoczeniu.

Spośród wszystkich zawartych w albumie tekstów doskonale zapamiętałam jeden, który zdecydowałam się umieścić jako swoiste motto tej recenzji. Oczywiście, przesłanie cytatu wydaje się już – z dzisiejszej perspektywy – nieco „zużyte”, bazujące na schemacie i wielkim uproszczeniu (wiemy na przykład, że zwierzęta komunikują się za pomocą stosownego języka, trudno także podtrzymywać mit o wiernym – i w domyśle nieco głupiutkim – psie oraz mądrym – i w domyśle wyniosłym – kocie). Clue jednak pozostaje niezmienne. Po pierwsze, dla kota należy być uprzejmym, po drugie: wołając „kici, kici”, przywołujemy szczęście (tutaj drobna uwaga: nie jestem japonistką, ale słowo „kici” nie jest odnotowane w słowniku jako tłumaczenie polskiego „szczęścia”; możemy jednak uznać symboliczny wymiar „kociego szczęścia” widoczny na przykład w japońskich Maneki-neko, symbolizujących powodzenie tradycyjnych figurkach przedstawiających kota z uniesioną łapką).

Rozpoczynając lekturę książki Érica Barataya „Kocie sprawy. Koty tworzą swoją historię”, zdawałam sobie jednak sprawę z tego, że kocia historia nie prezentuje się tak różowo i idealistycznie. Jeszcze przecież nie tak dawno koty powszechnie (i dosłownie) obdzierano ze skóry, głodzono, wieszano i bito kijami. XVIII-wieczny kot nie mógł zatem doznać z rąk człowieka „szczęścia, szczęścia”. Przez stulecia stosunek do kotów zmienił się diametralnie. Współcześnie zwierzęta, nie tylko koty, wręcz się antropomorfizuje, niejednokrotnie nie zwracając nawet uwagi na ich rzeczywiste potrzeby. Mimo tego na wskroś ludzkiego stosunku do bohaterów książki Barataya zdarza się jeszcze usłyszeć, że, cytując klasyka, „koty to dranie”.

Postaci Érica Barataya, francuskiego historyka, profesora uniwersytetu w Lyonie, członka Institut Universitaire de France, autora licznych publikacji, nie trzeba szczególnie przedstawiać czytelnikom i czytelniczkom zainteresowanym dziedziną animal studies. Na polskim rynku wydawniczym dał się poznać za sprawą dwóch pozycji opublikowanych nakładem Wydawnictwa w Podwórku zatytułowanych „Zwierzęcy punkt widzenia” oraz „Zwierzęta w okopach”. Tym razem Wydawnictwo w Podwórku umożliwiło polskim odbiorcom i odbiorczyniom lekturę książki „Kocie sprawy. Koty tworzą swoją historię”. Na docenienie zasługuje już sposób jej wydania. W oczy rzuca się okładka, która – w moim odczuciu – świetnie koresponduje z treścią książki i symbolicznie oddaje jej główne idee. Widnieją na niej dwa koty, przynależące jednocześnie do dwóch światów. Z jednej strony koty znajdują się na dachu, co budzi skojarzenia z tak zwanym „kotem dachowcem”, włóczęgą, obywatelem każdej miejskiej ulicy, z drugiej zaś – koty są zadbane, być może nawet rasowe lub w typie rasy, dobrze odżywione, w obróżkach z zawieszkami w kształcie serca. To zatem koty domowe, rozpieszczane, pełnoprawni członkowie rodziny, które z pewnością, wracając do dziecięcego cytatu, traktowane są uprzejmie. Okładka, jak dowiadujemy się ze skrzydełka książki, bazuje na fotografii Marianny Zampieri z serii „Cats in Venice”. To obraz zarówno trudnej do jednoznacznej klasyfikacji kociej natury, zmienności kociego zachowania na przestrzeni wieków, jak i różnorodnych, ewoluujących relacji, jakie człowiek nawiązywał z tymi zwierzętami.

„Kocie sprawy” to publikacja o przejrzystej strukturze, starannie edytowana, w świetnym tłumaczeniu Krzysztofa Jarosza. Szczególnie przypadła mi do gustu ciekawa kompozycja tekstu. Książka Barataya składa się z dwóch zasadniczych części dzielonych jeszcze na kilka rozdziałów, co wydaje się układem dość klasycznym. Tym, co charakteryzuje narrację, jest obecność kilku perspektyw. Każda z nich wyróżnia się graficznie poprzez zapis inną czcionką i ewentualne wcięcia akapitowe. Jak czytamy, „Zapytacie pewnie: »Co oznaczają różnice w układzie typograficznym pana tekstu?«. Zapraszam was otóż na historyczną przechadzkę, którą podzieliłem na cztery poziomy: koty (krój szeryfowy, antykwa), ludzie (krój szeryfowy, kursywa), kontekst historyczny (krój bezszeryfowy) i refleksje naukowe (krój bezszeryfowy, wcięcie z lewej strony), dzięki czemu odróżniają się od siebie, a jednocześnie ukazują istniejące między nimi współzależności” (s. 18-19). Owa „legenda” może początkowo wprawić czytelników i czytelniczki w konsternację, jednak wywód prowadzony jest przez badacza klarownie, zatem po lekturze dosłownie kilku akapitów odbiorcy i odbiorczynie bez trudu rozumieją, „co autor miał na myśli”.

Opisując kocią historię, Baratay wybiera życiorysy przedstawicieli kociej społeczności żyjących – głównie we Francji – w okresie od XVIII do XXI wieku. Za pomocą źródeł literackich, takich jak na przykład fragmenty książkowych zapisków czy pamiętników, przedstawia czytelnikom i czytelniczkom zajmujące opowieści o nieustannie zmieniających się relacjach kocio-ludzkich. Jak pisze Baratay: „Inaczej mówiąc, aby podążyć za moją myślą, nie powinniście wierzyć w istnienie Wiecznego Kota, lecz raczej dostrzec koty historyczne! Zobaczycie, jak powstają, rozprzestrzeniają się i przekształcają kocie postawy, jak fluktuują w czasie, przystosowując się do zmieniającego się środowiska” (s. 18). Zostajemy więc zapoznani z historią „kotów masakrowanych”, „pomiotów diabła”, kotów ulicznych wreszcie doczekujących się skrawków mięsa od bogacącej się klasy mieszczan, kotów będących żywą realizacją romantycznego archetypu niezależnego i niepokornego artysty, kotów domowych, korzystających z ciepłego miejsca w biblioteczkach intelektualistów, rasowych kotów-arystokratów bywających na salonach, wreszcie: XX i XXI-wiecznych kotów-przyjaciół czy nawet kotopsów, a zatem osobników wchodzących w silne emocjonalne relacje z człowiekiem. Baratay kreśli obrazy kocich charakterów, wskazuje na kocie interakcje z poszczególnymi grupami ludzkich społeczności, omawia pojawiające się na przestrzeni dekad tendencje, dzięki którym światy antropocentryczny i nieantropocentryczny coraz ściślej splatają się ze sobą. Co istotne, czytelnicy i czytelniczki mają okazję poznać indywidualne kocie historie, na przykład Mumutki Pierre’a Lotiego, Pierrota opisywanego przez Théophile’a Gautiera czy Trima, który przyszedł na świat na brytyjskim statku. Biorąc pod uwagę fakt, iż są to opowieści raczej nieznane powszechnie polskojęzycznym odbiorcom i odbiorczyniom, intrygują jeszcze bardziej.

Z przekonaniem mogę polecić „Kocie sprawy” przede wszystkim osobom zajmującym się tematyką animal studies, ale również wszystkim miłośnikom i miłośniczkom kotów bez względu na postantropocentryczne zainteresowania lub ich brak. Baratay udowadnia, że, mimo kolejnych fal publikacji książek o tematyce relacji ludzko-zwierzęcych, problematyka ta nieustannie wymaga namysłu, dopowiedzeń (w tym przypadku – bardzo erudycyjnych) i prognoz. W końcu, kot jaki jest, nie każdy widzi.

LITERATURA:

Korsak-Mikulska A.: „Od kołyski do mundurka. Album naszego dziecka”. Wydawnictwo „Śląsk”. Katowice 1990.
Éric Baratay: „Kocie sprawy. Koty tworzą swoją historię”. Przeł. Krzysztof Jarosz. Wydawnictwo w Podwórku. Gdańsk 2022.