ISSN 2658-1086
Wydanie bieżące

15 listopada 22 (478) / 2023

Martyna Krzywicka,

LIŚCIK, MUCHA CO MU PŁATKI ZEŻARŁA I RESZTA DELIKWENTÓW

A A A
Liścik

 

dzisiaj pochylisz się nad użytkowością kończyn

z rodzaju tych żylastych nerwowych

podrygujących na wietrze z częściami nadgryzionymi

a ciebie będą nadrywać na swój użytek

aż w końcu się rozszeleścisz i pozostanie użyłkowienie

żebyś mógł się rozerwać w pół

w ramach tytułu chwasta

 

 

Mucha co mu płatki zeżarła i reszta delikwentów

 

Lubię białe narcyzy i żółte żonkile. Tak, jest różnica. Nie lubię słoneczników. Kiedyś lubiłam, za to żonkile wolałam białe. Najlepiej suszone aż na brąz. O narcyzach nie myślałam wcale, no bo niby z jakiego powodu? Zupełnie nie były w moim guście. Nie wiem z resztą skąd ten pomysł. Ty wiesz w ogóle, że on się gapił w taflę wody jak jakiś głupi? No, ten od kwiatka, przecież mówię. Złote miał włosy, jak słońce. Tak, wierzę ci, że ty wiesz.

To jeszcze raz: kiedyś lubiłam słoneczniki i białe żonkile. Żółty brzydki kolor, nie podobał mi się nigdy. A słowo jakie brzydkie. Język tak jakoś bzyczy jak pszczoła tylko niemiododajna.

Dlatego moje żonkile były zawsze białe. Bo biel jest delikatna i nie jeździ po języku, jakby właśnie dostała nowy traktor na pierwszą komunię. Bo to przyjemny kolor i wszystko na nim widać co do roztocza. Ale na żonkilach nie widać było nigdy, bo niby czyste były. Nie to co żółty.

Żółte to jest słońce, przynajmniej w przedszkolu było, jak kolorowałam, a na nie już całkiem nie da się patrzeć. Poza tym nie lubiłam też nigdy lata. I wakacji. Wielu rzeczy właściwie.

Tylko słoneczniki lubiłam. Brązowe w środeczku, nie trzeba suszyć. No, bo po co? Rozsypie się to i co? Syf, burdel, sodoma, gomora, no śmietnik. I nie ma kto tego zbierać. Bezużyteczne te płatki, nie-płatki. Ale ładnie wyglądają. Muchy podobno się w nich lubują, to znaczy tak słyszałam, bo muchą nie jestem. Może w innym życiu byłam.

No, ale jakbym była, tak na niby, to możliwe, że nawet bym dziabła. Tak, o, żeby zobaczyć.

Ale nie wszystko, bo jak przylatuje mucha, to przecież nie sama. Dzieci trzeba wykarmić, bo inaczej się skończy, jak ten słonecznik. Jego to nie karmili. I proszę, jak skończył, teraz jest tylko brązowy. Jak błoto itp. Ale nie patrzę na to. Bo co z tego, jak słoneczniki zawsze były, są i będą żółte? Tak kolorują w przedszkolu. Na szczęście jest jeszcze żonkil, tylko ten pyłek, ten żółty, go trochę znarcyział. Więc kiedyś lubiłam słoneczniki, ale teraz lubię tylko ich pestki.

 

Zdjęcie: Martyna Krzywicka: „Liścik.