ISSN 2658-1086
Wydanie bieżące

15 stycznia 2 (98) / 2008

Paweł Tomczok,

PRZESZŁOŚĆ – JAK TO DZIAŁA? INSTRUKCJA OBSŁUGI PAULA RICOEURA

A A A
„Pamięć, historia, zapomnienie” to jedna z ostatnich prac Paula Ricoeura – książka, która ma wypełnić lukę między trzytomowym „Czasem i opowiadaniem”, gdzie francuski filozof zajmował się szeroko pojmowanymi filozoficznymi podstawami opowiadania a „O sobie samym jako innym”, gdzie zarysował własną propozycję antropologii człowieka zdolnego. W omawianej książce uwaga skupia się raz jeszcze na części wspólnej obu poprzednich projektów – na czymś, co można chyba określić jako pragmatykę przeszłości. Przedmiotem uwagi będzie zatem człowiek jako istota zdolna do pamiętania, do przekształcania pamięci i dokumentów w wiedzę historyczną, oraz do zapominania, do przebaczania dziejowych win.

Jak przystało na klasyka filozofii hermeneutycznej Ricoeur prowadzi swoje rozważania w dialogu – i jak zwykle w przypadku tego autora podziw budzi olbrzymie spektrum dzieł włączonych do dyskusji. Podkreślmy od razu – dyskusji oryginalnej, proponującej odświeżającą lekturę prac klasycznych: Platona, Arystotelesa, Augustyna czy Bergsona. Obranie klasyków filozofii za punkt wyjścia hermeneutycznej rozmowy nie zamyka jednak Ricouera na współczesne problemy humanistyki, a nawet elementy neurologii; interesuje się on fizjologicznymi podstawami pamiętania i szuka uzgodnienia fenomenologicznego i naturalistycznego punktu widzenia. Dlatego też „Pamięć, historię, zapomnienie” można czytać jako całościowe wprowadzenie w problematykę filozoficzną XX wieku. Bo czy nie znajdziemy tu odniesień do najważniejszych debat poprzedniego stulecia ukazanych jednak w żywym sporze? Hermeneutyczna summa dwudziestowiecznej wiedzy humanistycznej nie pozwala jednak na żadne zamknięcie, syntezę – i chyba dlatego jest dla nas książką ważną, pogłębiającą kwestie, na które natknąć się możemy przeglądając codzienne gazety.

Autor nazywa swoją książkę „trójmasztowcem”, podkreślając, że wszystkie maszty: „Fenomenologia pamięci, epistemologia historii, hermeneutyka historyczności mają w istocie część wspólną, którą tworzy obszar problematyki związanej z reprezentacją przeszłości” (s. 8). Reprezentacja przeszłości posiada w omawianej pracy rys pragmatyczny – zawsze chodzi o to, jak przeszłość działa (pozostawiając ślady) i jak my działamy przeszłością. Już przy badaniu pamięci pojawi się arystotelesowskie rozróżnienie na pamięć jako mneme (bierna ewokacja obrazów zdarzeń przeszłych) i pamięć jako anamesis (aktywne poszukiwanie przeszłości, działanie). Dotychczasowe uprzywilejowanie semantyki przeszłości ustąpi miejsca dostrzeżeniu instytucjonalnych ram oraz praktycznych odniesień mówienia o przeszłości. Epistemologia historii podąża zaś schematem klasycznej retoryki: kolejne fazy operacji historiograficznej możemy przypisać do odpowiednich etapów budowania mowy: faza dokumentalna to w istocie inwencja, wymyślanie tematu i przesłanek, faza wyjaśniania/rozumienia to etap kompozycji, tworzenia argumentacji, zaś faza reprezentacji to wprowadzenia tropów i figur, by przekształcić zbiór danych w jednolity obraz. Tak jak w mowie retorycznej, tak i w epistemologii poszczególne fazy mogą zostać oddzielone tylko względnie – tak naprawdę zawsze inne elementy istnieją, chociażby jako domniemania czy wstępne założenia.

Pragmatyzm Ricoeura najpełniej rozwija się jednak w ostatniej części, gdy podejmuje dyskusję o wielowymiarowej historyczności człowieka. Można tu postawić pytania o znaczenie historii i tworzenia kategorii historycznych dla ludzkiego samorozumienia (kategorii takich jak np. nowoczesność – ważna dyskusja z Koselleckiem), można zapytać, jak historia dopełnia ludzką naturę, czy wreszcie – w kluczowym sporze z Heideggerem – spojrzeć na ludzką śmiertelność nie z perspektywy ontologii fundamentalnej zatroskanego jestestwa, ale istoty cielesnej, która w historiografii zmaga się z własną śmiertelnością; operacja historiograficzna będzie tu „pisemnym ekwiwalentem społecznego rytuału złożenia do gronu, pochówku” (s. 486).

Historyczność i przemijalność ujawniają również wymiar zapomnienia – przymusu zapominania, dzięki któremu można działać, istnieć, żyć. Wychodząc od metafory zacierania śladów, Ricoeur zmierza do jednego z bardziej palących zagadnień związanych z „Czasem pamięci” oraz pytaniem o winę i wybaczenie. W tym momencie abstrakcyjne rozważania antropologiczne wkraczają w obszar blisko związany z polityką historyczną i potrzebą ciągłego opowiadania przeszłości na nowo – dla francuskiego filozofa przedmiotem zainteresowania będzie na przykład spór historyków o możliwość innego opowiedzenia historii III Rzeszy, czy rozliczenia z postawą Francji w czasie II wojny światowej.

Pragmatyczne ukierunkowanie książki Ricoeura pozostanie jednak puste, jeżeli nie będziemy potrafili zaaplikować jego rozważań do aktualnych kwestii, ważnych tu i teraz. W jaki sposób problemy stawiane przez francuskiego filozofa mogą być nam bliskie? Autor zmusza do połączenia dwóch spojrzeń zwykle rozdzielonych – mikroskopowego badania przeszłości, skupiającego się na konkretnych problemach z przyglądaniem się wielkim narracjom, które zwykle stoją za materiałowymi pracami historyka. Przykładem tego, jak działa przeszłość mogą być dwie wielkie opowieści, które dominują w polskich dyskusjach. Pierwsza narracja – nazwijmy ją „inteligencką” (pamiętając o ograniczeniach tej kategorii) – dotyczy ludowego antysemityzmu, który doprowadził do zaangażowania części polskiego społeczeństwa w działania przeciwko ludności żydowskiej. Fundamentem tej opowieści jest przekonanie o nie zmazanej winie Polaków i wynikającej z niej traumie, którą trzeba wyleczyć. Druga narracja – antyinteligencka, dekomunizacyjna czy lustratorska – koncentruje się na powojennej działalności polskich elit, które powinny zostać rozliczone ze swoich błędów. Tekstem założycielskim tej opowieści może być „Hańba domowa”, tak jak ostatnim przejawem poprzedniej będzie wypowiedź Michnika o tym, że Polska posiada lepszą elitę niż sobie zasłużyła. W obu narracjach dochodzi do określenia winy, zalecenia terapii, ale słabością obu dyskursów jest dostrzeganie winy tylko w przeciwnej grupie – pokuta nie może być zatem skuteczna, gdyż uderzenie trafia nie we własne piersi. Tym samym zaś odebrane być musi jako cios, przed którym trzeba się bronić.

Hermeneutyczne rozważania pozwalają nam dostrzec, że w obu przypadkach jako problematyczny jawi się podmiot tych pamięci – obie, można powiedzieć, nie są narracjami w pierwszej osobie, autonarracjami, ale reprezentują treści, które konkurujące zbiorowości narzucić pragną antagoniście. Sytuację tę próbowałby zapewne Ricoeur opisać pojęciami psychoanalitycznymi – jako wyparcie, fundujące niewyartykułowaną traumę, słabo uświadomiony, wstydliwy uraz, które musi zostać przepracowany.

Trauma stwarza zatem dwie możliwości zapomnienia – zaniechanie lub wybaczenie. W pierwszym przypadku możemy mówić o „grubej kresce”, o zapomnieniu dawnych podziałów i stworzeniu mitu jakiejś nowej jedności, w drugim chodzić będzie o przyswojenie trudnej narracji i przejście przez rytuał wybaczania. Komplikacją pierwszej możliwości będzie zawsze możliwość nieproszonego przywołania pamięci, czy, znacznie częściej, aktywnego przywoływania kłopotliwych zdarzeń.

Książka Ricoeura uświadamia nam złożoność naszej relacji do przeszłości – złożoność, której nie możemy zredukować, gdyż wynika ona z naszej ludzkiej kondycji. Mimo świadomości braku historycznego obiektywizmu, możliwości manipulowania pamięcią i różnicy między dyskursem sądowniczym a historycznym, przeszłość ciągle zmusza nas do powagi, zajmowania stanowiska i namysłu nad własną historycznością. Bo jeżeli to my nie będziemy działać przeszłością, przeszłość będzie działać nami.
Paul Ricoeur: „Pamięć, historia, zapomnienie”. Przeł. Janusz Margański. Universitas, Kraków 2006 [seria: „Horyzonty Nowoczesności”, t. 54].