ISSN 2658-1086
Wydanie bieżące

1 lutego 3 (99) / 2008

Izabela Franckiewicz,

HISTORIA O ŻYCIU ZAPIĘTYM W SKAFANDRZE

A A A
Jean-Dominique Bauby urodził się w 1952 roku; zmarł czterdzieści pięć lat później we Francji. Był dziennikarzem, redaktorem „ELLE”. W grudniu 1995 roku zapadł na tzw. syndrom zamknięcia, co spowodowało całkowity paraliż. Świadomość odzyskał na początku 1996 roku. Nie udało mu się jednak odzyskać panowania nad własnym ciałem. Do śmierci pozostał całkowicie bezwładny. Choroba „zamknęła” go w tytułowym skafandrze. Jedyną częścią ciała, nad którą nie utracił kontroli, była lewa powieka. To ona stała się dla niego podstawowym narzędziem komunikacji, pomostem między jego wnętrzem a światem zewnętrznym. Z jej pomocą, korzystając ze specjalnie przygotowanego alfabetu, mógł się porozumiewać z otoczeniem. W ten sposób także – niejako „napisana powieką” – powstała książka „Skafander i motyl”. Na jej podstawie Julian Schnabel nakręcił film „Motyl i skafander”, który został obsypany licznymi nagrodami, m.in. na Festiwalu Filmowym w Cannes (nagroda dla najlepszego reżysera oraz nagroda za najlepsze zdjęcia dla Janusza Kamińskiego), łódzkim Camerimage (najlepszy film) oraz podczas ceremonii wręczenia Złotych Globów.

„Motyl i skafander” to nie tylko ciekawa opowieść, tym bardziej interesująca, że tragiczna. To film, który naprawdę przykuwa uwagę. Uczucie zaangażowania, jakie budzi, wynika w dużej mierze nie tylko z samej historii, ale i ze sposobu jej opowiedzenia. Monolog wewnętrzny, który prawie bezustannie prowadzi główny bohater, sprawia, że Bauby staje się nam bliski. Dodatkowo na szeroką skalę zastosowana została w filmie subiektywizacja punktu widzenia. Wiele scen niemal dosłownie „widzimy” lewym, mrugającym okiem Bauby’ego, co sprawia, że i my sami, towarzysząc głównemu bohaterowi w jego załamaniach i podnoszeniu się z nich, czujemy się tak jakby zapięci w skafander.

Film Schnabela, podobnie zresztą jak i literacki pierwowzór, nie jest po prostu pamiętnikiem choroby głównego bohatera. To uniwersalna opowieść o relacji zniewolonego ciała i pragnącego pozostać wolnym umysłu. Ani Bauby, ani Schnabel nie starają się nadać swym dziełom kształtów przypowieści o tym, że w każdej sytuacji można dostrzegać uroki życia itp. Przeciwnie – pokazują, jak trudno to zrobić za pomocą jednego, unieruchomionego przez resztę ciała, oka. Doskonałą ilustracją tego stanu rzeczy są cyniczne, niekiedy rozpaczliwe, czasem zaś pełne poczucia humoru komentarze Bauby’ego. Podstawowe przesłanie filmu brzmi jednak optymistycznie: nie należy się nigdy poddawać, bo wielkich rzeczy można dokonać nawet za pomocą tylko jednego oka.

Nie da się ukryć, że historia sparaliżowanego człowieka, który „okiem pisze” książkę, to temat sam w sobie chwytliwy, co może stanowić atut, ale i przedmiot krytyki. Wielu przecież poszukuje w kinie czegoś więcej niż opowieści pisanych przez życie. Trudno również uciec w filmie tego typu od konwencjonalnej dramaturgii i emocjonalności, których zresztą nie sposób kwestionować w obliczu tego rodzaju realnej tragedii.

Bezsprzecznym faktem jest, że „Motyl i skafander” to znakomicie zrealizowany film, oparty na dobrym scenariuszu z ciekawymi rozwiązaniami narracyjnymi, które pozwalają widzowi przenieść się w przeszłość i poznać życie głównego bohatera w czasach sprzed wypadku. Na uwagę zasługuje także kreacja Mathieu Amalrica, który rewelacyjnie wcielił się w rolę redaktora „ELLE”. Przede wszystkim jednak uwagę przykuwają mistrzowskie zdjęcia Kamińskiego, za pomocą których nie tylko opowiada on historię, ale eksploruje możliwości kina, grając z uwarunkowaniami percepcyjnymi odbiorcy.

Film Schnabela może przypaść do gustu szerokim rzeszom odbiorców. Każdy może zobaczyć w nim co innego: historię sławnego i bogatego człowieka, któremu los spłatał figla; opowieść o życiu oraz o tym, co od nas niezależne i rzeczach, na które jednak możemy wpłynąć; refleksję na temat relacji ciało – umysł. „Motyl i skafander” jest wreszcie prawdziwą ucztą wizualną, opowieścią, która robi wrażenie, a po projekcji zostawia dziwne uczucie smutku i radości życia równocześnie. Z pewnością warto ją zobaczyć.
„Motyl i skafander” (Le Scaphandre et le papillon). Reż. Julian Schnabel. Scen. Ronald Harwood. Obsada: Matthieu Almaric, Emmanuelle Seigner. Gatunek: biograficzny / dramat. Francja / USA 2007, 112 min.