ISSN 2658-1086
Wydanie bieżące

1 lipca 13 (109) / 2008

Agnieszka Wolny-Hamkało,

WIERSZE

A A A
gra

Zbliżamy się do śmierci zawsze,
kiedy zaczyna masować swój kark.
Śpiący. Za kierownicą. Przeszkadza
mu światło i wrzask. Ale jest teraz szczęśliwy,
więc tylko się droczy. Mruży oczy, udaje.
Nie baw się tak, bo zaśniesz – mówię.
Podejmuje grę i nocą puka do mojej wanny:
nie baw się tak, bo nie zaśniesz.




nóż

Wystarczyło, żeby kupił jej wtedy
jakiś drobiazg, zaprosił
na francuski film. Ale nie:
wściekł się z powodu tępego noża
i przedmiotów martwych.

Zdradziła go pośpiesznie, niedokładnie
(niedbale?). Bez ochoty i sensu,
jakby jadła zimną zupę. Z obowiązku.

Trudno jej potem było
tulić się do dziecka,
ale nabrała ciała i jakby bardziej
się stała. Obcięła włosy i poszła
na bardzo głęboki peeling.




ocieplacze

Mrówki wyszły z krzyża
i weszły na czekoladę, ale zjadła.
Pająk napluł do gniazda jętek
serdecznie życząc im śmierci
we własnej skórzanej głowie, ale spała.

Znaki przyrody trzeba właściwie przeczytać,
ale była zajęta jego rękami:
pachniały młodą sierścią,
wnętrzem skórzanej torby.

Cały dzień jedli krówki na słońcu.
Pożegnali się głupio, niezręcznie.
Poszli szybko w fałszywych kierunkach –
w odwrotnych kierunkach.

Siedzi na górce i robi
małe pożary w słoikach:
ślimak tłusty jak żółtko, mysz
wywrócona na lewą stronę -

teraz mają karę.




Samba

Ze względów wychowawczych
siadła na psim legowisku
z gazetą i kawą. Nabzdyczona.

Pies się obruszył niezmiernie,
zatrząsł z oburzenia, a potem
zszedł do parteru i skomlał.

Od tej pory już nigdy
nie wchodził przed nią po schodach.