ISSN 2658-1086
Wydanie bieżące

15 listopada 22 (118) / 2008

Przemysław Olczak,

„WYSPA” – LUDZKA PRZYZWOITOŚĆ WEDŁUG ŁUNGINA

A A A
„Wyspa” to opowieść o grzechu i odkupieniu. Anatolij (Piotr Mamonov) – główny bohater znaleziony przed laty na brzegu morza przez mnichów – pracuje w monastyrze jako palacz. Sypia w kotłowni, odziany w łachmany, całymi dniami wozi taczką węgiel z rozbitego, skutego lodem transportowca, by zapewnić ciepło swoimi wybawcom. Rezygnuje z wszelkich wygód, jakie starają się mu zapewnić mnisi. Swoją ciężką pracą, modlitwą i ascezą budzi podziw nie tylko mieszkańców klasztoru, ale też okolicznej ludności, która uważa go za świętego. Bohater nieustannie gości pielgrzymów, którzy dowiedziawszy się o jego darze, przybywają z najodleglejszych zakątków Rosji, by leczyć swoje ciała i sumienia. Anatolij sprawia, że zdrowieją, doradza im, jak mają rozwiązywać problemy, uzdrawia ich udręczone dusze. Jednak czyny te nie przynoszą mu ulgi w cierpieniu… Przed laty, podczas wojny, aby uratować własne życie, na rozkaz Niemców zabił dowódcę statku, na którym służył jako marynarz. Grzech ten stał się źródłem cierpienia, które nigdy go nie opuszcza.

Niewiele jest filmów tak rzetelnie opisujących człowieczeństwo i odnoszących jednocześnie do mitów. Sztuka łączenia refleksji o podstawach naszego bytu z namysłem nad światem mityczno-baśniowym była i jak widać, nadal jest mocną stroną artystycznej wrażliwości Rosjan. Łungin w swym filmie nawiązuje do najlepszych rosyjskich tradycji literackich i filmowych. Czerpie z baśni ludowych, kontynuuje rozważania Dostojewskiego nad motywem zbrodni i kary, kultywuje stylistykę obrazów Tarkowskiego, wpisuje się w wysmakowany humor Michałkowa. Wyobrażenia na temat sensu ludzkiego istnienia, grzechu i odkupienia mają w filmie Łungina postać niezwykle czytelną. Reżyser z wielką dokładnością odtwarza kolejne dni życia bohatera, czyniąc z niego postać nader wiarygodną, która może być rozpatrywana z perspektywy różnych wymiarów ludzkiej egzystencji. Anatolij nie jest typowym świętym, oddającym się w swej ascezie Bogu. Ma pewne słabości. Większość mnichów mieszkających w klasztorze, pomimo podziwu, jaki bohater w nich wzbudza, nie darzy go sympatią. Powodem takiego stanu rzeczy nie jest zazdrość o ogromną sławę, jaką zyskał, ale jego dokuczliwa osobowość. Anatolij jest złośliwym i nieustępliwym sąsiadem: drwi z codziennych obrzędów, którym mnisi się oddają, co rusz płata im psikusy (na przykład smarując klamki sadzą), podkłada ogień pod jeden z klasztornych budynków, wyśpiewując głośno słowa swojej ulubionej pieśni, a zamykając odpływ kominowy, próbuje dymem wypędzić złe duchy, czym niemal doprowadza do uduszenia przeora klasztoru. Często jest za owe wybryki karany. Mimo to mnisi pozwalają mu mieszkać w klasztorze, akceptują jego naturę. Anatolij jest przecież bożym szaleńcem.

Prawda inscenizacji oraz ogromna wyobraźnia reżysera „Wyspy” składają się na przejmujący obraz cierpiącego człowieka, który znajduje wybawienie. Portret wierzącego Anatolija odmalowany zostaje na tle dwóch innych sposobów doświadczania boskości, dzięki czemu wydaje się tym bardziej prawdziwy. Główny bohater jest nieprzewidywalnym, zatraconym w cierpieniu człowiekiem, który poprzez doświadczenie bólu zyskuje pewność istnienia Boga. Postawę poniekąd opozycyjną względem obranej przez Anatolija reprezentuje ojciec Jow (Dmitri Dyuzhev) – postać mozolnie, długotrwale wypracowująca swój stosunek do wiary. Przeorowi klasztoru z kolei Absolut jawi się w sposób młodzieńczy, bezpretensjonalny i trochę naiwny. I choć „Wyspa” nie jest z pewnością filmem stricte religijnym, w sposób niezwykle wnikliwy pokazuje to, co określamy mianem „zwykłej ludzkiej przyzwoitości”.

„Wyspa” Pawła Łungina to film pełen symboli: piekielnego ognia, oczyszczającej wody, boskiego powietrza, którym dławi się Anatolij. To przypowieść o sensie ludzkiego bytu, cierpieniu, zbrodni, ale także fascynacji zjawiskami przyrody. Bezkresne przestrzenie Morza Białego i zmiany pór roku są tu nieustannie eksplorowane przez wrażliwe spojrzenie kamery, które z wielką dokładnością wychwytuje również budujące nastrój detale: skute lodem morskie trawy, gąbczaste porosty, po których stąpa bohater, czy zadymione wnętrze kotłowni, w której mieszka. Całości dopełniają pozwalające unieść ciężar opowiadanej historii sceny komiczne. Wszystko to sprawia, że pomimo długich ujęć, rytm „Wyspy” pozwala nawet nieoswojonemu z tego typu kinem widzowi na komfortowe i pełne zatracenie się w oglądanej historii.
„Wyspa” („Ostrov”). Reż.: Paweł Łungin. Scen.: Dmitri Sobolev. Obsada: Piotr Mamonov, Dmitri Dyuzhev. Gatunek: dramat. Rosja 2006, 112 min.