ISSN 2658-1086
Wydanie bieżące

15 listopada 22 (118) / 2008

Agnieszka Nęcka,

PROZATORSKI BIGOSIK

A A A
Zrobienie antologii współczesnych polskich opowiadań jest wprawdzie zadaniem ambitnym, potrzebnym i niezwykle przydatnym, ale – niejako z definicji – narażonym na rozmaite zarzuty w rodzaju: zbyt mało reprezentatywny wybór, niedostatecznie czytelne zasady doboru lub nie dość dobrze przemyślany układ kompozycyjny. Pułapek owych nie ustrzegł się w pełni Andrzej Skrendo – redaktor wydanej właśnie antologii i równocześnie autor posłowia do pretendującego poniekąd do miana „the best of...” tomu prozatorskiego, sygnowanego przez Wydawnictwo Forma. Nie ustrzegł się, bo – mimo asekuracyjnych dopowiedzeń – ustrzec się po prostu nie mógł. Zaserwowany przez niego przegląd prozatorskich dokonań i możliwości przypomina klasyczny polski bigosik, do którego przygotowywania wykorzystuje się to, co akurat ma się pod ręką, choć – co należy podkreślić już na wstępie – wszystkie zamieszczone w antologii opowiadania nie były wcześniej nigdzie drukowane. W efekcie owego „pomieszania z poplątaniem” obok tekstów podporządkowanych dykcji realistycznej zostały ulokowane narracje metafizyczne, obok opowiadań napisanych „tradycyjnie” są utwory neoawangardowe. Wśród autorów pomieszczonych tu próz znaleźli się reprezentanci różnych pokoleń: począwszy od najmłodszych (m.in. Marcin Bałczewski [ur. 1981], Dawid Kain [ur. 1981], Michał Płaczek [ur. 1987]), poprzez przedstawicieli „roczników sześćdziesiątych” (takich jak np. Marek Gajdziński [ur. 1962], Krzysztof Niewrzęda [ur. 1964], Zygmunt Stamm [ur. 1965] czy Grzegorz Wróblewski [ur. 1962]) na pisarzach „starszej” generacji skończywszy (Waldemar Góźdź [ur. 1951], Jerzy Pluta [ur. 1942], Anatol Ulman [ur. 1931]). „2008 antologia współczesnych polskich opowiadań” mieści zarówno teksty pisarzy, którzy mają już ugruntowaną pozycję na literackim Parnasie (m.in. Darek Foks, Inga Iwasiów, Karol Maliszewski, Janusz Rudnicki, Jerzy Sosnowski czy Adam Wiedemann), ale i takich, przed którymi dopiero otwiera się możliwość zrobienia literackiej kariery. Wyznacznikiem selekcji nie było także miejsce urodzenia lub zamieszkania poszczególnych twórców, wśród których znaleźli się mieszkańcy Kołobrzegu (Lech M. Jakób), Łodzi (Bałczewski), Torunia (Krzysztof Ćwikliński), Warszawy (Płaczek, Krystyna Sakowicz), Rzeszowa (Paweł Przywara), Częstochowy (Łukasz Suskiewicz), Berlina (Brygida Helbig), Kopenhagi (Wróblewski) czy Verden (Artur Becker).

Omawiany tu tom – skonstruowany ponad rozmaitymi podziałami – łączy tedy obieg krajowy z emigracyjnym, patriarchalny z feministycznym, młodoliteracki z „dojrzałym”, a wszystko po to, by móc pokazać aktualnie panujące w polskiej prozie trendy i bogactwo formalno-językowych rozwiązań. Każdy z dwudziestu siedmiu obecnych w zbiorze prozaików jest – co oczywiste – na swój sposób niepowtarzalny i każdy z nich posiada własną wrażliwość językową, a mimo to da się pogrupować ich utwory choćby pod względem dokonywanych przez twórców wyborów tematycznych. Dlatego zamieszczone w antologii opowiadania – z grubsza rzecz ujmując – dzielą się na trzy sekwencje, zdominowane przez trzy wyraźnie zarysowane problemy tematyczne: naświetlane z dwóch perspektyw relacje damsko-męskie, doświadczenie emigracji oraz – co uwidacznia się najmocniej w utworze „Jan Vertellen” Marcina Bałczewskiego, „Hodowli” Dawida Kaina, „Przed-wiersze(m)” Miłki O. Malzahn czy „Nieuniknionej snopodobności” Krzysztofa Niewrzędy – kłopotów z pisaniem. Większość tekstów posiada jednak wspólny mianownik, za który można by uznać opisywane na różne sposoby osamotnienie, mające swe źródła w niezrozumieniu innych i byciu przez innych niezrozumianym, słowem: w niedopasowaniu do otaczającej rzeczywistości. Tak się dzieje chociażby w inicjującym zbiór opowiadaniu „U.R.L.O.P.” Jerzego Sosnowskiego, w którym uczucie łączące Izę i Roberta wygasa niepostrzeżenie, przekształcając „słuchanie melodii głosu, podziwianie gestykulacji, przekazywanie sobie energii” w zdawkowe odpowiedzi i pogłębiającą się wzajemną obojętność. Znamienny jest także rejestr trudnych relacji między babką, matką i córką zobrazowany przez Artura Daniela Liskowackiego w „Odchodząc, wracając”. Outsiderem i emocjonalnym kaleką jest bohater narracji Pawła Przywary. „Absolutysta” przynosi bowiem historię Tora Jensena, który porywał kobiety, by umieszczając je w „złotej klatce”, mieć możliwość podglądania i filmowania ich codziennych zachowań. Z kolei Waldemar Góźdź pokazuje w „Dawidzie” prowadzącą do morderstwa miłość homoseksualną.

Wyłaniający się z większości zamieszczonych w zbiorze utworów obraz rzeczywistości jest opisem naszego zdegenerowanego „tu i teraz”, w którym dominującą rolę spełnia seks, alkohol i przemoc. Są jednak i takie prozy, jak „Księgi” Krystyny Sakowicz lub „Odchodząc, wracając” Liskowackiego, które skupiają uwagę na aspekcie metafizycznym, pokazując, że nie wszystko jest tak proste, oczywiste i przewidywalne, jak mogłoby się wydawać. Zdarzenia, ludzie i ich emocje, które objawiają się choćby pod postacią snów – bywają niezrozumiałe czy niewytłumaczalne za pomocą praw logiki i racjonalizmu, nieprzeniknione. Jawa bowiem nie zawsze potrafi w sposób wystarczający zobrazować świat takim, „jakim jest i jakim nie jest, jakim się staje i jakim się go doznaje”. W konsekwencji groteska miesza się tu z realizmem, czarny humor z absurdem, język potoczny, momentami dosadny splata się z dyskursem przepełnionym liryzmem. Dzięki temu powyżej wyselekcjonowane nadrzędne tematy łączą się ze sobą w rozmaitych konfiguracjach i na rozmaitych poziomach, w wielu przypadkach dając ciekawe rezultaty. Intrygujące koncepty twórcze, zaskakujące puenty, świeże rozwiązania formalne nie są – niestety – charakterystyczne dla wszystkich zamieszczonych w omawianej tu antologii narracji. Ich „nierówność” wynika jednak – jak chciałabym wierzyć – z wyboru odmiennych poetyk. W zamykającym antologię posłowiu Skrendo konstatował: „Bez wątpienia żyjemy dziś w czasie pewnego pomieszania, a na pewno równorzędności wielu tradycji. Nie istnieje tradycja uprzywilejowana, ani tym bardziej centralna. Mamy do czynienia z wyborami pisarskimi, które mają autonomiczną motywację i równorzędne uzasadnienie estetyczne. Ocenianie tych tradycji (...) byłoby lekkomyślnością. Można jednak powiedzieć, że sytuacja taka, oprócz zalet – a jedną z nich jest pewna swoboda w podejmowaniu decyzji artystycznych – ma również swe niewygody. Pojawia się bowiem niebezpieczeństwo zerwania dialogu, wyboru w sytuacji zupełnej równorzędności wartości, które nie muszą i nie chcą się ze sobą komunikować”.

W moim odczuciu składające się na tom „2008 antologia współczesnych polskich opowiadań” teksty, dialogując ze sobą, wzajemnie się dopełniają i dopowiadają. Wszak sekret dobrego polskiego bigosu tkwi poniekąd w tym, że wszystkie jego składniki – mimo swej różnorodności – są w stanie zespolić się w jedno, mające wyjątkowy smak danie. Wbrew pewnym zastrzeżeniom, jakie można by formułować pod adresem omawianej tu antologii, tak właśnie stało się przy okazji konstruowania owego prozatorskiego zbioru, którego najlepszym podsumowaniem – w moim przekonaniu – byłby fragment pochodzący z narracji Karola Maliszewskiego – znacząco zatytułowanej „Sekta”: „(...) pięć procent społeczeństwa ma jakąś świadomość umowności otaczających nas słów, gestów, zachowań i rytuałów, zaś reszta żyje z dnia na dzień i tej świadomości nie ma, biorąc wymienione falsyfikaty za coś oczywistego i równie naturalnego jak trawa, powietrze czy woda. Jeśli poważnie potraktować pewną anegdotę, to świat składa się w pięciu procentach z wariatów, a w dziewięćdziesięciu pięciu z niezdiagnozowanych. Ale w tej anegdotce jest jeszcze coś, niepokojąco uwierające ziarenko innej prawdy. Ten, kto przejrzy na oczy, pozbawi się złudzeń co do symulakrów i falsyfikatów, zostaje osądzony jako szaleniec. Cóż za rozdarcie! Nie dość, że już przerażony pustką w sferze wartości, że właśnie zobaczył teatr świata od jego przerażających kulis, to jeszcze opuszczony przez swoich (...), a jedyne, co mu się proponuje, to leczenie, odwyk, różowe tabletki, wygodne szelki w ramach społecznie zagwarantowanego kaftanu bezpieczeństwa”.

Człowiek, chcąc być społecznie akceptowany, przyjmuje reguły obyczajowo-kulturowej gry, niejednokrotnie wypierając swoje pragnienia i rezygnując z „bycia sobą” lub uciekając w sny i fantazmaty. Takie postępowanie bywa jednak głównym powodem popadania w apatyczność, pogłębiania problemów z nawiązywaniem komunikacji z innymi, a tym samym tworzeniem się emocjonalnej impotencji i zachowań autodestrukcyjnych. Nie jest to nowa czy też odkrywcza diagnoza, ale jeśli tyle osób naraz stawia ów problem, naświetlając go z kilku perspektyw, to ewidentny znak, że pora najwyższa, by się nad tym głębiej zastanowić. Może przy okazji wspólnego pochłaniania bigosu? A może – jak w jednej z zamieszczonych w antologii narracji – podczas stania w korku?
„2008 antologia współczesnych polskich opowiadań”. Red. i posłowie Andrzej Skrendo. Wydawnictwo Forma. Stowarzyszenie Literackie Forma. Szczecin, Bezrzecze 2008.