ISSN 2658-1086
Wydanie bieżące

1 grudnia 23 (119) / 2008

Justyna Hanna Budzik,

TWARZĄ W TWARZ. MASKA BATMANA, MAKIJAŻ JOKERA I MONSTRUALNOŚĆ HARVEYA DENTA

A A A
Nowości DVD
„Mroczny Rycerz” Christophera Nolana pretenduje do miana najlepszego filmu o Batmanie. Jest to bez wątpienia (arcy)dzieło dojrzałe, głębokie, zrealizowane z dbałością o poszczególne warstwy filmowej wizji losów komiksowego człowieka nietoperza. Reżyser, w zgodzie z poprzednim obrazem „Batman: Początek”, konsekwentnie wpisuje wątek super(?)bohatera Gotham City w szeroki kontekst egzystencjalny, kładzie nacisk na wiarygodny psychologizm postaci oraz proponuje publiczności dużo więcej niż tylko efektowny film akcji wzbogacony o elementy kina noir. „Mroczny Rycerz” wykazuje spójność z wcześniejszą propozycją Nolana, pokazującą narodziny Batmana w zdegenerowanym mieście szaleńców i przestępców.

Tym razem jednak akcent przeniesiony został z podwójnej tożsamości Bruce’a Wayne’a (Christian Bale) na jego największego przeciwnika, szaleńczego Jokera (Heath Ledger). Destrukcyjna, diabelska działalność umalowanego klauna stanowi motor działalności Batmana. Joker uosabia siły chaosu i zniszczenia, przeciwko którym w obronie miasta występuje zamaskowany Wayne. Osią konstrukcyjną filmu jest konflikt Jokera i Batmana, niekończący się pojedynek, tłumaczący upiorne zasady rzeczywistości Gotham. Joker ma jeden cel: odkryć twarz Mrocznego Rycerza; sam walczy bez maski, a jego przeraźliwe zabawy zmierzają do zdzierania masek społeczeństwa, które zna od środka. W układzie Batman – Joker pojawia się przy tym jeszcze trzecia postać, prokurator Harvey Dent (Aaron Eckhart), stojący zarazem po stronie dobra jak i zła.

Obraz Nolana, jak na opowieść o Batmanie przystało, zachwyca niesamowitymi efektami, brawurowymi pościgami czy wprowadzeniem w świat filmowy najnowocześniejszych gadżetów technologicznych. Niemniej jednak najważniejsze treści, dotyczące egzystencjalnych problemów postaci, pojawiają się w słowach. Dialogi w „Mrocznym rycerzu” są niezwykle poruszające, nawet jeśli miejscami rażą pompatycznością lub absolutyzacją kwestii dobra i zła. Świetne teksty nie odniosłyby jednak takiego efektu, gdyby nie mistrzowska gra aktorska (zwłaszcza Heatha Ledgera) oraz odpowiedni sposób wykreowania ekranowego wizerunku każdej z trzech najważniejszych postaci.

Główny dramat „Mrocznego Rycerza” rozgrywa się w złożonej relacji Jokera i Batmana, z których każdy znajduje swe przewrotne odbicie w postaci prokuratora. Wiele kluczy interpretacyjnych do dzieła Nolana odnaleźć można, analizując uważnie wizerunek najważniejszych bohaterów. Konstrukcja każdej z trzech postaci wypływa ze sposobu, w jaki jawi (lub ukrywa) się przed nami ich twarz: zasłaniana maską, pokryta makijażem lub trwale zdeformowana. Pragnę teraz przyjrzeć się tym wizerunkom, próbując dociec, co oznacza taki a nie inny „wyraz twarzy”.

Maska

Batman od samego początku jest postacią dwuznaczną. Prowadzi podwójne życie – jako Bruce Wayne i jako człowiek nietoperz – w zależności od sytuacji występując w jednej lub w drugiej roli. Rozdzielność tych dwóch wcieleń podkreślana jest na różne sposoby; jednym z ważniejszych wątków filmu jest przecież zmęczenie bohatera nieustannymi zmianami kostiumu. Mrocznym Rycerzem targają wątpliwości, dopada go zniechęcenie i myśl, że Gotham być może nie potrzebuje już Batmana. Proces kształtowania się postaci człowieka nietoperza, zaprezentowany w poprzednim filmie Nolana, zakończył się; przebranie okazało się czymś więcej niż tylko uniformem zakrywającym prawdziwą (?) tożsamość Wayne’a i definiującym charakter Batmana. Bohater najwyraźniej nie potrafi już pogodzić ze sobą swoich dwóch wizerunków, człowiek nietoperz osiągnął niebezpieczną dla Bruce’a Wayne’a autonomię.

Należy zwrócić uwagę, iż życie tej postaci opiera się na ciągłych, odwracalnych przemianach przedsiębiorczego milionera w rycerza strzegącego mieszkańców miasta. Przemiany te dążą jednak do swego rodzaju „całkowitości” – kostium i maska Batmana wykluczają tożsamość Wayne’a. Postać człowieka nietoperza opiera się na szczegółowo opracowanym wizerunku, technologicznych akcesoriach i oczywiście nieodłącznej masce, która tak razi Jokera, największego przeciwnika Mrocznego Rycerza. Twarz Batmana jest ukryta, głos zostaje przesterowany przez modulator, kostium szczelnie pokrywa sylwetkę. W wyglądzie zewnętrznym człowieka nietoperza nie da się rozpoznać dziedzica fortuny Wayne’ów. Podwójność tożsamości bohatera rzutuje na jego życie osobiste, a zwłaszcza na jedną z głównych osi konstrukcyjnych filmu – wątek uczucia Bruce’a i Rachel (moim zdaniem najsłabiej poprowadzony zarówno w „Mrocznym Rycerzu”, jak i w filmie „Batman: Początek”). W obydwu filmach wyreżyserowanych przez Nolana Rachel Dawes powtarza, iż ona i Bruce mogą być razem tylko wtedy, kiedy nie będzie już Batmana. Dwoistość bohatera jest zbyt dojmująca, zbyt absolutna, aby możliwe było spełnienie się do końca jednej z jego dwóch tożsamości. Dwa imiona, dwa wizerunki, dwa głosy – niemal całkowite rozdzielenie (przynajmniej jeśli chodzi o wygląd) jest nie do zrealizowania w pełnym wymiarze. Nadejdzie moment, kiedy bohater będzie musiał zdecydować, którą tożsamość odrzucić.

Atrybutem, który najmocniej wyraża podwójność życia Wayne’a, jest czarna maska nietoperza. To ona stwarza wizerunek Batmana, jest jego rozpoznawalnym znakiem, w Gotham stanowi swego rodzaju ikonę tajemniczego bohatera i podstawowy rekwizyt licznych naśladowców. Maska jest też przyczyną diabelskiej walki Jokera z Batmanem – umalowany klaun pragnie, by Batman wreszcie pokazał prawdziwą twarz. Joker nie chce bowiem walczyć z teatralną postacią, stworzoną i przemyślaną od początku do końca. Kilka razy podkreślałam już ciągle dążącą do absolutności podwójność postaci Batmana. Nie jest to jednak dwoistość zupełna. Paradoksalnie, ukrywająca twarz maska stanowi o nieodwołalnej obecności Bruce’a Wayne’a w postaci człowieka nietoperza. Im szczelniej zakrywa fizjonomię Wayne’a, tym nachalniej każe myśleć o prawdziwej twarzy, która się pod nią znajduje. O masce pisał Claude Lévi-Strauss: „Sens maski nie tkwi więc w tym, co ona przedstawia, lecz w tym, co przeobraża, czyli w tym właśnie przeciw czemu (w zamian za co) przedstawia. […] równie istotne jest w niej to, co ukazuje lub chce ukazać, jak i to, co wyklucza”. Czarna maska przedstawia człowieka nietoperza, a zarazem przeobraża człowieka – Bruce’a Wayne’a, który przechodzi od jednej do drugiej tożsamości. Joker, który – jak postaram się dalej wykazać – jest postacią zdecydowanie bardziej spójną i jednorodną, w swoim szaleństwie destrukcji chce jednak, by jego przeciwnik zdjął maskę, traktując ten gest jako integrujący tożsamości Wayne’a i Batmana. Jak napisała na łamach „artPapieru” Magdalena Kempna, „strategię Jokera można scharakteryzować jako nieustanne zdzieranie masek, za którymi ukrywa się prawdziwa istota społeczeństwa i tworzących je jednostek”. Joker obsesyjnie chce zobaczyć ludzką twarz Batmana.

Makijaż

„- Dlaczego nazywają go Joker? – Bo nosi makijaż. – Makijaż? – Tak, żeby straszyć ludzi”. W taki sposób Joker zostaje scharakteryzowany przez ekipę, jaką wynajął do napadu na bank w sekwencji otwierającej film Nolana. Makijaż jest znakiem rozpoznawczym szalonego wesołka, który uosabia siły chaosu i zniszczenia w Gotham City. Budząca grozę, ekspresyjna charakteryzacja Jokera współgra idealnie z jego neurotycznym stylem wypowiedzi i chwiejnym zachowaniem; ma w sobie coś z karykaturalnej przesady, podkreślając upiornie wycięty na twarzy uśmiech. Gdzie tylko się pojawia, Joker sieje strach, budzi najgorsze ludzkie instynkty (jak choćby w scenie przeciągnięcia na stronę zła nieskazitelnego wcześniej prokuratora Denta), wprawia w ruch najbardziej mroczne siły.

W tym szaleństwie jest metoda. Jak już pisałam, mimo niezwykle bogatego w środki wyrazu obrazowania w filmie, najważniejsze sprawy rozgrywają się w słowach, w dialogach między bohaterami. Umalowany klaun otwarcie mówi, jakie są jego cele. Zachowania Jokera to nieustanna demaskacja społeczeństwa, które za sprawą diabelskich sztuczek klauna odsłania swoją (mroczną) istotę.

Działania Jokera są tym bardziej przerażające, im bardziej przypominają dziecinną zabawę – za mistrzowski uważam pomysł reżysera, by dawać Jokerowi do ręki techniczne zabawki (telefony komórkowy, krótkofalówka, w wersji mniej dziecięcej – bazuka), za pomocą których unicestwia ład wokół siebie, będąc jednym z tych, „którzy lubią patrzeć jak świat płonie”. Im więcej pierwiastka ludycznego w psychopatycznych zagraniach Jokera, tym poważniejsze ich skutki.

Bo Joker jest bardzo poważny. Na przekór kilkakrotnie powtarzanemu pytaniu „Why so serious?”, na przekór demonicznemu śmiechowi szaleńca. Jakże niepodobny jest Heath Ledger do wesołkowatego Jacka Nicholsona z filmu Burtona, który zdecydowanie wpisywał się w bachtinowską karnawalizację (o czym również pisała Magdalena Kempna). Joker Ledgera, ogarnięty obsesją, by stanąć z Mrocznym Rycerzem twarzą w twarz, dąży do celu w bardzo przemyślany sposób. Plan jest może i diabelski, ale jakże serio. Joker nie bawi się w dwuznaczności i niejasne gierki. Kiedy mówi, iż coś się stanie – dotrzymuje obietnicy. Wprost żąda od Batmana, by zdjął maskę. Jego dążenie jest przejrzyste, a chaos, jaki przynosi każdym swoim pojawieniem się, należy jednoznacznie do ciemnej strony świata.

W odróżnieniu od Wayne’a-Batmana, Joker nie jest według mnie postacią ambiwalentną. Nie zgodzę się z Magdaleną Kempną, iż makijaż stanowi w przypadku tego bohatera rodzaj maski. Maska stwarza dwoistość, której nie widzę w postaci Jokera. Demoniczny makijaż nie ukrywa twarzy, lecz do granic możliwości ją podkreśla, czyniąc ją aż nieznośnie oczywistą i jednoznaczną. Działa jak „retusz natury” (Antoni Regulski), lecz dany jest do oglądania wraz z twarzą. To fizjonomia decyduje o charakteryzacji, która nie zaistniałaby bez ludzkiej twarzy. Makijaż Jokera straszy i przeraża, ponieważ jest integralnie związany z osobą, która go nosi. Nie można też zapomnieć o bliznach, straszliwym uśmiechu, którego Joker nie może się już pozbyć. Klaun jest tym bardziej upiorny, gdyż jednoznacznie zły. Dlatego też jego gra z Batmanem jest niezwykle poważna, choć bohater posługuje się arsenałem iście komiksowych środków, a w tle słychać charakterystyczny śmiech. Niejasny status Batmana, wytykany mu zresztą przez Jokera (kilka razy pada oskarżenie o niepotrzebną śmierć wielu ludzi), na zasadzie kontrastu akcentuje jednorodność i paradoksalną spójność postaci psychopatycznego klauna.

Monstrualność

Na tle maski Batmana i makijażu Jokera sposób zobrazowania podwójnej tożsamości prokuratora Denta jest zdecydowanie najsłabszy. Zbytnia dosłowność symetrycznej deformacji twarzy dotychczasowego „białego rycerza” Gotham sprawia, iż od momentu poparzenia Harvey jest postacią – jeśli można użyć takiego sformułowania – jednoznacznie dwuznaczną. Podkreśla to jeszcze przydomek „Two Face”. Jako nieskazitelny prokurator Dent jest zbyt prostolinijny, jako okaleczone monstrum – zbyt dwulicowy. Dosłowność w charakterystyce postaci razi w kontekście zdecydowanie głębiej potraktowanych wątków klauna i Wayne’a. Dent w dziele Nolana wydaje się reminiscencją dzieł karnawałowego Burtona, opierających się na prostej zasadzie „świat na opak”. Niemniej jednak taki obraz prokuratora czyni go specyficznym zwierciadłem, w którym mogą przeglądać się i Batman, i Joker. Dla człowieka nietoperza Dent stanowi odbicie dwoistości życia, dla Jokera jest owocem jego kuszenia. Harvey okazuje się bohaterem słabym, podatnym na wpływy, a w gruncie rzeczy nieskomplikowanym, na co wskazywałaby oczywistość jego podwójnego wizerunku.

Why so serious?

Dlaczego tak poważnie? Pod kostiumem kina akcji i filmu noir „Mroczny Rycerz” przemyca refleksję nad mechanizmami walki dobra i zła, rządzącej światem, nie tylko tym filmowym. Między bohaterami toczy się śmiertelnie poważna gra, w której stawką jest pełna demaskacja. Walka, w której trzeba pokazać twarz, to walka na śmierć i życie. Powaga i głębia filmu wynikają między innymi właśnie z przemyślanego sposobu przedstawienia głównych postaci, biorących udział w rozgrywce między dobrem a złem. Pojedynek twarzą w twarz to rodzaj konfrontacji, do jakiej dąży Joker. Może dopnie swego w kolejnej części, nie pytając już „why so serious”?
„Mroczny rycerz” („The Dark Knight”). Reż.: Christopher Nolan. Scen.: Christopher Nolan, Johnatan Nolan. Obsada: Christian Bale, Heath Ledger, Aaron Eckhart, Gary Oldman, Maggie Gyllenhaal. Gatunek: film akcji / dramat. USA 2008, 152 min.