ISSN 2658-1086
Wydanie bieżące

1 maja 9 (129) / 2009

Agnieszka Jeżyk,

ALICJA W KRAINIE CHŁOPCÓW

A A A
Trochę jak w „Alicji w Krainie czarów”: żeby dostać się do ogrodu (lub znaleźć instrukcję obsługi do powieści), trzeba wypić tajemniczy napój, zmniejszający czytelnika do takich rozmiarów, żeby mógł zmieścić się pod framugą lub zamienić perspektywą z młodszym bratem. Ale istnieje też druga możliwość – skusić się na małe ciasteczko, które powiększy nas tak, że z łatwością sięgniemy po klucz otwierający wszystkie drzwi lub zyskamy punkt widzenia starszego brata.

Skąd ta dziwaczna – na pierwszy rzut oka – analogia? Tak jak kultowa książka Lewisa Carrolla opowiada o dzieciństwie przez pryzmat snu małej dziewczynki, tak „Starszy brat, młodszy brat” to powieść o magicznym świecie chłopców opowiedziana przez dwóch braci: Filipa (tego starszego, prozaika) i Matei (tego młodszego, poety) Florianów. Książka o rzeczywistości lat siedemdziesiątych i osiemdziesiątych spędzonych na rumuńskim osiedlu w Bukareszcie, które znów powoła do życia pamięć i język.

Projekt pisarskiego rodzeństwa wydaje się intrygujący: narracja na dwa głosy i wpisana w samą formę „Starszego brata, młodszego brata” idea braterstwa. Bo chyba właśnie o tej kwestii przede wszystkim traktuje powieść. Filip i Matei podają sobie historię swojej przeszłości, jak zawodnicy wielbionego przez nich Dinamo Bukareszt toczącą się po boisku piłkę. Każdy z nich ma jednak zupełnie inny styl gry. Starszy brat jest mistrzem w trafnych strzałach w sedno. Jego język bywa kolokwialny, łobuzerski, najeżony szczegółami (tak! podaje je nawet w punktach!), które wychwycą tylko oczy chłopca mającego się zawsze na baczności, gotowego bez chwili namysłu wpakować się w kłopoty. Młodszy brat to wirtuoz poetyckiego dryblingu. Pod jego piórem słowa układają się w niezwykłe metafory, a w zakamarkach dzieciństwa budzi się niesamowite.

Opowieści Filipa i Matei przenikają się, tworząc iście wybuchową mieszankę. Ale to przenikanie jest nie tylko wynikiem przywoływania tych samych zdarzeń, miejsc i bohaterów. Na kartach książki bracia spierają się o wspólną przeszłość, wchodzą w polemiki, przyznają się do zatajonych lęków i dziękują sobie za ratunek z niejednokrotnie zbyt ryzykownych przygód. Historia podporządkowana jest dyktatowi pamięci, raz jest po stronie starszego, raz po stronie młodszego brata. Z ich osobistych wycieczek powstaje fascynujący dialog, nadający „Starszemu bratu, młodszemu bratu” wewnętrzny rytm. Widać to wyraźnie we fragmencie pisanym przez Filipa: „Tymczasem odnosząc się do hipotezy wygłoszonej przez Mateia w poprzednim rozdziale (»Źródłem problemów są natomiast starsi bracia«), uważam, że jest dokładnie na odwrót. I aby wam udowodnić, że źródłem problemów są młodsi bracia, również wyrażę kilka spostrzeżeń”. Jednak te niewinne przekomarzania świadczą w gruncie rzeczy o bliskości ich relacji i stanowią raczej wyraz twardej, męskiej czułości, niż rzeczywistego konfliktu. Czyż nie tak właśnie układa się zazwyczaj dynamika układów między rodzeństwem?

„Starszy brat, młodszy brat” okazuje się podróżą w świat dziecięcych strachów i fascynacji. W świat, w którym obiektem pożądania staje się bułgarska guma do żucia, buty w czub za trzysta trzydzieści lei, kreskówki w sobotni poranek. Do rangi tajemniczego rytu urasta gotowanie gulaszu z dżdżownic, płatków irysa, róży, aksamitki i przypraw z piasku. Każdy chce mieć długie włosy, ale udaje się to tylko Filipowi, dzięki rzekomemu debiutowi na dużym ekranie. Strach wzbudza fryzjer. Jednak to nie to, co znane – nawet, jeśli znienawidzone – staje się źródłem największego lęku. Lęk powstaje w sferze, której nie ogarnia nawet dorosły, a co dopiero chłopięcy umysł, i musi zostać – chociażby magicznie – uosobiony, a więc oswojony: „Właśnie wtedy zrozumiałem, jak to naprawdę jest z Babą Jagą, o której wcześniej tylko słyszałem. Pojawia się ona w życiu wyłącznie w momentach nielicznych, przełomowych i tylko wtedy człowiek musi wykazać się niezwykłą siłą, i tylko wtedy świat obraca się bokiem, że można zobaczyć go w innym świetle, a w tym ułamku sekundy, kiedy zielony jaszczur z powrotem staje się najzwyklejszą poręczą, można doznać olśnienia, że jest się kimś zupełnie innym, że człowiek stał się nagle starszy”.

Ten fragment z opowieści Matei to też króciutka przypowiastka o dorastaniu. O tym, że z czasem niezwykłość fenomenów rzeczywistości traci na wartości, a nasze coraz starsze oczy uodparniają się na świat. Książka chce uchwycić ten moment, kiedy wszystko jest jeszcze potencjalnym obiektem fascynacji, a dorosłość to rodzaj niezrozumiałego, obcego zjawiska, innego, nielogicznego dla dziecka sposobu patrzenia. Dlatego też z takim zdziwieniem – a i rodzajem nieskrywanej wyższości kogoś, kto wie więcej – Florian przygląda się rozpadowi małżeństwa rodziców. Zdjęcie jakiejś kobiety podpatrzone przez przypadek na wywoływanym przez ojca filmie, niesympatyczny wojskowy, który nie wiadomo, po co zagnieździł się nagle w ich czteropokojowym mieszkaniu – to wszystko nic nieznaczące szczegóły. Ważna jest tylko konsekwencja tych zdarzeń: rozwód i pojawienie się trzeciego brata Mircei. Kolejny cud dla braci Florianów, choć – jak pisze w pewnym momencie Matei: „Człowiek szybko przywyka do cudów. Szczególnie w takim wieku”.

„Starszy brat, młodszy brat” to także swoisty portret artystów z czasów młodości, opowieść o niewinnych początkach pisania i o źródłach twórczości, które płyną w dzieciństwie właśnie. Wewnątrz poszczególnych opowieści braci wpleciono zostały dawne wiersze Matei i fragmenty prozy Filipa. Dotyczącą one oczywiście tego, co główny strumień narracji – mówią o metafizyce zwykłych przedmiotów i odganianiu strachu, ale i o herbatnikach z osobliwym nadzieniem, czy marzeniach związanych z karierą pioniera. Te teksty w tekstach budują w powieści kolejny poziom dialogu. Co ciekawe, styl tych mikro-opowiastek jest zupełnie inny od tego wpisanego w opowiadane przez braci historie, tak jakby autorski idiolekt funkcjonował tylko na tym pierwszym, podstawowym poziomie; dalej zaś wymykał się sile powieści, która zaczyna egzystować własnym życiem i – w zależności od humoru – hipnotyzuje mrocznym liryzmem lub zawadiacko zaczepia zaczytanego czytelnika.

W historiach, wierszach, opowiadaniach, mini esejach i obrazkach Filipa i Matei streszcza się całe dzieciństwo. Ale to dzieciństwo jest dzieciństwem małego chłopca, na które mała dziewczynka może jedynie popatrzeć, nie zrozumie wszak nigdy wyższości Dinamo Bukareszt nad Steaua Bukareszt, nie znajdzie też klucza do ich rytuałów. Dlatego właśnie, gdy siostra zbudzi Alicję ze snu, a drzwi od mieszkania 40, gdzie kiedyś działo się życie i powieść Florianów, zatrzasną się ostatecznie, ona będzie już wiedziała, że historia dziwnej krainy dwóch chłopców po prostu jej się przyśniła. Nie…W jej bajce to mógł być tylko ładny, obcy i odległy sen.
Filip Florian, Matei Florian: „Starszy brat, młodszy brat”. Przeł. Szymon Wcisło. Wydawnictwo Czarne 2009 [seria: Inna Europa, inna literatura].