ISSN 2658-1086
Wydanie bieżące

1 czerwca 11 (131) / 2009

Agnieszka Jeżyk,

„TO NIE NAMIĘTNOŚĆ, TO UZALEŻNIENIE”

A A A
Relacja z ceremonii wręczania nagród im. Karla Dedeciusa.
Przyznawana jest raz na dwa lata, naprzemiennie w Polsce i w Niemczech. Wędruje do rąk dwójki wybitnych przekładowców: polskiego tłumacza lub tłumaczki literatury niemieckojęzycznej i niemieckiego tłumacza lub tłumaczki literatury polskiej. Nagroda im. Karla Dedeciusa, sponsorowana przez Fundację Roberta Boscha, przypadła w tym roku Ryszardowi Wojnakowskiemu i Renate Schmidgall. Gala wręczania zaszczytnego wyróżnienia odbyła się 22 maja w Międzynarodowym Centrum Kultury w Krakowie.

Wśród przybyłych na uroczystość gości, poza przedstawicielami instytucji i organizacji działających na rzecz współpracy polsko-niemieckiej i osób związanych ze środowiskiem translatorskim, można było także dostrzec osobistości świata poetyckiego: Ryszarda Krynickiego i Adama Zagajewskiego. Fakt ten nie umknął zresztą uwadze organizatorów. Impreza przebiegała wedle ściśle ustalonego planu, a na licznie zgromadzonych gości, oprócz przemówień, czekał także program artystyczny: zręcznie wpasowująca się w atmosferę imprezy oprawa muzyczna duetu Adama Pierończyka (saksofon) i Adama Kowalewskiego (bas).

Jako pierwszy głos zabrał profesor Jacek Purchała, witając zgromadzonych i nakreślając historię osiemnastoletniej już współpracy związanych z Nagrodą im. Karla Dedeciusa instytucji: Fundacją Roberta Boscha, Międzynarodowym Centrum Kultury w Krakowie i Deutsches Polen Institut. Fundator wyróżnienia nie mógł osobiście stawić się na ceremonii, ale przysłał list gratulacyjny, który został odczytany publiczności. Następnie przemówili profesorowie Kurt Liedtke (RBS) i Dieter Bingen (DPI). Pierwszy z nich podkreślał, że rola tłumacza sprowadza się nie tylko do samego przekładu, ale działalność ta jest też każdorazowo gestem interpretacji i komentarzem. Dlatego pozycja tłumacza nie powinna być drugorzędna względem autora i takich właśnie przekładowców ma promować przyznane wyróżnienie. Drugi z występujących przedstawił laureatów: wszechstronnego polskiego tłumacza Ryszarda Wojnakowskiego, w którego dorobku znajdują się przekłady z Remarque'a, Scholema, Bubera czy Bölla, i niemieckiej tłumaczki – między innymi dzieł Gombrowicza, Kuśniewicza, Chwina, Stasiuka czy Sommera – Renate Schmidgall.

Po ceremonii wręczenia nagród przemówili uhonorowani. Niemiecka translatorka wspominała o swoich początkach i pracy dyplomowej poświęconej „Ferdydurke”, roli Karla Dedeciusa w wyborze własnej drogi życiowej, o tym, jak ważna w pracy tłumacza bywa topografia naszkicowanej przestrzeni w dziele literackim, samą sztukę przekładu określiła zaś jako „pisanie tego samego tekstu w innym języku”. Wojnakowski – trawestując Dedeciusa – stwierdził, że tłumaczenie to nie namiętność (Lust), ale uzależnienie (Sucht) i że fach ten ma dużo wspólnego z jednej strony z pracą rzemieślnika (zwłaszcza, jeśli chodzi o aspekt precyzji), ale także wiąże się z nieustającym poczuciem niedosytu, szczególnie, gdy w tryby maszyny przekładu trafia tekst poetycki.

Duże wrażenie zrobiła laudacja Pawła Huelle. Autor „Castorpa” wygłosił odczyt w iście amerykańskim stylu, mistrzowsko dawkując humor i powagę. Obliczone na entuzjastyczny odzew zgromadzonych przemówienie zawierało wszystkie niezbędne elementy. W odpowiednim momencie pojawiły się osobiste anegdoty, przedstawiające Renate Schmidgall jako tłumaczkę, która posiada niezwykłą umiejętność słuchania i nie ma w sobie „nic z typu intelektualnej nudziary”. Dokładnie wtedy, kiedy trzeba, pisarz opowiedział o jej osiągnięciach, przekładach, które tak często poparte były nie tylko doskonałą znajomością języka i twórczości wspomnianych autorów, ale także fotograficzną dokumentacją przestrzeni, w których osadzona była akcja tłumaczonych powieści. Huelle wspomina pierwszą recenzję niemieckiej wersji „Weisera Dawidka” autorstwa swojego ojca. „Po niemiecku wygląda to znacznie lepiej, niż po polsku” – skwitował. Na końcu zaś padły słowa podziękowań laureatce za dwadzieścia lat przyjaźni.

Więcej kontrowersji wzbudziło przemówienie niemieckiej pisarki powieści historycznych Tanji Kinkel, które w założeniu miało być laudacją na cześć Ryszarda Wojnakowskiego. Na porównaniu zawodu tłumacza do sytuacji osoby, która przekracza rzekę, zasadzała się zasadnicza część wypowiedzi autorki. Jak pisała – z brzegu na brzeg, jak z języka na język, można przejść łatwo i nieuważnie, ale z pewnością nie jest to przypadek nagrodzonego tłumacza. Tutaj podała przykład, gdy w jednej z jej książek umieszczone zostały cytaty z „Koranu” bez podania adnotacji lokalizującej je w tekście. Laureat zaś – zamiast po prostu przetłumaczyć wymienione fragmenty – szukał ich w dostępnym już polskim przekładzie. Jeden z nich uciekł jego uwadze – okazało się, że Kinkel postanowiła zrobić Wojnakowskiemu drobny żarcik i – naśladując dyskurs starożytnych świętych ksiąg – wymyśliła tę wypowiedź. Poczucie humoru pisarki wywołało ambiwalentne reakcje, w szczególności – jak sądzę – w zgromadzonym na sali środowisku translatorskim… Natomiast życzenia niemieckim książkom takiego tłumacza, jak nagrodzony tłumacz, wydawały się całkowicie szczere i bezpretensjonalne.

Po oficjalnym pożegnaniu i ostatnim secie muzycznego duetu oficjalna część uroczystości zakończyła się, a zgromadzeni goście zostali zaproszeni na bankiet. Polsko-niemieckie dyskusje w kuluarach trwały do późnej nocy.
„artPAPIER” objął patronat medialny nad tegoroczną edycją nagrody. Na zdjęciu Agnieszki Jeżyk od lewej: prof. Kurt Liedtke (Robert Bosch Stiftung), Renate Schmidgall (laureatka), Ryszard Wojnakowski (laureat), Tanja Kinkel (pisarka), Paweł Huelle (pisarz), prof. Dieter Bingen (Deutsches-Polen Institut).