ISSN 2658-1086
Wydanie bieżące

sierpień 15-16 (135-136) / 2009

Justyna Hanna Budzik,

„DOBERMAN” – FILM GANGSTERSKI À LA FRANÇAISE

A A A
Przyzwyczailiśmy się chyba do tego, by przejawów filmowej popkultury szukać głównie w kinie amerykańskim. Kinematografia rodem zza oceanu ubóstwia gatunki, a w konsekwencji także i nowe (postmodernistyczne?) twory polemizujące z konwencjami, wyśmiewające schematy, podejmujące grę z utartymi środkami wyrazu. Twórczość Quentina Tarantino czy Roberta Rodrigueza to najbardziej oczywiste przykłady współczesnego nurtu kina popularnego, mającego tylu wielbicieli, co wrogów. Zwolennicy tego typu kina chwalą reżyserów za umiejętne łączenie klisz i tworzenie piętrowych palimpsestów, przeciwnicy natomiast krytykują powierzchowność i epatowanie przemocą. Niemniej jednak te właśnie cechy decydują obecnie o atrakcyjności i „chwytliwości” filmowych produkcji, które interesują zarówno kinomanów, doszukujących się w kolejnych dziełach międzyfilmowych nawiązań, jak i widzów traktujących kino przede wszystkim jako rozrywkę.

Na europejskim podwórku jedną z perełek popkulturowej odmiany tego postmodernistycznego nurtu jest francuski „Doberman” (1997) w reżyserii Jana Kounena, znanego z realizacji dzieł takich jak „Blueberry” (2004) czy „99 franków” (2007). Dopracowany pod każdym względem film serwuje niepowtarzalną mieszankę rewelacyjnego operatorstwa, wciągającej historii, interesujących typów, metatekstowych aluzji. Nakręcony na podstawie serii kryminalnych powieści z lat osiemdziesiątych o gangsterze Dobermanie (autor książek, Joël Houssin, jest też scenarzystą filmu), daleko przekracza model popularnej sensacyjnej produkcji.

Fabuła filmu wyzyskuje znany schemat filmów akcji: zorganizowany gang pod wodzą Yanna Le Pentreca, zwanego Dobermanem (w tej roli świetny Vincent Cassel), staje się głównym celem działań policji. Grupa Doba ma bardzo dobrą taktykę; napady na bank i inne akcje przestępcze uchodzą jej z reguły na sucho. Do tego, jak przystało na klasyczny film gangsterski, członkowie grupy kierują się honorem i lojalnością względem siebie nawzajem. Obecny jest też oczywiście w filmie Kounena wątek miłosny: przestępcom towarzyszy zawsze Nathalie (Monica Bellucci), głuchoniema dziewczyna Dobermana – równie piękna, co groźna, władająca niemal każdym rodzajem broni.

I na tym kończy się schematyczność fabuły. Typowy dla filmów akcji konflikt dobra ze złem przybiera w dziele Kounena postać walki złego z jeszcze gorszym. Inspektor Christini (Tchéky Karyo), który z ramienia policji ściga grupę Dobermana, jest człowiekiem okrutnym, bezwzględnym, chorobliwie sadystycznym. W konfrontacji z nim bandyci jawią się jako ludzie posiadający uczucia, mimo że w gorących momentach akcji są równie okrutni. Wydaje się, iż działaniami gangsterów rządzi pewna pozytywna logika, podczas gdy metody Christiniego są z gruntu nieludzkie. Dlatego też pewnie nie odnosi on sukcesu, a w jednym z końcowych ujęć widzimy, jak Yann razem z tymi gangsterami, którzy przeżyli krwawe starcie z policją, odjeżdża wolny.

Filmowa opowieść balansuje na granicy między tanim i znanym schematem a jego ciekawą i zaskakującą modyfikacją. Znajdziemy tu motywy typowe dla filmów gangsterskich i sensacyjnych, zręcznie wplecione w obfitujący w częste zwroty akcji ciąg zdarzeń. Sposób potraktowania popularnych tematów zwraca też uwagę na formę, która w tym przypadku wysuwa się na pierwszy plan jako popis techniki i reżyserskich pomysłów.

„Doberman” to przede wszystkim majstersztyk sztuki realizatorskiej. O atrakcyjności filmowej formy stanowią przede wszystkim podobieństwa do komiksu i wideoklipu. Przerysowanie i komiczne efekty specjalne to charakterystyczne cechy sekwencji napadów i pościgów. Tempo akcji jest bardzo szybkie, cięcia między ujęciami gwałtowne, a mocna muzyka dodatkowo potęguje odczucie dynamizmu wydarzeń. Na poziomie ikonograficznym reżyser korzysta z bogatego arsenału typowych ujęć, upozowania bohaterów, ich ruchów czy zachowań. Mocno stopniowane napięcie znajduje swoje rozładowanie w komicznych szczegółach, takich na przykład jak psia maska na twarzy jednego z gangsterów czy też pseudokulturalna rozmowa ze staruszką podczas napadu na bank.

Bardzo dynamiczny montaż połączony z wyrazistą muzyką upodabnia fragmenty filmu do teledysku, co wprowadza dystans w prezentowaniu krwawych wydarzeń. Ujęcia zmieniają się jak w kalejdoskopie, podkreślając komiksowy styl dzieła. Natężenie efektów w niektórych momentach (na przykład w sekwencji w nocnym klubie Joe Hell) stawia pod znakiem zapytania realność historii, bierze w nawias logikę i prawdopodobieństwo wydarzeń.

Widowiskowa forma „Dobermana” w wysokim stopniu absorbuje percepcję widza, przez co status fabuły jest nieco dwuznaczny. Charaktery głównych bohaterów są dość mocno naszkicowane, a ich postaci bardzo różnorodne i w miarę „realne”. Niemniej jednak filmowa historia ujawnia miejscami własną parodystyczność, wskazuje na grę z konwencjami gatunkowymi i z widzem. Bardzo wymowna jest scena, w której jeden z gangsterów podciera się egzemplarzem „Cahiers du cinéma”. Reżyser mruga okiem do odbiorców, zachęca do podjęcia gry z filmem, potraktowania go jako zabawy w odnajdywanie popularnych motywów. Równocześnie jednak proponuje opowieść ciekawą i spójną, dzięki czemu całość jest czymś więcej niż efekciarską papką popisów realizatorskich. Kounen pokazuje, iż filmowa popkultura może stać się inspiracją dla dzieł twórczych i wyjątkowych, które staną się prawdziwym kąskiem dla kinomanów.
„Doberman” („Dobermann”). Reż.: Jan Kounen. Scen.: Joël Houssin. Obsada: Vincent Cassel, Tchéky Karyo, Monica Bellucci. Gatunek: kryminał / film akcji. Francja 1997, 103 min.