ISSN 2658-1086
Wydanie bieżące

sierpień 15-16 (135-136) / 2009

Zuzanna Sokołowska,

HISTORYCZNE WIDEO-ART(YKULACJE)

A A A
Pretekstem do powstania monumentalnej ekspozycji „Labirynt pamięci. Oblicza zła 1939-2009” zorganizowanej równolegle w Galerii Sztuki Współczesnej BWA w Katowicach i Rondzie Sztuki stała się 70. rocznica wybuchu II wojny światowej, która mimowolnie prowokując do zadawania pytań o sens i kierunek historii, przypomnia, że zło jest nieuniknionym elementem ludzkiej działalności. Bill Viola, Mona Hatum, Gordon Matta – Clark, Mirosław Bałka, Deimantas Narkevicius, Zbigniew Rybczyński, Sophie Calle, Paul Chan, Nam Jun Paik, Franciszka i Stefan Themersonowie to tylko niektórzy przedstawiciele światowej czołówki twórców wideoartu, których filmy można obejrzeć na wystawie. Bezpośredniość komunikacji, którą wywołuje sztuka wideo, natłok docierających z każdej strony dźwięków i obrazów wgryzających się w każdą komórkę mózgu powodują, że widz czuje się osaczony bólem i przerażeniem, które wywołuje wojna, terroryzm i śmierć.

„Berek”(1999) i „Powtórzenie”(2005) Artura Żmijewskiego są radykalnym przedstawieniem sztucznie zaaranżowanych sytuacji w celu sprawdzenia zachowań człowieka. W pierwszym filmie nadzy bohaterowie grają w berka w dwóch pomieszczeniach. Jedno z nich to komora gazowa byłego nazistowskiego obozu zagłady. Część mężczyzn i kobiet czynnie uczestniczy w zabawie, radośnie biegając i śmiejąc się, u niektórych zaczynają się pojawiać ambiwalentne uczucia wstydu oraz obrzydzenia. Według Żmijewskiego film ten jest pewną formą psychoterapii, w której pacjenci przybierają odpowiednie role w celu wizualizowania traumatycznego doświadczenia przy jednoczesnej zmianie jego znaczenia. Podobny mechanizm zostaje wykorzystany w „Powtórzeniu”, kiedy artysta odtwarza w polskich realiach doświadczenie Philipa Zimbardo, w którym zwykli obywatele wcielają się w więźniów i strażników. Podobnie jak w doświadczeniu Zimbarda, również w „Powtórzeni” dochodzi do eskalacji zła i przemocy. Obydwa doświadczenia obnażają konformizm i umiejętność niezwykłej adaptacji człowieka do otaczających go zjawisk, prowokując go do naturalnej skłonności do czynienia zła, które wyłącza wszystkie racjonalne uzasadnienia takich zachowań.

Uwagę widzów przykuł także jedenastominutowy film Loica Connanskiego „Il neige sur Sarajewo” (Śnieg pada w Sarajewie, 1993). Obraz przedstawia samego artystę, który w prawdziwie wirtuozerski sposób bawi się konwencjami. Connanski przez cały film pluje, krzyczy, przynosi dziwne przedmioty: wiertarkę, stłuczoną butelkę czy szablę, z której zlizuje quasi-krew. Przybliża co chwilę swoją twarz wykrzywioną w dziwnym, schizofrenicznym grymasie do kamery, a sam obraz jest zakłócany przez kilkusekundowe awarie, które przypominają śnieg. Praca Connanskiego mimowolnie prowokuje śmiech, jednakże po chwili możemy odczuwać dyskomfort, ponieważ mimo absurdalności całej sytuacji, nie mamy pewności, co tak naprawdę dzieje się po drugiej stronie kamery. Connanski żongluje w ten sposób stereotypami dotyczącymi wojny na Bałkanach, które występują w mediach i zbiorowej świadomości.

Prawie pięciominutowy film Billa Violi „Angel’s gate” (1989) stanowi preludium śmierci, która ostatecznie kończy się gniciem i rozkładem znikającym w czerni. „Ludzka natura zawiera w sobie to, co znane, i to, co nieznane. Obie te rzeczy nas tworzą. Obu potrzebujemy. Potrzebne nam to nieznane miejsce, do którego zmierzamy” – mówi artysta. Cechą charakterystyczną jego twórczości jest multiplikowanie krótkotrwałych, niemal niezauważalnych wrażeń, które poprzez powtarzanie zostają spotęgowane. Viola dzieli czas na nieskończoną liczbę odcinków, nadając przez to przejmującą głębię swoim filmom. Piękno i przemoc stanowią nieodłączny, spójny element perspektywy postrzegania.

„I Knew It Had 4 in It" (2008) Mirosława Bałki to powiększająca się i zmniejszająca się cyfra 4. Obraz ten jest odniesieniem do filmu „Shoah” Claude'a Lanzmanna. Bałkę zainspirowała wypowiedź Franza Suchomela: „Treblinka była prymitywną, ale dobrze funkcjonującą linią produkcyjną śmierci". „I Knew It Had 4 in It", to 15 minutowa wariacja na tematy winy, miary i oceny wojny, zainspirowana wywiadem Lanzmana z Marthą Michelson, która nie jest w stanie podać precyzyjnej liczby zabitych Żydów. Dopiero, gdy słyszy podpowiedź, że było ich 400 tys. stwierdza: „wiedziałam, że była w tym czwórka”. Sama cyfra ma również znaczenie symboliczne, które związane jest ze śmiercią. W języku mandaryńskim cyfrę cztery wymawia się jako „si”, tak samo jak „śmierć". W starożytnej Grecji cyfra 4 była liczbą świętą, ponieważ oznaczała cztery kierunki świata i cztery żywioły, a pierwszym chrześcijanom kojarzyła się z czterema jeźdźcami apokalipsy – zwiastunami końca świata i powszechnego zniszczenia.

Przerażającym zapisem jest „ 9/11” (2001) Tony’ego Ourslera, który przedstawia wydarzenia 11 września, widziane okiem artysty. Film trwa niecałe 58 minut i jest rejestracją rozmów z przypadkowymi świadkami zdarzenia, nagrywanych najpierw ze swojego mieszkania znajdującego się o kilka przecznic od dawnego World Trade Center, a następnie z poziomu ulicy, na Dolnym Manhattanie. Najbardziej zapadają w pamięć ogromne tablice ogłoszeniowe, na których wiszą informacje ze zdjęciami zaginionych pod gruzami Światowego Centrum Handlu. Nieprzypadkowo finisaż „ Labiryntu pamięci” odbędzie się 11 września. Cała wystawa staje się mimowolną refleksją na temat przyszłości, budzi podskórny lęk o cel i sens istnienia. Właśnie w letni dzień, cytując Matsuo Basho, najbardziej przerazi nas śmierć. Jednocześnie mamy poczucie mimowolnego komfortu, że wcielamy się tylko w rolę obserwatora, a nie uczestnika przedstawionych na wystawie wydarzeń.
”Labirynt pamięci. Oblicza zła 1939-2009”, 31.07.2009 – 12.09.2009, Galeria Sztuki Współczesnej BWA i Rondo Sztuki, Katowice.