ISSN 2658-1086
Wydanie bieżące

sierpień 15-16 (135-136) / 2009

Marta Kudelska,

ZAKAZ WSTĘPU – TEREN PRYWATNY

A A A
Wystawa „Sprawy prywatne" skupia historie błahe, pozornie nieistotne i nudne. Każda z zaproszonych artystek podjęła się stworzenia pracy, bazującej na wyrwanych z rzeczywistości elementach. W tym przypadku wyrwanie to nie jest tożsame z aktem przemocy, przypomina bardziej ocalenie, uratowanie, zwrócenie uwagi odbiorcy na prozaiczną codzienność. Staje się przekorną zabawą z podziałem na prywatne i publiczne. Jak pisze kuratorka Beata Stankiewicz „nie jest to spójna opowieść, ani konkretna historia. To raczej całość złożona z osobnych słów i obrazów, o różnych źródłach inspiracji”.

Kosmos tworzony przez Bettinę Bereś zdaje się być światem stałym, rządzonym purytańskim porządkiem i wewnętrznym ładem. Jej sztuka, przedstawiająca figury dobrze znane - krzesła, kubki, czajniki, doniczki z kwiatami - pozbawiona jest jakiejkolwiek gry z widzem. Proste, wręcz minimalistyczne przedmioty wywołują poczucie bezpieczeństwa. Artystka nie stawia widza przez konkretną historią. Wywołuję raczej skojarzenia, z których on sam ostatecznie tworzy narrację. Oglądanie tych prac, wywołuje poczucie akceptacji codzienności, uznawanej za nudną i monotonną. Na wystawie „Sprawy prywatne" Bettina Bereś zaprezentowała makatki oraz chusteczki z wyszytymi na nich hasłami. Obiekty te stają się pułapką dla przyzwyczajeń widza. Makatki kojarzone powszechnie z rękodziełem ludowym, zawierającym wszelkiego rodzaju aforyzmy, stają się w jej ujęciu gorzkim komentarzem do sztuki tworzonej przez kobiety. Wyszyte na nich hasła zatrzymują pojedyncze zdania, zwroty. Są wyszytym pamiętnikiem, upublicznieniem skrywanych i spychanych na dno pamięci myśli i niewypowiedzianych zdań. Portretując przewidywalny zestaw przedmiotów i czynności związanych z domem, przez wiele stuleci uznawanych za jedyny możliwy wyraz kobiecej działalności artystycznej, Bereś zwraca uwagę na hasło private is political. Dokonuje tym samym krytyki podziału rzeczywistości na przestrzeń prywatną i publiczną. Jej prace są kolejnym głosem w sprawie uznania za istotne tego, co zostaje wypchnięte z dyskursu społecznego, nie mogąc w pełni zaistnieć, jedynie przeciekając do rzeczywistości w drobnych fragmentach.

Kolejna artystka, będąca jednocześnie kuratorką projektu – Beata Stankiewicz, na co dzień jest związana z galerią „mieszkanie23”, stanowiącą fragment jej mieszkania, przeznaczonego na wystawy i spotkania. Niewielkie obrazki artystki, przypominają oglądane z daleka okna. Ten motyw wydaje się kluczowy do prób zrozumienia prac Stankiewicz. Przez wieki umieszczenie okna w obrazie dawało artyście możliwość pokazania swoich umiejętności malarskich przez zastosowanie perspektywy, poprzez tworzenie na płaszczyźnie miejsca, w którym przenikały się dwie przestrzenie. Alberti proklamował ideę obrazu jako okna wybitego w ścianie. Choć okno, umożliwia ogląd tego, co znajduje się za szybą, jednocześnie utrudniając widzenie. Widok za oknem zawsze jest ograniczony framugą, tym samym patrzący widzi tylko fragment tego, co znajduje się przed nim. Szyba staje się granicą pomiędzy dwoma światami, umożliwiającą podglądanie jednego i drugiego. Obrazki zaprezentowane przez Stankiewicz, pokazują przypadkowe fragmenty mieszkań. Widz zostaję tu postawiony w pozycji podglądacza. Artystka nie naprowadza na żaden trop interpretacyjny, każdy z widzów może stworzyć do nich swoją własną historię. W dobie postmodernizmu, życie prywatne zostaje wystawione na pokaz. Orwellowska wizja życia jednostki podglądanej przez innych staje się niebezpiecznie realna. To co przez wiele lat było prywatne niedostępne dla osób postronnych, przenika do życia publicznego. Obrazkom Stankiewicz towarzyszy film z muzyką Lorenzo Brusciego. Kadry zostają zakomponowane na kształt okna, za szybą którego poruszają się niczym w teatrze cieni dwie sylwetki ludzkie. Poruszają dłońmi, co jakiś czas wstają od stołu i odchodzą. Nie słychać słów, nie widać mimiki twarzy. Niemej scenie towarzyszy jedynie budująca napięcie muzyka. Czy jest to zwykła rozmowa, czy kłótnia? Nie wiadomo, znów widz musi sam opowiedzieć sobie przedstawioną historię.

Trzecią artystką prezentującą swoje prace na wystawie jest Katarzyna Sobczuk. Stworzyła ona niewielkie trójwymiarowe obiekty, kartonowe pudełka z umieszczonymi w nich wyciętymi kanapami, szafkami, stolikami i krzesłami. Nad każdym z nich znajduje się latarka, której padające przez niewielki otwór światło wywołuje wrażenie oglądania pomniejszonego pokoju z miniaturowymi meblami. Każde z wnętrz posiada indywidualny charakter. Jednak w żadnym z nich nie znajduje się miniaturowy właściciel. Podglądanie tej niewielkiej, przytulnej przestrzeni, jest ograniczone aktem twórczym artystki – to ona ostatecznie decyduje o tym, co można zobaczyć.

W „Sprawach prywatnych" rzeczywistość zostaje podzielona na dwie niekompatybilne części: strefę widza, który staje się tu obserwatorem wprowadzającym narrację do poszczególnych prac i strefę obnażoną przez artystki, wystawioną do oglądu i oceny. Prywatność staje się tym samym innym światem dziejącym się gdzieś na marginesach oficjalnej i objętej szeregiem zakazów i norm, rzeczywistości.
„Sprawy prywatne”, 19 czerwca – 21 lipca 2009, Galeria Zderzak, Kraków. Ilustracje dzięki uprzejmości Galerii Zderzak.