TAKIE TAM
A
A
A
256.
– Zaraz, zaraz, jaki ja ostatnio murek obsikałem? A! Wawel.
[Ryba]
257.
Napis w toalecie, w pociągu: SPUSZCZAJ WODĘ PEDAŁEM. Przekreślone PEDAŁ, niżej dopisane – GEJ.
[od Roberta Ostaszewskiego]
258.
– Książki zacząłem czytać po skończeniu szkoły. Bez przymusu. Jawnie.
259.
Na dworcu w Katowicach zapowiedzi wjeżdżających lub odjeżdżających pociągów zaczynają się tak: pociąg do Raciborza, Warszawy, Chałupek, Białegostoku etc. Z jednym wyjątkiem: pociąg do stacji Oświęcim [ze stacji Oświęcim] wjedzie [lub odjedzie].
260.
Gdybym otwierał bar piwny, nazwałbym go – BAR PEWNY.
261.
– Przez to, ze nie mieszkam w domu, tracę kontakt z rodzicami. Dzisiaj otworzyłem lodówkę i powiedziałem: „o, jak dużo żółtego sera”. Matka odebrała to jako atak.
262.
– Moja ciotka umarła w wieku dziewięćdziesięciu ośmiu lat. Mieszkała na Kamionce. W pokoju stało na podłodze wiadro, do którego charkała, opróżniała go, kiedy było pełne. Była kompletnie łysa, ale miała wąsy i brodę.
263.
– Najlepsze zdjęcia zrobiłem, kiedy nie miałem aparatu fotograficznego. Teraz się nie rozstaję. Kilka dni temu, w Warszawie, na skrzyżowaniu Jana Pawła Drugiego z Solidarności, pasami szło dwóch facetów. Dźwigali coś w rodzaju lektyki, no, noszy, na których leżał wieniec, niewieniec. Już chciałem ich pstryknąć, kiedy zauważyłem idącego za nimi robotnika z gigantyczną rurą na plecach. Naprawdę monstrualną. Z dziesięć osób by do niej wlazło. Musiała być lekka, ze styropianu, plastiku albo innego sztucznego tworzywa.
264.
– Jak udał się wernisaż?
– Znakomicie. Było sześć osób i siedem butelek wina.
265.
– Pan pozwoli, odpruję szmatkę.
– Dobrze. Dlaczego?
– Wygląda pan na człowieka samotnego.
– Skąd wniosek?
– Mężczyźni nie samotni nie przynoszą ubrań do pralni.
266.
– Nie wierzy pani w hasło „jedzcie dorsze i tak dalej”. Słusznie. Dobra ryba.
– Nie wierzę.
– Znacie podobne hasło? – zapytała Tereska.
I nie czekając na odpowiedzi, powiedziała:
– Jedzcie gówno, kilka bilionów much nie może się mylić.
267.
– Wszyscy młynarze to pszczelarze.
– Wszyscy?
– Większość.
– Skąd pan wie?
– Byłem młynarzem. Od dwunastu lat na emeryturze. Mam pasiekę.
– Zaraz, zaraz, jaki ja ostatnio murek obsikałem? A! Wawel.
[Ryba]
257.
Napis w toalecie, w pociągu: SPUSZCZAJ WODĘ PEDAŁEM. Przekreślone PEDAŁ, niżej dopisane – GEJ.
[od Roberta Ostaszewskiego]
258.
– Książki zacząłem czytać po skończeniu szkoły. Bez przymusu. Jawnie.
259.
Na dworcu w Katowicach zapowiedzi wjeżdżających lub odjeżdżających pociągów zaczynają się tak: pociąg do Raciborza, Warszawy, Chałupek, Białegostoku etc. Z jednym wyjątkiem: pociąg do stacji Oświęcim [ze stacji Oświęcim] wjedzie [lub odjedzie].
260.
Gdybym otwierał bar piwny, nazwałbym go – BAR PEWNY.
261.
– Przez to, ze nie mieszkam w domu, tracę kontakt z rodzicami. Dzisiaj otworzyłem lodówkę i powiedziałem: „o, jak dużo żółtego sera”. Matka odebrała to jako atak.
262.
– Moja ciotka umarła w wieku dziewięćdziesięciu ośmiu lat. Mieszkała na Kamionce. W pokoju stało na podłodze wiadro, do którego charkała, opróżniała go, kiedy było pełne. Była kompletnie łysa, ale miała wąsy i brodę.
263.
– Najlepsze zdjęcia zrobiłem, kiedy nie miałem aparatu fotograficznego. Teraz się nie rozstaję. Kilka dni temu, w Warszawie, na skrzyżowaniu Jana Pawła Drugiego z Solidarności, pasami szło dwóch facetów. Dźwigali coś w rodzaju lektyki, no, noszy, na których leżał wieniec, niewieniec. Już chciałem ich pstryknąć, kiedy zauważyłem idącego za nimi robotnika z gigantyczną rurą na plecach. Naprawdę monstrualną. Z dziesięć osób by do niej wlazło. Musiała być lekka, ze styropianu, plastiku albo innego sztucznego tworzywa.
264.
– Jak udał się wernisaż?
– Znakomicie. Było sześć osób i siedem butelek wina.
265.
– Pan pozwoli, odpruję szmatkę.
– Dobrze. Dlaczego?
– Wygląda pan na człowieka samotnego.
– Skąd wniosek?
– Mężczyźni nie samotni nie przynoszą ubrań do pralni.
266.
– Nie wierzy pani w hasło „jedzcie dorsze i tak dalej”. Słusznie. Dobra ryba.
– Nie wierzę.
– Znacie podobne hasło? – zapytała Tereska.
I nie czekając na odpowiedzi, powiedziała:
– Jedzcie gówno, kilka bilionów much nie może się mylić.
267.
– Wszyscy młynarze to pszczelarze.
– Wszyscy?
– Większość.
– Skąd pan wie?
– Byłem młynarzem. Od dwunastu lat na emeryturze. Mam pasiekę.
Zadanie dofinansowane ze środków budżetu Województwa Śląskiego. Zrealizowano przy wsparciu Fundacji Otwarty Kod Kultury. |