ISSN 2658-1086
Wydanie bieżące

15 grudnia 24 (144) / 2009

Tadeusz Kosiek,

POWRÓT KSIĘŻNICZKI (INDIE)POPU

A A A
Annie “Don’t Stop”. Smalltown Supersound, 2009.
Pięć lat temu ukazała się debiutancka płyta norweskiej piosenkarki i didżejki Annie (Berge). „Anniemal” podbiła serca krytyków muzycznych (to potwierdzają entuzjastyczne recenzje,) oraz słuchaczy – tu dowodem mogą być wyniki sprzedaży (kilkaset tysięcy egzemplarzy to jak na warunki rynku niezależnego oraz możliwości mikroskopijnej wytwórni 679 Recordings osiągnięcie wręcz porażające.

Pop w wydaniu Annie oraz grona jej współpracowników (Richard X, Tore Kroknes, Timo Kaukolampi, Röyksopp) to muzyka lekka i bezpretensjonalna, emanująca radością i entuzjazmem. Łatwo wpadające w ucho i szybko zapadające w pamięć melodie oraz proste teksty oprawione zostały w ramy plastikowego retro-elektropopu stylizowanego na lata 80. ubiegłego stulecia. Sukces w kraju (nagrody za najlepszy album popowy roku i za najlepszy debiut, nominacja w kategorii piosenka roku) i za granicą (obecność na listach przebojów w kilku europejskich krajach, koncerty w Europie i USA, wykorzystanie paru piosenek w reklamach i grach komputerowych) nie został jednak w pełni wykorzystany. Co prawda Annie szybko wydała kolejny album (była to jednak tylko płyta z didżejskiej serii „DJ-Kicks” wytwórni !K7), zaśpiewała gościnnie u kilku wykonawców (niestety tylko drugo- czy wręcz trzecioligowych), założyła niewielki label specjalizujący się w winylach i występowała w klubach jako didżej, jednak słuchacze nieustannie bombardowani nowymi piosenkami nowych gwizdek powoli zaczęli o niej zapominać.

Świat przypomniał sobie o Annie dopiero w 2007 roku. Stało się to za sprawą podpisania przez nią kontraktu z Island Records (obecnie to część molocha zwanego Universal Music Group). Nowa wytwórnia miała wydać i promować drugi album norweskiej piosenkarki. Premierę „Don’t Stop”, zapowiadaną na drugą połowę 2008 roku, poprzedziło wydanie kilku singli. Wyniki ich sprzedaży oraz zajmowane pozycje na listach (bo na pewno nie jakość – ta nie tylko nie odbiegała, lecz nawet przewyższała, poziom produkcji współczesnej sceny muzyki pop) nie zachwyciły włodarzy Island i ostatecznie płyta nie ukazała się, zaś kontrakt za zgodą obu stron rozwiązano. Na marginesie dodam, że pierwotna wersja płyty wyciekła do Internetu, więc zainteresowani bez trudu mogą się z nią zapoznać.

Annie zabrała nagrania i wróciła tam skąd przyszła czyli na scenę indie – ostatecznie za wydanie „Don’t Stop” odpowiada norweska niezależna wytwórnia Smalltown Supersound (w jej katalogu znajdują się m.in. Jaga Jazzists, Merzbow, Gustafsson, Vandermark, Lindstrom, Sonic Youth, Jazzkammer, Sunburned Hands of Man). Nowe „Don’t Stop” różni się od wcześniejszego nie tylko oprawą graficzną i układem nagrań, alei przede wszystkim nieobecnością kilku utworów zastąpionych przez inne. Parę z nagrań, których wydanie planował Island zniknęło na dobre, niektóre zaś pojawiły się wyłącznie na bonusowym dysku edycji specjalnej (tę wersję szczególnie polecam, tym bardziej, że ceną nie odbiega od normalnej).

Album przynosi kolejną porcję kojarzonego z Annie oldskulowego electropopu. Piosenkarka i jej współpracownicy (tym razem byli to Richard X i Timo Kaukolampi oraz Xenomania i Paul Epworth, na płycie pojawili się też Alex Kapranos z grupy Franz Ferdinand i wokalistki z Girls Aloud) pełnymi garściami czerpali ze skarbnicy popu sprzed ćwierćwiecza – w piosenkach słychać echa klasycznych nagrań Sandry, Madonny, Kylie Minogue, Belindy Carlisle, zespołów Bananarama, Transvision Vamp, Sigue Sigue Sputnik i jeszcze paru innych - z lekka tylko podrasowując je patentami zapożyczonymi od twórców współczesnej sceny tanecznej elektroniki. Annie i jej kompani nie dbali o stylistyczną jednorodność materiału, przez co płyta brzmi bardziej jak jedna z kompilacji wydanych w serii The Best of 80’s niż dzieło jednego artysty, jednak ostateczny rezultat ich poczynań - wielokolorowy muzyczny patchwork – zasługuje na pochwały. Te piosenki po prostu się im udały, a ich różnorodność nie pozwoli się słuchaczom zbyt szybko nimi znudzić.

Zapewne „Don’t Stop” poziomem nie dorównuje „Anniemal”, ale na pewno jest jedną z najlepszych tegorocznych płyt w kategorii pop. Jest doskonałym zestawem kilkunastu nagrań, które mogą rozruszać uczestników każdej, w tym także i tej sylwestrowej, imprezy.