ISSN 2658-1086
Wydanie bieżące

15 lutego 4 (148) / 2010

Jacek Szafranowicz,

WIERSZE

A A A
Dziewczynka

Ta mała dziewczynka
o niesłychanej sile — wskazując na mnie palcem
zatrzymuje mnie kiedy chcę wejść
do tramwaju z przystanku naprzeciwko;
zgodnie z tradycją wychowuje ją
matka: chwyta za dłoń żeby przestała,
ale to od niej silniejsze; jak palec Boży
dotyka mnie, aż nabieram świadomości wszystkiego
z czego zbudowaną mam twarz
i kiedy wyczuwam strużkę deszczu
płynącą mi po czole,
co chce mi powiedzieć,
że gdybyśmy teraz mieli się ścigać
na jej czole strużce poszłoby znacznie łatwiej? Wskazała
mnie, wybrała, ale do czego? I czy aby na pewno
na mnie wskazała? Tylu nas
tutaj, skupionych wokół wiaty,
zziębniętych, niezauważonych i tak podobnych
jak krople na tym szkle;
patrzymy jak odjeżdża, ginąc
w objęciach starszych rąk,
bazgrząc coś na szybie
i co nam chce powiedzieć? Że wszystko
będzie dobrze, czy że
niebawem umrzemy?



Wiersz miłosny

oddano mi korektę
wiersza miłosnego
pytając ze zdziwieniem
co w wierszu miłosnym robi słowo
katiusz

odparłem ze zdziwieniem
że nie rozumiem
pytania

zapytano z uśmiechem
co rozumiem
pod słowem
katiusz

odparłem z uśmiechem
że to taka
kropla ognia
powstająca przy topnieniu
plastiku

czy tu przypadkiem - zapytano z uśmiechem
nie wkradła się literówka
bo na przykład
katiusza
to armata radziecka
zwana też
Organami Stalina

odparłem z uśmiechem
że nie

co za dziwna sytuacja – pomyślałem

jak w wierszu
miłosnym
między opisem ciebie
a wyznaniem
znalazło się słowo katiusz

czy ta miłość
miała cokolwiek wspólnego
z wojną upadkiem
spustoszeniem

wracając
myślałem długo nad tym słowem
ale nie mogłem znaleźć żadnego
innego
na zastępstwo

szedłem długo

pamiętałem drogę

ale przecież w tym wierszu
zgadzało się wszystko