LABORATORIA SZAROŚCI
A
A
A
Książka Jarosława Płuciennika „Literatura, głupcze!” przedstawiona zostaje czytelnikowi jako manifest teoretycznoliteracki, w którym to po raz pierwszy sformułowany ma być postulat kooperacyjnego indywidualizmu metodologicznego. Jak przedstawia to autor, „całość konsekwentnie, choć drogami nieco pokrętnymi, także historycznoliterackimi, zmierza właśnie do tego manifestu”. Ową całość proponuje rozumieć Płuciennik jako „wytwór teoretyka literatury i analityka kognitywisty, formułującego swój program badawczy”. Złożona ma być ona ponadto z trzech głównych dyskursów, do których należą wspomniana kognitywistyka oraz filozofia umysłu i historia idei. Z kolei wśród obszarów refleksji pojęciowych wymienia się dwa językowe kręgi etymologiczne: sumienie oraz świadomość. Całość wywodu okraszona jest przekonaniem, iż literatura nie jest w stanie odseparować się od wydarzeń politycznych. Tak przygotowany, tudzież uprzedzony, potencjalny odbiorca oddać może się lekturze.
Płuciennik nie zawodzi czytelnika, gdy uprzedza go o „pokrętnych drogach” prowadzących do wyeksplikowania własnej propozycji teoretycznoliterackiej. Publikacja składa się z ośmiu „laboratoriów”, pozornie zupełnie z sobą nie związanych. Są to „laboratoria szarości”, gdyż ujęte w nich wnioski i obserwacje posiadają status raczej fragmentarycznych rozpoznań, aniżeli nosicieli prawd absolutnych. Część rozdziałów ma charakter na wskroś teoretyczny, pozostałe natomiast analityczno-komparatystyczny.
W pierwszym „laboratorium nowoczesnej podmiotowości”, mnożąc definicje i spostrzeżenia, przedstawia Płuciennik koncepcję niedokończonego projektu oświecenia, w którym to niedomknięciu dopatruje się „(po)nowoczesnych” jakości: analityczności, bezstronności czy samoodniesienia. Drugie rozpoznanie dotyczy po bachtinowsku rozumianej dialogiki. Przedstawiając jej ewolucję na przestrzeni dziejów, autor określa ją za pomocą formuły „laboratorium wolności i zmącenia”, prowadzącego do osiągnięcia samowiedzy i autonomii. Logiczną kontynuacją tego wątku jest doświadczenie literatury, któremu poświęcony jest kolejny rozdział, tym razem sięgający renesansu jako czasów „mistrzów deliberacji na niby”. Szeroko komentowane i analizowane są tutaj psalmy rozumiane jako swoista anatomia duszy. One z kolei prowadzą do techniki solilokwium, a raczej ku presupozycjom gatunku, którym poświęcone jest „laboratorium autoanalizy i wątpliwości”. Na przykładzie postaci Szatana z „Raju utraconego” Johna Miltona, a także korzystając z koncepcji Stanleya Fisha, Płuciennik określa źródła nowoczesnej podmiotowości. Rozdział piąty, poświęcony głównie liryce Andrew Marvella roztrząsa problem narodzin nowoczesnej sfery publicznej i podaje literaturę jako miejsce spotkania różnorodnych dyskursów. Kolejne dwa rozdziały uzupełniają się wzajemnie w opisie apokaliptycznej wyobraźni, w dużej mierze w kontekście wydarzeń z 11 września. Starają się one ukazać, w jaki sposób dyskurs literacki przepełniony zostaje symboliką zaczerpniętą z bieżących wydarzeń sceny politycznej. Można doszukać się w nich również polemiki z myślicielami (głównie francuskimi) dopatrującymi się owej apokalipsy w przeobrażeniach cywilizacyjnych. Tutaj natomiast owa hiperrealność kultury zrównana zostaje z kategorią wzniosłości technologicznej, którą atak na WTC połączył z jej drugim rodzajem – wzniosłością apokaliptyczną. Na tle tych wydarzeń Jarosław Płuciennik analizuje „zaangażowaną” literaturę, by następnie od wzniosłości przejść do teorii emocji i, w konsekwencji, do emocjonalności literackiej. Korzystając z osiągnięć psychologii z przeciągu ostatnich stu lat wskazuje na kooperację poznania i emocji niemal w każdym doświadczeniu ludzkim. Eksplikacją owego wątku jest wiersz Marvella „Oczy i łzy”, skąd też inspiracja dla tematu laboratorium „łzy widzącej”. Dzięki kognitywnej teorii emocji i jej powiązaniu z analizą stylu i strategii indywidualnych autor przechodzi od poetyki doświadczenia do postulowanej (nie tylko) przez siebie kulturowej teorii literatury.
Rzeczywistym manifestem teoretycznoliterackim jest, jak już wspomniano, ostatnie „laboratorium analityczne intersubiektywności”. Koncentruje się ono na sformułowaniu postulatu indywidualizmu metodologicznego stosowanego w naukach społecznych i, jak sam autor twierdzi, dotyczącego „literaturoznawstwa o ambicjach kognitywistycznych”. Liczne inspiracje prowadzą jednak do ujęcia w ramach literatury „indywidualizmu metodologicznego kooperacyjnego i z ograniczoną racjonalnością, sięgającego niekiedy do infraindywidualizmu metodologicznego”. Postulat ów w konsekwencji wydaje się sprowadzać metodologię badań literackich do oscylowania wokół „złotego środka”, między „zaangażowaną wyobraźnią i sceptycznym intelektem”. Należy również pamiętać o „racjonalistycznej podstawie świata akademickiego i o tym, że zarówno literatura, jak i teoria literatury tworzą fragment życia społecznego”, a tym samym „wpisują się w dyskurs publiczny”.
W swojej książce Płuciennik konsekwentnie przedstawia kognitywistyczne modele jako amalgamaty. Nie sposób nie zauważyć, że sama „Literatura, głupcze!”, całość składających się na nią wątków, wniosków oraz przede wszystkich inspiracji, wydaje się takim właśnie amalgamatem starannie dobranych dyskursów. Stwierdzić należy również, że wykorzystywany w publikacji paradygmat kognitywistyczny – skądinąd niezwykle nośny, zarówno biorąc pod uwagę obszary badań psychologii poznawczej, jak i jej dotychczasowe osiągnięcia – spotyka się obecnie nie tyle z krytyką, co z frustracją potrzeb i oczekiwań. Oznacza to, że podobnie jak większość narzędzi nauk zajmujących się człowiekiem i jego wytworami, również i te okazały się niewystarczające.
Nie ma natomiast rozczarowania co do fragmentaryczności propozycji Jarosława Płuciennika. Poszczególne „laboratoria” tylko pozornie nie mają ze sobą nic wspólnego i w rezultacie zarysowują pewien całościowy program; sama jednak prezentacja argumentów musi wydawać się momentami wybiórcza. Manifest ów wydaje się bowiem bardziej prezentować syntezę rozmaitych wątków teoretycznoliterackich lub raczej, by posłużyć się proponowaną nomenklaturą, amalgamat „(po)nowoczesnych” wartości.
Płuciennik nie zawodzi czytelnika, gdy uprzedza go o „pokrętnych drogach” prowadzących do wyeksplikowania własnej propozycji teoretycznoliterackiej. Publikacja składa się z ośmiu „laboratoriów”, pozornie zupełnie z sobą nie związanych. Są to „laboratoria szarości”, gdyż ujęte w nich wnioski i obserwacje posiadają status raczej fragmentarycznych rozpoznań, aniżeli nosicieli prawd absolutnych. Część rozdziałów ma charakter na wskroś teoretyczny, pozostałe natomiast analityczno-komparatystyczny.
W pierwszym „laboratorium nowoczesnej podmiotowości”, mnożąc definicje i spostrzeżenia, przedstawia Płuciennik koncepcję niedokończonego projektu oświecenia, w którym to niedomknięciu dopatruje się „(po)nowoczesnych” jakości: analityczności, bezstronności czy samoodniesienia. Drugie rozpoznanie dotyczy po bachtinowsku rozumianej dialogiki. Przedstawiając jej ewolucję na przestrzeni dziejów, autor określa ją za pomocą formuły „laboratorium wolności i zmącenia”, prowadzącego do osiągnięcia samowiedzy i autonomii. Logiczną kontynuacją tego wątku jest doświadczenie literatury, któremu poświęcony jest kolejny rozdział, tym razem sięgający renesansu jako czasów „mistrzów deliberacji na niby”. Szeroko komentowane i analizowane są tutaj psalmy rozumiane jako swoista anatomia duszy. One z kolei prowadzą do techniki solilokwium, a raczej ku presupozycjom gatunku, którym poświęcone jest „laboratorium autoanalizy i wątpliwości”. Na przykładzie postaci Szatana z „Raju utraconego” Johna Miltona, a także korzystając z koncepcji Stanleya Fisha, Płuciennik określa źródła nowoczesnej podmiotowości. Rozdział piąty, poświęcony głównie liryce Andrew Marvella roztrząsa problem narodzin nowoczesnej sfery publicznej i podaje literaturę jako miejsce spotkania różnorodnych dyskursów. Kolejne dwa rozdziały uzupełniają się wzajemnie w opisie apokaliptycznej wyobraźni, w dużej mierze w kontekście wydarzeń z 11 września. Starają się one ukazać, w jaki sposób dyskurs literacki przepełniony zostaje symboliką zaczerpniętą z bieżących wydarzeń sceny politycznej. Można doszukać się w nich również polemiki z myślicielami (głównie francuskimi) dopatrującymi się owej apokalipsy w przeobrażeniach cywilizacyjnych. Tutaj natomiast owa hiperrealność kultury zrównana zostaje z kategorią wzniosłości technologicznej, którą atak na WTC połączył z jej drugim rodzajem – wzniosłością apokaliptyczną. Na tle tych wydarzeń Jarosław Płuciennik analizuje „zaangażowaną” literaturę, by następnie od wzniosłości przejść do teorii emocji i, w konsekwencji, do emocjonalności literackiej. Korzystając z osiągnięć psychologii z przeciągu ostatnich stu lat wskazuje na kooperację poznania i emocji niemal w każdym doświadczeniu ludzkim. Eksplikacją owego wątku jest wiersz Marvella „Oczy i łzy”, skąd też inspiracja dla tematu laboratorium „łzy widzącej”. Dzięki kognitywnej teorii emocji i jej powiązaniu z analizą stylu i strategii indywidualnych autor przechodzi od poetyki doświadczenia do postulowanej (nie tylko) przez siebie kulturowej teorii literatury.
Rzeczywistym manifestem teoretycznoliterackim jest, jak już wspomniano, ostatnie „laboratorium analityczne intersubiektywności”. Koncentruje się ono na sformułowaniu postulatu indywidualizmu metodologicznego stosowanego w naukach społecznych i, jak sam autor twierdzi, dotyczącego „literaturoznawstwa o ambicjach kognitywistycznych”. Liczne inspiracje prowadzą jednak do ujęcia w ramach literatury „indywidualizmu metodologicznego kooperacyjnego i z ograniczoną racjonalnością, sięgającego niekiedy do infraindywidualizmu metodologicznego”. Postulat ów w konsekwencji wydaje się sprowadzać metodologię badań literackich do oscylowania wokół „złotego środka”, między „zaangażowaną wyobraźnią i sceptycznym intelektem”. Należy również pamiętać o „racjonalistycznej podstawie świata akademickiego i o tym, że zarówno literatura, jak i teoria literatury tworzą fragment życia społecznego”, a tym samym „wpisują się w dyskurs publiczny”.
W swojej książce Płuciennik konsekwentnie przedstawia kognitywistyczne modele jako amalgamaty. Nie sposób nie zauważyć, że sama „Literatura, głupcze!”, całość składających się na nią wątków, wniosków oraz przede wszystkich inspiracji, wydaje się takim właśnie amalgamatem starannie dobranych dyskursów. Stwierdzić należy również, że wykorzystywany w publikacji paradygmat kognitywistyczny – skądinąd niezwykle nośny, zarówno biorąc pod uwagę obszary badań psychologii poznawczej, jak i jej dotychczasowe osiągnięcia – spotyka się obecnie nie tyle z krytyką, co z frustracją potrzeb i oczekiwań. Oznacza to, że podobnie jak większość narzędzi nauk zajmujących się człowiekiem i jego wytworami, również i te okazały się niewystarczające.
Nie ma natomiast rozczarowania co do fragmentaryczności propozycji Jarosława Płuciennika. Poszczególne „laboratoria” tylko pozornie nie mają ze sobą nic wspólnego i w rezultacie zarysowują pewien całościowy program; sama jednak prezentacja argumentów musi wydawać się momentami wybiórcza. Manifest ów wydaje się bowiem bardziej prezentować syntezę rozmaitych wątków teoretycznoliterackich lub raczej, by posłużyć się proponowaną nomenklaturą, amalgamat „(po)nowoczesnych” wartości.
Jarosław Płuciennik: „Literatura, głupcze! Laboratoria nowoczesnej kultury literackiej”. Wydawnictwo Universitas. Kraków 2009 [seria: „Horyzonty nowoczesności”, t. 78].
Zadanie dofinansowane ze środków budżetu Województwa Śląskiego. Zrealizowano przy wsparciu Fundacji Otwarty Kod Kultury. |