STRZĘPKI
A
A
A
Daniel Lopatin, nowojorczyk rosyjskiego pochodzenia, nagrywający pod szyldem Oneohtrix Point Never, stał się szerzej znany w ubiegłym roku, dzięki pozytywnej recepcji albumu „Returnal”. Nie bez znaczenia okazał się fakt, iż sam Antony Hegarthy na specjalnie przygotowanym singlu wykonał utwór tytułowy – prasa i serwisy muzyczne zaczęły się odtąd baczniej przyglądać poczynaniom niszowego twórcy, a sklepy internetowe udostępniły w plikach jego wcześniejsze, wytłoczone w małych nakładach pozycje.
Amerykańska undergroundowa scena to makrokosmos przenikających się, wzajemnie sprzężonych stylów i gatunków. Wiele strategii wypracowanych przez scenę noise, free improv czy power electronics łączy się często w jednym, amorficznym projekcie muzycznym. Od pewnego czasu Lopatin jest głównym rozgrywającym wywodzącym się z podziemia. Posiłkując się przede wszystkim syntezatorami zapoczątkował tendencję powrotu do instrumentów produkowanych niegdyś przez firmę Roland bądź Akai. Tego rodzaju sprzęt stał się alternatywą dla łatwiejszych w obsłudze, lecz mało efektownych podczas występów laptopów; zaś brzmienie uzyskiwane na nim zyskało nowych wyznawców. Pomysł Lopatina polega na odczytaniu na nowo, z pozycji eksperymentatora, wstydliwego rozdziału muzyki popularnej spod znaku New Age. Powraca do tego, co wydawało się kuriozum – odkurza albumy dostępne w sklepach ze zdrową żywnością, służące do „transcendentnej medytacji”; zasysa ich energię i wypluwa pod postacią dronowo-ambientalnych kompozycji.
Album „Replica” to wyraźny przełom w twórczości OPN, na którym wypracowane charakterystyczne brzmienie klawiszowe zostało uzupełnione o nowe elementy. Choć Lopatin już wcześniej używał samplera, to właśnie na najnowszej płycie jego zastosowanie wydaje się kluczowe. Ponoć za materiał źródłowy posłużył pokaźny zbiór amerykańskich skitów reklamowych, jednak równie dobrze mogłyby to być fragmenty rapu, odgłosy z filmów karate i strzępki popu – takie bowiem próbki można usłyszeć w utworze „Child Soldier”. Istotne, że krótkie, rwane loopy działają ożywczo dla pastelowych muzycznych pejzaży. Repetycja zakrztuszenia jako rytmiczny szkielet „Nassau”, czy nawarstwione nawoływania i chaotyczne perkusjonalia zamykające „Andro” - to niektóre z elementów wprowadzających niepokój i alienujących słuchacza. Kompozycje przepełnione ludzkimi głosami z koszmarów sennych przypominają ekspresję wokalną artystów kojarzonych z noisem, takich jak C. Spencer Yeh z Burning Star Core.
Eskapizm New Age, tak powszechny na dotychczasowych nagraniach, objawia się najpełniej w zamykającym album „Explain” - anielskie śpiewy z lekko falującymi, harmonijnymi podkładami syntezatora to znak rozpoznawczy OPN. Dobrze jednak, że tego rodzaju brzmienia nie dominują na „Replice”, a twórcy udało się wzbogacić język muzyczny i sprostać oczekiwaniom słuchaczy. Obrobione w samplerze kawałki, wyrwane z trzewi popkultury, układają się w absorbującą, choć momentami dość surową i chropowatą całość.
Amerykańska undergroundowa scena to makrokosmos przenikających się, wzajemnie sprzężonych stylów i gatunków. Wiele strategii wypracowanych przez scenę noise, free improv czy power electronics łączy się często w jednym, amorficznym projekcie muzycznym. Od pewnego czasu Lopatin jest głównym rozgrywającym wywodzącym się z podziemia. Posiłkując się przede wszystkim syntezatorami zapoczątkował tendencję powrotu do instrumentów produkowanych niegdyś przez firmę Roland bądź Akai. Tego rodzaju sprzęt stał się alternatywą dla łatwiejszych w obsłudze, lecz mało efektownych podczas występów laptopów; zaś brzmienie uzyskiwane na nim zyskało nowych wyznawców. Pomysł Lopatina polega na odczytaniu na nowo, z pozycji eksperymentatora, wstydliwego rozdziału muzyki popularnej spod znaku New Age. Powraca do tego, co wydawało się kuriozum – odkurza albumy dostępne w sklepach ze zdrową żywnością, służące do „transcendentnej medytacji”; zasysa ich energię i wypluwa pod postacią dronowo-ambientalnych kompozycji.
Album „Replica” to wyraźny przełom w twórczości OPN, na którym wypracowane charakterystyczne brzmienie klawiszowe zostało uzupełnione o nowe elementy. Choć Lopatin już wcześniej używał samplera, to właśnie na najnowszej płycie jego zastosowanie wydaje się kluczowe. Ponoć za materiał źródłowy posłużył pokaźny zbiór amerykańskich skitów reklamowych, jednak równie dobrze mogłyby to być fragmenty rapu, odgłosy z filmów karate i strzępki popu – takie bowiem próbki można usłyszeć w utworze „Child Soldier”. Istotne, że krótkie, rwane loopy działają ożywczo dla pastelowych muzycznych pejzaży. Repetycja zakrztuszenia jako rytmiczny szkielet „Nassau”, czy nawarstwione nawoływania i chaotyczne perkusjonalia zamykające „Andro” - to niektóre z elementów wprowadzających niepokój i alienujących słuchacza. Kompozycje przepełnione ludzkimi głosami z koszmarów sennych przypominają ekspresję wokalną artystów kojarzonych z noisem, takich jak C. Spencer Yeh z Burning Star Core.
Eskapizm New Age, tak powszechny na dotychczasowych nagraniach, objawia się najpełniej w zamykającym album „Explain” - anielskie śpiewy z lekko falującymi, harmonijnymi podkładami syntezatora to znak rozpoznawczy OPN. Dobrze jednak, że tego rodzaju brzmienia nie dominują na „Replice”, a twórcy udało się wzbogacić język muzyczny i sprostać oczekiwaniom słuchaczy. Obrobione w samplerze kawałki, wyrwane z trzewi popkultury, układają się w absorbującą, choć momentami dość surową i chropowatą całość.
Oneohtrix Point Never: „Replica” [Software Records, 2011].
Zadanie dofinansowane ze środków budżetu Województwa Śląskiego. Zrealizowano przy wsparciu Fundacji Otwarty Kod Kultury. |