OD HAWTHORNE’A DO PROULX, OD SJÖSTRÖMA DO ANGA LEE
A
A
A
NOWOŚCI WYDAWNICZE
Wydana przez Stowarzyszenie Przyjaciół Czasopisma „EKRANy” książka „Adaptacje literatury amerykańskiej” intryguje raczej nietypowym dla tzw. tomów zbiorowych wyrównanym poziomem zawartych w niej artykułów. Być może fakt ten – przynajmniej częściowo – wynika z wpisania publikacji w już wypracowaną i sprawdzoną formułę serii „Literatura na ekranie”. O przyjętym przez twórców książki założeniu czytamy we wstępie Rafała Syski: „(…) zwyciężyła opcja filmoznawcza i autorzy poszczególnych esejów opisali filmy bardzo dobre bądź wybitne, podkreślając różnice w stosunku do pierwowzoru, odmienność kontekstów i twórcze względem książki strategie interpretacyjne” (s. 9). Choć na pierwszy rzut oka stwierdzenie to nie brzmi zachęcająco, budząc obawę przed tekstami, których jedynym celem byłoby porównywanie fabuł utworów i ich filmowych adaptacji, to okazało się, że obrana strategia stanowi bardzo dobre narzędzie uspójnienia pojawiających się w książce wątków.
W świetle tak sformułowanych celów nie może dziwić, że większość artykułów zawartych w tomie ma charakter interpretacyjno-sprawozdawczy. Ich autorzy na ogół nakreślają konteksty powstania utworów literackich, prezentują ich najbardziej rozpowszechnione interpretacje, opisują istotne aspekty powstawania ekranizacji, a następnie prezentują rozmaite sposoby odczytania filmowych dzieł. Dzięki temu dostajemy do ręki coś w rodzaju przewodnika nie tylko po adaptacjach literatury amerykańskiej, ale i po sposobach odbioru zarówno samych tekstów, jak i ich adaptacji. Wzorcowy pod tym względem jest już inicjalny artykuł Grażyny Stachówny poświęcony „Szkarłatnej literze”, w którym autorka pokazuje zmienność odczytań dzieła Nathaniela Hawthorne’a w zależności od kulturowych kontekstów, w jakich powstawały kolejne jego ekranizacje. Porównawczy klucz interpretacyjny dominuje także w artykułach Alicji Helman („Elegia” Isabel Coixet), Iwony Kolasińskiej-Pasterczyk („Ligeja” Rogera Cormana), Izabeli Kalinowskiej („Wiek niewinności” Martina Scorsese), Sławomira Bobowskiego („Mały wielki człowiek” Arthura Penna), Bartosza Kazany („Kraina Hi-Lo” Stephena Frearsa) czy Magdaleny Bartczak („Cienka czerwona linia” Terrence’a Malicka). Za każdym razem autorzy przyglądają się dokonanym w literackiej materii przesunięciom, niejednokrotnie wydobywając z nich istotę adaptacyjnych strategii obranych przez reżyserów.
Czasem te jednostkowe (bo poświęcone pojedynczym zjawiskom) odczytania rozrastają się wręcz do interesujących interpretacyjnych przyczynków poświęconych twórczości wybranych autorów. Najbardziej widoczne jest to chyba w tekście Kamili Żyto, której analiza „To nie jest kraj dla starych ludzi” w pewnym momencie okazuje się podróżą po motywach charakterystycznych dla filmów braci Coen. Również Agnieszka Kamrowska, zajmująca się „Tajemnicą Brokeback Mountain”, wiąże omawiany przez siebie film z pewnymi cechami właściwymi niejednoznacznym, wymykającym się prostym kategoryzacjom dziełom Anga Lee.
Szczególne miejsce na tym tle zdają się zajmować teksty dotyczące ekranizacji prozy Henry’ego Jamesa, jedynego autora, któremu poświęcono w tomie aż dwa artykuły. Dorota Babilas, wykorzystując wspomniany wyżej klucz porównań, sprawnie osadza swoją interpretację „Bostończyków” Jamesa Ivory’ego w źródłowych kontekstach analizowanych dzieł (na uwagę zasługują zwłaszcza zajmująco poprowadzone wątki dotyczące homoseksualnych podtekstów). Tymczasem Elżbieta Ostrowska-Chmura skupia się już raczej na polemikach, jakie narosły wokół dwóch adaptacji „Domu na placu Waszyngtona”, akcentując zwłaszcza swego typu podwójną dialogiczność filmu Agnieszki Holland – reżyserki podejmującej dyskusję zarówno z dziełem Jamesa, jak i wcześniejszym filmem Williama Wylera. Gdzieś na marginesie tematów poruszanych przez obie badaczki rodzi się refleksja nad zjawiskiem serii adaptacyjnej – niepodjęta co prawda wprost, ale niezwykle intrygująca, zważywszy na wielką popularność, jaką wśród filmowców od lat cieszą się utwory Jamesa. I naprawdę żal (nie jest to jednak zarzut, bo wszystkiego przecież w książce zmieścić się nie dało), że w tomie zabrakło miejsca dla niezwykłej adaptacji „Portretu damy” w reżyserii Jane Campion.
Wspomniane wyżej teksty plasują się na osi „sprawozdawczość – interpretacyjność” raczej po stronie tej drugiej wartości. Najbardziej wyrazistą realizacją tego przesunięcia byłaby w tym wypadku wielowątkowa, złożona interpretacja „Wystarczy być” Petera Sellersa podjęta przez Monikę Maszewską-Łupiniak. W tomie pod redakcją Rafała Syski znaleźć można jednak również teksty, których autorzy przemieszczają akcenty na wspomnianej wyżej skali raczej w stronę sprawozdawczości. Ich artykuły stają się tym samym pracami o charakterze historycznofilmowym, przyczynkami do charakterystyki wybranych zjawisk, nurtów czy fenomenów. Tak dzieje się na przykład w artykule Rafała Syski, kreślącego skomplikowane i do dziś stanowiące źródło anegdot dzieje adaptacji „McTeague’a” Franka Norrisa w reżyserii Ericha von Stroheima („Chciwość”) czy w bardzo dobrym tekście Patrycji Włodek, która z ekranizacji Chandlerowskiego „Wielkiego snu” w reżyserii Howarda Hawksa wydobywa de facto główne cechy filmu noir. W stronę „ekranowych i pozaekranowych kontekstów” (s. 149) dzieł kierują swoją uwagę także autorzy trzech kolejnych artykułów: Andrzej Pitrus („Imitacja życia”), Konrad Gruca („Ciche dni w Clichy”) oraz Marcin Pieńkowski („Na wschód od Edenu”), a także Ewa Szponar, ujmująca problematykę ekranizacji „Śniadania u Tiffany’ego” w świetle charakterystycznych dla Ameryki początku lat 60. XX wieku napięć między konserwatyzmem a nadciągającymi obyczajowymi przemianami.
Obok szerokiego spektrum poruszonych przez autorów tomu zagadnień, uwagę zwracają także kwestie przez nich niepodjęte. I nie chodzi tutaj tylko o pewne, zresztą nieliczne, drobiazgi, które można byłoby im podpowiedzieć. Na przykład Iwona Kolasińska-Pasterczyk w trzecim przypisie swojego artykułu wspomina o „sporadycznych” adaptacjach dzieł Edgara Allana Poe i powołuje się na dwie – nie licząc Cormanowskiej – ekranizacje „Upadku domu Usherów” (s. 33), czyli na filmy Jeana Epsteina z 1928 roku oraz Alana Birkinshawa z roku 1989. Tymczasem na uwagę zasługują jeszcze co najmniej dwie nietypowe (co nie znaczy, że równie dobre) ekranizacje „Upadku…”: znakomity film Jana Švankmajera z 1981 roku oraz uwspółcześniony horror „Dom Usherów” Hayley Cloake z 2006 roku. W zasadzie nie dziwi też fakt, że nikt z autorów nie poświęca większej uwagi teorii adaptacji – wychodząc z założenia, że intuicyjnie „wszyscy wiemy”, czym jest adaptacja, badacze nie zajmują się klasyfikacjami i poszukiwaniem esencji zjawiska, a raczej przyglądają się odrębnym jego manifestacjom.
W cytowanym już wstępie Rafał Syska pisze: „(…) w tomie nie pojawia się wielu znakomitych pisarzy amerykańskich, których adaptacje albo nie były wystarczająco wybitne albo nie wchodziły z pierwowzorem w twórczy dialog” (s. 9.). Cóż, może Stephena Kinga trudno uznać za „znakomitego pisarza” (choć trochę dziwić może zaliczenie do grona owych „znakomitych pisarzy” Franka Norrisa czy Annie Proulx), ale adaptacji jego „Lśnienia” nakręconej przez Stanleya Kubricka trudno chyba nie uznać za jedno z wybitnych osiągnięć w obszarze ekranizacji amerykańskiej literatury. I oczywiście utwór „Czy androidy śnią o elektrycznych owcach” nie jest najbardziej znaną powieścią Philipa K. Dicka, ale za to oparty na nim „Łowca androidów” w reżyserii Ridleya Scotta (tym bardziej fascynujący ze względu na wielką ilość wersji różniących się zakończeniem) stanowi kamień milowy w rozwoju nie tylko nurtu neo-noir, ale i kina amerykańskiego w ogóle.
„Z wielką przyjemnością stworzylibyśmy (…) alternatywną książkę o adaptacjach literatury amerykańskiej” – pisze Rafał Syska – „w której znaleźliby się: John Dos Passos, Erskine Caldwell, Thomas Wolfe, Norman Mailer, Saul Bellow, Isaac Bashevis Singer, Jerome D. Salinger, Jack Kerouac, William S. Borroughs, Vladimir Nabokov, William Gaddis, John Barth, Thomas Pynchon, John Updike czy Don LeLillo” (s. 9-10). W zasadzie dlaczego nie? Trudno chyba o przykłady lepiej ilustrujące tezę, że ze wspólnych pisarzowi i reżyserowi obszarów zainteresowań tematycznych i estetycznych może się zrodzić dzieło fascynujące i kultowe, niż „Nagi lunch” Davida Cronenberga, podejmującego twórczy dialog z powieścią Borroughsa. Nie mówiąc już o tym, że do listy przedstawionej przez redaktora tomu sporo nazwisk można byłoby dopisać. Co z Margaret Mitchell („Przeminęło z wiatrem”), Frankiem L. Baumem („Czarnoksiężnik z Krainy Oz”), Kurtem Vonnegutem („Rzeźnia numer pięć”), Thomasem Harrisem („Milczenie owiec”), Robertem Blochem („Psychoza”), Cornellem Woolrichem („Okno na podwórze”)? A taka na przykład powieść Richarda Mathesona „Jestem legendą”? Wydaje się ona interesującym obiektem badawczym nie tylko ze względu na narosłą wokół niej adaptacyjną serię, ale i z powodu nie do końca wyjaśnionych wpływów, jakie wywarła na George’a A. Romero i jego kultowe dzieło „Noc żywych trupów”.
Jeśli więc można byłoby sobie czegoś życzyć w odniesieniu do „Adaptacji literatury amerykańskiej”, to chyba właśnie przede wszystkim powstania ich kolejnego tomu. Sądząc z wysokiego poziomu zawartych w książce artykułów, zarówno w samej idei, jak i możliwościach autorów kryje się wielki potencjał. A sam pomysł, wpisujący się w tak istotne przecież obecnie z badawczego punktu widzenia eksplorowanie szeroko rozumianych pograniczy filmu, z pewnością wart jest kontynuacji.
W świetle tak sformułowanych celów nie może dziwić, że większość artykułów zawartych w tomie ma charakter interpretacyjno-sprawozdawczy. Ich autorzy na ogół nakreślają konteksty powstania utworów literackich, prezentują ich najbardziej rozpowszechnione interpretacje, opisują istotne aspekty powstawania ekranizacji, a następnie prezentują rozmaite sposoby odczytania filmowych dzieł. Dzięki temu dostajemy do ręki coś w rodzaju przewodnika nie tylko po adaptacjach literatury amerykańskiej, ale i po sposobach odbioru zarówno samych tekstów, jak i ich adaptacji. Wzorcowy pod tym względem jest już inicjalny artykuł Grażyny Stachówny poświęcony „Szkarłatnej literze”, w którym autorka pokazuje zmienność odczytań dzieła Nathaniela Hawthorne’a w zależności od kulturowych kontekstów, w jakich powstawały kolejne jego ekranizacje. Porównawczy klucz interpretacyjny dominuje także w artykułach Alicji Helman („Elegia” Isabel Coixet), Iwony Kolasińskiej-Pasterczyk („Ligeja” Rogera Cormana), Izabeli Kalinowskiej („Wiek niewinności” Martina Scorsese), Sławomira Bobowskiego („Mały wielki człowiek” Arthura Penna), Bartosza Kazany („Kraina Hi-Lo” Stephena Frearsa) czy Magdaleny Bartczak („Cienka czerwona linia” Terrence’a Malicka). Za każdym razem autorzy przyglądają się dokonanym w literackiej materii przesunięciom, niejednokrotnie wydobywając z nich istotę adaptacyjnych strategii obranych przez reżyserów.
Czasem te jednostkowe (bo poświęcone pojedynczym zjawiskom) odczytania rozrastają się wręcz do interesujących interpretacyjnych przyczynków poświęconych twórczości wybranych autorów. Najbardziej widoczne jest to chyba w tekście Kamili Żyto, której analiza „To nie jest kraj dla starych ludzi” w pewnym momencie okazuje się podróżą po motywach charakterystycznych dla filmów braci Coen. Również Agnieszka Kamrowska, zajmująca się „Tajemnicą Brokeback Mountain”, wiąże omawiany przez siebie film z pewnymi cechami właściwymi niejednoznacznym, wymykającym się prostym kategoryzacjom dziełom Anga Lee.
Szczególne miejsce na tym tle zdają się zajmować teksty dotyczące ekranizacji prozy Henry’ego Jamesa, jedynego autora, któremu poświęcono w tomie aż dwa artykuły. Dorota Babilas, wykorzystując wspomniany wyżej klucz porównań, sprawnie osadza swoją interpretację „Bostończyków” Jamesa Ivory’ego w źródłowych kontekstach analizowanych dzieł (na uwagę zasługują zwłaszcza zajmująco poprowadzone wątki dotyczące homoseksualnych podtekstów). Tymczasem Elżbieta Ostrowska-Chmura skupia się już raczej na polemikach, jakie narosły wokół dwóch adaptacji „Domu na placu Waszyngtona”, akcentując zwłaszcza swego typu podwójną dialogiczność filmu Agnieszki Holland – reżyserki podejmującej dyskusję zarówno z dziełem Jamesa, jak i wcześniejszym filmem Williama Wylera. Gdzieś na marginesie tematów poruszanych przez obie badaczki rodzi się refleksja nad zjawiskiem serii adaptacyjnej – niepodjęta co prawda wprost, ale niezwykle intrygująca, zważywszy na wielką popularność, jaką wśród filmowców od lat cieszą się utwory Jamesa. I naprawdę żal (nie jest to jednak zarzut, bo wszystkiego przecież w książce zmieścić się nie dało), że w tomie zabrakło miejsca dla niezwykłej adaptacji „Portretu damy” w reżyserii Jane Campion.
Wspomniane wyżej teksty plasują się na osi „sprawozdawczość – interpretacyjność” raczej po stronie tej drugiej wartości. Najbardziej wyrazistą realizacją tego przesunięcia byłaby w tym wypadku wielowątkowa, złożona interpretacja „Wystarczy być” Petera Sellersa podjęta przez Monikę Maszewską-Łupiniak. W tomie pod redakcją Rafała Syski znaleźć można jednak również teksty, których autorzy przemieszczają akcenty na wspomnianej wyżej skali raczej w stronę sprawozdawczości. Ich artykuły stają się tym samym pracami o charakterze historycznofilmowym, przyczynkami do charakterystyki wybranych zjawisk, nurtów czy fenomenów. Tak dzieje się na przykład w artykule Rafała Syski, kreślącego skomplikowane i do dziś stanowiące źródło anegdot dzieje adaptacji „McTeague’a” Franka Norrisa w reżyserii Ericha von Stroheima („Chciwość”) czy w bardzo dobrym tekście Patrycji Włodek, która z ekranizacji Chandlerowskiego „Wielkiego snu” w reżyserii Howarda Hawksa wydobywa de facto główne cechy filmu noir. W stronę „ekranowych i pozaekranowych kontekstów” (s. 149) dzieł kierują swoją uwagę także autorzy trzech kolejnych artykułów: Andrzej Pitrus („Imitacja życia”), Konrad Gruca („Ciche dni w Clichy”) oraz Marcin Pieńkowski („Na wschód od Edenu”), a także Ewa Szponar, ujmująca problematykę ekranizacji „Śniadania u Tiffany’ego” w świetle charakterystycznych dla Ameryki początku lat 60. XX wieku napięć między konserwatyzmem a nadciągającymi obyczajowymi przemianami.
Obok szerokiego spektrum poruszonych przez autorów tomu zagadnień, uwagę zwracają także kwestie przez nich niepodjęte. I nie chodzi tutaj tylko o pewne, zresztą nieliczne, drobiazgi, które można byłoby im podpowiedzieć. Na przykład Iwona Kolasińska-Pasterczyk w trzecim przypisie swojego artykułu wspomina o „sporadycznych” adaptacjach dzieł Edgara Allana Poe i powołuje się na dwie – nie licząc Cormanowskiej – ekranizacje „Upadku domu Usherów” (s. 33), czyli na filmy Jeana Epsteina z 1928 roku oraz Alana Birkinshawa z roku 1989. Tymczasem na uwagę zasługują jeszcze co najmniej dwie nietypowe (co nie znaczy, że równie dobre) ekranizacje „Upadku…”: znakomity film Jana Švankmajera z 1981 roku oraz uwspółcześniony horror „Dom Usherów” Hayley Cloake z 2006 roku. W zasadzie nie dziwi też fakt, że nikt z autorów nie poświęca większej uwagi teorii adaptacji – wychodząc z założenia, że intuicyjnie „wszyscy wiemy”, czym jest adaptacja, badacze nie zajmują się klasyfikacjami i poszukiwaniem esencji zjawiska, a raczej przyglądają się odrębnym jego manifestacjom.
W cytowanym już wstępie Rafał Syska pisze: „(…) w tomie nie pojawia się wielu znakomitych pisarzy amerykańskich, których adaptacje albo nie były wystarczająco wybitne albo nie wchodziły z pierwowzorem w twórczy dialog” (s. 9.). Cóż, może Stephena Kinga trudno uznać za „znakomitego pisarza” (choć trochę dziwić może zaliczenie do grona owych „znakomitych pisarzy” Franka Norrisa czy Annie Proulx), ale adaptacji jego „Lśnienia” nakręconej przez Stanleya Kubricka trudno chyba nie uznać za jedno z wybitnych osiągnięć w obszarze ekranizacji amerykańskiej literatury. I oczywiście utwór „Czy androidy śnią o elektrycznych owcach” nie jest najbardziej znaną powieścią Philipa K. Dicka, ale za to oparty na nim „Łowca androidów” w reżyserii Ridleya Scotta (tym bardziej fascynujący ze względu na wielką ilość wersji różniących się zakończeniem) stanowi kamień milowy w rozwoju nie tylko nurtu neo-noir, ale i kina amerykańskiego w ogóle.
„Z wielką przyjemnością stworzylibyśmy (…) alternatywną książkę o adaptacjach literatury amerykańskiej” – pisze Rafał Syska – „w której znaleźliby się: John Dos Passos, Erskine Caldwell, Thomas Wolfe, Norman Mailer, Saul Bellow, Isaac Bashevis Singer, Jerome D. Salinger, Jack Kerouac, William S. Borroughs, Vladimir Nabokov, William Gaddis, John Barth, Thomas Pynchon, John Updike czy Don LeLillo” (s. 9-10). W zasadzie dlaczego nie? Trudno chyba o przykłady lepiej ilustrujące tezę, że ze wspólnych pisarzowi i reżyserowi obszarów zainteresowań tematycznych i estetycznych może się zrodzić dzieło fascynujące i kultowe, niż „Nagi lunch” Davida Cronenberga, podejmującego twórczy dialog z powieścią Borroughsa. Nie mówiąc już o tym, że do listy przedstawionej przez redaktora tomu sporo nazwisk można byłoby dopisać. Co z Margaret Mitchell („Przeminęło z wiatrem”), Frankiem L. Baumem („Czarnoksiężnik z Krainy Oz”), Kurtem Vonnegutem („Rzeźnia numer pięć”), Thomasem Harrisem („Milczenie owiec”), Robertem Blochem („Psychoza”), Cornellem Woolrichem („Okno na podwórze”)? A taka na przykład powieść Richarda Mathesona „Jestem legendą”? Wydaje się ona interesującym obiektem badawczym nie tylko ze względu na narosłą wokół niej adaptacyjną serię, ale i z powodu nie do końca wyjaśnionych wpływów, jakie wywarła na George’a A. Romero i jego kultowe dzieło „Noc żywych trupów”.
Jeśli więc można byłoby sobie czegoś życzyć w odniesieniu do „Adaptacji literatury amerykańskiej”, to chyba właśnie przede wszystkim powstania ich kolejnego tomu. Sądząc z wysokiego poziomu zawartych w książce artykułów, zarówno w samej idei, jak i możliwościach autorów kryje się wielki potencjał. A sam pomysł, wpisujący się w tak istotne przecież obecnie z badawczego punktu widzenia eksplorowanie szeroko rozumianych pograniczy filmu, z pewnością wart jest kontynuacji.
„Adaptacje literatury amerykańskiej”. Red. Rafał Syska. Stowarzyszenie Przyjaciół Czasopisma o Tematyce Audiowizualnej „EKRANy”. Kraków 2011.
Zadanie dofinansowane ze środków budżetu Województwa Śląskiego. Zrealizowano przy wsparciu Fundacji Otwarty Kod Kultury. |