
ETYKA AGONU
A
A
A
„Gorgiasz” jest dialogiem, w którym zawartych jest wiele istotnych koncepcji Sokratesa (i, pośrednio, Platona), osnutych wokół problemu retoryki, zasad i zasadności użytkowania narzędzi wypracowanych na gruncie tej nauki. Długi fragment rozmowy Gorgiasza z Sokratesem służy ponadto wydobyciu na światło dzienne słusznej i adekwatnej definicji retoryki. Ale retoryka nie jest tu tylko przedmiotem – używa się jej wszak podczas rozmowy na jej temat. Stosowanie chwytów retorycznych powinno stanowić domenę sofistów, czym szczyci się w dialogu tytułowy Gorgiasz. Ale, co ciekawe, nie stroni od nich i sam Sokrates. Warto przy tym zwrócić uwagę na całkiem jasny fakt, że retoryka to ars bene dicendi, a retor to vir bonus dicendi peritus, a więc mąż zacny, dobry, w mówieniu biegły (Ziomek 1990: 8-9). Autor tegoż tekstu podkreśla istnienie też nazwy greckiej na określenie retora; jest to peithoũs dēmiourgós, rzemieślnik kształtujący postawy i sterujący decyzjami. W przypadku tej nazwy, w przeciwieństwie do terminu łacińskiego, brak jest sygnału, że chodzi o etyczne zastosowania retoryki. Stąd krytyka Sokratesa wymierzona w Gorgiasza i Polosa, którzy wielkość tej sztuki widzieli jedynie w możliwości wpływania na innych i sterowania uczuciami audytorium. Określenie retora jako męża zacnego, dobrego i kierującego się cnotami wydaje się więc bardziej przystawać do postaci Sokratesa niż do osoby samoprezentującego się, „prawdziwego retora” – Gorgiasza (oraz jego ucznia, Polosa).
Inną kwestią, bliższą tezie wyjściowej, jest obecność w dialogu silnie uobecniającego się problemu natury, powiedzmy, stricte dialektycznej. Jak bowiem stwierdza Schopenhauer, dialektyka jest: „współdziałaniem dwóch rozsądnych istot, które myślą jednocześnie; jeżeli nie zgadzają się ze sobą, tak jak dwa synchronicznie chodzące zegary, to wynika stąd dyskusja, tzn. walka umysłowa” (Schopenhauer 1973: 23). W dialogu spotykamy sytuację tego typu walki umysłowej, w której prym wiedzie, paradoksalnie, nie znawca języka i sposobów prowadzenia sporów, lecz mistrz Platona, fundator i praktyk metody pozbywania się błędnych sądów oraz wydobywania prawdy z rozmówcy za pomocą elenktyki i maieutyki – etapów dialektyki sokratejskiej.
Jako wprowadzenie w problematykę i jednocześnie komentarz do tytułu, warto przytoczyć słowa Sokratesa: „Myślę, Gorgiaszu, że i tyś w niejednej bywał dyskusji i zauważyłeś coś takiego, że ludziom niełatwo, kiedy się wezmą do roztrząsania jakiegoś tematu, rozgraniczyć swoje stanowiska, dowiedzieć się, czego chce drugi, powiedzieć swoje zdanie i na tym skończyć rozmowę; tego nie umieją, tylko jeśli się o coś spierają i powie który, że drugi albo nie ma racji, albo nie mówi jasno, gniewają się i myślą, że to zazdrość przeciw nim takie słowa dyktuje, byle się tylko spierać, a nie szukać tego, co jest przedmiotem dyskusji; i bywa, że się nieraz w końcu najgorzej rozchodzą; padają grubsze słowa; jeden ciska na drugiego i nawzajem obiera takie, że i obecnym przy tej rozmowie niemiło ze względu na siebie samych; przykro im, że uważali za właściwe przysłuchiwać się rozmowie takich panów” (Platon 2005: 354-355, fragm. 457 C i D). Sokrates kładzie nacisk na kilka kwestii. Najważniejszą z nich jest bodaj trafne określenie przedmiotu sporu, a co za tym idzie – określenie definicji używanych wspólnie pojęć w celu uniknięcia nieporozumień i niejasności. Przykładem przeciwnym jest postępowanie Kaliklesa, który kilka razy na przestrzeni dialogu „Gorgiasz” zmieniał zakres znaczenia słowa „lepszy”, co było dodatkowo świadectwem jego niewiedzy w tym zakresie.
Ponadto Sokrates, słysząc bogaty w tropy i figury retoryczne sposób wypowiadania się Polosa (ten stosuje nawet rymy w prozie), prosi o zwięzłość i lakoniczność wypowiedzi, gdyż ta cecha jest gwarantem porozumienia, wyklucza wieloznaczność i zapobiega niezrozumieniu nazbyt zawiłych zwrotów. Sokrates zwraca się wprost do Polosa: „Tę rozwlekłość, Polosie, gdybyś powściągnął, którąś się zrazu zaczął posługiwać”, po czym naprowadza go na prostą metodę prowadzenia dialogu: „Więc i teraz rób, co wolisz: jedno albo drugie. Pytaj albo odpowiadaj” (s. 361, fragm. 461 D i 462 B). Sokrates opowiada się za ustaleniem konkretów; nie chce, by do rozważań dopuszczona została jeszcze inna, trzecia droga, a więc coś, co nie stanowi ani zwięzłego pytania, ani konkretnej odpowiedzi, a co Sokrates niewątpliwie traktuje jako retoryczny, pusty w znaczenia wykręt. Co ciekawe, mistrz Polosa, Gorgiasz także opowiadał się za zwięzłością wypowiedzi, ale w jego mniemaniu lakoniczność nie służy zapewnieniu pełnej zrozumiałości wypowiedzi. Według niego jest to raczej element popisu retora. Co interesujące, nawet ten autorytet pod wpływem Sokratesa rezygnuje ze swoich przekonań, a jego wypowiedzi ograniczają się do żałosnych monosylab.
Zarówno Sokrates, jak i Schopenhauer dużo uwagi poświęcają problemowi uczciwości, która powinna być miarą, umożliwiającą poznanie i dojście do prawdy. Chodzi tutaj o uczciwość zarówno względem omawianej kwestii (rozumianej jako sprawiedliwość w rozstrzygnięciu, ale i rzeczowość), jak i względem rozmówcy. Aby dotrzeć wspólnie do prawdy, ale i końca pełnej, wyczerpanej rozmowy, niezbędna jest szczerość uczestników dialogu. Sokrates wielokrotnie zachęca rozmówców do szczerości (najczęściej w momencie, kiedy jego rozmówca znajduje się w krytycznym momencie obrony swojego stanowiska). Warunek ten przerósł możliwości najpierw Gorgiasza, a potem Polosa, przez co obaj sofiści-retorzy ostatecznie zamilkli. Sokrates, z właściwą sobie ironią i podchwytliwością, porusza w rozmowie kwestie, które wymagają szczerości rozmówcy, choćby miało to wystawić tegoż na pośmiewisko. Tego właśnie najbardziej bali się sofiści: utraty audytorium, przed którym wiele lat kreowali swój wizerunek.
Należy w tym miejscu zwrócić uwagę na sposób wypowiadania się Sokratesa. W przeciwieństwie do porywczych kwestii pełnego pychy Polosa i zapalczywego Kaliklesa, Sokrates zawsze jest opanowany. To sofiści i polityk stosują nieetyczne środki, dają się ponieść emocjom, jednostronnie podnoszą temperaturę rozmowy, czyniąc z niej spór. Na uwagę zasługuje tu szczególnie sytuacja, w której Kalikles atakuje argumentem ad personam. To chwyt, będący bezpośrednim atakiem, skierowanym przeciwko rozmówcy, a który nie jest związany z przedmiotem sporu. Schopenhauer mówi o nim jako o chwycie ostatecznym, gdy już inne zawiodą: „jeżeli się spostrzega, że przeciwnik jest silniejszy i że w końcu nie będzie się miało racji, to atakuje się go w sposób osobisty, obraźliwy, grubiański" (Schopenhauer 1973: 88). Kalikles atakuje Sokratesa, zarzucając filozofowi, że charakteryzuje się bezradnością i nieudolnością życiową, zwracając się przy tym do niego ironicznie: „I ty myślisz, Sokratesie, że to pięknie, jeśli w państwie człowiek w takiej skórze chodzi, a nie potrafi pomóc sam sobie?” (Platon 2005: 444, fragm. 522 C).
Kolejną zasadą prawidłowego prowadzenia dyskusji jest wymaganie i wydobywanie z rozmówców przez Sokratesa uzasadnień postawionej przez nich tezy. Przedstawienie danej sprawy nie może się tu obejść bez argumentów popierających; inaczej będzie ona podana w wątpliwość, zostanie zaatakowana i zweryfikowana. Również czas i miejsce rozmowy są istotnym czynnikiem wpływającym na jej przebieg. Dialog prowadzony jest przed audytorium w przestrzeni agory i jest następstwem, odpowiedzią na wygłoszoną wcześniej mowę Gorgiasza. Obecność audytorium wyraźnie krępuje sofistów, którzy nie chcą źle zaprezentować się przed ludem. Sokrates czuje się swobodnie i taką też postawę postuluje. Czas natomiast, z tego, co widzimy, działa na niekorzyść sofistów i Kaliklesa; po dłuższej wymianie zdań z Sokratesem objawiają oni zniechęcenie, chęć oddalenia się, zmęczenie. Sokrates zaś udowadnia, że na rozmowę czas i miejsce nie maja wpływu. Sokrates stara się też nie przeszkadzać swoim rozmówcom, gdy ci wypowiadają swoje racje. W rozmowie jest to istotny element, wyraża bowiem wzajemny szacunek osób prowadzących dialog. Dopiero w chwili zawahania rozmówców, podsuwa im kwestie i ewentualne rozwiązania.
Indywidualną cechą Sokratesa jest powszechne stosowanie wobec rozmówców ironii. Nie jest ona jednak jedynie figurą retoryczną, mającą zaznaczyć własną wyższość intelektualną wobec słuchaczy i tematu rozmowy. W dialogu jawi się ona jako pretekst prowokujący rozmówcę do podjęcia danej kwestii w rozmowie (często świadomie pominiętej przez tegoż). Taka sytuacja ma miejsce już w początkowych partiach dialogu, w których Sokrates swoimi zabiegami niejako wymusza na Polosie, by ten odpowiedział na zadane wcześniej pytanie: „Sokrates: Pięknie, widać, Gorgiaszu, Polos przygotowany do wygłaszania mów, ale tego, co obiecał Chajrefontowi, nie spełnia. / Gorgiasz: Co, Sokratesie? / Sokrates: Na pytanie przecież jakoś nie bardzo odpowiedział” (s. 343, fragm. 448 D i E). Choć filozof stosuje chwyty retoryczne, różnią się one jednak od chwytów sofistów. Ci ostatni nacisk kładą na warstwę językową, a ich mowy (zwłaszcza Polosa) są krasomówczym popisem. Sokrates sięga po tropy obrazujące, tj. symbolika wiosła i steru (w kontekście panowania nad żądzami). Takie unaoczniające obrazowanie pomaga lepiej zrozumieć pewne kwestie. Jego stosowanie jest przez Sokratesa wskazane, pomaga bowiem we wspólnym dążeniu do porozumienia.
Sokrates w trakcie rozmowy stosuje najpierw element elenktyczny, który jest metodą zbijania argumentów przeciwnika, a następnie, jeśli tamten jest, jakby to określił Sokrates, „brzemienny” w wiedzę, pomaga mu wyciągnąć ją na światło dzienne. Metoda ta w pierwszym jej etapie, dzięki ironii, a także prezentacji przez filozofa pozornej niewiedzy, prowadzi do wykazania sprzeczności twierdzenia przeciwnika z czymś, co tenże powiedział lub z jego postępowaniem. Jest to psychologiczny chwyt erystyczny (za klasyfikacją Schopenhauera) ex concessis, budowany na mocy tego, na co przystaje przeciwnik (Schopenhauer 1973: 64-65). Sokrates podaje też luźne i często rozproszone przesłanki, by uzyskać w sposób zwodniczy akceptację przeciwnika. Dodatkowo, jak już było zasygnalizowane wcześniej, filozof stosuje też inny chwyt psychologiczny: dostrzegłszy słaby punkt przeciwnika uderza w niego. Stosując chwyt ad hominem, wychodzi od twierdzeń błędnych, lecz słusznych dla przeciwnika, a następnie stosuje i analizuje jego tok myślenia (tamże: 57).
Sofiści natomiast, przemawiając, używają chwytów niesłużących dążeniu do prawidłowego porozumienia i prawdy. Ich wkład w dialog zaczyna się i kończy na „pięknym” wysławianiu. Gdy już brakuje Gorgiaszowi argumentów, jego kwestie ograniczają się do potoku bezsensownych słów, odpowiedzi są nad wyraz krótkie, co wpływa na jego mniej zaszczytny wizerunek przed audytorium. Z kolei Kalikles jako ostatnią obronę obiera drogę ostateczną. Według Marka Kochana, chwyt, stanowiący ostatnią linię obrony przed rozmówcą, jest związany z problemem tematu dialogu. Badacz nazywa go „belka w oku”, Kalikles bowiem wytyka przywary Sokratesa, co miałoby rzekomo wyeliminować czy zatrzeć zauważone wcześniej błędy przemawiającego polityka (Kochan 2005: 92-94). Ponadto przeciwko Sokratesowi wytacza działa w postaci „czarnej teczki”, chce zdobyć nad nim przewagę i skompromitować go przed audytorium, zarzucając mu bezsensowność bycia filozofem. Zachowuje się też w sposób mało uprzejmy oraz zasługujący na naganę ze strony audytorium i rozmówców.
Zmierzając już ku końcowi tego wywodu, należy skonkludować, że Sokrates w pełni realizuje w „Gorgiaszu” etos dobrego rozmówcy, staje się niedoścignionym wzorem dla rywali. O ile więc sofiści wiedli prym w przemowach, monologach, nie dopuszczających innych do głosu, o tyle w dialogu, gdzie strony mają równe szanse wypowiedzenia swoich racji i ich dowiedzenia, sofiści wykazują się raczej nieporadnością. Gorgiasz na ogół zgadza się z Sokratesem i przemawia w sposób nieskomplikowany, a przecież lubował się w napuszonych mowach, pełnych konceptów i śmiałych figur, tropów (stąd nazwa „figury gorgiańskie”; Ziomek 1990: 26). Widać więc totalną nieskuteczność nauki sofistycznej w obliczu rozmówcy, jakim jest Sokrates. Metody argumentacji sofistów zawodzą, ich sposób wnioskowania był w późniejszych czasach podawany w wątpliwość (stąd wywodzi się nazwa „sofizmat”, określająca wnioskowanie, w którym umyślnie i nieetycznie umieszcza się fałszywe przesłanki w celu udowodnienia własnych racji). Retoryka we władaniu sofistów jest narzędziem niebezpiecznym, traktują oni ją bowiem jako sztukę panowania nad ludźmi. Dzięki sofizmatom, kreowaniu etosu mówcy i wpływaniu na audytorium, sofista jest w stanie udowodnić każdą rację, nawet, gdy na pierwszy rzut oka status danej sprawy określić można jako status admirabilis, a więc zadziwiający, czyli wzbudzający zdziwienie audytorium, że o danej sprawie w ogóle można rozmawiać. Takiej retoryce sprzeciwia się Sokrates. Według filozofa, to prawda jest najważniejsza w rozmowie i wspólne dążenie do jej osiągnięcia wraz z zachowaniem kulturalnych zasad prowadzenia sporów oraz poszanowaniem godności rozmówcy. Jak się okaże dopiero później, retoryka podzielona zostanie na odłam sofistyczny (będzie to retoryka ciemna, służąca z założenia bezwzględnej manipulacji), oraz retorykę właściwą, „jasną”, która nacisk kładzie na prawdziwość przesłanek, słuszność dowodzonej sprawy i która zbliżona jest bardziej do filozofii, gdyż jej zadaniem będzie dążenie do prawdy w mowach sądowniczych, doradczych, a nawet popisowych, tak charakterystycznych dla sofistów.
LITERATURA:
Kochan M.: „Pojedynek na słowa. Techniki erystyczne w publicznych sporach”. Kraków 2005.
Platon: „Gorgiasz”. W: „Dialogi”. Przeł. W. Witwicki. Kęty 2005.
Schopenhauer A.: „Erystyka czyli sztuka prowadzenia sporów”. Kraków 1973.
Ziomek J.: „Retoryka opisowa”. Wrocław 1990.
Inną kwestią, bliższą tezie wyjściowej, jest obecność w dialogu silnie uobecniającego się problemu natury, powiedzmy, stricte dialektycznej. Jak bowiem stwierdza Schopenhauer, dialektyka jest: „współdziałaniem dwóch rozsądnych istot, które myślą jednocześnie; jeżeli nie zgadzają się ze sobą, tak jak dwa synchronicznie chodzące zegary, to wynika stąd dyskusja, tzn. walka umysłowa” (Schopenhauer 1973: 23). W dialogu spotykamy sytuację tego typu walki umysłowej, w której prym wiedzie, paradoksalnie, nie znawca języka i sposobów prowadzenia sporów, lecz mistrz Platona, fundator i praktyk metody pozbywania się błędnych sądów oraz wydobywania prawdy z rozmówcy za pomocą elenktyki i maieutyki – etapów dialektyki sokratejskiej.
Jako wprowadzenie w problematykę i jednocześnie komentarz do tytułu, warto przytoczyć słowa Sokratesa: „Myślę, Gorgiaszu, że i tyś w niejednej bywał dyskusji i zauważyłeś coś takiego, że ludziom niełatwo, kiedy się wezmą do roztrząsania jakiegoś tematu, rozgraniczyć swoje stanowiska, dowiedzieć się, czego chce drugi, powiedzieć swoje zdanie i na tym skończyć rozmowę; tego nie umieją, tylko jeśli się o coś spierają i powie który, że drugi albo nie ma racji, albo nie mówi jasno, gniewają się i myślą, że to zazdrość przeciw nim takie słowa dyktuje, byle się tylko spierać, a nie szukać tego, co jest przedmiotem dyskusji; i bywa, że się nieraz w końcu najgorzej rozchodzą; padają grubsze słowa; jeden ciska na drugiego i nawzajem obiera takie, że i obecnym przy tej rozmowie niemiło ze względu na siebie samych; przykro im, że uważali za właściwe przysłuchiwać się rozmowie takich panów” (Platon 2005: 354-355, fragm. 457 C i D). Sokrates kładzie nacisk na kilka kwestii. Najważniejszą z nich jest bodaj trafne określenie przedmiotu sporu, a co za tym idzie – określenie definicji używanych wspólnie pojęć w celu uniknięcia nieporozumień i niejasności. Przykładem przeciwnym jest postępowanie Kaliklesa, który kilka razy na przestrzeni dialogu „Gorgiasz” zmieniał zakres znaczenia słowa „lepszy”, co było dodatkowo świadectwem jego niewiedzy w tym zakresie.
Ponadto Sokrates, słysząc bogaty w tropy i figury retoryczne sposób wypowiadania się Polosa (ten stosuje nawet rymy w prozie), prosi o zwięzłość i lakoniczność wypowiedzi, gdyż ta cecha jest gwarantem porozumienia, wyklucza wieloznaczność i zapobiega niezrozumieniu nazbyt zawiłych zwrotów. Sokrates zwraca się wprost do Polosa: „Tę rozwlekłość, Polosie, gdybyś powściągnął, którąś się zrazu zaczął posługiwać”, po czym naprowadza go na prostą metodę prowadzenia dialogu: „Więc i teraz rób, co wolisz: jedno albo drugie. Pytaj albo odpowiadaj” (s. 361, fragm. 461 D i 462 B). Sokrates opowiada się za ustaleniem konkretów; nie chce, by do rozważań dopuszczona została jeszcze inna, trzecia droga, a więc coś, co nie stanowi ani zwięzłego pytania, ani konkretnej odpowiedzi, a co Sokrates niewątpliwie traktuje jako retoryczny, pusty w znaczenia wykręt. Co ciekawe, mistrz Polosa, Gorgiasz także opowiadał się za zwięzłością wypowiedzi, ale w jego mniemaniu lakoniczność nie służy zapewnieniu pełnej zrozumiałości wypowiedzi. Według niego jest to raczej element popisu retora. Co interesujące, nawet ten autorytet pod wpływem Sokratesa rezygnuje ze swoich przekonań, a jego wypowiedzi ograniczają się do żałosnych monosylab.
Zarówno Sokrates, jak i Schopenhauer dużo uwagi poświęcają problemowi uczciwości, która powinna być miarą, umożliwiającą poznanie i dojście do prawdy. Chodzi tutaj o uczciwość zarówno względem omawianej kwestii (rozumianej jako sprawiedliwość w rozstrzygnięciu, ale i rzeczowość), jak i względem rozmówcy. Aby dotrzeć wspólnie do prawdy, ale i końca pełnej, wyczerpanej rozmowy, niezbędna jest szczerość uczestników dialogu. Sokrates wielokrotnie zachęca rozmówców do szczerości (najczęściej w momencie, kiedy jego rozmówca znajduje się w krytycznym momencie obrony swojego stanowiska). Warunek ten przerósł możliwości najpierw Gorgiasza, a potem Polosa, przez co obaj sofiści-retorzy ostatecznie zamilkli. Sokrates, z właściwą sobie ironią i podchwytliwością, porusza w rozmowie kwestie, które wymagają szczerości rozmówcy, choćby miało to wystawić tegoż na pośmiewisko. Tego właśnie najbardziej bali się sofiści: utraty audytorium, przed którym wiele lat kreowali swój wizerunek.
Należy w tym miejscu zwrócić uwagę na sposób wypowiadania się Sokratesa. W przeciwieństwie do porywczych kwestii pełnego pychy Polosa i zapalczywego Kaliklesa, Sokrates zawsze jest opanowany. To sofiści i polityk stosują nieetyczne środki, dają się ponieść emocjom, jednostronnie podnoszą temperaturę rozmowy, czyniąc z niej spór. Na uwagę zasługuje tu szczególnie sytuacja, w której Kalikles atakuje argumentem ad personam. To chwyt, będący bezpośrednim atakiem, skierowanym przeciwko rozmówcy, a który nie jest związany z przedmiotem sporu. Schopenhauer mówi o nim jako o chwycie ostatecznym, gdy już inne zawiodą: „jeżeli się spostrzega, że przeciwnik jest silniejszy i że w końcu nie będzie się miało racji, to atakuje się go w sposób osobisty, obraźliwy, grubiański" (Schopenhauer 1973: 88). Kalikles atakuje Sokratesa, zarzucając filozofowi, że charakteryzuje się bezradnością i nieudolnością życiową, zwracając się przy tym do niego ironicznie: „I ty myślisz, Sokratesie, że to pięknie, jeśli w państwie człowiek w takiej skórze chodzi, a nie potrafi pomóc sam sobie?” (Platon 2005: 444, fragm. 522 C).
Kolejną zasadą prawidłowego prowadzenia dyskusji jest wymaganie i wydobywanie z rozmówców przez Sokratesa uzasadnień postawionej przez nich tezy. Przedstawienie danej sprawy nie może się tu obejść bez argumentów popierających; inaczej będzie ona podana w wątpliwość, zostanie zaatakowana i zweryfikowana. Również czas i miejsce rozmowy są istotnym czynnikiem wpływającym na jej przebieg. Dialog prowadzony jest przed audytorium w przestrzeni agory i jest następstwem, odpowiedzią na wygłoszoną wcześniej mowę Gorgiasza. Obecność audytorium wyraźnie krępuje sofistów, którzy nie chcą źle zaprezentować się przed ludem. Sokrates czuje się swobodnie i taką też postawę postuluje. Czas natomiast, z tego, co widzimy, działa na niekorzyść sofistów i Kaliklesa; po dłuższej wymianie zdań z Sokratesem objawiają oni zniechęcenie, chęć oddalenia się, zmęczenie. Sokrates zaś udowadnia, że na rozmowę czas i miejsce nie maja wpływu. Sokrates stara się też nie przeszkadzać swoim rozmówcom, gdy ci wypowiadają swoje racje. W rozmowie jest to istotny element, wyraża bowiem wzajemny szacunek osób prowadzących dialog. Dopiero w chwili zawahania rozmówców, podsuwa im kwestie i ewentualne rozwiązania.
Indywidualną cechą Sokratesa jest powszechne stosowanie wobec rozmówców ironii. Nie jest ona jednak jedynie figurą retoryczną, mającą zaznaczyć własną wyższość intelektualną wobec słuchaczy i tematu rozmowy. W dialogu jawi się ona jako pretekst prowokujący rozmówcę do podjęcia danej kwestii w rozmowie (często świadomie pominiętej przez tegoż). Taka sytuacja ma miejsce już w początkowych partiach dialogu, w których Sokrates swoimi zabiegami niejako wymusza na Polosie, by ten odpowiedział na zadane wcześniej pytanie: „Sokrates: Pięknie, widać, Gorgiaszu, Polos przygotowany do wygłaszania mów, ale tego, co obiecał Chajrefontowi, nie spełnia. / Gorgiasz: Co, Sokratesie? / Sokrates: Na pytanie przecież jakoś nie bardzo odpowiedział” (s. 343, fragm. 448 D i E). Choć filozof stosuje chwyty retoryczne, różnią się one jednak od chwytów sofistów. Ci ostatni nacisk kładą na warstwę językową, a ich mowy (zwłaszcza Polosa) są krasomówczym popisem. Sokrates sięga po tropy obrazujące, tj. symbolika wiosła i steru (w kontekście panowania nad żądzami). Takie unaoczniające obrazowanie pomaga lepiej zrozumieć pewne kwestie. Jego stosowanie jest przez Sokratesa wskazane, pomaga bowiem we wspólnym dążeniu do porozumienia.
Sokrates w trakcie rozmowy stosuje najpierw element elenktyczny, który jest metodą zbijania argumentów przeciwnika, a następnie, jeśli tamten jest, jakby to określił Sokrates, „brzemienny” w wiedzę, pomaga mu wyciągnąć ją na światło dzienne. Metoda ta w pierwszym jej etapie, dzięki ironii, a także prezentacji przez filozofa pozornej niewiedzy, prowadzi do wykazania sprzeczności twierdzenia przeciwnika z czymś, co tenże powiedział lub z jego postępowaniem. Jest to psychologiczny chwyt erystyczny (za klasyfikacją Schopenhauera) ex concessis, budowany na mocy tego, na co przystaje przeciwnik (Schopenhauer 1973: 64-65). Sokrates podaje też luźne i często rozproszone przesłanki, by uzyskać w sposób zwodniczy akceptację przeciwnika. Dodatkowo, jak już było zasygnalizowane wcześniej, filozof stosuje też inny chwyt psychologiczny: dostrzegłszy słaby punkt przeciwnika uderza w niego. Stosując chwyt ad hominem, wychodzi od twierdzeń błędnych, lecz słusznych dla przeciwnika, a następnie stosuje i analizuje jego tok myślenia (tamże: 57).
Sofiści natomiast, przemawiając, używają chwytów niesłużących dążeniu do prawidłowego porozumienia i prawdy. Ich wkład w dialog zaczyna się i kończy na „pięknym” wysławianiu. Gdy już brakuje Gorgiaszowi argumentów, jego kwestie ograniczają się do potoku bezsensownych słów, odpowiedzi są nad wyraz krótkie, co wpływa na jego mniej zaszczytny wizerunek przed audytorium. Z kolei Kalikles jako ostatnią obronę obiera drogę ostateczną. Według Marka Kochana, chwyt, stanowiący ostatnią linię obrony przed rozmówcą, jest związany z problemem tematu dialogu. Badacz nazywa go „belka w oku”, Kalikles bowiem wytyka przywary Sokratesa, co miałoby rzekomo wyeliminować czy zatrzeć zauważone wcześniej błędy przemawiającego polityka (Kochan 2005: 92-94). Ponadto przeciwko Sokratesowi wytacza działa w postaci „czarnej teczki”, chce zdobyć nad nim przewagę i skompromitować go przed audytorium, zarzucając mu bezsensowność bycia filozofem. Zachowuje się też w sposób mało uprzejmy oraz zasługujący na naganę ze strony audytorium i rozmówców.
Zmierzając już ku końcowi tego wywodu, należy skonkludować, że Sokrates w pełni realizuje w „Gorgiaszu” etos dobrego rozmówcy, staje się niedoścignionym wzorem dla rywali. O ile więc sofiści wiedli prym w przemowach, monologach, nie dopuszczających innych do głosu, o tyle w dialogu, gdzie strony mają równe szanse wypowiedzenia swoich racji i ich dowiedzenia, sofiści wykazują się raczej nieporadnością. Gorgiasz na ogół zgadza się z Sokratesem i przemawia w sposób nieskomplikowany, a przecież lubował się w napuszonych mowach, pełnych konceptów i śmiałych figur, tropów (stąd nazwa „figury gorgiańskie”; Ziomek 1990: 26). Widać więc totalną nieskuteczność nauki sofistycznej w obliczu rozmówcy, jakim jest Sokrates. Metody argumentacji sofistów zawodzą, ich sposób wnioskowania był w późniejszych czasach podawany w wątpliwość (stąd wywodzi się nazwa „sofizmat”, określająca wnioskowanie, w którym umyślnie i nieetycznie umieszcza się fałszywe przesłanki w celu udowodnienia własnych racji). Retoryka we władaniu sofistów jest narzędziem niebezpiecznym, traktują oni ją bowiem jako sztukę panowania nad ludźmi. Dzięki sofizmatom, kreowaniu etosu mówcy i wpływaniu na audytorium, sofista jest w stanie udowodnić każdą rację, nawet, gdy na pierwszy rzut oka status danej sprawy określić można jako status admirabilis, a więc zadziwiający, czyli wzbudzający zdziwienie audytorium, że o danej sprawie w ogóle można rozmawiać. Takiej retoryce sprzeciwia się Sokrates. Według filozofa, to prawda jest najważniejsza w rozmowie i wspólne dążenie do jej osiągnięcia wraz z zachowaniem kulturalnych zasad prowadzenia sporów oraz poszanowaniem godności rozmówcy. Jak się okaże dopiero później, retoryka podzielona zostanie na odłam sofistyczny (będzie to retoryka ciemna, służąca z założenia bezwzględnej manipulacji), oraz retorykę właściwą, „jasną”, która nacisk kładzie na prawdziwość przesłanek, słuszność dowodzonej sprawy i która zbliżona jest bardziej do filozofii, gdyż jej zadaniem będzie dążenie do prawdy w mowach sądowniczych, doradczych, a nawet popisowych, tak charakterystycznych dla sofistów.
LITERATURA:
Kochan M.: „Pojedynek na słowa. Techniki erystyczne w publicznych sporach”. Kraków 2005.
Platon: „Gorgiasz”. W: „Dialogi”. Przeł. W. Witwicki. Kęty 2005.
Schopenhauer A.: „Erystyka czyli sztuka prowadzenia sporów”. Kraków 1973.
Ziomek J.: „Retoryka opisowa”. Wrocław 1990.
Zadanie dofinansowane ze środków budżetu Województwa Śląskiego. Zrealizowano przy wsparciu Fundacji Otwarty Kod Kultury. |
![]() |
![]() |