ISSN 2658-1086
Wydanie bieżące

15 października 20 (236) / 2013

Przemysław Pieniążek,

STARA GWARDIA NIE RDZEWIEJE

A A A
O „Strażnikach” duetu Alan Moore – Dave Gibbons, debiutującej w 1986 roku miniserii (rok później wydanej w formie graficznej powieści), która jako pierwszy w historii komiks otrzymała prestiżową Nagrodę Hugo, napisano już chyba wszystko. Alternatywna wizja historii Stanów Zjednoczonych (USA wygrała wojnę w Wietnamie, Richard Nixon wciąż sprawuje władzę), stanowiącej tło dla zatrważającej intrygi, której punktem wyjścia jest śledztwo tytułowej supergrupy w sprawie zabójstwa charyzmatycznego Komedianta, posłużyła twórcom do przeprowadzenia całkowitej dekonstrukcji mitu zamaskowanych stróżów prawa. Brytyjski scenarzysta, hojnie czerpiąc z tygla popkultury, zaproponował własną receptę na herosów w trykotach: wiarygodnych pod względem psychologicznym zapaleńców, napiętnowanych traumami, kompleksami, w swoich działaniach równie często kierujących się wzniosłymi ideałami, co egoistycznymi pragnieniami czy wyjątkowo niskimi pobudkami.

Narracyjne techniki zastosowane przez Alana Moore’a (nielinearność oraz szkatułkowość opowieści) doskonale współgrały z wizualnymi rozwiązaniami skomponowanymi z matematyczną wręcz precyzją razem z Davem Gibbonsem. Okładki każdego odcinka stanowiące punkt wyjścia historii, rygorystycznie przestrzegana liczba kadrów na planszy,  bogactwo symboli – to tylko niektóre z elementów, które w połączeniu z nienaganną kolorystyką tomów opracowaną przez Johna Higginsa przełożyły się na artystyczny oraz komercyjny sukces „Strażników”. Otoczony nimbem kultowości komiks w 2009 roku posłużył za kanwę hollywoodzkiej superprodukcji w reżyserii Zacka Snydera, której premierę poprzedziło wydanie gry komputerowej „Watchmen: The End is Nigh”. Nie dziwi więc powracający co jakiś czas pomysł na kontynuowanie klasycznego dziś tytułu lub dopisanie doń nieznanych rozdziałów traktujących o początkach grupy lub/oraz losach jej poszczególnych członków (rzeczy pokroju dziennika Rorschacha czy wojenny pamiętnik Komedianta spisywany przezeń w czasie jego służby w Wietnamie).

Co ciekawe, sam Moore już w 1985 roku stwierdził, że jeśli komiks spotka się z odpowiednio dużym zainteresowaniem, rozważy stworzenie razem z dotychczasowym partnerem dwunastoczęściowego prequela (zatytułowanego „Gwardziści”), którego akcja rozgrywać by się miała w latach czterdziestych. Jednak wieloletni spór legendarnego scenarzysty z oficyną o prawa do wykorzystywania wizerunku Strażników skutecznie pogrzebał możliwość dalszej współpracy, pomimo wznowionych w ostatnich latach prób mediacji ze strony DC. Projektem reaktywacji przygód słynnej grupy nie był także zainteresowany Dave Gibbons, choć w odróżnieniu od autora „Sagi Potwora z Bagien” udzielił swego błogosławieństwa rozpoczętej w ubiegłym roku serii wydawniczej, w której ramach uznani twórcy komiksowi podjęli próbę wywabienia białych plam z biografii mało zabawnego Komedianta, hiperinteligentnego Ozymandiasza, bezkompromisowego Rorschacha czy niebieskoskórego Doktora Manhattana.

Nakładem wydawnictwa Egmont Polska ukażą się w sumie cztery albumy – każdy zawierający dwie osobne historie – poświęcone (nie tylko) wyżej wymienionym bohaterom. Tom inaugurujący rodzimą edycję serii „Strażnicy – Początek” jest efektem (współ)pracy Darwyna Cooke’a oraz Amandy Conner.  Kanadyjski scenarzysta, rysownik satyryczny oraz twórca animacji („Faceci w czerni”, „Batman”, „Superman”), mający w dorobku takie komiksowe tytuły, jak „Catwoman”, „The Spirit” czy „DC: The New Frontier”, przedstawił genezę Gwardzistów – samozwańczych stróżów prawa, porządku i bezpieczeństwa stanowiących zalążek formacji uwiecznionej na kartach graficznego szlagieru duetu Moore – Gibbons. Narratorem opowieści jest Holis Mason, emerytowany nowojorski policjant, który, począwszy od lat trzydziestych, jako (pierwszy) Nocny Puchacz zasilał szeregi specgrupy z powodzeniem promowanej w środkach masowego przekazu dzięki menadżerowi uwodzicielskiej Sally Jupiter, lepiej znanej jako Jedwabna Zjawa. Teraz (to jest w 1962 roku) Mason kończy prace nad swoją autobiografią, będącą niezwykle szczerym rozliczeniem z przeszłością, bynajmniej nie tak chlubną jak chcieliby to widzieć czytelnicy, a co gorsza – pozostający przy życiu dawni Gwardziści.

Bo choć we wspominkach bohatera nie brakuje rozdziałów poświęconych przyjaźni czy młodzieńczej ekscytacji towarzyszącej realizowaniu etosu zamaskowanych patriotów, esencją publikacji zatytułowanej „W kapturze” są partie dotyczące rozkładu więzi między sojusznikami, z czasem przybierających oblicze wypalonych lub uzależnionych od adrenaliny (żeby tylko!) przebierańców, których dawne ideały wyparte zostały przez gotowość do zaprzedania się kapitalistycznej machinie (casus bohatera o ksywce Dolarówka będącego „maskotką” banku) oraz pragnienie popularności i powszechnego uwielbienia. Co gorsza, to ostatnie pozyskiwane jest za sprawą rozdmuchanych przez media „spektakularnych” akcji bez większego znaczenia (czemu otwarcie przeciwstawia się Sylwetka, mścicielka ścigająca handlarzy żywym towarem oraz dziecięcą pornografią) lub dzięki rażącym błędom skrzętnie maskowanym propagandą sukcesu.

Darwyn Cooke pieczołowicie odwzorowuje narastające między Gwardzistami napięcie prowadzące do otwartych konfliktów (których głównym katalizatorem jest świadomie łamiący prawo szesnastoletni wówczas Komediant), sugestywnie wskazując na ich pogmatwane życie osobiste pełne wstydliwych sekretów (dotyczących między innymi orientacji seksualnej) oraz mrocznych tajemnic, będących atrybutem najbardziej enigmatycznego z Gwardzistów, nie bez powodu nazywanego Zakapturzonym Sędzią. Dynamiczny styl tej z gruntu noirowej opowieści, oferującej charakterystyczną kreskę, nielinearną narrację oraz (w minimalnym stopniu, ale jednak) wprowadzenie ramy „komiksu w komiksie” bardzo dobrze koresponduje z przywoływanymi przez Cooke’a kontekstami odzwierciedlającymi historyczny, obyczajowy, polityczny oraz kulturowy pejzaż tamtych czasów, tworzącymi solidne wprowadzenie do postmodernistycznego uniwersum „Strażników”.

Z kolei napisana razem z Amandą Conner „Jedwabna Zjawa” to nieco sentymentalny, choć nie pozbawiony pazura biogram nastoletniej Laurel Jane Jupiter, od dzieciństwa przygotowanej przez matkę do przejęcia jej „obowiązków” jako etatowej femme fatale biorącej pod obcas wszelkiej maści szumowiny. Przytłoczona nadmiarem obowiązków oraz szkalowana z powodu nie najlepszej reputacji rodzicielki, narratorka ucieka wraz ze swoim chłopakiem do San Francisco, by wśród hipisowskiej społeczności znaleźć własną drogę. Wcześniej jednak odnajdą ją kłopoty, z którymi bohaterka rozprawi się z właściwą sobie gracją. Przesiąknięty żywą kolorystyką oraz psychodelicznym klimatem kontrkultury lat 60. album to solidna porcja graficznej rozrywki, kiedy trzeba brutalnej, w innych partiach lirycznej, podszytej uczuciowymi rozterkami oraz niepokojami dorastania. Amerykanka Amanda Conner (ilustrująca perypetie Vampirelli, Painkiller Jane czy Power Girl), będąca absolwentką szkoły Joe Kuberta, doskonale czuje się w estetyce bilansującej humorystyczne przerysowanie (w dodatku przemyca sporo nawiązań do klasycznego malarstwa) z intensywnymi emocjami niezawodnie wykwitającymi na obliczu protagonistki.

Wydawnictwa takie jak „Strażnicy – Początek” są na pozornie straconej pozycji, wszak zawsze będą wzywane do tablicy w związku z kanonicznym dziełem, z którego czerpią życiodajne soki. O ile „Gwardziści” całkiem nieźle wpisują się w artystyczną wizję Alana Moore’a, o tyle perypetie (drugiej) Jedwabnej Zjawy – niewątpliwie dowcipne, pełne dystansu, przynoszące kilka ciekawych wątków rzucających nowe światło na przyszłe (przeszłe?) wydarzenia – raczej nie pozostaną w pamięci czytelników na dłużej. Niemniej pierwszy tom „osławionego” cyklu z pewnością wart jest lektury, mimo (a może na przekór temu) że nie wywoła już żadnej rewolucji. Osobiście czekam na kolejną odsłonę miniserii, w której scenarzysta Brian Azzarello („Sto naboi”) razem z grafikami Lee Bermejo („Joker”) oraz J.G. Jonesem („Wanted”) wziął na warsztat biografie dwóch najbardziej niepokornych Strażników: Komedianta i Rorschacha. Mam cichą nadzieję, że będzie to naprawdę głośny występ.
Darwyn Cooke, Amanda Conner: „Strażnicy – Początek, Gwardziści. Jedwabna Zjawa” („Before Watchmen: Minutemen / Silk Spectre). Tłumaczenie: Jacek Drewnowski. Wydawnictwo Egmont Polska. Warszawa 2013.