
LUBOMIR TOMASZEWSKI: ARTYSTA ŻYWIOŁU OGNIA
A
A
A
Ogień – heraklitejski żywioł nadrzędny, stanowiący istotę świata, manifestuje się na wiele przeciwstawnych sposobów. Może ogrzewać, ale i parzyć, dawać światło, ale i oślepiać, jest nieprzewidywalny, gwałtowny, nie poddaje się kontroli. Zmysłowe doświadczanie ognia przez człowieka zaowocowało nadaniem temu żywiołowi znaczeń rytualnych i symbolicznych, pozwoliło wyjaśniać procesy przekształceń materii, jakie zachodzą w świecie naturalnym. Twórczość artystyczna zawłaszczyła zaś jakości ognia w sferze zarówno formowania i kształtowania dzieł, jak i konstruowania metaforycznego przekazu.
W filozoficznym szkicu o estetyce ognia Maria Popczyk wyjaśnia, iż: „sztuka jest tą dziedziną, która czyni ogień czytelnym komunikatem – wyzyskuje jego fizyczne i zmysłowe walory, w jej ramach ogień staje się bądź narzędziem, bądź przedmiotem, bądź materiałem” (Popczyk 2002: 136). Lubomir Tomaszewski, którego rzeźby, obrazy oraz porcelana prezentowane były od czerwca do sierpnia w kieleckim Instytucie Designu, różnorodne dziedziny swej twórczości wywodzi z cech ognia. Żywioł ten służy artyście jako tworzywo, instrument oraz temat, za każdym razem ujawniając inną ze swych jakości. Łączy też – estetycznie i semantycznie – pojęcia, za pomocą których kuratorka Katarzyna Rij zatytułowała ekspozycję „Lubomir Tomaszewski. Sztuka Natura Człowiek Artysta”.
Wybitny artysta o światowej sławie obchodził w tym roku 90. urodziny. Wciąż tworzy. Ukończenie uczelni artystycznej (ASP w Warszawie) poprzedziły studia inżynieryjne oraz architektoniczne, co wywarło wpływ na dziedziny jego działalności. Tomaszewski najbardziej znany jest jako dizajner – w 1956 roku rozpoczął pracę w Zakładzie Ceramiki i Szkła Instytutu Wzornictwa Przemysłowego w Warszawie. Do dziś współpracuje z Fabryką Porcelany As w Ćmielowie i to dla tego zakładu zaprojektował najsłynniejsze swoje dzieła: figurki ceramiczne oraz serwisy kawowe. Razem z innymi młodymi artystami (Henryk Jędrasiak, Harna Orthwein, Mieczysław Naruszewicz) Tomaszewski eksperymentował z konwencjami sztuki użytkowej, dążył do projektowania nowoczesnych, dynamicznych i uproszczonych form. W 1958 roku rozpoczęła się produkcja ćmielowskich figurek, obiektów luksusowych i wysmakowanych, które wprowadziły w polskie przestrzenie mieszkalne nowe jakości estetyczne. Instytut Designu w Kielcach jest zatem idealnym miejscem do przybliżenia odbiorcom bogatej twórczości Tomaszewskiego, który deklaruje swe szczególne przywiązanie do projektowania niewielkich rzeźb: „zdecydowanie więcej przyjemności obecnie sprawia mi tworzenie małych figurek, bo wiem, że trafią bezpośrednio do właściciela, a nie do muzeum. Nie będą wszystkich, lecz będą »własne«”. Na okoliczność wystawy, figurki „na moment” przeniosły się do muzeum, w którym zgromadzono wszystkie arcydzieła w skali mikro.
Kielecka prezentacja prac Tomaszewskiego stworzyła także niemal niespotykaną okazję, by odwiedzający mogli się zapoznać z obrazami malowanymi ogniem oraz rzeźbami. Co więcej, ekspozycja została tak zakomponowana, iż na parterze umieszczono rzeźby i obrazy, a figurki – na piętrze. W holu wejściowym na ścianie wyświetlano pokaz slajdów – rzeźb w przestrzeni ogromnego ogrodu artysty w jego domu w USA. Zwiedzający zatem najpierw doświadczali dzieł malarskich i rzeźbiarskich, a dopiero potem mogli dokładnie przyjrzeć się drobnym figurkom. Na wernisażu wystawy podłogę sali na parterze wyłożono trawą, by wywołać skojarzenia z ogrodem. Sztuka Tomaszewskiego bowiem przeniknięta jest inspiracjami pochodzącymi z natury, wywodzi się z uważnej obserwacji ruchu żywiołów, kształtów i form roślinnych i zwierzęcych, a także sensualnych wrażeń, jakie dają naturalne materiały.
Po II wojnie światowej artysta zaczął tworzyć obrazy autorską techniką malowania ogniem i dymem: specjalny papier opalał przy użyciu palnika. Na płaszczyznach kartki dym rysował fantazyjne wzory, nierzadko antropomorficzne, dynamiczne, przeniknięte ruchem. Ogień wypalał w kartkach dziury, pożerał brzegi, niszczył całe fragmenty. Technikę tę twórca tłumaczy osobistymi przeżyciami z czasów wojny i trwale wpisanym w pamięć skojarzeniem ognia i destrukcji. Pierwsze obrazy ogniem malowane przedstawiały więc motywy przemocy, strachu, zniszczenia i walki. Stopniowo jednak zaczęły je zastępować wizerunki inspirowane muzyką, co widać na przykład w malowanym dymem „Nokturnie II” – wijące się miękko zwoje dymu układają się w ciemne pasma włosów kobiety, która trzyma w dłoni skrzypce.
Motyw muzyczny odnajdziemy też w obrazie „Natchnienie” z 2013 roku, gdzie ogień posłużył do stworzenia wizerunku pianisty w ekstatycznym wykonaniu utworu fortepianowego. W pracach ogniem i dymem malowanych z ostatnich 10 lat technika ta wydobywa erotyczne i ulotne aspekty tańca w licznych portretach tancerek. Techniki kombinowane – w połączeniu z farbą – dodają do brązowych, szarych i rudawych śladów dymu ognistą (!) czerwień. Mimo to czasem wraca w obrazach z cyklu również i wątek wojennej pożogi – tak jak w obrazie „World Trade Center”, w którym płomień wypalił dwie dziury przypominające kształtem samoloty.
Pomiędzy obrazami na niewielkich cokołach ustawionych zostało kilkanaście rzeźb, stworzonych z połączenia metalu, drewna i szkła. W ich ukształtowaniu czytelne jest dążenie do uchwycenia dynamiki, do oddania syntezy ruchu – szczególnie w rzeźbach przedstawiających rycerzy pędzących na koniach, w pozie przygotowania do ataku niewidzialnego przeciwnika. Tomaszewski mistrzowsko wyzyskuje właściwości materiałów – połysk i ciężar metalu, chropowatość i przestrzenność drewna. Niezwykle przejmujące są rzeźby z cyklu „Faces” („Twarze”), które wykorzystują również szkło. Delikatne rysy twarzy (kobiece? to tylko wrażenie, nie ma co do tego pewności) wyrzeźbione w szkle są zarazem kruche i twarde, kontrastują przejrzystością i świetlistością z twardym drewnem, jakie służy im za obramowanie. Co interesujące, szkło (i metal) to przecież surowiec formowany przy użyciu ognia – a zatem i ta dziedzina artystycznej ekspresji Tomaszewskiego czerpie z kreacyjnej siły żywiołu. Natura i tutaj pomaga artyście w tworzeniu.
Na piętrze Instytutu zgromadzono figurki projektowane dla ćmielowskiego Asa. W dominującym nurcie twórczości Tomaszewskiego ogień jest narzędziem, środkiem pomagającym formować i utrwalać materiał. Projekty z lat 50. i 60. wciąż sprawiają wrażenie nowoczesnych i niezwykle nowatorskich. Na wystawie nie zabrakło ptaka kiwi z 1958 roku – obłej, uproszczonej sylwetki, akcentującej najważniejsze cechy egzotycznego gatunku, a jednocześnie dążącej do abstrakcji syntezy formy i krzywizn. Postaci stojących kobiet (1961, w trzech wersjach kolorystycznych: czerwonej, czarnej i pomarańczowej) tchną witalizmem, prowokują uwodzicielską pozą, przypominają (w uproszczeniu oczywiście) modę z epoki. „Śpiewaczki” (1959) z kolei wyciągają głowy do góry w skupieniu operowego śpiewu, a na ich twarzach symbolicznie zaznaczone są usta, oczy i wystylizowane fryzury.
Figurki Felka Marynarza (1959) czy półleżących kobiet pomalowane zostały we wzory opartowskie, czarno-białe kompozycje geometryczne. Tomaszewski wspaniale łączył estetyczne tendencje malarstwa epoki z poszukiwaniami w opracowaniu małych form rzeźbiarskich. Jego nowsze prace przedstawiają tancerki; wyraźnie łączą się one z obrazami – wywołują wrażenie radości, energii, seksualności i ruchu. Ekspozycja prac porcelanowych uzupełniona jest też o serwisy „Dorota” oraz „Ina” (oba z 1962 roku). Organiczne ukształtowanie filiżanek – opływowych, dobrze pasujących do dłoni, pozbawionych klejonego łączenia naczynia z uszkiem – przyniosło Tomaszewskiemu sławę jako projektantowi przedmiotów użytkowych, których wzornictwo wywodzi się z najbardziej wpływowych nurtów plastyki awangardowej XX wieku. Filiżanki „Doroty” i „Iny” przypominają „ptasie” rzeźby Constantina Brancusiego, zachęcają do dotyku miękkimi krzywiznami. Formy inspirowane naturą Tomaszewski wprowadza więc nie tylko w przestrzeń estetyczną wnętrz, ale też w sferę codziennego użytku.
Oglądane razem prace z różnych dziedzin twórczości artystycznej Tomaszewskiego świadczą o konsekwencji i spójności estetycznego programu, jaki da się wyczytać z dzieł wszechstronnego malarza, rzeźbiarza i dizajnera. W każdej z form wyrazu widoczny jest osobisty, wręcz intymny stosunek artysty do materiału oraz tematu pracy. Dzieła Tomaszewskiego w subtelny, ale nieodparty sposób działają na emocje odbiorcy – artysta jest zresztą założycielem grupy emocjonalistów (od 1994 roku), której przyświeca idea zasadzania twórczości na uczuciach, zarówno autora, jak i odbiorcy. Wedle emocjonalistów, wszelkie poszukiwania formalne nie powinny przesłonić warstwy emocjonalnej, tak aby sztuka pozostawała zawsze w bliskim związku z naturalnymi siłami. Tomaszewski jawi się jako artysta żywiołu ognia – jego sztuka przedstawia życie i śmierć, pulsuje gorącem i płomieniem, przedstawia ogień dosłownie i metaforycznie. Jest też naznaczona użyciem płomienia, dymu, temperatury i spalania jako środków powołujących do życia dzieła artystyczne. Ogień przenika naturę i sztukę, służy i fascynuje artystę i człowieka. Służy wyrażaniu emocji i sam staje się treścią wielu wspaniałych dzieł Tomaszewskiego.
Przestrzenna organizacja obu pięter ekspozycji w Instytucie Designu pozwalała zwiedzającemu na bliski kontakt z prezentowanymi dziełami. Nawet ich wielość nie zakłóca intymności obcowania z formą i obrazem. Wyroby ceramiczne postawiono na wysokości poniżej półtora metra i – na szczęście – nie zamknięto ich za muzealnymi szybami, lecz pozwolono widzom schylać się, przyglądać z bliska liniom oraz kształtom. Dzięki temu efekt zbliżony był do tego, jaki wywołują figurki w przestrzeniach prywatnych jako przedmioty ozdobne, ale wpisane w codzienny rytm życia. Miniaturowe kolekcje z kilku obiektów, które zapełniały każdy z postumentów, równie dobrze mogłyby stanowić element wystroju domu – ustawione obok siebie pozwalały się porównywać, snuć domysły o okolicznościach, jakie doprowadziły do wybrania takiego akurat motywu przedstawienia.
Niezwykle bogatą wystawę dopełniały projekcje filmów z fabryki AS, opowiadające o procesie wyrobu porcelany, oraz niegotowe figurki w różnych stadiach opracowania, od szkicu po wypalony i pomalowany przedmiot. Wydano również katalog, zamierzony jednak jedynie jako gratis, który dość szybko się wyczerpał i nie można go zakupić. Szkoda, ponieważ sędziwy, ale wciąż aktywny artysta nadal wydaje się nie dość dobrze znany w Polsce – jako projektant przez lata rozpoznawany był z nazwiska raczej jedynie w środowisku branżowym. Inicjatywa kieleckiego Instytutu, który na potrzeby pierwszej polskiej retrospektywy prac Tomaszewskiego sprowadził eksponaty m. in. z fabryki w Ćmielowie, Muzeum Powstania Warszawskiego oraz z muzeów i prywatnych kolekcji w USA i we Francji, z pewnością rozbudzi zainteresowanie wyjątkowym twórcą.
Dzieło Lubomira Tomaszewskiego, skierowane przede wszystkim do przestrzeni prywatnej, potrafi cechy owej przestrzeni przenieść także do muzealnych sal, co podkreśliła umiejętna aranżacja wystawy, starannie przemyślana przez kuratorkę. Zmysłowe doświadczenie obrazów, rzeźb i porcelanowych przedmiotów wydaje się najcenniejszym przeżyciem wystawy w Instytucie Designu. Można przypuszczać, iż jego wspomnienie będzie długo tliło się łagodnym płomieniem w pamięci zwiedzających.
LITERATURA:
M. Popczyk: „Ogień”. W: „Estetyka czterech żywiołów”. Red. K. Wilkoszewska. Kraków 2002.
W filozoficznym szkicu o estetyce ognia Maria Popczyk wyjaśnia, iż: „sztuka jest tą dziedziną, która czyni ogień czytelnym komunikatem – wyzyskuje jego fizyczne i zmysłowe walory, w jej ramach ogień staje się bądź narzędziem, bądź przedmiotem, bądź materiałem” (Popczyk 2002: 136). Lubomir Tomaszewski, którego rzeźby, obrazy oraz porcelana prezentowane były od czerwca do sierpnia w kieleckim Instytucie Designu, różnorodne dziedziny swej twórczości wywodzi z cech ognia. Żywioł ten służy artyście jako tworzywo, instrument oraz temat, za każdym razem ujawniając inną ze swych jakości. Łączy też – estetycznie i semantycznie – pojęcia, za pomocą których kuratorka Katarzyna Rij zatytułowała ekspozycję „Lubomir Tomaszewski. Sztuka Natura Człowiek Artysta”.
Wybitny artysta o światowej sławie obchodził w tym roku 90. urodziny. Wciąż tworzy. Ukończenie uczelni artystycznej (ASP w Warszawie) poprzedziły studia inżynieryjne oraz architektoniczne, co wywarło wpływ na dziedziny jego działalności. Tomaszewski najbardziej znany jest jako dizajner – w 1956 roku rozpoczął pracę w Zakładzie Ceramiki i Szkła Instytutu Wzornictwa Przemysłowego w Warszawie. Do dziś współpracuje z Fabryką Porcelany As w Ćmielowie i to dla tego zakładu zaprojektował najsłynniejsze swoje dzieła: figurki ceramiczne oraz serwisy kawowe. Razem z innymi młodymi artystami (Henryk Jędrasiak, Harna Orthwein, Mieczysław Naruszewicz) Tomaszewski eksperymentował z konwencjami sztuki użytkowej, dążył do projektowania nowoczesnych, dynamicznych i uproszczonych form. W 1958 roku rozpoczęła się produkcja ćmielowskich figurek, obiektów luksusowych i wysmakowanych, które wprowadziły w polskie przestrzenie mieszkalne nowe jakości estetyczne. Instytut Designu w Kielcach jest zatem idealnym miejscem do przybliżenia odbiorcom bogatej twórczości Tomaszewskiego, który deklaruje swe szczególne przywiązanie do projektowania niewielkich rzeźb: „zdecydowanie więcej przyjemności obecnie sprawia mi tworzenie małych figurek, bo wiem, że trafią bezpośrednio do właściciela, a nie do muzeum. Nie będą wszystkich, lecz będą »własne«”. Na okoliczność wystawy, figurki „na moment” przeniosły się do muzeum, w którym zgromadzono wszystkie arcydzieła w skali mikro.
Kielecka prezentacja prac Tomaszewskiego stworzyła także niemal niespotykaną okazję, by odwiedzający mogli się zapoznać z obrazami malowanymi ogniem oraz rzeźbami. Co więcej, ekspozycja została tak zakomponowana, iż na parterze umieszczono rzeźby i obrazy, a figurki – na piętrze. W holu wejściowym na ścianie wyświetlano pokaz slajdów – rzeźb w przestrzeni ogromnego ogrodu artysty w jego domu w USA. Zwiedzający zatem najpierw doświadczali dzieł malarskich i rzeźbiarskich, a dopiero potem mogli dokładnie przyjrzeć się drobnym figurkom. Na wernisażu wystawy podłogę sali na parterze wyłożono trawą, by wywołać skojarzenia z ogrodem. Sztuka Tomaszewskiego bowiem przeniknięta jest inspiracjami pochodzącymi z natury, wywodzi się z uważnej obserwacji ruchu żywiołów, kształtów i form roślinnych i zwierzęcych, a także sensualnych wrażeń, jakie dają naturalne materiały.
Po II wojnie światowej artysta zaczął tworzyć obrazy autorską techniką malowania ogniem i dymem: specjalny papier opalał przy użyciu palnika. Na płaszczyznach kartki dym rysował fantazyjne wzory, nierzadko antropomorficzne, dynamiczne, przeniknięte ruchem. Ogień wypalał w kartkach dziury, pożerał brzegi, niszczył całe fragmenty. Technikę tę twórca tłumaczy osobistymi przeżyciami z czasów wojny i trwale wpisanym w pamięć skojarzeniem ognia i destrukcji. Pierwsze obrazy ogniem malowane przedstawiały więc motywy przemocy, strachu, zniszczenia i walki. Stopniowo jednak zaczęły je zastępować wizerunki inspirowane muzyką, co widać na przykład w malowanym dymem „Nokturnie II” – wijące się miękko zwoje dymu układają się w ciemne pasma włosów kobiety, która trzyma w dłoni skrzypce.
Motyw muzyczny odnajdziemy też w obrazie „Natchnienie” z 2013 roku, gdzie ogień posłużył do stworzenia wizerunku pianisty w ekstatycznym wykonaniu utworu fortepianowego. W pracach ogniem i dymem malowanych z ostatnich 10 lat technika ta wydobywa erotyczne i ulotne aspekty tańca w licznych portretach tancerek. Techniki kombinowane – w połączeniu z farbą – dodają do brązowych, szarych i rudawych śladów dymu ognistą (!) czerwień. Mimo to czasem wraca w obrazach z cyklu również i wątek wojennej pożogi – tak jak w obrazie „World Trade Center”, w którym płomień wypalił dwie dziury przypominające kształtem samoloty.
Pomiędzy obrazami na niewielkich cokołach ustawionych zostało kilkanaście rzeźb, stworzonych z połączenia metalu, drewna i szkła. W ich ukształtowaniu czytelne jest dążenie do uchwycenia dynamiki, do oddania syntezy ruchu – szczególnie w rzeźbach przedstawiających rycerzy pędzących na koniach, w pozie przygotowania do ataku niewidzialnego przeciwnika. Tomaszewski mistrzowsko wyzyskuje właściwości materiałów – połysk i ciężar metalu, chropowatość i przestrzenność drewna. Niezwykle przejmujące są rzeźby z cyklu „Faces” („Twarze”), które wykorzystują również szkło. Delikatne rysy twarzy (kobiece? to tylko wrażenie, nie ma co do tego pewności) wyrzeźbione w szkle są zarazem kruche i twarde, kontrastują przejrzystością i świetlistością z twardym drewnem, jakie służy im za obramowanie. Co interesujące, szkło (i metal) to przecież surowiec formowany przy użyciu ognia – a zatem i ta dziedzina artystycznej ekspresji Tomaszewskiego czerpie z kreacyjnej siły żywiołu. Natura i tutaj pomaga artyście w tworzeniu.
Na piętrze Instytutu zgromadzono figurki projektowane dla ćmielowskiego Asa. W dominującym nurcie twórczości Tomaszewskiego ogień jest narzędziem, środkiem pomagającym formować i utrwalać materiał. Projekty z lat 50. i 60. wciąż sprawiają wrażenie nowoczesnych i niezwykle nowatorskich. Na wystawie nie zabrakło ptaka kiwi z 1958 roku – obłej, uproszczonej sylwetki, akcentującej najważniejsze cechy egzotycznego gatunku, a jednocześnie dążącej do abstrakcji syntezy formy i krzywizn. Postaci stojących kobiet (1961, w trzech wersjach kolorystycznych: czerwonej, czarnej i pomarańczowej) tchną witalizmem, prowokują uwodzicielską pozą, przypominają (w uproszczeniu oczywiście) modę z epoki. „Śpiewaczki” (1959) z kolei wyciągają głowy do góry w skupieniu operowego śpiewu, a na ich twarzach symbolicznie zaznaczone są usta, oczy i wystylizowane fryzury.
Figurki Felka Marynarza (1959) czy półleżących kobiet pomalowane zostały we wzory opartowskie, czarno-białe kompozycje geometryczne. Tomaszewski wspaniale łączył estetyczne tendencje malarstwa epoki z poszukiwaniami w opracowaniu małych form rzeźbiarskich. Jego nowsze prace przedstawiają tancerki; wyraźnie łączą się one z obrazami – wywołują wrażenie radości, energii, seksualności i ruchu. Ekspozycja prac porcelanowych uzupełniona jest też o serwisy „Dorota” oraz „Ina” (oba z 1962 roku). Organiczne ukształtowanie filiżanek – opływowych, dobrze pasujących do dłoni, pozbawionych klejonego łączenia naczynia z uszkiem – przyniosło Tomaszewskiemu sławę jako projektantowi przedmiotów użytkowych, których wzornictwo wywodzi się z najbardziej wpływowych nurtów plastyki awangardowej XX wieku. Filiżanki „Doroty” i „Iny” przypominają „ptasie” rzeźby Constantina Brancusiego, zachęcają do dotyku miękkimi krzywiznami. Formy inspirowane naturą Tomaszewski wprowadza więc nie tylko w przestrzeń estetyczną wnętrz, ale też w sferę codziennego użytku.
Oglądane razem prace z różnych dziedzin twórczości artystycznej Tomaszewskiego świadczą o konsekwencji i spójności estetycznego programu, jaki da się wyczytać z dzieł wszechstronnego malarza, rzeźbiarza i dizajnera. W każdej z form wyrazu widoczny jest osobisty, wręcz intymny stosunek artysty do materiału oraz tematu pracy. Dzieła Tomaszewskiego w subtelny, ale nieodparty sposób działają na emocje odbiorcy – artysta jest zresztą założycielem grupy emocjonalistów (od 1994 roku), której przyświeca idea zasadzania twórczości na uczuciach, zarówno autora, jak i odbiorcy. Wedle emocjonalistów, wszelkie poszukiwania formalne nie powinny przesłonić warstwy emocjonalnej, tak aby sztuka pozostawała zawsze w bliskim związku z naturalnymi siłami. Tomaszewski jawi się jako artysta żywiołu ognia – jego sztuka przedstawia życie i śmierć, pulsuje gorącem i płomieniem, przedstawia ogień dosłownie i metaforycznie. Jest też naznaczona użyciem płomienia, dymu, temperatury i spalania jako środków powołujących do życia dzieła artystyczne. Ogień przenika naturę i sztukę, służy i fascynuje artystę i człowieka. Służy wyrażaniu emocji i sam staje się treścią wielu wspaniałych dzieł Tomaszewskiego.
Przestrzenna organizacja obu pięter ekspozycji w Instytucie Designu pozwalała zwiedzającemu na bliski kontakt z prezentowanymi dziełami. Nawet ich wielość nie zakłóca intymności obcowania z formą i obrazem. Wyroby ceramiczne postawiono na wysokości poniżej półtora metra i – na szczęście – nie zamknięto ich za muzealnymi szybami, lecz pozwolono widzom schylać się, przyglądać z bliska liniom oraz kształtom. Dzięki temu efekt zbliżony był do tego, jaki wywołują figurki w przestrzeniach prywatnych jako przedmioty ozdobne, ale wpisane w codzienny rytm życia. Miniaturowe kolekcje z kilku obiektów, które zapełniały każdy z postumentów, równie dobrze mogłyby stanowić element wystroju domu – ustawione obok siebie pozwalały się porównywać, snuć domysły o okolicznościach, jakie doprowadziły do wybrania takiego akurat motywu przedstawienia.
Niezwykle bogatą wystawę dopełniały projekcje filmów z fabryki AS, opowiadające o procesie wyrobu porcelany, oraz niegotowe figurki w różnych stadiach opracowania, od szkicu po wypalony i pomalowany przedmiot. Wydano również katalog, zamierzony jednak jedynie jako gratis, który dość szybko się wyczerpał i nie można go zakupić. Szkoda, ponieważ sędziwy, ale wciąż aktywny artysta nadal wydaje się nie dość dobrze znany w Polsce – jako projektant przez lata rozpoznawany był z nazwiska raczej jedynie w środowisku branżowym. Inicjatywa kieleckiego Instytutu, który na potrzeby pierwszej polskiej retrospektywy prac Tomaszewskiego sprowadził eksponaty m. in. z fabryki w Ćmielowie, Muzeum Powstania Warszawskiego oraz z muzeów i prywatnych kolekcji w USA i we Francji, z pewnością rozbudzi zainteresowanie wyjątkowym twórcą.
Dzieło Lubomira Tomaszewskiego, skierowane przede wszystkim do przestrzeni prywatnej, potrafi cechy owej przestrzeni przenieść także do muzealnych sal, co podkreśliła umiejętna aranżacja wystawy, starannie przemyślana przez kuratorkę. Zmysłowe doświadczenie obrazów, rzeźb i porcelanowych przedmiotów wydaje się najcenniejszym przeżyciem wystawy w Instytucie Designu. Można przypuszczać, iż jego wspomnienie będzie długo tliło się łagodnym płomieniem w pamięci zwiedzających.
LITERATURA:
M. Popczyk: „Ogień”. W: „Estetyka czterech żywiołów”. Red. K. Wilkoszewska. Kraków 2002.
„Lubomir Tomaszewski. Sztuka – Natura – Człowiek – Artysta”. Kurator: Katarzyna Rij. Instytut Designu, Kielce, 08.06-30.08.2013.
Zadanie dofinansowane ze środków budżetu Województwa Śląskiego. Zrealizowano przy wsparciu Fundacji Otwarty Kod Kultury. |
![]() |
![]() |