ISSN 2658-1086
Wydanie bieżące

15 kwietnia 8 (248) / 2014

Dominik Szcześniak,

WYBORCZA CEGŁA

A A A
„Mój patriotyczny obowiązek nakazuje mi nie dopuścić do tego, by ktoś taki jak ty zrobił coś dobrego dla tego kraju” – grzmi opozycjonista pod adresem prezydenta, bohatera pierwszego od dawna polskiego komiksu politycznego z prawdziwego zdarzenia. W najnowszym dziele Sławka Lewandowskiego absurdy rządzące umysłami rządowych decydentów przedstawione zostały w realiach przedziwnego kraju, w dodatku z perspektywy najlepszego na świecie płatnego mordercy, którego zadaniem jest zakończenie żywota miłościwie panującej głowy państwa.

Realia „Zamachu na prezydenta” wywołują u czytelnika reakcję „zbaranienia”, która staje się także udziałem głównego bohatera tej historii. Nienazwany kraj, zamieszkiwany przez ludzi bez imion, rządzi się swoimi prawami. Artyści tworzący gleboryty plują na swoją publiczność, przy strzelaniu karnego można ustawiać mur, poluzowanie jednej śrubki powoduje spisanie samochodu na straty, kolor czerwony jest zielonym, a litera A – literą G. Nad wszystkimi niedorzecznościami czuwa tytułowy protagonista, biegający po kraju z taczką pełną cegieł i w pojedynkę budujący fabrykę, mającą zapewnić państwu odpowiedni produkt krajowy brutto. Z tych oparów absurdu wyłania się jeden tęgi mózg, który na własną rękę postanawia wyeliminować prezydenta. Może wtedy świat znormalnieje? Wcale nie jest to takie pewne…

Bohaterowie zaangażowani w polityczne starcia zżerani są przez chorobliwą ambicję oraz pragnienie zaistnienia w mediach. Wszystko to powoduje, że są maksymalnie przerysowani. Opozycja szczerzy zęby i z zasady jest na „nie”, zaś obywatele popierający władzę robią to bezrefleksyjnie, wyrażając swe poparcie dla najbardziej nawet absurdalnego pomysłu. A sam prezydent? Paradoksalnie jest postacią najbardziej jednoznaczną: krystalicznie dobry, realizujący wszystkie założenia swojego programu wyborczego, kierujący się wyłącznie dobrem elektoratu („Kochani, dla was wszystko” – mówi, zapowiadając przy tym budowę bibliotek). Kiedy jednak tłum pyta, po co wznosić gmachy bibliotek, skoro w kraju nie ma żadnych książek, prezydent z rozbrajającą szczerością odpowiada, że sam je z miejsca napisze. Trudno znaleźć na kartach komiksu postać bardziej oddaną woli ludu i z taką werwą ulepszającą kolejne dziedziny życia społecznego.

W swojej graficznej satyrze Sławek Lewandowski postawił na charakterystyczne dla swojej twórczości zabiegi. „Zamach na prezydenta 2” posiada zatem strukturę kawału (opowiadanego tym razem przez asasyna). Fabuła upstrzona jest szeregiem dowcipnych dialogów oraz zdarzeń kompletnie oderwanych od rzeczywistości. W tle pobrzmiewają klimaty industrialne (fabryka) i postapokaliptyczne (stolica zniszczona przez okupanta), a efekt gadających głów (obecny chociażby w poprzednim dziele autora – „Dobro i zło”) został zniwelowany na rzecz dynamicznej akcji naszpikowanej pościgami i strzelaninami.

Druga część „Zamachu…” edytorsko prezentuje się lepiej od swojego poprzednika wydanego w 2012 roku przez Ważkę. Choć tym razem komiks opublikowany został w formie zeszytowej, to jednak wyszło mu to na dobre: kolory prezentują się efektowniej, a i kreska wydaje się czystsza i bardziej wyraźna. Jedyną drobną wadą najnowszej produkcji Sławka Lewandowskiego jest to, że komiks niepotrzebnie został rozbity na dwie części, co w znaczny sposób obniża poziom napięcia oraz niweluje element zaskoczenia. Niemniej zwieńczony świetną puentą „Zamach…” jest jednym z najlepszych komiksów w dorobku autora.
„Zamach na prezydenta 2”. Scenariusz i rysunki: Sławek Lewandowski. Autor wydał własnym sumptem. Kontakt: czarnykopaczpodziemniowy@tlen.pl