
LITERATURA NA OKOLICZNOŚCI
A
A
A
Felieton
Święta świeckie i religijne ludzi do zwierzeń skłaniają, do snucia opowieści, do wspomnień i refleksji, do radosnego konfabulowania. Nastawiona na rozmowę atmosfera, co oczywiste, nie tylko ludzi zwykłych dotyczy, nie tylko ich omamia, choć to oni właśnie kilometry sklepów, sklepików, hipermarketów w grudniu przemierzają i w nerwowej atmosferze świątecznego podekscytowania prezentów szukają, dużych i małych, drogich i tańszych, ale licznych zawsze. Zdenerwowanie u tych tysięcy zabieganych istot prawdopodobnie z dnia na dzień rośnie, bo ileż można w stresie żyć? A przypomnijmy, że jako rasowi konsumenci tkwimy w bożonarodzeniowych dźwiękach, zapachach i promocjach już od początku listopada, zaraz po odkreśleniu w naszym kalendarzu wcześniejszych świąt ku czci Wszystkich Świętych. Nic więc dziwnego, że uroczysty klimat pomagają nam podtrzymać ludzie sławni, piękni i bogaci, zawsze szczęśliwi, zawsze idealni, zawsze i wszędzie fajni. Słuchamy i czytamy wspomnienia aktorów, gwiazd muzyki, dziennikarzy. Dzięki ich opowieściom nasze święta stają się mniej pospolite, zbliżają się nieco do tzw. wielkiego świata, dają nam pozór współuczestnictwa. Takie złudzenie oferuje przynajmniej kolorowa prasa, to jej wierzymy, to jej ufamy, to ją za niedościgniony wzór mamy. Jeśli ubierzemy się właśnie tak, jeśli ugotujemy właśnie to, jeśli stół przyozdobimy w taki a nie inny sposób – święta nie mogą się nie udać. To nic, że festiwal konsumpcji i Świąt Reklamy trwa w najlepsze... To nic... Nowy Rok nowej konsumpcji nadchodzi!
Nie budzi więc zaskoczenia fakt, że coraz popularniejsze staje się ostatnio celebrowanie świat w literaturze i za pomocą literatury. Słowo „święto” umacnia w sile, zatwierdza i błogosławi. Tego, że telewizja co roku przypomina film nakręcony na podstawie „Opowieści wigilijnej” Dickensa, nie trzeba właściwie przypominać, bo to standard, tradycja prawie. Ciekawsze wydają się książki współczesnych autorów przygotowywane specjalnie na okazję Bożego Narodzenia (bądź inne datowane kalendarzowo święto). Zacznijmy jednak od okoliczności nam najbliższych – Boże Narodzenie wszak świętowaliśmy kilka dni temu. Mieliśmy swego czasu „Opowieści wigilijne”, które Wydawnictwo Czarne w prezencie nam podarowało. „Trzy opowiadania pod choinkę pióra znanych polskich prozaików”, jak książkę reklamowano w Internecie – a o Wigilii zdecydowali się opowiedzieć Jerzy Pilch, Olga Tokarczuk i Andrzej Stasiuk. Pięć lat później, a więc mowa tu o świeżej, tegorocznej bułeczce, mamy znowu „Opowieści wigilijne”, tym razem z pieca Wydawnictwa Prószyński i S-ka. W przedsięwzięciu wzięło udział aż czternastu autorów, większość z popularnej Owocowej Serii. Mieliśmy także okazję poznać wigilijną produkcję literacką Katarzyny Grocholi, zatytułowaną równie „znacząco” jak wspomniane wcześniej książki, a mianowicie – „Zdążyć przed pierwszą gwiazdką”. Grochola zdążyć zdążyła, ale czy coś z tego wynikło? Nawet „Gazeta Wyborcza”, bo do niej książkę dodano, w kioskach sobie leżała, na czytelników czekała i z półek w zatrważającym tempie wcale nie znikała.
Nie tylko Wigilia cieszy się popularnością pisarzy. Równie płodny w minionym roku w literackie podarunki był Dzień Zakochanych. Wtedy to Świat Książki pokazał światu zbiór opowiadań o miłości, specjalnie na tę okazję przygotowanych, zatytułowany w podobnie prostej i jednoznacznej konwencji. „10 x miłość” – obwieszczono zakochanym, kochającym, chcącym pokochać. Dodatkową atrakcją była możliwość wybrania koloru okładki, która w zależności od upodobań czytelników była albo w kolorze nadziei – zielonym, albo kolorze miłości. Tego samego dnia zainaugurowano serię popularnej prozy kobiecej „Literatura na obcasach”. Zaszczytu symbolicznego przecięcia wstęgi dostąpiła Katarzyna Grochola, wypuszczając na rynek książkę o walentynkowym tytule „Upoważnienie do szczęścia”.
W listopadzie śledziliśmy II Festiwal Kryminału. Mogliśmy także zapoznać się z przygotowaną na tę okoliczność książką – zbiorem opowiadań kryminalnych „Trupy polskie”, który nowy rozdział kryminału podobno w Polsce otwiera. W przedsięwzięciu wzięło udział kilkunastu autorów, z czego nie wszyscy wcześniej maczali swe pisarskie dłonie w kryminale. Czy umoczyli je na tyle dobrze, by nie być umoczonym, to już nam, czytającym, pozostaje oceniać.
Grudzień to z kolei obchodzony hucznie Światowy Dzień AIDS. Z tej okazji ukazała się w W.A.B. książka „Trafieni. 7 opowiadań o AIDS”, reklamowana jako „tom opowiadań młodego i średniego pokolenia o AIDS”. „Ha!art” z tego samego powodu zorganizował spotkanie z autorami dwóch tematycznie powiązanych z AIDS książek: Maćkiem Millerem, autorem „Pozytywnych” i Michałem Tabaczyńskim, autorem antologii nowej amerykańskiej poezji gej/les zatytułowanej „Parada równości”.
Nie ma sensu mnożyć dalej przykładów. Lepiej zapytać, co nam po takiej literaturze? Oczywiście, pewnie miło jest w Dzień Zakochanych zaserwować sobie czytankę o miłości, w Boże Narodzenie fabułę wigilijną, choinkową o oczywistym przekazie, a przy okazji światowych dni poświęconych różnym problemom społecznym podumać nad zagrożeniami cywilizacji. Cóż jednak z tego? Czy literatura okolicznościowa pozostaje jeszcze literaturą? A jeśli nawet, to w jaki sposób odsiać plewy od ziarna? Czy ewidentnie pozytywnie propagandowy cel nie przytłacza w tym momencie literackości tekstu, nie wyrugowuje tego, co literaturą nazwać można? Na te pytania trzeba, oczywiście, odpowiedzieć sobie samemu. Ja jednak coraz bardziej utwierdzam się w przekonaniu, że mamy trzy rodzaje książek: takie, po które chętnie sięgamy wielokrotnie, takie, które czytamy jeden raz i dość, oraz książki doraźne, spreparowane z okazji jakichś świąt. Albo inaczej i po prostu: książki, które w nas zostają i które przepływają przez nas, nie zostawiając po sobie śladu. Literaturze na okoliczności z zasady bliżej jest do tej „bezśladowej”...
Pomimo tego – Szczęśliwego Nowego Roku! I ciekawych, wzruszających opowieści nie tylko wigilijnych i walentynkowych. Bo przecież raz w roku możemy poczytać „opowieści wigilijne”. Byleby nie była to nasza jedyna lektura i byleby książek na inne dni nie brakowało. Czego Państwu i sobie życzę.
Nie budzi więc zaskoczenia fakt, że coraz popularniejsze staje się ostatnio celebrowanie świat w literaturze i za pomocą literatury. Słowo „święto” umacnia w sile, zatwierdza i błogosławi. Tego, że telewizja co roku przypomina film nakręcony na podstawie „Opowieści wigilijnej” Dickensa, nie trzeba właściwie przypominać, bo to standard, tradycja prawie. Ciekawsze wydają się książki współczesnych autorów przygotowywane specjalnie na okazję Bożego Narodzenia (bądź inne datowane kalendarzowo święto). Zacznijmy jednak od okoliczności nam najbliższych – Boże Narodzenie wszak świętowaliśmy kilka dni temu. Mieliśmy swego czasu „Opowieści wigilijne”, które Wydawnictwo Czarne w prezencie nam podarowało. „Trzy opowiadania pod choinkę pióra znanych polskich prozaików”, jak książkę reklamowano w Internecie – a o Wigilii zdecydowali się opowiedzieć Jerzy Pilch, Olga Tokarczuk i Andrzej Stasiuk. Pięć lat później, a więc mowa tu o świeżej, tegorocznej bułeczce, mamy znowu „Opowieści wigilijne”, tym razem z pieca Wydawnictwa Prószyński i S-ka. W przedsięwzięciu wzięło udział aż czternastu autorów, większość z popularnej Owocowej Serii. Mieliśmy także okazję poznać wigilijną produkcję literacką Katarzyny Grocholi, zatytułowaną równie „znacząco” jak wspomniane wcześniej książki, a mianowicie – „Zdążyć przed pierwszą gwiazdką”. Grochola zdążyć zdążyła, ale czy coś z tego wynikło? Nawet „Gazeta Wyborcza”, bo do niej książkę dodano, w kioskach sobie leżała, na czytelników czekała i z półek w zatrważającym tempie wcale nie znikała.
Nie tylko Wigilia cieszy się popularnością pisarzy. Równie płodny w minionym roku w literackie podarunki był Dzień Zakochanych. Wtedy to Świat Książki pokazał światu zbiór opowiadań o miłości, specjalnie na tę okazję przygotowanych, zatytułowany w podobnie prostej i jednoznacznej konwencji. „10 x miłość” – obwieszczono zakochanym, kochającym, chcącym pokochać. Dodatkową atrakcją była możliwość wybrania koloru okładki, która w zależności od upodobań czytelników była albo w kolorze nadziei – zielonym, albo kolorze miłości. Tego samego dnia zainaugurowano serię popularnej prozy kobiecej „Literatura na obcasach”. Zaszczytu symbolicznego przecięcia wstęgi dostąpiła Katarzyna Grochola, wypuszczając na rynek książkę o walentynkowym tytule „Upoważnienie do szczęścia”.
W listopadzie śledziliśmy II Festiwal Kryminału. Mogliśmy także zapoznać się z przygotowaną na tę okoliczność książką – zbiorem opowiadań kryminalnych „Trupy polskie”, który nowy rozdział kryminału podobno w Polsce otwiera. W przedsięwzięciu wzięło udział kilkunastu autorów, z czego nie wszyscy wcześniej maczali swe pisarskie dłonie w kryminale. Czy umoczyli je na tyle dobrze, by nie być umoczonym, to już nam, czytającym, pozostaje oceniać.
Grudzień to z kolei obchodzony hucznie Światowy Dzień AIDS. Z tej okazji ukazała się w W.A.B. książka „Trafieni. 7 opowiadań o AIDS”, reklamowana jako „tom opowiadań młodego i średniego pokolenia o AIDS”. „Ha!art” z tego samego powodu zorganizował spotkanie z autorami dwóch tematycznie powiązanych z AIDS książek: Maćkiem Millerem, autorem „Pozytywnych” i Michałem Tabaczyńskim, autorem antologii nowej amerykańskiej poezji gej/les zatytułowanej „Parada równości”.
Nie ma sensu mnożyć dalej przykładów. Lepiej zapytać, co nam po takiej literaturze? Oczywiście, pewnie miło jest w Dzień Zakochanych zaserwować sobie czytankę o miłości, w Boże Narodzenie fabułę wigilijną, choinkową o oczywistym przekazie, a przy okazji światowych dni poświęconych różnym problemom społecznym podumać nad zagrożeniami cywilizacji. Cóż jednak z tego? Czy literatura okolicznościowa pozostaje jeszcze literaturą? A jeśli nawet, to w jaki sposób odsiać plewy od ziarna? Czy ewidentnie pozytywnie propagandowy cel nie przytłacza w tym momencie literackości tekstu, nie wyrugowuje tego, co literaturą nazwać można? Na te pytania trzeba, oczywiście, odpowiedzieć sobie samemu. Ja jednak coraz bardziej utwierdzam się w przekonaniu, że mamy trzy rodzaje książek: takie, po które chętnie sięgamy wielokrotnie, takie, które czytamy jeden raz i dość, oraz książki doraźne, spreparowane z okazji jakichś świąt. Albo inaczej i po prostu: książki, które w nas zostają i które przepływają przez nas, nie zostawiając po sobie śladu. Literaturze na okoliczności z zasady bliżej jest do tej „bezśladowej”...
Pomimo tego – Szczęśliwego Nowego Roku! I ciekawych, wzruszających opowieści nie tylko wigilijnych i walentynkowych. Bo przecież raz w roku możemy poczytać „opowieści wigilijne”. Byleby nie była to nasza jedyna lektura i byleby książek na inne dni nie brakowało. Czego Państwu i sobie życzę.
Zadanie dofinansowane ze środków budżetu Województwa Śląskiego. Zrealizowano przy wsparciu Fundacji Otwarty Kod Kultury. |
![]() |
![]() |