ISSN 2658-1086
Wydanie bieżące

15 lipca 14 (254) / 2014

Andrzej Ciszewski,

W TROLLOWYM MIEŚCIE ('HILDA I PTASIA PARADA')

A A A
Czy może być coś wspanialszego od samotnych wędrówek szlakiem wiodącym przez malowniczą dolinę, połączonych z sumiennym szkicowaniem w notatniku postaci magicznych istot (wodnych duchów, skalnych trolli czy sunących po niebie puchów) zamieszkujących ten odludny zakątek? Niestety, ulubione zajęcie Hildy jest już tylko nostalgicznym wspomnieniem, odkąd bohaterka musiała opuścić wraz z matką ich dotychczasowe lokum (drewniana chatka została przypadkowo zdeptana przez nocnego olbrzyma) i przeprowadzić się do miasteczka o znaczącej skądinąd nazwie Trollberg. Nawykła do pełnej swobody dziewczynka niechętnie przyjmuje ograniczenie wolności, bez powodzenia próbując odnaleźć się w grupie rówieśników – choć, zważywszy na charakter większości zabaw młodzików, trudno poczytywać to za wadę.

Kiedy Hilda wręcza koledze znaleziony przez siebie kamień, nie podejrzewa, że okaz wykorzystany zostanie jako pocisk wymierzony w stado ptaków. Celny rzut nokautuje pewnego (jak się wkrótce okazuje) wyjątkowo wygadanego kruka, który na domiar złego traci pamięć. Skrzydlaty osobnik przeczuwa jednak, że ma do odegrania rolę w bliżej niesprecyzowanym, choć szalenie ważnym przedsięwzięciu. Rezolutna wędrowniczka – pozostawiona samej sobie przez miejscowe dzieciaki – postanawia pomóc nieszczęśnikowi, błyskawicznie… gubiąc się labiryncie krętych uliczek. Sytuację komplikuje fakt, że bohaterka obiecała mamie rychły powrót do domu oraz wspólne wyjście na wieczorną uroczystość, do której przygotowania ruszyły właśnie pełną parą.

„Hilda i Ptasia Parada” to trzeci epizod stworzonego przez Luke’a Pearsona komiksowego cyklu o perypetiach sympatycznej dziewczynki, której nietuzinkowe eskapady przypominają czytelnikowi, że czasem warto uważniej spojrzeć na pozornie doskonale znany świat, by przekonać się, że wciąż są w nim miejsca pełne (baśniowej) magii. Przygody niebieskowłosej protagonistki nie epatują czytelnika nachalnym dydaktyzmem, przemycając uniwersalne skądinąd przesłanie (akceptacja wszelkich przejawów inności, odpowiedzialność za swoje czyny, ocalająca siła przyjaźni, zasadność poświęcenia) między wierszami, a w zasadzie między przepięknie skomponowanymi kadrami.

Prace Brytyjczyka są niezwykle lekkie, bazując na niewymuszonej, a jednocześnie bardzo precyzyjnej kresce. Godna pozazdroszczenia wyobraźnia autora – pod wieloma względami bliska artystycznej wrażliwości Hayao Miyazakiego oraz Tove Jansson – najpełniej przejawia się w kreacji fantastycznych istot oraz urokliwych plenerów (w trzecim tomie ustępującym niestety na rzecz urbanistycznego pejzażu), zapadających w pamięć także za sprawą bezbłędnie dobranej kolorystyki, będącej zresztą jednym z ważniejszych atutów tej graficznej trylogii. Dowcipna, skrząca się od chwilami nieco surrealistycznego humoru „Hilda i Ptasia Parada” potwierdza talent Pearsona do opowiadania historii z miejsca podbijających serce czytelnika w każdym wieku. A to przecież niemało.
Luke Pearson: „Hilda i Ptasia Parada” („Hilda and The Bird Parade”). Tłumaczenie: Hubert Brychczyński. Wydawnictwo Centrala Mądre Komiksy. Poznań 2014.